„ZNACHOR” – MICHAŁ ŚMIELAK | Wyścig, w którym każdy oszukuje?
Niejednokrotnie miałam wrażenie, że rynek kryminałów został już fabularnie nasycony. Stworzenie oryginalnej intrygi kryminalnej czy wykreowanie swoistych postaci, zdaje się przecież wyzwaniem niemal nieosiągalnym. Można się jednak pozytywnie zaskoczyć – okazuje się bowiem, że da się sprostać zadaniu i zbudować tak nieoczywistą historię, że dla wielu czytelników okaże się ona nie lada zagadką. Właśnie taką fabułę przedstawia Michał Śmielak w swojej książce Znachor – powieści kryminalnej, będącej debiutem polskiego autora.
Badania, diagnoza i on – wyrok śmierci w postaci nieuleczalnego glejaka. Właśnie w takiej sytuacji czytelnik poznaje głównego bohatera Krzyśka. Przerażająco negatywne rokowania nie pozostawiają złudzeń, jedyną szansą na wyjście z choroby jest wiara w cud, a dokładnie w cudowną moc tajemniczego uzdrowiciela. Tytuł książki nie jest zatem przypadkowy. To właśnie osobliwy znachor ma być tym, który pomoże wykonać niewykonalne. Dwudziestolatek trafia do domu cudotwórcy, lecz ten zamiast typowej terapeutycznej sesji, angażuje Krzyśka w poszukiwania groźnego mordercy. Jak się okazuje, na terenie całego kraju w dziwnych okolicznościach zaczynają umierać znani znachorzy i uzdrowiciele. Tajemniczy zabójca rozprawia się z ofiarami, korzystając z metod znanych z czasów polowań na czarownice…
Zgodnie z opisem na okładce, debiut Michała Śmielaka to wyścig, w którym każdy oszukuje. Trudno się z tym nie zgodzić, gdyż autor tak sprytnie manipuluje biegiem zdarzeń, że czytelnik nieświadomie co chwilę wpada w zastawione sidła. Szalona akcja kryminalna i cała ta otoczka związana z chorobą oraz cudotwórcami to tak niecodzienne połączenie, że mimo zauważalnie opisowego charakteru, książkę czyta się z wyraźnym zainteresowaniem. Warto też zauważyć, że autor uzbraja fabułę w swoisty czarny humor, który w niektórych fragmentach zdaje się być niemal prześmiewczy. Ten element nie każdemu przypadnie do gustu, natomiast w mojej opinii styl autora jest dzięki temu na tyle charakterystyczny, że można go uznać za obiecujący.
Zemsta wymierzana uzdrowicielom i przerażający powrót do dawnych metod polowań na czarownice – tak tematycznie wymieszana intryga kryminalna łączy się tu z człowiekiem podejmującym wymuszoną walkę o życie. Może nie ma wielkiego zachwytu, a szeroko otwarte zakończenie nie zaspokaja wszelkich potrzeb, ale przyznaję, że debiut Michała Śmielaka ma w sobie coś osobliwego – to lektura z pewnością pomysłowa, zaskakująca i mocno uzbrojona w ciekawostki historyczne. Patrząc całościowo, uważam zatem Znachora za powieść naprawdę godną polecenia.