„TEXT APPEAL” – AMBER ROBERTS | Po brzegi wypełniona aurą pociesznego szaleństwa

„TEXT APPEAL” – AMBER ROBERTS | Po brzegi wypełniona aurą pociesznego szaleństwa

Przecudowna historia miłosna. Motywem wiodącym osadzona w pięknej przyjacielskiej więzi, intensywnie nasączona aromatem uczuciowej niepewności, naruszona także determinacją w walce o własny wizerunek w dostrzegalnie męskim świecie. Text Appeal to urocza komedia romantyczna – wciągająca i przyjemna, momentami szalona, w innych scenach odczuwalnie refleksyjna. Amber Roberts barwnie wdziera się w przestrzeń oburzonej kobiecości, aby fabularnie wypróbować niekonwencjonalny sposób na przetrwanie najbliższych dni.

Dla pochłoniętego czytelnika to niezaprzeczalnie zabawa pełna zwariowanych słów i frywolnie zaognianych scen, już nawet zmyślnie pokreślony tytuł przywodzi na myśl kosmate podpowiedzi. Lark to kobieta sukcesu, genialna programistka, zdeterminowana i ambitna, równolegle pogubiona i pełna uczuciowych wątpliwości – pracą zanurzona w skrajnie męskim świecie, w pokłosiu skandalicznej gafy, zmuszona do inscenizacji fantazji zupełnie obcych ludzi. Seksting okazuje się ratunkiem dla sięgającego dna budżetu, jednocześnie przeszkodą w spełnianiu pragnień nieujarzmionego serca. Tak zainaugurowana zostaje historia z mocno zaakcentowanym tu wątkiem friends-to-lovers – z pewnością chaotyczna i przewidywalna, a jednak angażująca, rozkoszna i komiczna, momentami także bardzo zmysłowa. Niesforność naruszonych myśli, nuta scenicznego szaleństwa i zauważalnie sprośne wiadomości z nowymi klientami, szczególnie tym jednym, który nieprzerwanie zawierusza w głowie – dobry humor spleciony zostaje tu z wyraźnie krępującą prawdą, a ta blokuje szczerość nieujawnionych na głos wyznań. To, co dla odbiorcy niemal oczywiste, w pierwszoosobowej narracji, domaga się czasu oraz właściwego zapętlenia scen. Autorce udaje się tu wpleść także wartościowe treści dotyczące dominacji mężczyzn w niektórych środowiskach zawodowych, szeroko porusza także motyw kobiecej przyjaźni – nie zawsze gładkiej i poprawnej, wymagającej przebaczenia, ale też zwyczajnie potrzebnej.

Rozkoszna, odurzająca i zabawna, po brzegi wypełniona aurą pociesznego szaleństwa. Amber Roberts świadomie wkrada się w otchłań narzuconej skandalem desperacji, pozwala bohaterce poczuć finansowe dno, tym samym zachęca do poszukiwania siebie w realizowaniu brudnych myśli błądzących po odmętach internetu mężczyzn. Śmiałe fantazje kolidują z miłością w nieśpiesznie nakreślonym, choć zmysłowym rytmie friends-to-lovers, kobieca przyjaźń wymaga przebaczenia, a wewnętrzne ambicje każą walczyć o miejsce w skrajnie męskim środowisku programistów. Text Appeal to przeurocza komedia romantyczna – przewidywalna i nieco chaotyczna, ale też refleksyjna i rozbrajająca.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Kobiecym

„TO LATO BĘDZIE INNE” – CARLEY FORTUNE | Niezapomniany powrót na pokryte gorącą czerwienią klify przepięknej Wyspy Księcia Edwarda

„TO LATO BĘDZIE INNE” – CARLEY FORTUNE | Niezapomniany powrót na pokryte gorącą czerwienią klify przepięknej Wyspy Księcia Edwarda

Powieść uzależniająca dosłownie od pierwszych stron! Otulona bliskością uroczego Zielonego Wzgórza, piękna, malownicza i tak niesamowicie romantyczna. To lato będzie inne to kolejna perełka w fabularnym dorobku Carley Fortune – to historia uczucia rozdartego między daną przyjaciółce obietnicą i szczerością odczuwanych doznań, rozdartej także między wielkomiejską codziennością i małomiasteczkową sielskością nieśpiesznie spędzanego dnia, potargana żywymi emocjami, przejmująca i niepowtarzalna.

To gorąca namiętność skrada pierwsze ogniste epizody. Utrwalona za pomocą regularnie wtapianych retrospekcji, spontaniczna, prawdziwa i nieujarzmiona, jak się okazuje, wymagająca dyskretności. Bo przecież to jedyny mężczyzna w najbliższym otoczeniu, przy którym powinna zachować obiecany dystans. Dominującym motywem okazuje się tu kobieca przyjaźń – to ona wpływa na niepewność doznań bohaterki, to w niej zaszyte zostają ważne niedopowiedzenia, to ona wymusza powrót na znaną z Ani z Zielonego Wzgórza uroczą Wyspę Księcia Edwarda. W powietrzu wyczuwa się tu cudowny nadmorski klimat, do nozdrzy ukradkiem wdziera się zapach świeżych ostryg i rześkiego vinho verde, plaże wypełniają przetarte promieniami słońca złote piaski, a wokół małego miasteczka dumnie wznoszą się narysowane jaskrawą czerwienią klify. Aura tej powieści angażuje zmysły, każe się zatrzymać, odetchnąć świeżością nieśpieszącego się dnia. Lucy niewątpliwie docenia urok tego miejsca – to kreacja obarczona doskwierającym poczuciem nieszczerości, bezradna wobec trudnych do okiełznania porywów intymności, tknięta bolesną stratą, jednocześnie pełna inspirujących marzeń. Autorka tworzy tu obraz miłości domagającej się wyznań, kontrastuje też życie w wielkim Toronto z kojącym smakiem wyspiarskiej codzienności, delektuje się humorem, nie unika jednak smutnych wspomnień. To bez wątpienia historia wyjątkowych uczuć.

Niezapomniany powrót na muśnięte złotym słońcem piaski i pokryte gorącą czerwienią klify przepięknej Wyspy Księcia Edwarda. Historia w każdym słowie intensywna, romantyczna i poruszająca, w zmysłowych myślach spontaniczna, euforyczna i nieokiełznana. Carley Fortune rozkosznie bawi się wyobraźnią czytelnika, pozwala na chwile nadmorskiego ukojenia, namiętnością maluje portret uzależniających uczuć – miłości zakazanej przyjacielską obietnicą, szczerej i fascynującej, choć fabularnie skrywanej i dyskretnej, desperacko domagającej się spełnionej definicji. Inspirująca aura małego miasteczka spleciona zostaje z wielkomiejskim gwarem, a kobiece marzenia usilnie chcą utrwalić wyjątkowość tego znamiennego lata.
_____
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Insignis

„WIELORYB I KONIEC ŚWIATA” – JOHN IRONMONGER | Odczuwalnie nostalgiczna, surowa, refleksyjna…

„WIELORYB I KONIEC ŚWIATA” – JOHN IRONMONGER | Odczuwalnie nostalgiczna, surowa, refleksyjna…

To jedna z tych nieszablonowych i bez wątpienia wizjonerskich opowieści, które każą pochylić się nad zabieganym, często zbyt raptownym wizerunkiem dnia. John Ironmonger zabiera czytelnika w podróż niecodzienną, chwilami surową i w emocjach zmyślnie wyciszoną, w innych scenach przenikliwą, gorzką, może nawet przejmującą, z pewnością refleksyjną i mocno symboliczną. Wieloryb i koniec świata to historia skłaniająca do spowolnienia biegu własnego życiorysu, do spojrzenia w lustro zagubionej duszy, do dostrzeżenia innych, do docenienia tego, co w naturze najpiękniejsze.

Nie ma tu przestrzeni na szokujące zwroty akcji, choć wyrzucony na otulony morzem brzeg doszczętnie nagi człowiek, niezaprzeczalnie należy do spektakularnych zdarzeń. Bo przecież to mężczyzna obcy w miejscowych i wyraźnie zaskoczonych oczach, fizycznie ledwie żywy, dziwnie wystraszony, z wielorybim gestem pozostawiony na łasce mieszkańców małego kornwalijskiego miasteczka. Tutejsze powietrze zdaje się być nadto czyste, eteryczne, niedostosowane do znanego mu trybu dnia. Czas też płynie nieśpiesznie, w perspektywie gościa zbyt wolno i niezrozumiale, jakby próbował zastopować pędzący nachalnie styl wielkomiejskiej codzienności. To właśnie to osobliwe zderzenie z kojącą subtelnością życia, pozwala snuć zauważalnie refleksyjne myśli – zachęca do zamknięcia przepełnionego kalendarza, przypomina o istnieniu drugiego człowieka, przywołuje piękno otulającej świat przyrody, pozwala zdystansować się od przyjętego, często zbyt agresywnego rytmu pracy, zaznać potrzebnego odpoczynku, poszukać dla siebie odpowiednich zmian. Autor celowo koncentruje się na przemyśleniach naruszonej fabularnie jednostki, jednocześnie przedstawia wizję, naruszającą całą globalną gospodarkę. Kryzysowa sytuacja na światowych giełdach, niestabilność polityczna i zawzięcie rozprzestrzeniająca się śmiertelna grypa – tak rodzi się desperacja oraz walka z druzgocącą siłą epidemii, tak kształtuje się empatia oraz silna chęć zdefiniowania siebie. I tak, powieść napisana kilka lat przed wybuchem pandemii, zdumiewa znajomymi obrazami – to właśnie ten proroczy aspekt, zaskakuje z największą mocą.

Nieprzeciętna proza. Odczuwalnie nostalgiczna, surowa, refleksyjna, świadomie wyciszona w gestach, w słowach natomiast nieśpiesznie portretująca ulotny charakter narzuconego intensywną rutyną dnia. John Ironmonger zdumiewa wizjonerską myślą, przywołując nieznaną sobie w trakcie pisania rzeczywistość, w perspektywie czytelnika przypomina pandemiczne kadry oraz krachy na globalnych rynkach finansowych – tym samym, zachęca do przerwania tempa zbyt ofensywnej codzienności, do spojrzenia w oczy drugiego człowieka, do dostrzeżenia piękna w otaczającej nas naturze, wreszcie do zatrzymania się nad definicją własnej tożsamości. Tytułowy wieloryb okazuje się tu mocno symboliczny, metaforycznie niesie bowiem brzemię pogrążonego w chaosie świata.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Relacja

„KAMIENNE FIGURKI” – LLOYD DEVEREUX RICHARDS | Ta intryga to niezaprzeczalnie żniwo dramatycznej przeszłości

„KAMIENNE FIGURKI” – LLOYD DEVEREUX RICHARDS | Ta intryga to niezaprzeczalnie żniwo dramatycznej przeszłości

Solidna dawka wrażeń kryminalnych! Powieść nazwana fenomenem Tiktoka, poza wzruszającą historią własnej popularności oraz przyciągającym wzrok wydaniem z barwionymi brzegami, okazuje się przestrogą przed często zgubną naiwnością, wiarygodnie eksponuje bezradność wobec skrzętnie zaplanowanego zła. Lloyd Devereux Richards tworzy intrygę grząską i alarmującą, zauważalnie skupiając tekst na niejednolitym śledztwie. I chociaż Kamienne figurki to bardziej kryminał niż rasowy thriller, z pewnością warto uważnie przeglądać mijane w nim twarze, warto też zachować ostrożność aż do ostatnich stron.

Fabularnie wszystko zaczyna się od niewinnej i jakże zdradliwej propozycji – podwózki, która alarmująco rozprzestrzenia się po obrzeżach wyobraźni. Czytelnik doskonale wie, że właśnie przeciera oczami miejsce detalicznie zaplanowanej zbrodni, jak się okazuje, stanowiącej fragment rozgałęzionej i niezaprzeczalnie frapującej układanki. Najczęściej obiera za cel niewidoczne przestrzenie, w mglistym gąszczu totalnego odludzia, z fascynacją doganiając narzucony ofiarom strach – ten sprawca prowadzi przenikliwą grę, bezdusznie przerywając kobiece istnienia. Kolejne znalezione ciała – nagie, rozcięte i wypatroszone, do tego kamienne amulety, wyrzeźbione na podobieństwo magicznych posążków rdzennych plemion Papui-Nowej Gwinei, tak brutalnie zostawione w pozbawionych życia gardłach. Ta sprawa rozprzestrzenia się medialnie, wymusza czujność i ograniczenie zaufania, staje się zawiła i absorbująca, w perspektywie odbiorcy okazuje się intrygą zagadkową i niepokojącą. Autor prowadzi tę powieść niejednostajnie, w jednej chwili zostawia krótkie, wręcz śladowe zdania, w innej sam delektuje się dłuższymi opisami. Można odnieść wrażenie, ze próbuje w ten sposób dodatkowo namieszać w głowie, intencjonalnie też podsuwa mylne tropy, manewruje wyobraźnią, ewidentnie próbuje zmienić kierunek myślenia. Równolegle przestawia myśli podstępnego mordercy, wgryza się w znamienne sceny jego trudnej przeszłości, buduje dramatyczny szlak dla iście niebezpiecznych konsekwencji – tym samym, pozwala zmierzyć się z chorymi intencjami. Samo śledztwo przynosi trochę wrażeniowej nierówności, skoncentrowane zostaje wokół determinacji antropolożki sądowej, ukazuje jej słabości, uniesienia uczuciowe oraz niecierpliwość, momentami odbiega jednak od kolejnych potencjalnych zagrożeń.

Ta intryga to niezaprzeczalnie żniwo dramatycznej przeszłości. Ktoś zaczyna bawić się ludzką naiwnością, ktoś paskudnie przedziera kobiece życiorysy. Aura tej powieści wypełniona zostaje zawiesistą tajemnicą – wymusza czujność oraz baczną obserwację mglistej, nierzadko zalesionej scenerii. Enigmatyczne amulety w gardłach ofiar, wyczuwalna niecierpliwość śledczej, złudnie podsuwane tropy, brud przeszywających wspomnień, grząska w swym niejednolitym kształcie sprawa – to wszystko składa się na solidny, logiczny i z pewnością niepokojący kryminał. Może nie każdy zaangażuje się w Kamienne figurki stuprocentowo, każdy jednak powinien docenić ostrzegawczy ton zarysowanych fabularnie zbrodni.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Czarna Owca

„DOM DRZWI” – TAN TWAN ENG | Fascynująca, nieprzeciętna i wielowymiarowa

„DOM DRZWI” – TAN TWAN ENG | Fascynująca, nieprzeciętna i wielowymiarowa

To jedna z tych dyskretnie snutych opowieści, które zarażają aurą zmysłowej subtelności. Delikatna i niepowtarzalna, a przy tym tajemnicza i wielopłaszczyznowa. W zgrabnie przedstawionych czeluściach malajskiej przeszłości, na otulającej dom werandzie, w niedosmakowanych intymnościach i w odczuwalnie poetyckich uniesieniach, nieśpiesznie rozpływa się rozmowa dwóch zaangażowanych samotności. Tan Twan Eng tworzy historię absolutnie wyjątkową – skromną w zaściankowym charakterze, emocjonalnie zagadkową i porywającą.

Wystarczy przekroczyć próg tej niecodziennej opowieści, aby poczuć jej melancholijny i jakże nostalgiczny klimat. Autor zabiera czytelnika do początku lat dwudziestych ubiegłego wieku, z wyczuciem rozprawiając o zdarzeniach malajskiej przeszłości, niepostrzeżenie przenikając dwie niezwykłe intymności. William Somerset Maugham to postać autentyczna – znany pisarz, zachwycający się ciszą odwiedzonego Penangu, podróżujący z osobistym sekretarzem i kochankiem w jednym, nieustannie wertujący strony przywiezionego dziennika. Tradycyjna perspektywa gościa skonfrontowana zostaje z pierwszoosobową narracją żony przyjaciela. Lesley ma w sobie coś tajemniczego, ewidentnie wyczuwa się w niej smutek niespełnienia, dopiero zacieśniona więź z równie nieuchwytną męską duszą, pozwala odbiorcy przedrzeć się przez emocje skrywanej głęboko kobiecości. Do wyobraźni wdziera się namiętność serca, gdzieś ukradkiem zarysowana zostaje nuta intrygi kryminalnej, w oddali słychać także skandaliczne treści i odgłosy przybliżonej fabularnie rewolucji. Narysowana życiem zdrada przeplata się tu z potrzebną inspiracją, niespodziewana zbrodnia zaskakuje, a sekretna miłość okazuje się zmysłowym ukojeniem. To historia spisana wiarygodnie, barwnie, finezyjnie, nieśpiesznie i pociągająco – jeszcze wiele osób doceni jej skromny, a jednak drobiazgowy kształt.

Fascynująca, nieprzeciętna i wielowymiarowa, szalenie intymna i enigmatyczna, wyraźnie nasączona nostalgią. Powietrze tej powieści ocieka zmysłową tajemnicą, wymaga atencji i przetarcia się przez gesty malajskiej przeszłości, domaga się czasu i nieśpiesznych rozmów na otulającej dom werandzie. Tan Twan Eng zmyślnie wkrada się w życiorys autentycznej postaci Williama Somerseta Maughama, równolegle przenika osobistą kobiecą narrację, nieprzerwanie uwodzi finezją i trafnością dobieranych słów, porywa okruchami skandalicznej namiętności, zachwyca smakiem zagadkowej intrygi, szeptem przywołuje zdrady i doskwierającą stratę oszczędności, pozwala samodzielnie definiować delikatność naruszonych samotności.
_____
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Poznańskim

„JAK JA GO NIE CIERPIĘ” – MEGHAN QUINN | Ona szczerze go nienawidzi, on ubóstwia się z nią droczyć

„JAK JA GO NIE CIERPIĘ” – MEGHAN QUINN | Ona szczerze go nienawidzi, on ubóstwia się z nią droczyć

Przeuroczy romans o szalenie pikantnym zabarwieniu! Jak ja go nie cierpię to soczysta, rozbrajająca i niesamowicie błyskotliwa, ale też refleksyjna i mocno wzruszająca historia miłosna – to naniesione stratą smutki, to siostrzana tęsknota, to kobiece troski i samotność zrozpaczonej duszy, to nieprzepracowana przeszłość, to nieokiełznane myśli i szerokie spectrum rozkosznych złośliwości, to wyczuwalna namiętność do muzyki oraz gesty euforycznej intymności. Meghan Quinn barwnie wdziera się w emocjonalną słodycz tego cudownego scenariusza, nie zapomina jednak o goryczy bolesnej codzienności.

Czytelnik wkrada się do skruszonego życiorysu Hattie w absolutnie paskudnym momencie. Tuż po stracie ukochanej siostry, po oblanym semestrze wymarzonych studiów, w epizodzie parszywego zerwania, w narzuconej konieczności przyjęcia jego irytującej, aczkolwiek ratującej z opresji propozycji. Rozpacz, nienawiść, desperacja – w takich emocjach dochodzi do szantażu, tak podpisana zostaje umowa z samym diabłem, tak rozpoczyna się pełna złośliwości historia dwojga nieujarzmionych w słowach charakterów, tak też zainaugurowany zostaje zmysłowy powrót do rodzinnego miasteczka. Hayes uchodzi za zimnego drania oraz nieziemsko przystojny obiekt kobiecych westchnień, wyraźnie jednak chowa w sobie fragmenty własnej tajemnicy. Muzyka to dla niego forma ucieczki od boleśnie wrzynających się wspomnień i tuszowanych latami traum. Ona dostrzegalnie nie chce, a jednak z naturalną lekkością przedziera się przez kolejne warstwy medialnego brudu, dyskretnie zatem zaczyna skradać owiane złą sławą męskie serce. Relacja tych dwojga zdaje się być nasycona intensywną namiętnością – to dosadnie zapisane spicy epizody, to przecudownie wpleciony humor i całe morze wyczuwalnych wzruszeń, to także rozpacz i poczucie wewnętrznej samotności. Przejmująca żałoba, dziwnie wygaszona więź z rodzeństwem, poczucie niesprawiedliwości – kobiecą wrażliwość przepełnia druzgocący smutek, w męskiej perspektywie także wyczuwa się nieprzepracowane traumy. Dla niego to konfrontacja z demonami przeszłości – w swym przebiegu niefortunna, tak bardzo krzywdząca, a jednak fabularnie zwyczajnie potrzebna. I chociaż nie brakuje tu niewyparzonych słów i brudnych sformułowań, historia tej ekspresyjnej pary rozczula i roztapia wyobraźnię, z pewnością inspiruje i pozwala się uśmiechnąć.

Rozbrajająca, pikantna, spontaniczna, błyskotliwa i przezabawna, a przy tym uczuciowa i rozczulająca. To miłość dwóch zauważalnie pokruszonych serc. Ona szczerze go nienawidzi, on ubóstwia się z nią droczyć. Powietrze tej powieści napełnione zostaje namiętnością do muzyki i odurzającą wonią pożądania – zdaje się być gęste od rzucanych kąśliwości, wypełnione dialogami nie zawsze ładnych słów, każe zmierzyć się z żałobą i poczuciem przenikliwej straty, przywołuje nieprzepracowaną przeszłość, jednocześnie pięknie i rozkosznie zagnieżdża się w szczelinach zadurzonej wyobraźni. To niesamowicie wzruszająca komedia romantyczna z różnicą wieku oraz atutami motywu enemies to lovers.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Insignis

„KUGLARZ” – MAJA OPIŁKA | Kłamstwa wnikają w nieprzepracowane traumy

„KUGLARZ” – MAJA OPIŁKA | Kłamstwa wnikają w nieprzepracowane traumy

Mocno intrygujący, niejednoznaczny i wielowymiarowy – nowy kryminał Mai Opiłki zaskakuje złożonością i wymusza czujność, zachęca do bacznej obserwacji fabularnie mijanych twarzy, absorbuje dramatyczną historią. Tajemnicze zbrodnie, szokujące zwroty akcji, enigmatyczna przeszłość oraz wyrzeźbione w drewnie lalki – to właśnie te elementy składają się na rozgałęziony kształt tej przenikliwej opowieści. Kuglarz wciąga w swe nieobliczalne szpony, nie pozwala się odłożyć, do ostatniej strony każe szukać przerażającej w swym finalnym wizerunku prawdy.

Tu nie ma przestrzeni na delikatność wrażeń, ofiarami zostają przecież bezbronne czterolatki o pięknych błękitnych oczach. Seryjne morderstwa frapują jeszcze bardziej, gdyż przywołują tożsame zbrodnie sprzed trzydziestu lat. Przy otulonych śmiercią ciałach leżą wystrugane z drewna lalki, tak zagadkowe i tak bardzo podobne do pozbawionych życia dzieci – to właśnie ten fragment układanki podsuwa myśl o dawno rozwiązanej sprawie. Ktoś naśladuje skazanego zbrodniarza lub osadzony w więzieniu człowiek, niesłusznie przyznał się do winy. Dla śledczych to niezaprzeczalnie trudne zadanie, dla czytelnika natomiast to intryga nasączona niewiadomą, przeżarta także licznymi plot twistami. Autorka odczuwalnie skupia się na kreacji zaangażowanych w akcję charakterów, przedstawia szczegółowe portrety psychologiczne, przeplata ludzkie więzi, wnika w motywacje i w rodzinne zawiłości, pozwala wizualizować potencjalne odpowiedzi, w każdej postaci zmyślnie pozostawia także cienie niepewności – najważniejsze odpowiedzi skrywa bowiem dopiero w finalnych epizodach. To jedna z tych historii, które bez wątpienia domagają się koncentracji – duża liczba znamiennych bohaterów, boleśnie wrzynające się wspomnienia, naprzemiennie wkradane retrospekcje, podsuwane celowo tropy, wrażliwość zauroczonego serca. Trzeba zatem zachować ostrożność i dogłębnie przyglądać się eksponowanym zachowaniom, tym bardziej, że z każdą nurtującą stroną, robi się tu coraz bardziej niebezpiecznie.

Przerażające zbrodnie na niewinnych czterolatkach, tajemnicze lalki wyżłobione w drewnie, uderzające podobieństwo do nieobliczalnych działań seryjnego sprawcy sprzed trzydziestu lat, grząskie czyny pochowane w ludzkiej niepamięci – w tej intrydze kłamstwa wnikają w nieprzepracowane traumy, niepokój wdziera się w kolejne wciągające strony, a autorka regularnie podsuwa mylne, często niebezpieczne scenariusze. Kuglarz nie zawodzi, przeszywa wyobraźnię zadrami wstrząsającej przeszłości, mnoży pytania oraz dramatyczne powiązania między kreacjami, przywołuje strach i prowokuje poczuciem niepewności. To świetna i z pewnością niejednoznaczna powieść kryminalna.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Initium

„DZIEWCZYNA Z WYSPY ZAPACHÓW” – ERICA BAUERMEISTER | Odczuwalnie baśniowa, eteryczna i odurzająca

„DZIEWCZYNA Z WYSPY ZAPACHÓW” – ERICA BAUERMEISTER | Odczuwalnie baśniowa, eteryczna i odurzająca

Ta historia skrywa w sobie coś niedostępnego, poniekąd ulotnego, może nawet baśniowego. Nieuchronnie przywołuje myśl o zjawiskowej powieści Gdzie śpiewają raki, zachwyca miłością do otaczającej nas przyrody, delikatnie wycisza inne zmysły, eksponując jedynie węch – fabularnie kluczowy, najważniejszy, wyraźnie dominujący w emocjach naruszonych twarzy. Dziewczyna z Wyspy Zapachów to wyjątkowa, aromatyczna i jakże zajmująca próba ujarzmienia niejednolitej w swym obliczu tożsamości.

Wystarczy kilka nasączonych naturalną wonią stron, aby poczuć eteryczny, wręcz uzależniający klimat tej niecodziennej opowieści. Nieśpieszne dzieciństwo na odludnej wyspie, surowe piękno świata, fascynacja zapachami, tajemnicza maszyna ojca, aromaty chowane w szklanych buteleczkach – początek tej historii wypełnia uspakajająca cisza, czytelnik upaja się jej zbawiennym charakterem, doskonale wie, że to właśnie ta magiczna cisza, która lada dzień przywoła najbardziej pamiętliwą burzę w życiorysie nastoletniej bohaterki. Niespodziewany splot wydarzeń prowadzi do tragicznych konsekwencji, burzy harmonię znajomej codzienności, każe skonfrontować się z chaosem prawdziwego świata. Emmeline to niewątpliwie dramatyczna postać – wrzucona w wir nieprzyjemnych zachowań rówieśników, odczuwalnie zagubiona, naznaczona boleśnie wrzynającą się tęsknotą oraz przenikliwą samotnością, bezradnie szukająca znaczenia własnej definicji. Właśnie tak zaczyna się poruszająca droga do przetarcia rodzinnych wspomnień, tak też, poprzez siłę szczerej przyjaźni i zmysłowe chwile zadurzonych serc, przez okazywaną wdzięczność i kolejne przeżywane straty, przez matczyne ambicje i pojęcie zemsty, sukcesywnie klaruje się portret kobiecej przynależności. I chociaż ta pierwotna feeryczna aura znika bezpowrotnie, niewątpliwie stanowi ważny i niezastąpiony atrybut tej niezwyczajnej powieści.

Odczuwalnie baśniowa, eteryczna i odurzająca, z czasem przybierająca coraz bardziej dramatyczny i jakże refleksyjny kształt. Erica Bauermeister subtelnie zanurza myśli w pogubionej kobiecej wrażliwości, napaja czytelnika miłością do natury oraz aromatem surowego piękna, nieśpiesznie utrwala rodzinną tajemnicę, każe mierzyć się z bolesną stratą i poczuciem odrzucenia, pozwala dotknąć uczuciowej namiętności i stawić czoło prowokacyjnej codzienności prawdziwego świata, przywołuje budującą wdzięczność i zapachy definiowanej nieśpiesznie tożsamości. To nieprzeciętna i z pewnością niezapomniana historia – muśnięta intymnością serca, naznaczona emocjami, niezaprzeczalnie klimatyczna i poruszająca.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Świat Książki

„W DROGĘ, TRZYKROTKI!” – KATARZYNA KIELECKA | Ta podróż smakuje wprost wyśmienicie!

„W DROGĘ, TRZYKROTKI!” – KATARZYNA KIELECKA | Ta podróż smakuje wprost wyśmienicie!

Takie wyprawy pozostawiają po sobie rewelacyjne wspomnienia. To nie tylko dotyk kojącego relaksu oraz splot rozbrajających z swym wydźwięku zdarzeń, to także strony nasycone refleksyjną treścią oraz szeroki wątek natury historyczno-kryminalnej. Katarzyna Kielecka ponownie wkrada się do życiorysów swoich osobliwych bohaterek, aby szlakiem najpiękniejszych europejskich jaskiń, dostarczyć im niespodziewanych wrażeń. W drogę, Trzykrotki! to przecudowna komedia i powieść obyczajowa w jednym, to niesiona chwilą przygoda dojrzałego życia, to także mnóstwo scenicznego szaleństwa.

Życie lubi pisać różne scenariusze, uwielbia też płatać wyrafinowane figle – to właśnie dlatego misternie planowane wakacje, nieoczekiwanie przybierają swoisty wizerunek. Przewrotność losu każe poddać się naturalnemu instynktowi, każe działać spontanicznie, otworzyć się na afirmację dnia i gdzieś ukradkiem wykazać się także odrobiną rodzinnego wsparcia. Ta niezaprzeczalnie refleksyjna myśl barwnie wypełnia wyobraźnię czytelnika, zachęca do eksplorowania nowych doznań i nieomijania bokiem uciekającego błyskawicznie życia. Na piedestale odbiorca dostrzega tytułowe Trzykrotki – niesamowite przyjaciółki, dziarskie babki z sześćdziesiątką na karku, momentami kapryśne i nieco wygadane. Chociaż każda z nich zdaje się być przytłoczona ciężarem tlących się w sercu wątpliwości, w każdej wyczuwa się wigor oraz raźną chęć przełamania codziennej szarości. Zamiast męskich ramion, prężną ekipę zasila synowa jednej z nich, a także energiczny i jakże rezolutny wnuczek drugiej. Kilkuletni chłopiec okazuje się nie lada wyzwaniem, niewątpliwie dostarcza zadyszki i staje się źródłem kłopotliwych epizodów, domaga się oczu dookoła głowy i kreatywności dobieranych słów. W jego rozkosznej kreacji łatwo doszukać się tęsknoty za ukochaną mamą, dyskretnie zaszyta zostaje tu także potrzeba spełniania się kobiet przy jednoczesnym traceniu ważnych fragmentów macierzyństwa. Klimatyczna podróż kamperem po Europie okazuje się przepełniona pięknymi wartościami, przekomiczna i niezapomniana, gdzieś równolegle, w przytaczanych ukradkiem ciekawostkach historycznych, autorka przemyca również intrygującą opowieść o królowej Elżbiecie Bośniaczce, dzięki której odbiorca staje się obserwatorem zagadkowych akcentów kryminalnych. W pewnej chwili robi się tu zatem nie tylko wakacyjnie i poruszająco, ale też enigmatycznie i mocno frapująco.

Ta podróż smakuje wprost wyśmienicie! Katarzyna Kielecka ponownie przywołuje twarze swoich osobliwych bohaterek, aby kamperem wysłać je w rozbrajającą wycieczkę po zaułkach najpiękniejszych europejskich jaskiń. W drogę, Trzykrotki! to przezabawna, urocza i zauważalnie refleksyjna powieść – to różne spojrzenia na oblicza kobiecości, to niesamowita przyjaźń, to piękne wartości rodzinne, to ożywiająca brawura dojrzałego życia, to potrzebna niekiedy spontaniczność, to kojąca afirmacja dnia, to kolaż iście krępujących scen, to tęsknota w elokwentnych oczach kilkulatka, to realizacja siebie w świetle macierzyństwa, to nuta kryminalnej tajemnicy i przygoda, której nie sposób zapomnieć.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Szara Godzina

„DWA TYGODNIE NA PRÓBĘ” – TESSA BAILEY | Historia przepełniona słodyczą udawanego związku

„DWA TYGODNIE NA PRÓBĘ” – TESSA BAILEY | Historia przepełniona słodyczą udawanego związku

To zauważalnie jedna z tych uroczych historii, w której uczuciowo splata się już niemal wszystko, a do końca nadal pozostaje kilkadziesiąt nieznanych stron. Ewidentny znak, że fabularny dramat, dopiero się zaczyna. To także charakterystyczny zabieg dla odczuwalnie zmysłowej twórczości Tessy Bailey – nie pierwszy raz autorka pozwala bowiem sycić się kwitnącą wizualnie namiętnością, aby w jednej chwili, niespodziewanie zburzyć ten zniewalający wizerunek. Dwa tygodnie na próbę to urzekająca komedia romantyczna – rozgrzewająca zmysły, piękna i upojna, ale też mocno inspirująca.

Z pewnością można przyczepić tej powieści łatkę sercowej przewidywalności, można nawet stwierdzić, że fabularnie nie wyróżnia się niczym spektakularnym, ale czy te cechy mają jakąkolwiek moc wobec faktu, że główna bohaterka, spełnia się w czarującej roli klauna na organizowanych samodzielnie przyjęciach dla dzieci? Georgie to przecudowna i jakże charakterna kreacja – najmłodsza z rodzeństwa, uśmiechnięta i promienna w oczach świata, w opinii rodziny niepoważna i nieodpowiedzialna, traktowana nadal jak nierozważna nastolatka. Tak zainaugurowana zostaje chęć przekonania bliskich o własnej dojrzałości, tak też zawiązuje się bliska relacja z nieziemsko przystojnym Travisem – tym samym, w którym kocha się dosłownie od szczenięcych lat. To człowiek przekreślony przez wielu, uznawany bowiem za absolutnego playboya – dla odbiorcy to przede wszystkim były gracz baseballu, naznaczony nie tylko paskudną kontuzją, ale też nieco zagadkową przeszłością. W jego myślach zaszyty zostaje ból nieprzyjemnych wspomnień, zagnieżdżona zostaje także potrzeba zawalczenia o dobre imię. Właśnie tak uruchomiony zostaje szalony motyw Fake Dating w obrzeżach małego miasteczka – humorystyczny w treści rzucanej wzajemnej zajadłości, słodki w obrazie kształtowanej biskości, wzruszający w zarysie wewnętrznych przemian, pieprzny i niedelikatny w scenicznym opisie intymności. To z pewnością lektura dla dorosłego czytelnika.

Soczysta, komfortowa i rozbrajająca – to pierwsze myśli po lekturze przeuroczej komedii romantycznej Dwa tygodnie na próbę. To historia przepełniona słodyczą udawanego związku i otulającą aurą małego miasteczka, to także humor sceniczny oraz uszczypliwe dialogi między byłym graczem baseballu i zakochaną w nim siostrą przyjaciela – kobietą zabawiającą dzieci w kolorowym stroju klauna. Tu wyczuwa się emocjonalny skwar, tu rozbudzają się nieujarzmione żądze, tu prowokacją okazują się rodzinne złośliwości, tu niewinność przenika przez medialną chęć ustatkowania, tu przeplatają się dwa wyraźnie zadurzone serca. To romans zanurzony w gestach kobiecej zadziorności oraz w męskiej próbie naprawienia wizerunku.
_____
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Muza

„NOCNA ZMIANA” – ANIA BAS | Zadziwiający debiut powieściowy!

„NOCNA ZMIANA” – ANIA BAS | Zadziwiający debiut powieściowy!

Zdumiewająca i niezaprzeczalnie specyficzna, wyróżniająca się także w niecodziennym biegu fabularnym. Humorem zanurzona w wyczuwalnej satyrycznej toni, przepleciona nicią szalonej komedii romantycznej, niespodziewanie muśnięta także intrygą kryminalną. Nocna zmiana to raczej nie lektura dla każdego, momentami nieco absurdalna, zauważalnie rozciągnięta w liczbie stron, a jednak intrygująca i z pewnością niebanalna. Ania Bas ukradkiem wdziera się do naruszonej kobiecości, aby szlakiem pogubionych uczuć, poszukać w swej kreacji emocjonalnej dojrzałości.

Tu nie ma miejsca na oczywistość zdarzeń, gdyż ścieżkę fabularną toruje niejako naiwność znużonej własną codziennością bohaterki. Gosia to postać wyrwana szponom znanych wzorców – wyraźnie niezadowolona z przeszywającej duszę pracy na sklepowej kasie, uczuciowo draśnięta przez byłego partnera, wycieńczona także przez pożyczki finansowe ojca, gdzieś równolegle oskarżona o prawdziwą zbrodnię, ewidentnie zatem zrujnowana przez ataki życiowych kataklizmów. Autorka prowadzi tę nieoczywistą historię za pomocą narracji tradycyjnej, w odczuciu nieśpiesznej i nieco ironicznej, zmyślnie dotkniętej dramatem ludzkiego zagubienia. Gdzieś dyskretnie przemyca także nieprzypadkowe fragmenty czytanego pamiętnika. Dla odbiorcy to niewątpliwie swoista podróż po rozchwianych sercach emigrantów, to niezrozumiałe, wręcz maniakalne zachowania w nieujarzmionej próbie zdobycia upragnionego mężczyzny, to chimeryczność myśli i nieostrożne przekraczanie granic prawa – to portret nieszczęśliwej kobiety, która ewidentnie chce kochać i chce być kochana, ale potrzebuje czasu i przetarcia wątpliwości, aby w konsekwencjach krępujących scen i w szczerości narzuconych sobie niepowodzeń, doszukać się nie tylko przynależności, ale też pogodzenia z pominiętą mimochodem przyjaźnią.

Zadziwiający debiut powieściowy! Prowadzony nieśpiesznie, brawurowy i mocno specyficzny, z pewnością nieprzeciętny! Nocna zmiana to satyra społeczna przełamana nutą błyskotliwej komedii romantycznej oraz szczyptą kryminalnego uniesienia, to powieść pozwalająca na refleksyjne spoglądanie w otchłań ludzkiego zagubienia, to życiowe porażki i absurdalne próby doścignięcia sercowych marzeń, to pułapki emigracyjnej codzienności i przenikająca duszę potrzeba zrozumienia siebie. Ania Bas intencjonalnie wkrada się w szczeliny kobiecej naiwności, pozwalając bohaterce wypełnić przestrzeń obsesyjnych scen, ewidentnie chce, aby ta w niekontrolowany sposób dotarła do znaczenia własnej tożsamości.
_____
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Znak Horyzont

„MEDUZY NIE MAJĄ USZU” – ADELE ROSENFELD | Niezwykle doznaniowa, subtelna i esencjonalna

„MEDUZY NIE MAJĄ USZU” – ADELE ROSENFELD | Niezwykle doznaniowa, subtelna i esencjonalna

Już enigmatyczna i jakże delikatna oprawa przyciąga wzrok, z pewnością uwodzi subtelnością i utrwala się w oczach zaciekawionego czytelnika. Równie tajemniczy okazuje się sam tytuł – odziany w metaforę, tym samym symboliczny i intrygujący. Podobnych wrażeń dostarcza sama historia. Odczuwalnie sensoryczna i niesamowicie szczera, tym bardziej autentyczna, iż spisana przeżyciami niedosłyszącej autorki. Meduzy nie mają uszu to powieść nie dla każdego, domaga się bowiem interpretacji i szukania ledwo wyczuwalnych, a jednak istotnych znaczeń.

Adele Rosenfeld snuje tę opowieść z widoczną łagodnością słów – w niektórych scenach nader prozaiczną i zwyczajną, w innych osobliwą lub niespodziewaną. Jednocześnie robi coś pięknego, oddaje bowiem głos wyraźnie zagubionej bohaterce. Narracja Louise okazuje się mocno osobista, wręcz intymna, zauważalnie naznaczona strachem przed nieznaną sobie wizją pooperacyjnej przyszłości. To swoista kreacja kobieca, słysząca i niesłysząca zarazem, z pewnością doceniająca naturalność chwytanych gdzieś wybiórczo słów, z drugiej pełna obaw przed utratą istniejącego, tym samym znajomego słuchu. Wszczepienie implantu zdaje się być koniecznością, a jednak wiąże się z pożegnaniami, nieuchronnie wymusza zgodę na nowe dźwięki, domaga się też czasu na przyswojenie nie zawsze przyjemnego gwaru. Bezradność w zwyczajowych sytuacjach, niepewność wobec przerywanych zdań i niekompletnych wypowiedzi, świeżo zainicjowana miłość i wreszcie trud oczekiwania na wyznaczoną przez lekarzy rzeczywistość – to wszystko składa się na mocno przejmujący proces zrozumienia siebie i poszukiwania własnej tożsamości. Autorka wiarygodnie prowadzi odbiorcę przez codzienność osób głuchych oraz zmagających się z sukcesywną utratą słuchu, buduje uczucia na własnych doświadczeniach, zachęca do odważnego przekraczania barier i empatycznego spoglądania na niepełnosprawność.

Niezwykle doznaniowa, subtelna i esencjonalna, w zaszytym przesłaniu ważna, z pewnością wartościowa i mocno refleksyjna. Nie każdy z łatwością zakradnie się w osobliwość tej powieści, nie każdy poczuje jej wrażeniową wyjątkowość, każdy jednak powinien docenić jej niepodważalną autentyczność – to bowiem historia spisana wyobraźnią i doświadczeniami niedosłyszącej autorki. Adele Rosenfeld oddaje narrację zagubionej bohaterki z wyczuwalną intymnością, utrwala nie tylko duszący, wręcz depresyjny strach przed utratą naturalnego słuchu, ale także przerzedzony w słowach portret codziennej niepewności oraz niesiony odwagą proces definiowania własnej tożsamości.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Mova

„BŁAHOSTKA” – MAGDA TERESZCZUK | W naruszonej intymności chimeryczna, grząska i niejednoznaczna

„BŁAHOSTKA” – MAGDA TERESZCZUK | W naruszonej intymności chimeryczna, grząska i niejednoznaczna

Niby beztroskie wakacje w malowniczej włoskiej willi, a jednak czas przeżarty rutyną małżeńskiego życia, nasączony też pragnieniami tlącymi się wewnątrz kobiecej intymności, gdzieś równolegle przetarty dziwną potrzebą zmierzenia się niewygodnymi wspomnieniami. To nieczysta i dla bohaterki trudna podróż, choć w podjętym stylu spisana przystępnie, prosto i klarownie. Magda Tereszczuk ostrożnie wypełnia obrzeża wyobraźni, wdzierając się w grząski i niejednoznaczny motyw zdrady, sprawia tym samym, że Błahostka nieustannie balansuje na granicy świadomego przekraczania przyjętej moralności.

Ta lektura niezaprzeczalnie domaga się dystansu wobec postaw, które jawnie emanują nijakością lub wręcz szorstkością wobec siebie. Dla czytelnika to niełatwe zadanie, wielokrotnie bowiem mierzy się z własną niechęcią do poszczególnych postaci, trudno właściwie wybrać tu kogoś, kogo można obdarzyć odrobiną naturalnej sympatii. Autorka wymusza jednak koncentrację na najbardziej znamiennej kreacji – przemierza bowiem fabułę w zgodzie z wrażliwością wewnętrznie pogubionej Klary. Podjęta perspektywa okazuje się niesamowicie osobista, momentami bezduszna lub zdumiewająca w treści, czepliwa wobec towarzystwa męża, nie zawsze przychylna wobec przyjaciółki, brutalna także wobec nieprzyjemnych zachowań jej samolubnego męża. Choć nietrudno dostrzec, że właściwie każda z naruszonych twarzy, potraktowana zostaje egoizmem, każda zatem zapomina o pielęgnowaniu więzi i dbaniu o wzajemną czułość. W kobiecej narracji dodatkowo pojawia się enigmatyczna przeszłość, wracają bolesne wspomnienia, pojawia się także on i kuszące próby mglistego uwodzenia. Pokusa zdrady błyskawicznie odurza wyobraźnię, może bowiem poprowadzić wprost do pożądanej ciałem przyjemności, może też zniszczyć kruche, aczkolwiek wieloletnie małżeństwo. Dla odbiorcy nie ma tu raczej ekscytujących zdarzeń, a jednak wątpliwości serca intrygują, podobnie jak przytaczane sukcesywnie fragmenty zagadkowych scen z młodości. Z jednej strony to potrzebne rozliczenie z dawnymi demonami, z drugiej to zamglone pożądaniem definiowanie własnej tożsamości.

Fabularnie mało intensywna, niemal ograbiona z rozkosznej wakacyjnej ekspresji, w naruszonej intymności chimeryczna, grząska i niejednoznaczna. I chociaż to raczej gorzka konfrontacja z uczuciami, wymagająca bowiem dystansu do egoistycznych postaw oraz braku chęci do naprawiania przetarć małżeńskiej czułości, w emocjach okazuje się zmysłowa i enigmatyczna. Magda Tereszczuk nie pozostawia złudzeń o ludzkich słabościach, dyskretnie spaceruje śladami fizycznego pożądania, utrwala jawnie upominającą się pokusę zdrady, jednocześnie każe otworzyć się na ciemne szczeliny niepamięci, przywołuje boleśnie wrzynające się drzazgi przeszłości, pozwala przetrawić przeżytą traumę, wreszcie doścignąć prawdę o własnej przynależności.
_____
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Agora

„LOVEBOAT, TEIPEI” – ABIGAIL HING WEN | Przygoda nasączona buntem…

„LOVEBOAT, TEIPEI” – ABIGAIL HING WEN | Przygoda nasączona buntem…

Nakazana przez rodziców podróż, a jednak wyprawa przesycona trudnymi emocjami. Gdzieś w kulturze chińskiego wychowania, w mocno zaakcentowanej surowości zasad, pojawia się bodziec do wyrażenia buntu, kiełkuje też chęć zawalczenia o marzenia taneczne. Abigail Hing Wen wiarygodnie wtapia się w przestrzeń nastoletniej wrażliwości, barwnie oddaje swoistą różnorodność uczuć, zachęca też do ważnych przemyśleń. Loveboat, Teipei to nieco szalona powieść młodzieżowa – fabularnie intensywna, nie w każdej scenie lekka i przystępna, w przekazie natomiast mocno refleksyjna.

Ta historia to przede wszystkim burzliwa postać Ever. Na zewnątrz grzeczna i potulna osiemnastolatka, w środku dosłownie tykająca bomba. I chociaż usłużnie podąża za rodzicielskimi ambicjami, wyczuwa się w niej usilną chęć zatracenia się w pozbawionych presji przyjemnościach. Jedno potknięcie, wymuszona podróż do Tajwanu, wakacyjny kurs naukowy, nowe znajomości i wreszcie pozbawiona kontroli otchłań do rzeczywistego przemierzania własnych zbuntowanych myśli – tak zainaugurowana zostaje fabularna ścieżka zdarzeń, tak też zaczyna się próba niespodziewanej wolności. Autorka celowo nie ogranicza młodej kobiety, pozwala na szaleństwo i nieokiełzane przekraczanie granic, ewidentnie chce, aby ta samodzielnie dążyła do rozpoznania właściwych wartości. Tradycyjne chińskie wychowanie, niespełnione ambicje konserwatywnych rodziców, brak wsparcia i potrzebnej bliskości, przyjaźń, przypadkowe bliskości oraz dość grząski wrażeniowo wątek romantyczny, ucieczki, imprezy, przemoc – na łamach tej powieści dzieje się dużo, momentami wręcz można się nieco zgubić, z pewnością jednak łatwo wychwycić przesłanie, do którego intencjonalnie dąży Abigail Hing Wen. Ta wycieczka ma niewątpliwie ogromne znaczenie dla naruszonej bohaterki, okazuje się nie tylko przestrogą przed bezmyślnym definiowaniem pozornego szczęścia, ale też poszukiwaniem własnego ja.

To podróż narzucona rodzicielskim niezadowoleniem, ale też przygoda nasączona buntem i wyraźnie zaakcentowanym poczuciem niespełnienia, to chęć zanurzenia się w scenach nastoletnich przyjemności, to nowe przyjaźnie i chwile nieujarzmionych intymności, to niekontrolowane przekraczanie nałożonych granic, to postawienie się surowemu chińskiemu wychowaniu, to posmakowanie szalonej wolności, to także wewnętrzna potrzeba tanecznej ekspresji oraz unikalna szansa na odnalezienie siebie. I chociaż powieść Loveboat, Teipei odczuwalnie domaga się uważnego oka, okazuje się też wzruszająca i mocno intensywna w treści, z pewnością łatwo zdefiniować zaszyte w niej przesłanie. To angażująca historia młodzieżowa.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Books4YA

„PARYSKA CÓRKA” – KRISTIN HARMEL | Niezwykle wstrząsająca fotografia wojenna

„PARYSKA CÓRKA” – KRISTIN HARMEL | Niezwykle wstrząsająca fotografia wojenna

Historia wielu niezapomnianych wzruszeń. Przepełniona wyczuwalną niepewnością, piękna, dramatyczna i poruszająca, boleśnie dotykająca kobiecej wrażliwości oraz definicji macierzyństwa. Kristin Harmel ponownie wdziera się w brutalną rzeczywistość II wojny światowej, kreśląc słowa rozdzierającej serce opowieści. Paryska córka to mocno absorbująca i z pewnością niepowtarzalna powieść – wypełniona przenikliwym smutkiem oraz bezradnością, przywołująca też myśl o najbardziej bestialskim okresie przeszłości.

Już pierwsze strony pozwalają sądzić, że będzie to porażająca podróż po skrytych emocjach. To historia podzielona na trzy znamienne części, w pierwszej przybliżająca splot wydarzeń, kształtujących wyjątkową przyjaźń między dwiema cudownymi matkami, w drugiej kadrująca fotografie wojennego koszmaru i przeszywające dusze pożegnania w pokłosiu nalotu niszczącego niewinne, w tym także dziecięce życiorysy, w trzeciej utrwalająca sceny ponownego spotkania po kilkunastu latach niepewności, dościgająca także fabularną prawdę – przewidywalną, a jednak druzgocącą. Autorka niejednokrotnie już pokazała, że potrafi wiarygodnie wkraść się w przestrzeń tworzonej słowami wrażliwości, tym razem naprzemiennie ukazując losy dwóch udręczonych niewyobrażalną pustką kobiet. Obie kreacje zamykają się w gestach przeżywanej żałoby, obie emanują bezsilnością wobec tragicznych doświadczeń. Każda dotyka wojennych konsekwencji na swój sposób, portretując tym samym różne oblicza obezwładniającej traumy. Z jednej strony apatyczne wypieranie prawdy i wewnętrzny chaos w wyraźnie przerażonych oczach, z drugiej zatrważająca rozłąka z ukochaną córką, ucieczka w samotności i nieudolna próba zapomnienia. To uczucia wręcz spazmatyczne, przygnębiające, wykreowane z dokładnością, w odczuciu bardzo autentyczne, momentami wywołujące trudne do opanowania łzy.

Niezwykle wstrząsająca fotografia wojenna. Historia zapierająca dech, w dramatycznych przeżyciach wręcz druzgocąca, w sferze matczynych doznań ze strachem dotykająca granic ludzkiego obłędu. Kristin Harmel przekonująco wkrada się w otchłań dwóch skrzywdzonych kobiecości, kreśląc w pamiętnikach ich macierzyństwa przerażająco smutne zadry, nie pozwala też zapomnieć o ruinach paraliżujących wspomnień. Paryska córka to nieprzeciętna powieść – zbudowana na kanwie wyjątkowej przyjaźni, odurzona boleśnie wrzynającą się stratą, przeszyta niepewnością, fabularnie przewidywalna, a jednak wiarygodnie budująca przekaz o makabrycznych konsekwencjach wojny.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Świat Książki

„MEDEA Z WYSPY OGNIA” – MAGDA KNEDLER | Niezwykle dramatyczna i dotykająca czułych strun

„MEDEA Z WYSPY OGNIA” – MAGDA KNEDLER | Niezwykle dramatyczna i dotykająca czułych strun

To efektownie wydana powieść, ale też podróż utkana z pragnień oraz wątpliwości przenikających znane już i z pewnością zatroskane serce. Magda Knedler ponownie zakrada się do codzienności życiowo potarganej bohaterki, aby pozwolić jej uszczknąć kojącej bliskości i doświadczyć trudnościami wojennej zawieruchy. Medea z Wyspy Ognia to naturalna kontynuacja Medei z Wyspy Wisielców – historia równie piękna i równie wzruszająca, ale przede wszystkim kobieca i nieprzewidywalna.

Ta kobieta dźwiga niewyobrażalny bagaż życia – wypełniony nieszczęściem i boleśnie zaznawaną krzywdą, pełen przenikliwego poczucia straty i nadal nieodkrytej tożsamości, doskwierający nawet wtedy, gdy z ciemności niedalekich wspomnień, nieśpiesznie wyłaniają się promienie lepszego jutra. Drugi tom niewątpliwie pozwala złapać oddech i dotknąć wygodnego życia, jednocześnie nie dostarcza potrzebnej radości. W tej kreacji nieprzerwanie wyczuwa się smutek i niepewność, wyczuwa się też dokuczliwe roztargnienie myśli. Medea zdaje się być rozdarta między trzema mężczyznami, między zbudowaną więzią z psychiatrą Horstem, którego postać nieoczekiwanie naznaczona zostaje motywem zaginięcia gdzieś na froncie wschodnim, a także podszeptami świeżo zapętlonych uczuć do mocno wspierającego krawca Adama, równocześnie mając w pamięci zakończoną paskudnym konfliktem relację z byłym mężem. Tu nie ma zatem przestrzeni na łatwe emocje, każdy gest i każde słowo domagają się przetrawienia, miłość natomiast wymaga długich miesięcy oraz męskiej wytrwałości, także godnej podziwu cierpliwości, w swym delikatnym portrecie okazuje się znamienna i niepowtarzalna. W zapatrzonych oczach nieustannie żarzy się niepokój i niewiedza na temat przeszłości oraz tajemniczego zniknięcia byłego partnera, za oknem natomiast rozprzestrzenia się pierwsza wojna światowa – panosząca się bieda, desperacja, przerażenie i ból niechcianych pożegnań. Nowa sytuacja wymusza radykalne rozwiązania i zachęca do poszukiwania siebie w innowacyjnej chęci przełamania modowych trendów. Tym samym okazuje się brutalną szansą na zdefiniowanie kobiecych pragnień.

Niezwykle dramatyczna i dotykająca czułych strun, przede wszystkim jednak odurzona niepewnością oraz rozterkami kobiecego serca. Medea z Wyspy Ognia to przepełniona niepokojem kontynuacja fascynującej i jakże przejmującej serii, to boleśnie wrzynająca się tęsknota, to druzgocąca pustka i poczucie samotności, to niejednoznaczność uczuć i wreszcie pełna pasji próba zawalczenia o życiową przynależność. Magda Knedler przywołuje scenerię koszmarnego rozdziału historii, aby w grząskiej codzienności pierwszej wojny światowej, utrwalić słowa enigmatycznego mitu i poszukać ukojenia dla odczuwalnie zagubionej i wyraźnie skrzywdzonej bohaterki. To niesamowita i z pewnością wstrząsająca podróż w otchłań kobiecego wnętrza.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Zwierciadło

„SMAK SZCZĘŚCIA” – SANTA MONTEFIORE | Historia napełniona podszeptami kobiecych pragnień

„SMAK SZCZĘŚCIA” – SANTA MONTEFIORE | Historia napełniona podszeptami kobiecych pragnień

Rozrzewniająca historia. Przepełniona pokusami oraz mocno zaakcentowanym pragnieniem namiętności, ujmująca szczerością naruszonych spontanicznie uczuć, jednocześnie aktywizująca moralne przemyślenia względem zachowań głównej bohaterki. Santa Montefiore ekspansywnie wdziera się w prowokacyjny i jakże wrażliwy motyw zdrady, aby w jego fabularnych gestach, doszukać się tytułowego Smaku szczęścia. To powieść nasycona aromatem kobiecych potrzeb, z pewnością jednak nie każdy odnajdzie się w jej zauważalnie grząskim charakterze.

Przekraczając próg tej opowieści, warto mieć świadomość naruszonego w niej tematu niewierności. Jedno eleganckie spotkanie, jedno uwodzicielskie spojrzenie w oczy i wreszcie szerokie spectrum wyszeptanych komplementów – na oczach zaprzyjaźnionch twarzy i na oczach nieświadomego męża, rodzi się namiętność dwojga nieznajomych. Angelica to kreacja znużona szarą codziennością u boku swojej francuskiej połówki, usłużnie prowadząca dom, troszcząca się o dzieci i zachcianki pozbawionego romantyzmu męża, regularnie wypełniająca dnie powierzchownymi spotkaniami z próżnymi w swych przekonaniach znajomymi. Autorka dostrzegalnie podkreśla płytkość i nieskromność przyjaciółek, szufladkując tym samym zamożnych ludzi, bardzo szczegółowo opisuje też kolejne epizody rodzinnego dnia, na piedestale zachowań, stawia jednak niemoralność głównej bohaterki. Kobieta szukająca pisarskiej weny i nieco egzotyczny smak wyłaniającego się pożądania – tak zaczyna się pełna niedopowiedzianych wiadomości gra, tak zaczyna się podwójne życie, tak zainicjowane zostają kłamstwa i chwile upojnego spełnienia. Tak rozpisany zostaje portret zakazanej miłości – odczuwalnie dyskusyjny, a jednak ożywczy, nastrojowy i absorbujący, tak też zbudowana zostaje emocjonująca ścieżka fabularna, może przewidywalna, jednakże zachęcająca do życiowej refleksji.

Historia dyktowana podszeptami kobiecych pragnień. Zawiązana rutyną wygaszonej prozy małżeńskiego życia, naznaczona pięknie nakreśloną i ewidentnie obezwładniającą fascynacją dwojga nieznajomych, nieco przewidywalna i zbyt detaliczna w zarysie codzienności, z pewnością refleksyjna. Santa Montefiore dotyka drażliwego motywu zdrady – za pomocą wielu niezapomnianych kadrów, utrwala różne fotografie miłości, pozwala smakować tytułowego szczęścia w sposób dyskusyjny, niemoralny, grząski. To właśnie w tej powieści zmyślnie przywołuje myśl o konieczności pielęgnowania uczuć nawet wtedy, a może szczególnie wtedy, gdy podstępnie zżera je przeciętność uciekającego bezpowrotnie dnia.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Świat Książki

„FLIRTATION OR FACEOFF” – LEAH BRUNNER | Niesamowicie rozkoszna, przyjemna i rozczulająca komedia romantyczna!

„FLIRTATION OR FACEOFF” – LEAH BRUNNER | Niesamowicie rozkoszna, przyjemna i rozczulająca komedia romantyczna!

Tu dzieje się fascynacja od pierwszego spojrzenia! Niezwykle uczuciowa, spontaniczna i poruszająca, w swej delikatności wręcz uzależniająca. Leah Brunner ponownie zagląda do hokejowej codzienności, tym razem uderzając emocjami w ego rasowego kobieciarza. Flirtation or Faceoff to przecudowna komedia o zauważalnie romantycznym wdzięku – promienna w ujęciach odczuwalnie pochłoniętej wyobraźni, ciepła i rozgrzewająca, jednocześnie z lekkością dotykająca nad wyraz czułych strun. To historia miłosna z charakternym sportowym zacięciem.

Autorka żywiołowo zakrada się w motyw miłości od pierwszego wejrzenia, plastycznie utrwalając piękno niespodziewanych doznań. W mocno pragmatycznej postawie Noel wyczuwa się raźną niechęć do znanego hokeisty, ale obecność na tej samej gali charytatywnej oraz godna podziwu przebiegłość babci, zmuszają tę dwójkę do medialnego zacieśnienia znajomości. On efektownie próbuje ją uwieść, ona chce wykorzystać jego ofensywność w sztuce uwodzenia, aby dyskretnie zdobyć serce przystojnego wykładowcy ze swojej uczelni. Subtelnie nakreślony tu trójkąt miłosny uruchamia pętlę szalonego przeznaczenia. Tak zaczyna się rozbrajająca i szalenie romantyczna historia, przy której szczery uśmiech, okazuje się najlepszym towarzyszem. Gdzieś ukradkiem wpleciona zostaje tu pasja do książek fantasy, udział w konwentach cosplay, a także nieoceniona siła szczerej przyjaźni. A wszystko w obrazie naprzemiennej narracji pierwszoosobowej – tak bardzo osobistej i pełnej filmowego sznytu. Colby wyróżnia się determinacją oraz swoistym, nieco egocentrycznym poczuciem humoru, mimo upływu lat, nadal trawi rodzinną przeszłość. W jej postawie natomiast, ukryta zostaje potrzeba konfrontacji z introwertyczną naturą oraz ewidentnym brakiem umiejętnego czytania w ludziach, a także usilna potrzeba zaufania po bolesnych doświadczeniach w związku. Hokej dodaje opowieści nie tylko mocnego sportowego vibe'u, ale nieoczekiwanie staje się też tematem do wspólnego przetrawienia – życie u boku medialnej osoby z pewnością wymaga dystansu oraz dużej ufności w wierność popularnego mężczyzny.

Niesamowicie rozkoszna, przyjemna i rozczulająca komedia romantyczna! Ona boi się spontanicznej świeżości doznań i jednocześnie wzdycha do innego, on żyje miłością dosłownie od pierwszego wejrzenia. To uczucie potrzebuje odrobiny fabularnego szaleństwa, domaga się babcinej przebiegłości i szczerości kameralnych gestów, wymaga też starcia z krzywdą przeszłości oraz dotarcia się z własną introwertyczną duszą, przede wszystkim jednak pragnie odrobiny czasu i pełnego zaufania. Medialne hokejowe tło nie ułatwia zadania, ale to w nim zaszyta zostaje siła niezastąpionej przyjaźni. Leah Brunner zaprasza zatem na cudowne i przezabawne, a przy tym wzruszające przedstawienie.
_____
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Jaguar

„KOBIETA Z AUTOMOBILU” – PENNY HAW | Fascynująca podróż po odmętach znamiennej dla transportu przeszłości

„KOBIETA Z AUTOMOBILU” – PENNY HAW | Fascynująca podróż po odmętach znamiennej dla transportu przeszłości

Piękna, nieprzeciętna i pasjonująca, barwnie muśnięta detalami znamiennej historii. Penny Haw akcentuje podziw nad odwagą i temperamentem swojej nieugiętej bohaterki, podkreśla szlifowaną latami i tym samym wyróżniającą się wiedzę, dostrzega także waleczność w drodze do zamierzonego i jakże ambitnego wówczas celu. Kobieta z automobilu to opowieść spisana na kanwie prekursorskich zdarzeń, inspirowana bowiem życiem niesamowitej wizjonerki, która mimo codziennej niewiary stereotypowych mężczyzn, wpłynęła na ówczesny wizerunek transportu.

To niezaprzeczalnie jedna z tych powieści, które w przyciągający sposób zachęcają do przeczesywania internetu i doszukiwania się jeszcze bardziej szczegółowych informacji. Bo przecież Berthy Benz to postać autentyczna, zapisana na łamach reformującej się nieustannie historii motoryzacji. Dla czytelnika to przede wszystkim niezwykle silna kobieca osobowość – kreacja naznaczona determinacją, wiedzą i pragnieniem dosięgnięcia absolutnie szalonych marzeń. Autorka wkrada się do życiorysu bohaterki z wyczuwalnym zacięciem i tlącymi się wewnątrz emocjami, dotyka wymownych fragmentów dzieciństwa, utrwala wpływ ojca na dorosłe decyzje, wdziera się także do zakochanego serca, eksponując wypełnioną wspólną pasją bliskość z popełniającym zwyczajowe błędy, a jednak pełnym wdzięczności mężem – fabularnie zatem wypatruje tych epizodów, które ukształtowały konieczną, choć niepożądaną w męskim świecie, pewność siebie, także odwagę oraz krztę brawurowej przebiegłości, torującej drogę do wspólnego sukcesu, jakim można nazwać przejazd automobilem dystansu ponad sto kilometrów. Do tego plastycznie opisane tło historyczne, nieprzyjemne uprzedzenia i dyskryminacje, małżeńskie sprzeczki i niesione animuszem nieszczerości, wyjątkowa relacja z dziećmi, ryzykowne poświęcenia i nie zawsze udane próby przekonania inwestorów, niewypowiedziana na głos walka z patriarchatem – to książka napisana z dużym rozmachem, lekka w dobieranych słowach, wiarygodna w przekazanej treści, po prostu angażująca.

Fascynująca podróż po odmętach znamiennej dla transportu przeszłości. Kobieta z automobilu to powieść inspirowana odwagą, wiedzą i determinacją niesamowitej Berthy Benz – wizjonerki i żony wynalazcy, która swoją hardą niezłomnością, zmieniła oblicze dziewiętnastowiecznej motoryzacji. To przepiękna i mocno zajmująca historia, jednocześnie pasjonująca i charyzmatyczna, z pewnością porywająca do niestrudzonej walki o własne marzenia. Penny Haw dyskretnie przemierza otchłań naruszonej wrażliwości, słowami samej bohaterki utrwalając przełomowe chwile i brzemiennie zaaranżowane kłamstwa, przede wszystkim jednak przywołując trud istnienia w odczuwalnie uprzedzonym męskim świecie.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Kobiecym

„MORE THAN WORDS. DŹWIĘKI MIŁOŚCI” – MIA SHERIDAN | Otchłanią wzruszeń dotykająca najczulszych strun

„MORE THAN WORDS. DŹWIĘKI MIŁOŚCI” – MIA SHERIDAN | Otchłanią wzruszeń dotykająca najczulszych strun

Romans przepełniony niecodzienną pasją, ale też goryczą boleśnie wrzynających się wspomnień. Mocno wciągający i niezaprzeczalnie uczuciowy, a przy tym piękny, urokliwy i niezapomniany. Mia Sheridan z wyczuwalną subtelnością wkrada się do dwóch wyraźnie zaskoczonych wrażliwości, kadrując euforyczne chwile i utrwalając zadurzone w sobie twarze, jednocześnie przywołując niechciane i jakże okrutne obrazy smutnego dzieciństwa. More Than Words. Dźwięki miłości to powieść obciążona ciężarem niebagatelnych emocji – dramatyczna i rozkoszna zarazem.

Wystarczy kilka pierwszych stron, aby zdefiniować sentymentalny charakter tej nieprzeciętnej opowieści. Bo przecież ta dwójka ma swoją wspólną enigmatyczną przeszłość – odzianą tu w jeszcze dziecięcy, aczkolwiek znamienny motyw pierwszej miłości. Milczący wagon towarowy, potajemne spotkania, jeden spontaniczny pocałunek i raptownie urwana znajomość – tak zaczyna się romantyczna i jednocześnie grząska przygoda dwóch zauroczonych dusz. Jessie to obecnie pasjonatka francuskiej historii – jej mocno osobista narracja, dopieszczona zostaje przemycaną regularnie niezłomnością samej Joanny d'Arc, wyczuwa się w niej także usilną potrzebę uratowania jego strzaskanego serca. Callen to z jednej strony nieprzyzwoicie seksowny kompozytor, którego światowa sława, każdego dnia ociera się o łaknące wrażeń kobiece uniesienia, z drugiej mężczyzna pogrążony w głębinach kryzysu twórczego, zagubiony w myślach, emocjonalnie wręcz zmiażdżony. Zawieruszona wena, uciekające dźwięki, spojrzenie w jej znajome, choć nie od razu rozpoznane oczy, powrót do bolesnych epizodów, do przemocy i niesprawiedliwości, do nigdy nieprzepracowanych traum. I jeszcze tajemnica, która zdaje się być przeżarta jego niewypowiedzianym wstydem. Bliskość tych dwojga zachwyca i rozbraja, ma w sobie gesty słodkich zauroczeń, przede wszystkim jednak okazuje się wyzwaniem dla obu naruszonych stron, domaga się czasu i niejednej kłótni, w burzliwym wizerunku, okazuje się szansą na nieprzyjemną, choć przecież konieczną walkę z wewnętrznymi demonami. Przenikliwy ból, niepewność i rozczarowanie – to lektura trudnych emocji, ale też pokaz wyjątkowej intymności, którą autorka okrasza zmysłowymi opisami. A wszystko w malowniczej francuskiej scenerii – tak plastycznie wdzierającej się w przestrzeń zapatrzonej wyobraźni.

Niesamowicie nastrojowa, uczuciowa i fascynująca, otchłanią wzruszeń dotykająca najczulszych strun. Mia Sheridan delikatnie i jednocześnie zażarcie, wkrada się do intymności dwóch wyraźnie niespełnionych serc, odurza je wdziękiem słodkich i jakże spontanicznych doznań, utrwala muśnięty swoistą przyjaźnią, choć w swym przebiegu enigmatyczny motyw pierwszej miłości, pięknie eksponuje francuskie chwile, przywołuje odwagę Joanny d’Arc i pasjonującą miłość do muzycznych wzniesień, przede wszystkim jednak zachęca do bolesnego przetarcia się przez jego krępujące tajemnice i zarysowane smutkiem fotografie przeszłości. To przecudowna historia romantyczna – tak bardzo rozkoszna i rozczulająca, z pewnością niezapomniana.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Znak Jednym Słowem

„ZAGINIONA KSIĘGARNIA” – EVIE WOODS | Fascynująca podróż po niezłomności trzech wyraźnie pogubionych wrażliwości

„ZAGINIONA KSIĘGARNIA” – EVIE WOODS | Fascynująca podróż po niezłomności trzech wyraźnie pogubionych wrażliwości

To niesamowita i jakże wzruszająca powieść. Pięknie osadzona w czasie, naznaczona miłością do uniesień literackich oraz magiczną mocą trafnie dobieranych książek, w swym wieloaspektowym kształcie niezwykle barwna, urokliwa i absorbująca. Evie Woods porywa czytelnika w otchłań ekscytującej przygody – pełnej hipnotycznych zdań oraz refleksyjnych w swym przebiegu zdarzeń, z pewnością wspaniałej, budującej i niezapomnianej. A wszystko za sprawą absolutnie wyjątkowej, choć przecież Zaginionej księgarni...

Ta historia niezaprzeczalnie dostarcza różnorodnych wrażeń. Podzielona na dwie znamienne perspektywy czasowe, okazuje się niezwykle nastrojowa, uczuciowa i poruszająca. Dla odbiorcy to nieprzeciętne doświadczenie – tym bardziej wyraziste, gdyż okraszone mocno osobistą narracją pierwszoosobową. Trzy zupełnie obce twarze, trzy zróżnicowane charaktery, trzy odmienne wrażliwości, a jednak to samo, przymglone niejasnością miejsce. Tytułowa księgarnia to przestrzeń wypełniona magią – to w jej niewidocznych ścianach, w kurzu niezwyczajnych zdarzeń, trójka bohaterów za pomocą treści podsuniętych niechybnie książek, odkrywa swoistość własnych życiorysów, dostrzega też drzwi do nieznanego sobie świata. Każda z naruszonych kreacji niesie tu swoją gorzką przeszłość, w każdej wyczuwa się smutek i poczucie niesprawiedliwości, każda usilnie próbuje zetrzeć się z dokuczającą samotnością. Dyskryminacja kobiet, przemoc domowa w związku, prześladowanie – serca tych postaci zdają się być nakreślone bólem i zadumą, jednocześnie okazują się zdeterminowane, silne i temperamentne. To właśnie odważna postawa w drodze do realizacji marzeń, zostaje tu wyeksponowana najbardziej – mimo zauważalnie grząskich wspomnień, mimo zaznanych krzywd i mimo brutalnych przeciwności losu, staje się motywem ważnym i fundamentalnym. Autorka zachęca tym samym do wnikliwego spojrzenia w okno własnych pragnień, do podjęcia skrywanych głęboko marzeń, do definiowania szczęścia i zaufania tym, którzy nieoczekiwanie przynoszą potrzebne i jakże kojące wsparcie.

Fascynująca podróż po niezłomnych charakterach trzech wyraźnie pogubionych wrażliwości. Historia może nieśpieszna, aczkolwiek ujmująca i niezapomniana. Zaginiona księgarnia to zachęta do odważnego sięgania po swoje – nasączona intensywnym aromatem tlących się głęboko marzeń, otulona magią zapisanych w słowach doznań, pokrzepiająca zauważalnie pokruszone serca. Evie Woods subtelnie wkrada się w otchłań ludzkiej bezradności, przedziera się przez trzy zróżnicowane i wyraźnie zasmucone życiorysy, pozwalając im nabrać pewności siebie i zawalczyć o własne miejsce na ziemi, w sposób esencjonalny utrwala ważne wartości i daje potrzebną nadzieję, gdzieś szeptem maluje też portret niespodziewanej miłości.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Insignis

„PRAWDA CZY WYZWANIE” – NATASHA PRESTON | To brawurowe szaleństwo ma swoje niebezpieczne konsekwencje

„PRAWDA CZY WYZWANIE” – NATASHA PRESTON | To brawurowe szaleństwo ma swoje niebezpieczne konsekwencje

Fenomenalny thriller młodzieżowy. Naznaczony szaleństwem niecodziennej szkolnej tradycji, zachowany w motywie podejmowanych przez uczniów zadań, intrygujący i nieobliczalny. Natasha Preston zachęca do podjęcia niebezpiecznego wyzwania – tym samym toruje przestrzeń dla iście brawurowych zdarzeń. Pod osłoną zawieszonej w ciemności nocy, na zboczu porośniętej lasami góry, w gronie zaprzyjaźnionych osób, dochodzi do brzydkiej i dostrzegalnie niechcianej zbrodni. Tak zaczyna się fabularne starcie z poczuciem winy – tu wiadomo kto i wiadomo dlaczego, a jednak nikt nie chce usłyszeć oskarżenia.

Pierwsze zadania zdają się być łatwe, po prostu zabawne, może nawet absurdalne, z biegiem kolejnych stron, przybierają jednak coraz bardziej zuchwały, moralnie wręcz nieprzyjemny kształt. Uczniowski zwyczaj zamienia się w niepokojącą pętlę kłamstw, choć nie każdy z okolicznych mieszkańców, wyczuwa kryminalny wydźwięk kluczowego wydarzenia. Czytelnik otrzymuje ten przywilej wraz z przekroczeniem progu powieści – zastosowana narracja pierwszoosobowa sprawia bowiem, że może naocznie spoglądać na alarmujący bieg wydarzeń. Młodość lubi się wyszumieć, lecz to konkretne i jak się okazuje nieostrożne wyzwanie, to ewidentnie przekroczenie granic dobrego smaku. Tak uruchamia się wizerunek fabularnego zła – odbiorca z żywym zainteresowaniem śledzi osobiste przemyślenia Marley, dostrzegając w nich nie tylko rażące poczucie odpowiedzialności za współdzielony czyn, ale także godną podziwu przebiegłość w chęci zapewnienia sobie bezpieczeństwa. I chociaż odbiorca staje w roli pierwszorzędnego świadka, do końca nie ma pewności, jak zakończy się ta historia. Bo intryga zaczyna się tu dopiero wtedy, gdy pojawia się strach o własne życie. Do końca zatem warto zachować ostrożność i bacznie przeglądać mijane kreacje.

To brawurowe szaleństwo ma swoje niebezpieczne konsekwencje. Natasha Preston ofensywnie wdziera się w zuchwały szkolny zwyczaj, zachęcając czytelnika do udziału w alarmującym i nieobliczalnym przedstawieniu. Ciemność zalesionej na wzgórzu nocy staje się tu tłem dla niespodziewanej i z pewnością niepożądanej tragedii – tak rozpoczyna się mroczna i niezaprzeczalnie pokerowa gra w zaprzyjaźnionym kręgu młodych ludzi, tak zawiązana zostaje przebiegła intryga, tak też rodzi się poczucie doskwierającej winy. Prawda czy wyzwanie to rewelacyjny thriller młodzieżowy, którego fundamentem okazuje się wspólnie zaaranżowane kłamstwo – wyobraźnia działa tu obrazowo, przywołując coraz bardziej złowieszcze scenariusze.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Feeria

„KRUCHE SZCZĘŚCIE” – MALIN STEHN | Dwie zwaśnione rodziny i owiana kłamstwami gra

„KRUCHE SZCZĘŚCIE” – MALIN STEHN | Dwie zwaśnione rodziny i owiana kłamstwami gra

To doprawdy niepokojące przyjęcie weselne! Pozornie piękne, a jednak bezduszne w ofensywnym starciu z dramatyczną przeszłością. Bo chociaż nikt nie chce pamiętać, nikt też nie potrafi zapomnieć. Tragiczny wypadek sprzed lat, gryzące poczucie winy, piętrzące się rozgoryczenia – każdy coś wie, każdy trzyma swoje tajemnice, każdy obawia się obnażenia nieprzyjemnej prawdy. Malin Stehn wdziera się do życia nowożeńców, strona po stronie ujawniając kolejne fragmenty mrożącej krew w żyłach układanki. Kruche szczęście okazuje się zatem thrillerem mocno zaskakującym.

Ta historia odczuwalnie trzyma w napięciu, każąc zachować czujność aż do ostatnich zdań. Ceremonia weselna okazuje się tu scenerią dla nieujarzmionych nigdy zgrzytów przeszłości, nieoczekiwanie staje się też sceną dla iście makabrycznego wydarzenia. Dwie zaprzyjaźnione niegdyś rodziny, obecnie pojedyncze twarze nasączone żalem oraz nienawiścią, z pewnością wypełnione goryczą koszmarnego wspomnienia. Jeden tragiczny wypadek i szerokie spectrum wstrząsających konsekwencji. Kłótnia to niewystarczające słowo – każdy bowiem ukradkiem rzuca spojrzenia, każdy dyskretnie szuka odpowiedzi. Dla czytelnika to pierwszorzędne przedstawienie – przejmujące w swym emocjonalnym wizerunku, nieobliczalne w swym fabularnym kształcie. Autorka wystawia ten osobliwy spektakl, proponując osobistą i niezaprzeczalnie frapującą, ale przede wszystkim niecodzienną narrację pierwszoosobową. Bo chociaż to starcie splata ze sobą dwa rodzinne fronty, odbiorca spogląda na fabułę oczami jedynie bliskich panny młodej. Ten zabieg to strzał w dziesiątkę – zapewnia bowiem pożądany niepokój, wyraźnie każe ograniczyć zaufanie i ostrożnie przyglądać się poszczególnym postaciom. Te zauważalnie trzymają swoje myśli w ryzach – każdy emanuje niepewnością, każdy próbuje przedrzeć się przez kłamstwa i niejednoznaczne zachowania. Gdzieś szeptem wpleciony zostaje tu motyw uzależnienia oraz różne barwy rozstania, także nadmierna troskliwość matki oraz niezdrowo panosząca się zazdrość.

Dwie zwaśnione rodziny i owiana kłamstwami gra, której niedopowiedziane kadry, zaostrzają się rysami niepokojących wspomnień. Malin Stehn zaprasza na niezwykle intrygujące przyjęcie – to właśnie tu, na ujmującej weselnej fotografii, teraźniejszość konfrontuje się z mroczną i jakże brudną przeszłością. Każdy zdaje się być dziwnie rozdrażniony, każdy przybiera wygładzoną pozę. Tragiczny wypadek sprzed lat, smutne konsekwencje, wybudzony z letargu gniew, przeszywająca duszę zazdrość, cienie uzależnień, nieprzepracowana trauma – na oczach czytelnika, w świetnie poprowadzonej narracji pierwszoosobowej, kruszy się tytułowe szczęście. To fenomenalny szwedzki thriller – nieprzeciętny, zgubny, zaskakujący, trzymający w napięciu.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Sonia Draga

„ALCHEMIA” – KATARZYNA ZYSKOWSKA | Przepełniona kobiecością i pragnieniem zawodowej równości

„ALCHEMIA” – KATARZYNA ZYSKOWSKA | Przepełniona kobiecością i pragnieniem zawodowej równości

Każda książka Katarzyny Zyskowskiej zachwyca na swój znamienny sposób. Każda intensywnie wdziera się w naruszoną duszę, pozostawiając w niej swoiste, wręcz fundamentalne ślady. Każda wreszcie dotyka miłości w sposób nieprzeciętny, utrwalając wielowarstwowy charakter najpiękniejszego z uczuć. Tym razem w kadrze pojawia się twarz dotknięta potrzebą namiętności, odważnie angażująca się w swoje niezwyczajne życie – kobieca postać w nieubłaganym świecie mężczyzn. Alchemia to powieść biograficzna o Marii Skłodowskiej-Curie – historia na wskroś wiarygodna, dotykająca wrażliwych strun, wyjątkowa.

Nie pierwszy raz przekroczyłam fabularnie życiorys podwójnej noblistki, jednak pierwszy z tak wyczuwalną fascynacją, żarliwością i zaintrygowaniem. Bo chociaż obszerna działalność naukowa uhonorowanej uczonej zostaje tu naturalnie wpleciona, to przede wszystkim burzliwe emocje, głośne skandale oraz pełne zmysłowych chwil spotkania, stanowią najbardziej charakterną ekspozycję. Czytelnik wkrada się do codzienności bohaterki równolegle w dwóch absorbujących perspektywach czasowych – z jednej strony podpatrując pierwsze kroki w karierze naukowej oraz pozbawione akceptacji narzeczeństwo ze studentem matematyki, Kazimierzem, z drugiej natomiast przeglądając intymne fotografie romansu z francuskim fizykiem, Paulem Langevinem. Gdzieś ukradkiem przemierzając także pokłosie smutku po zwieńczonym tragedią związku małżeńskim. Trudno nie dostrzec braku pomyślności w sercowych uniesieniach Marii Skłodowskiej-Curie, jeszcze trudniej nie zauważyć uciążliwości, które szargały wizerunek podejmowanych wyzwań. Oczerniające artykuły w brukowej prasie, uderzające w godność słowa, kamienie rzucane zamaszyście w geście niszczącej obrazy – bo przecież kobieta, nawet ta wolna, po przeżytej boleśnie żałobie, nie miała wówczas prawa poddać się uczuciowym słabościom. To powieść dramatyczna i mocno przejmująca, a w niej wewnętrzny niepokój, skrzyżowany z godną podziwu niezłomnością, siłą i inteligencją.

Fascynacja to odpowiednie słowo. To właśnie ona towarzyszy w nieprzeciętnej i jakże dramatycznej podróży po namiętnościach Marii Skłodowskiej-Curie. Alchemia to powieść biograficzna muśnięta uczuciowym sznytem – przepełniona kobiecością i pragnieniem zawodowej równości, pełna brawurowych scen w drodze do realizacji sukcesów naukowych, naruszona determinacją w konfrontacji z brutalnością mediów, wypełniona miłością oraz wyczuwalnym strachem o ukochane dzieci. Katarzyna Zyskowska porusza się po życiorysie podwójnej Noblistki w sposób odważny, z pewnością charakterny i rozczulający, przywołując nie tylko żarliwość intymnych doznań oraz niewyobrażalną siłę uczonej, ale także smutek wyraźnie nienasyconego serca.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Znak

„MIARA ŻYCIA” – NIKKI ERLICK | Fascynująca podróż po emocjach ludzkiego przeznaczenia

„MIARA ŻYCIA” – NIKKI ERLICK | Fascynująca podróż po emocjach ludzkiego przeznaczenia

Ta historia epatuje zamierzenie refleksyjnym charakterem. Nikki Erlick kreuje swój niecodzienny zamysł w sposób prozaiczny i zwyczajny, dzięki czemu odbiorca z łatwością przemierza ten swoisty, właściwie niepokojący scenariusz. Bo przecież na scenie tego przedstawienia, w przemycanych doniesieniach z całego świata, zaczyna się dziać coś niewyobrażalnego – to surrealistyczna wizja, która nieoczekiwanie staje się rzeczywistością. Miara życia okazuje się powieścią nieprzeciętną i fascynującą, niewątpliwie zachęcającą do wielu przemyśleń.

Drewniane skrzyneczki z tajemniczą inskrypcją – chłodne w dotyku, gładkie, niemal identyczne, ukradkiem zostawione gdzieś na ścieżce poszczególnych życiorysów. Każda z zagadkowym sznureczkiem w środku, każda wypełniona niedopowiedzianą wizją. "W środku jest miara twojego życia". Początkowa dezorientacja i przeszyta nią niepewność, następnie naturalny odruch ludzkiej ciekawości, wreszcie brutalnie rozchodząca się prawda o wyznaczonej długości przeznaczenia – właśnie tak można zdefiniować emocjonalny przebieg tej osobliwej opowieści. Czytelnik wdziera się tu w codzienność kilkorga bohaterów, fabularnie podążając za ich niepokojem, bezradnością, przerażeniem... W ich myślach niespodziewanie zagnieżdżony zostaje strach przed zbyt szybko zbliżającą się śmiercią, jednocześnie przed zbyt raptownym pożegnaniem z ukochaną osobą. Długie sznurki prowokują do igrania z przydzielonym losem, podjudzają do nadszarpnięcia zaufania, krótkie natomiast skłaniają do buntowniczej próby przyśpieszenia śmierci lub wykorzystania pozostałych chwil z dala od szarości dnia. Dla odbiorcy to niesamowicie refleksyjna lekcja – to odważne zaglądanie w nieznaną przecież przyszłość, to szukanie odpowiedzi na nie zawsze delikatne pytania, to chęć złapania mijanych w biegu drobnych przyjemności. Autorka prowadzi swój spektakl nieśpiesznie, wkradając się nie tylko w poruszającą otchłań uczuć i wewnętrznych dylematów, ale przyglądając się także społecznym konsekwencjom. Zdrowi pacjenci w zagęszczającej się naocznie służbie zdrowia, mnożące się kradzieże i brutalne napaści, panika w systemie ubezpieczeń, wreszcie niejasne zawiłości polityczne – znajomość końca przeszywa informacyjne media, stając się dominującym i jakże przenikliwym zagadnieniem.

Fascynująca podróż po emocjach ludzkiego przeznaczenia. Miara życia to nieszablonowa wizja świata, w którym każdy może podejrzeć długość przydzielonego życiorysu – historia eksponująca strach, niepewność oraz uczuciowe roztargnienie, fabularnie budząca niepokoje naruszonych serc oraz chaos w medialnych doniesieniach, wrząca w dyskusjach społeczno-politycznych, utrwalająca bezwzględność zbliżających się pożegnań. Nikki Erlick nie śpieszy się ze swoją opowieścią, w zamian pozwala wyobraźni napełnić się gamą refleksyjnych zdań, przemyca ważne treści, dostrzegalnie zachęca do afirmacji dnia i czerpania z kruszyn codziennego szczęścia, do docenienia obecności drugiego człowieka.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Sonia Draga

„TEN JEDEN DZIEŃ” – SHARI LOW | Tak bardzo dramatyczna konfrontacja z boleścią złamanego serca

„TEN JEDEN DZIEŃ” – SHARI LOW | Tak bardzo dramatyczna konfrontacja z boleścią złamanego serca

Ten jeden dzień zmienia absolutnie wszystko. Dla bohaterów tej powieści okazuje się przerażająco szczery, znamienny, w zarysie planów na przyszłość wręcz fundamentalny. Dokładnie wtedy pośpiesznie rodzi się nowe życie, nieszczerości wypełzają na wierzch, a miłość domaga się rozrachunku. To niezwykle dramatyczna historia, nie w każdym wątku spodziewana, z pewnością refleksyjna i poruszająca. Shari Low szeptem wdziera się w grząski motyw zdrady, aby w jego pokruszonych żniwach, poszukać emocjonalnej roztropności uczuć.

A wszystko zaczyna się od przedwczesnego porodu – to on determinuje fabularne uniesienia, to on staje się pretekstem do zbyt szybkiej i zbyt chaotycznej próby znalezienia się we właściwym miejscu. Hotelowa intymność wychodzi z cienia w sposób odzierający ze złudzeń, tragiczny, brutalny. Kilkuletni romans z żoną najbliższego przyjaciela, paskudna zdrada, haniebne kłamstwa, zwodzona ukradkiem zażyłość dwóch cudownych par. Czytelnik zdaje się być przygotowany na oczerniające słowa i pełne pretensjonalnych gestów kłótnie, lecz autorka zadziwia spokojnym nastawieniem swojej bohaterki. Kobiety, która w szpitalu przekracza właśnie próg upragnionego macierzyństwa. Tress przeżywa najgorszy sen, a jednak w jej rozczarowaniu brakuje przestrzeni na spodziewaną złość, na zrozumiałe krzyki, nerwy, także potępienie. To kreacja niecodzienna w swej emocjonalnej roztropności – staje się nie lada zaskoczeniem nawet dla bliskich, może nawet dla samej siebie, niezaprzeczalnie dla pełnego podziwu odbiorcy. Waga wypowiadanych przez nią zdań to nauka dojrzałości, to próba zrozumienia ludzkich błędów, to niesiona szczerością serca potrzeba przebaczenia, to początek pielęgnacji pięknego daru życia. To fabularnie jedna doba, która okazuje się drastyczną podpowiedzią na przyszłość – to kilka postaci, uwikłanych w niechciany scenariusz, to twarze wypełnione poczuciem winy i te skrzywdzone, zmuszone do starcia z rozkruszonym obliczem miłości.

Piękna i niesamowicie refleksyjna, a przecież tak bardzo dramatyczna konfrontacja z boleścią złamanego serca. Intencjonalnie wyciszona w porywczości impulsywnych słów, jednocześnie przepełniona smutkiem oraz zrozumiałym w zdradzie rozżaleniem. Shari Low dyskretnie wkrada się w niewierność dwojga ludzi, aby tragicznym pokłosiem ich kilkuletnich kłamstw, przekazać lekcję uczuciowej dojrzałości. To nauka przebaczania i próba pokornego spojrzenia na emocjonalne słabości, to pogodzenie się z naostrzonymi krawędziami życia. Ten jeden dzień zamienia się w prawdziwy koszmar, utrwalając w swych poruszających kadrach, niedoskonałości ludzkiego charakteru.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Muza

PATRONAT MEDIALNY

Copyright © 2016 Mozaika Literacka , Blogger