Polecam

Najnowsze posty
„AŻ ZABRAKNIE NAM GWIAZD” – INMA RUBIALES | Namiętność pełna uczuciowych zawiłości, odurzająca i  refleksyjna zarazem.

„AŻ ZABRAKNIE NAM GWIAZD” – INMA RUBIALES | Namiętność pełna uczuciowych zawiłości, odurzająca i refleksyjna zarazem.

Życie nie bawi się w łagodność, każdego dnia pisze wielobarwne scenariusze, nierzadko przybrudzone bólem lub przeszywającym strachem, często drastyczne, tak bardzo niechciane. A jednak każe się z nimi skonfrontować, przetrawić najgorsze, narzuca myślom podróż przez najbardziej nieprzyjemne epizody. I właśnie tak ogłuszający portret zdarzeń buduje Inma Rubiales w poruszającej i jednocześnie niezwykle zmysłowej powieści Aż zabraknie nam gwiazd.

Tu wypadek zmienia wszystko, a podjęta narracja spleciona zostaje z mocno przejmującymi listami do ukochanej siostry – w odczuciu zdaje się być zatem nadzwyczaj osobista, szczera, wyraźnie przepełniona trudnymi emocjami. Maia Allen ma wyostrzony charakterek, a jednak najbardziej wyróżnia ją przeżyta trauma – to twarz wyniszczona strachem oraz dojmującą bezsilnością, samotnie przemierzająca szczeliny wybrakowanej codzienności. Liam Harper to postać naznaczona medialną popularnością, mężczyzna w stanie wypalenia, ewidentnie podporządkowany sławie matki, pozbawiony swobody, zmuszony do ogrywania niepożądanej roli. Jedna głośna impreza, duża ilość procentów i akcydentalnie wybrane auto sprawiają, że gburowaty youtuber wdziera się w nieidealny świat młodej kobiety. Czytelnik nieprzerwanie czuje w nim potrzebę zwyczajności, dostrzega też samotność.

Ta relacja spisana zostaje emocjonalną niepewnością, domaga się przegryzienia, równolegle okazuje się szalona, rozbrajająca, z czasem staje się nadzwyczaj zmysłowa. Napięcie między tą dwójką rośnie dosłownie na oczach odbiorcy, temperatura także – tu nieprzerwanie czuje się eskalującą intensywność doznań. On okazuje się znacznie odważniejszy, bardziej ofensywny, otwarcie brnie w okno pożądania. Ona zdaje się być nieśmiała i jakby bierna, ale nie potrafi szczelnie zamknąć się na szczerość własnych pragnień. Ich namiętność opisana zostaje detalicznie, niepozbawiona jest jednak wad i rozdzierających scen. Błędne decyzje, wątpliwości, uzależnienia bliskich, rozdarcia, odtrącenia – tu emocje gonią emocje, nie pozwalają na uczuciową stabilność. Pozostaje też niesamowita męska przyjaźń oraz dramatyczny obraz wyjątkowej siostrzanej więzi, także zawarte w tytule gwiazdy – nieprzypadkowe, nasączone refleksją, nadzieją i potrzebną motywacją.

On próbuje uciec od męczącej medialnej codzienności, ona znajduje go w klasycznym cugu – we własnym samochodzie. Tak zainicjowana zostaje namiętność pełna uczuciowych zawiłości, odurzająca i refleksyjna zarazem. Inma Rubiales zmyślnie wkrada się do przeżartej chłodem kobiecej wrażliwości, przedziera się przez korytarze smutku, przez desperację, strach i spiętrzone gesty bezradności, równolegle dostrzega usilną potrzebę normalności. To historia dramatyczna i mocno wstrząsająca, ale też niezwykle intensywna w naruszonych zmysłach, pełna przekomarzań i filmowej namiętności, rozbrajająca i szalona, w świeżości uczuć fascynująca!
_____
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Feeria

„TESTAMENT DZIADKA” – URSZULA GAJDOWSKA | Zmyślnie wypełniona inspirującą medyczną treścią.

„TESTAMENT DZIADKA” – URSZULA GAJDOWSKA | Zmyślnie wypełniona inspirującą medyczną treścią.

Lęk ogranicza miarę drobnych przyjemności, nierzadko zabiera też komfort zwyczajnego dnia – nie zawsze uchwycony wprost, potrafi regularnie wdzierać się w prozę codzienności i sukcesywnie niszczyć w niej najładniejsze chwile – ewidentnie domaga się profesjonalnego wsparcia, odpowiednich słów, spojrzenia okiem właściwego specjalisty. Dziś taka pomoc zdaje się dostępna i społecznie zrozumiała, lecz nie zawsze była oczywista. I właśnie ten ważny medyczny motyw, okazuje się kluczowym zagadnieniem w rozbrajającej powieści Testament dziadka – trzeciej już części niesamowitej serii Dworek nad Biebrzą.

Wprawiony czytelnik z pewnością tęskni za dziewiętnastowieczną aurą, jaką plastycznie wizualizuje Urszula Gajdowska. Bezsprzecznie docenia też barwne w uszczypliwych dialogach twarze – tym razem towarzyszy najmłodszemu z braci Modlińskich, dostrzegając zarówno nieocenzurowaną chłopięcą dzikość, jak również potrzebną w podjętym stanowisku guwernera pewność siebie. Maurycy to zadzierzysty hulaka o falujących jasnych lokach, mężczyzna nonszalancki i wyraźnie odarty z zasobów skromności, gdzieś w sercu jakby uczuciowo podzielony. A trzeba przyznać, że autorka dobiera mu kreację osobliwą – hardą i zauważalnie niezależną pannę, naznaczoną do tego niechlubną przeszłością. Cordelia Cavendish zdaje się tarzać w słowach własnego sprytu, nieprzerwanie zaskakuje i snuje myśli o niecodziennych intrygach. Relacja tych dwojga to uczta dla naruszonej wyobraźni – pełna podejrzeń i świadomych zgryźliwości, niespodziewanie muskająca także incydentalnej lubieżności. Najbardziej wyróżnia się tu podjęta fabularnie próba przybliżenia pojęcia mutyzmu wybiórczego – w zarysowanej scenerii jeszcze niezdefiniowana, nazywana szaleństwem, nawet w kręgu bliskich trudna do zaakceptowania. A jednak wtopiona zostaje w ten zagadkowy klimat umiejętnie i może okazać się przydatnym remedium także dla współczesnego odbiorcy.

Niezwykle uszczypliwa, szalona i rozbrajająca – zmyślnie wypełniona inspirującą medyczną treścią. Urszula Gajdowska ponownie przedziera się przez porywistą dziewiętnastowieczną aurę, wkrada się w ekscytującą otchłań enigmatycznej rodzinnej przeszłości, ewidentnie chce rozgryźć zamkniętą w fabularnym potrzasku tajemnicę Testamentu dziadka. Na buńczucznej scenie utrwalone zostają oblicza nieprzeciętne: nieokrzesany, choć odczuwalnie czarujący skandalista, odważna w gestach przebiegłości arystokratyczna dusza i pewien młody baron, którego przypadłość staje się znamiennym wyzwaniem. Niebezpieczeństwa, skandale, romanse, ukryte skarby i świadomie tuszowane grzeszności – ta przygoda domaga się zachwytu!
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Szara Godzina

„LUCKY” – MARISSA STAPLEY | To intryga narzucona fartem zagubionej kobiecej wrażliwości!

„LUCKY” – MARISSA STAPLEY | To intryga narzucona fartem zagubionej kobiecej wrażliwości!

Niby kłamstwo ma krótkie nogi, a jednak nieprzerwanie kusi swoim osobliwym potencjałem. W swej nieujawnionej przebiegłości, pozwala wręcz sięgać tam, gdzie nie dociera racjonalność przyziemnego życia. Pozwala mieć więcej i żyć bardziej – nawet, jeśli ceną okazuje się przeszywająca niepewność jutra. Lucky to powieść o rzęsistym charakterze – intrygująca i mocno tajemnicza, jednocześnie niepokojąca, smutna i dosadna, ewidentnie domagająca się uczciwych słów.

Tu od początku wyczuwa się aurę filmowego szaleństwa. Bo przecież kreacja Lucky Armstrong umyka ramom literackiej przeciętności – to lawirantka i zahartowana naciągaczka, błyskotliwa i utalentowana, zauważalnie zaprawiona w narzuconym przez równie nieprawego ojca fachu. Czytelnik wdziera się w jej wrażliwość mocno zafascynowany – dostrzega nie tylko oczywisty kunszt wieloletniej podstępności, ale też gesty szczerego altruizmu oraz naturalne pragnienie zmiany. A przecież zjawia się w tym zagadkowym kadrze w ważnej chwili, wchodzi bowiem w rzeczywistość bohaterki w dniu absolutnie dla niej unikalnym – w momencie kupna szczęśliwego losu, który może doszczętnie odmienić znikczemniały portret dotychczasowego życia. Może stać się drzwiami do zachwycającej codzienności, ale też bramą do utraconej wolności. Niewątpliwie okazuje się niesłychaną zagwozdką – wyrażoną refleksją i wątpliwościami, w swym przebiegu nieśpieszną, choć wyraźnie spontaniczną, do ostatnich stron frapującą i nieprzewidywalną. Angażującą intrygę przełamują dodatkowo regularnie podsuwane retrospekcje – to one sukcesywnie utrwalają akcenty fabularne, pozwalają zajrzeć w rodzinną przeszłość, zdefiniować wyjątkową więź, podejrzeć początki niechlubnych kompetencji. To w nich czają się także najważniejsze odpowiedzi.

Niepowtarzalna, szalona i ekscytująca, jednocześnie smutna, dramatyczna i mocno przejmująca – powieść naznaczona charakterną filmową ekspozycją. Marissa Stapley nie szczędzi bohaterce fabularnych zawiłości – każe jej brnąć po grząskim gruncie oszustw i manipulacji, naciekać ryzykowną fotografią wygranego szczęścia, tarzać się w niepewności szemranego dnia i nieustannie trawić fragmenty tajemnicy, która ewidentnie domaga się emocjonalnej szczerości. To intryga narzucona fartem zagubionej kobiecej wrażliwości, zamknięta natomiast w szczelinach znamiennie obnażanej przeszłości – historia refleksyjna i uzależniająca.
_____
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Świat Książki

„DZIEWCZYNKA, KTÓRA ZIAŁA OGNIEM” – GIULIA BINANDO MELIS | Z jednej strony budująca, z drugiej odzierająca ze złudzeń.

„DZIEWCZYNKA, KTÓRA ZIAŁA OGNIEM” – GIULIA BINANDO MELIS | Z jednej strony budująca, z drugiej odzierająca ze złudzeń.

Choroba nie patrzy na radosne twarze. Nie widzi liczb i zjawiskowej perspektywy jutra. Nie wybiera też sobie pacjentów. Zazwyczaj pojawia się niespodziewanie – nagła, ofensywna, tak bardzo poważna i niechciana. A jednak wkrada się w ludzkie życie i wyżera piękno poszczególnych dni. Giulia Binando Melis przedziera się właśnie przez jej niepokojącą otchłań – tym bardziej smutną i poruszającą, gdyż ingerującą w zdrowie niewinnego dziecka. Dziewczynka, która ziała ogniem to prawdziwa literacka perełka – niezwykle przejmująca, dobitna, unikalna.

To nieproszony chłoniak okazuje się złym bohaterem znamiennej opowieści. Czytelnik przemieszcza się po jej wymownych kartach oczami chorej dziewczynki, w każdej zajmującej scenie doceniając przyjętą przez autorkę wzruszającą narrację – nasączoną szpitalną atmosferą, rozdartą niepewnością i sztucznymi uśmiechami dorosłych. Ta wypowiedź zdaje się nadzwyczaj intensywna i głęboka, jakby pozbawiona przerw, właściwie wyzuta z klasycznych dialogów. Ten odważny zabieg niewątpliwie wymaga koncentracji, jednocześnie akcentuje wstrząsający i z pewnością przenikliwy charakter całej historii. Martina to kreacja przygnieciona ciężarem narzuconych doświadczeń – w postawie charakterna i uparta, ma swoje zdanie, lubi się przekomarzać i walczyć na własne argumenty. Niekończące się badania, zmieniający się przy łóżku rodzice, zabawiający klauni i regularnie odwiedzający ksiądz, nieprzypadkowo zwany panem od tuńczyka – tak wygląda rzeczywistość szpitalna w hermetycznej dziecięcej perspektywie. Odbiorca osadza myśli w gąszczu niedorosłej wrażliwości, równomiernie wdziera się w szeroką wyobraźnię – odkrywa zielonego smoka o purpurowych oczach, dostrzega jego skrzydła i ogon ze szpikulcami, dowiaduje się także, że ten widzi w ciemnościach. W zapisie to jedynie krótkie fragmenty tekstu – drobne elementy fantastyki, dla małej pacjentki natomiast, to sposób na radzenie sobie z trudem niezrozumiałej codzienności. Ratunkiem okazuje się także nić wyjątkowej przyjaźni – zawiązanej z chłopcem z tego samego oddziału, słodkiej i rozbrajającej, ale też smutnej i przenikającej, bezsprzecznie potrzebnej. Z łatwością wychwycić można tu pewną zawiesistość zdarzeń, wyczuwa się nadzieję i przeszywającą tęsknotę za normalnością – nieustannie trwa tu stan oczekiwania na możliwe warianty zakończenia.

Narracja zamknięta szczelnie w nadszarpniętej dziecięcej wrażliwości – odczuwalnie sugestywna, wstrząsająca, nieprzewidywalna. To powieść absolutnie ważna, smutna i esencjonalna – ograbiona zmyślnie z rutyny przyjętych dialogów, utrwalona treścią dojrzałą i mocno przenikliwą, spisana wiarygodnie perspektywą chorującej dziewczynki. Giulia Binando Melis intencjonalnie przemieszcza się przez szpitalną chimeryczność dnia, dociera do fascynujących okien wyobraźni, pozwala także na ekspansję niesamowitych przyjacielskich gestów. To niepodważalnie piękna historia – z jednej strony budująca, z drugiej odzierająca ze złudzeń.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Sonia Draga

„NADZIEJA W SPIŻARNI UKRYTA” – JOANNA JAX, MAGDALENA WITKIEWICZ | Niezwykle kameralna, inspirująca, refleksyjna

„NADZIEJA W SPIŻARNI UKRYTA” – JOANNA JAX, MAGDALENA WITKIEWICZ | Niezwykle kameralna, inspirująca, refleksyjna

Czas płynie tam nieśpiesznie, nikogo nie pogania, może nawet zachęca do eksplorowania malowniczo osadzonej sielskości. Taki wizerunek wsi podpowiada wyobraźnia i właśnie taki krajobraz stanowi scenerię wspólnego dzieła dwóch cenionych pisarek. Joanna Jax i Magdalena Witkiewicz razem zapraszają w nadzwyczaj inspirującą podróż – nasączoną wyraźnie idylliczną atmosferą, poruszającą, refleksyjną i wymowną, jednocześnie pozwalającą zajrzeć do kart nieznanej historii.

Ta opowieść każe się zatrzymać – każe spojrzeć tej kobiecie w oczy i odczytać w nich zapis własnej zabieganej codzienności. Bo przecież Łucja nie wyróżnia się niczym szczególnym i w zamiarze nie ma się wyróżniać – ma wręcz klarownie odzwierciedlać pogubioną życiowo przeciętność. Przepracowana rzeczywistość dnia, pogoń za narastającym nieustannie dobrobytem, brak przestrzeni dla rodzinnej bliskości – tak spisana zostaje kreacja, tak też wygląda prozaiczność wielu współczesnych ludzi. A jednak ta bohaterka ma szansę nabrać potrzebnego dystansu, ma też możliwość wyciszenia zawodowych myśli – niespodziewanie bowiem wchodzi w otchłań wiejskiej zwyczajności, poznaje humory i sąsiedzkie obyczaje, ukradkiem staje się częścią prowincjonalnej społeczności. To, co pierwotnie zdaje się doświadczeniem zabawnym lub wręcz abstrakcyjnym w jej dostrzegalnie miejskiej perspektywie, z biegiem zapisanych fotograficznie stron, nabiera zupełnie innego charakteru. Ta powieść to także świetnie dobrane retrospekcje – inscenizowane barwnie, zajmująco i charyzmatycznie, filmowo utrwalające najważniejsze fragmenty życiorysu Filipiny Płaskowickiej, nauczycielki i działaczki ruchu socjalistycznego w Królestwie Polskim, propagatorki języka polskiego w zaborze rosyjskim, także założycielki pierwszego Koła Gospodyń Wiejskich. To właśnie w przywoływanej regularnie płaszczyźnie historycznej, można wychwycić fundamenty waleczności o prawa kobiet, to w niej zilustrowany zostaje obraz ówczesnych trudów, smutków i naruszeń serca.

Niezwykle kameralna, inspirująca, refleksyjna – historia nastrojona zawrotnością współczesnego dnia, wyciszona jednak zmyślnie idylliczną sielskością. Naznaczona wymownie ciężarem przywołanej przeszłości, piękna i poruszająca zarazem. Tu wplecione zostaje życie założycielki pierwszego Koła Gospodyń Wiejskich, tu można dojrzeć twarze różnych wzorców kobiecości. Nadzieja w spiżarni ukryta to także wartościowy manifest – to niepowtarzalna zachęta do zatrzymania się nad szczeliną własnej codzienności, do nabrania dystansu, do rozgrzania w sobie rodzinnej bliskości, do zdefiniowania zaszytych w sercu pragnień.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Flow

„PORYWY NAMIĘTNYCH SERC” – EDYTA ŚWIĘTEK | Historia niezaprzeczalnie piękna, nieprzeciętna i charyzmatyczna!

„PORYWY NAMIĘTNYCH SERC” – EDYTA ŚWIĘTEK | Historia niezaprzeczalnie piękna, nieprzeciętna i charyzmatyczna!

Młode więzi lubią szukać sobie odpowiednich słów, nie zawsze jednak potrafią znaleźć właściwą definicję. Może potrzebują czasu, może błędnie dobierają uczuciową drogę. A jednak usilnie pragną wkraść się w otchłań własnej intymności, poczuć smak zakochanego serca, ukradkiem chcą również zapisać te doznania w pamiętniku najbardziej zmysłowych wspomnień. To właśnie młodość wypełnia tę konkretną przestrzeń fabularną – to w niej Edyta Świętek zaszywa emocje trzeciego tomu urzekającej Sagi Krynickiej.

Tu subtelnie kończy się niesamowita Belle Époque, tu zaczyna się burzliwy okres przedwojenny. Bo przecież XX wiek właśnie nabiera werwy, gdzieś w oddali nieustannie słyszy się emancypacyjne głosy, w rozmowach bohaterów wyczuwa się zatem różnice poglądowe oraz zrozumiałą niepewność zdarzeń. Na pierwszy plan wysuwa się tu uszczypliwa wcześniej Teodozja – w swej postawie wyraźnie odmieniona, w zachowaniu nabiera pewnej łagodności, próbuje też usamodzielnić się, porzucając namiętności i sumiennie dążąc do obranej roli akuszerki. Ewidentnie oddala się od krnąbrnej przeszłości, jednocześnie nie potrafi oprzeć się wszystkim pokusom, okazuje się trudną do okiełznania zadrą, nieoczekiwanie staje się twarzą utraconej szansy. Autorka regularnie przywołuje także cieszącą się zaufaniem Aurelię – utrwala jej zamiłowanie do przyjmowania gości, do organizacji przyjęć tanecznych dla krewnych i przyjaciół, do adorowania dźwięków rozbrzmiewającej barwnie muzyki. Aż trudno uwierzyć, że to właśnie pod jej towarzyską, skromną i niezmiennie charakterną maską, czają się tak mroczne i zawiesiste sekrety. Kreacja sceniczna okazuje się tu cudownie filmowa. Na oczach odbiorcy zmienia się także sama Krynica – obdarowana właśnie nowymi nazwami na rozkładzie jazdy galicyjskich pociągów. Tło historyczne zostaje tu idealnie wplecione w przebieg poszczególnych epizodów.

To już trzecia finezyjna podróż do szczelin fascynującej Sagi Krynickiej – tym razem Edyta Świętek zagląda do schyłku zjawiskowej Belle Époque, pozwala cieszyć się gwarem sporządzanych wieczorków tanecznych, podgląda skrywane zmyślnie akty namiętności i dopieszcza historycznie wizualną przestrzeń samego uzdrowiska. Czytelnik wyczuwa tu zatem rozdrażnione nastroje i wiodącą w przemyśleniach niepewność jutra, odważnie towarzyszy bohaterce w akuszerskiej niezależności, razem z nią wkrada się także w brutalnie zbliżającą się codzienność wojenną. Porywy namiętnych serc to wachlarz wielu odsłon kobiecości – historia niezaprzeczalnie piękna, wyjątkowa i charyzmatyczna.
_____
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Mando

„TAK JEST OKEJ” – NINA LACOUR | Rozdzierająca fotografia samotności!

„TAK JEST OKEJ” – NINA LACOUR | Rozdzierająca fotografia samotności!

"Jest wiele sposobów bycia samemu" – ta krótka historia portretuje to spostrzeżenie niezwykle wiarygodnie, regularnie przywołując kolejne definicje rozdzierającej samotności. Bo przecież nieuchronność zmierzenia się z żałobą to jedno, a życie bez ukochanego to zupełnie inna skala przejmujących doznań. Nina LaCour niewątpliwie domaga się zaangażowania – fabularnie wkrada się w najtrudniejsze scenariusze, przenika przez niewyobrażalny ból opuszczonego serca, pozwala oczom zmierzyć się przeszywającą rozpaczą duszy. Szczególnie tą niewidoczną, zaszytą szczelnie w słowach Tak jest okej.

A wszystko w scenerii przysypanej nieprzerwanie padającym śniegiem, w nowojorskim akademiku, który pustoszeje na czas przerwy zimowej. Czytelnik przedziera się w nim przez paraliżujący stan osamotnienia głównej bohaterki – wchodzi tym samym w otchłań nasączoną przenikliwą ciszą. Bo przecież Marin zostaje sama na kampusie i właśnie próbuje dostosować uśmiech do przyjazdu swojej przyjaciółki. Wystarczy kilka osobliwych, nigdzie nieśpieszących się zdań, aby wyczuć, że coś wydarzyło się w jej przeszłości. Coś dramatycznego i z pewnością przykrego. Więcej podpowiedzi czai się w regularnych retrospekcjach – młoda kobieta wraca bowiem do kluczowych wspomnień, do prologu swoistej znajomości z Mabel, do rozmów z ukochanym dziadkiem. Tworzy opowieść pełną niecodziennych znaczeń, wymagającą zatem uważnej obserwacji zaszywanych w niej umyślnie słów. Ma w sobie także szczyptę zamierzonego chaosu. Smutek, bierność, twarz niewidocznego obłędu, silna potrzeba odzyskania stabilnej zwyczajności – ta kreacja odczuwalnie została zraniona, zdaje się nieobecna dla dawnego życia. Zastosowana tu narracja pierwszoosobowa okazuje się osobista i tajemnicza zarazem – ewidentnie zanurzona w przeżywanej traumie. To pragnienie zdefiniowania siebie na nowo, ale nie tylko – to także szerokie spectrum kobiecej bliskości oraz ważny argument dla kwintesencji rodziny, w mojej opinii absolutnie ważny i prawdziwy.

Niesamowita interpretacja przyjaźni i przynależności rodzinnej, jednocześnie rozdzierająca fotografia samotności – historia przygnieciona umyślnie ciężarem obezwładniającej pustki. Tu zintensyfikowane zostaje rwące poczucie tęsknoty, tu intymność tworzy ukojenie. Tak jest okej to powieść fabularnie wyciszona, świadomie nastawiona na refleksyjne uniesienia, dostrzegalnie symboliczna, cierpka i poważna, rozczulająca jedynie w geście przywoływanych regularnie wspomnień. To narracja zagnieżdżona w hermetycznej przestrzeni opuszczonego kampusu, w aurze siarczystej, wizualnie oprószonej śniegiem, w goryczy zdań porośniętych niejasnością, tajemnicą, smutkiem.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Jaguar

„SEKRETY RODZINY WINNICKICH” – ALEKSANDRA RAK | Tajemnicza, sentymentalna, mocno przejmująca!

„SEKRETY RODZINY WINNICKICH” – ALEKSANDRA RAK | Tajemnicza, sentymentalna, mocno przejmująca!

Dom często przywodzi na myśl rodzinne ciepło oraz poczucie bezpieczeństwa, niejednokrotnie także paletę najpiękniejszych wspomnień. Ale nie zawsze staje się filarem rozczulającej stabilności – czasami przynosi jedynie gorzkie skojarzenia i okazuje się utrapieniem, innym razem osadzony zostaje w długoletniej niepewności, emanując swoim enigmatycznym charakterem. I właśnie tak zagadkowy klimat tworzy Aleksandra Rak w przejmującej powieści Sekrety rodziny Winnickich.

Ta przestrzeń zdaje się być wizualnie malownicza – czytelnik z przyjemnością przygląda się pnączom równo zasadzonych winorośli i nieprzerwanie czuje zapach dojrzewających winogron. Nazwisko bohaterów nie jest przypadkowe – to renomowana winnica, muskająca wiekiem stuletniej obecności, staje się nieoczywistym, aczkolwiek urzekającym tłem dla tej poruszającej opowieści. Najbardziej wyczuwa się tu jednak fetor przeszywającej tajemnicy – właściwie nie jednej, tu każdy bowiem obdarzony zostaje aurą pewnej zagadkowości, każdy tuszuje fragmenty niedoskonałości, każdy próbuje uśmiechać się na potrzeby oficjalnej rodzinnej fotografii. I jeszcze to niespodziewane zaginięcie nestorki znanego w branży rodu – z punktu widzenia intrygi fabularnej, z pewnością kluczowe i najbardziej frapujące. Odbiorca mimowolnie angażuje się w rolę naocznego widza, niepostrzeżenie wkrada się w ten wieloosobowy scenariusz, eksploruje retrospekcje, definiuje smutki, wątpliwości oraz przerażenia, stara się tym samym wchłonąć wyobraźnią życiorys każdej z przywołanych postaci. Autorce udaje się tu naruszyć ważne społecznie treści, intencjonalnie dotyka motywu niskiej samooceny i uderzającego strachu przed osamotnieniem, przedziera się także przez zdradę, uzależnienia oraz druzgocącą ucieczkę przed własnymi marzeniami. Tu każdy otwiera wachlarz własnej wrażliwości i każdy tarza się w mroku nieuchwytnej przez innych introwersji – każdy nieśpiesznie odkrywa swoje skryte barwy, aby otworzyć się na akceptację własnych słabości.

Tajemnicza, sentymentalna, mocno przejmująca – historia eksponująca różne spojrzenia niewidocznej gołym okiem samotności. Tu intryga zawieszona zostaje w malowniczej scenicznej sielskości, w smutku naruszonych twarzy, w rodzinnych kłamstwach, wątpliwościach i ogłuszającym strachu przed odrzuceniem. Aleksandra Rak zachwyca harmonią pnących się pięknie winorośli, regularnie przemycając w niej ważne i absolutnie refleksyjne treści, szeptem pomaga też bohaterom dotrzeć do upragnionej stabilności życia. Sekrety rodziny Winnickich to powieść enigmatyczna i niejednoznaczna, ale przede wszystkim niezwykle wartościowa.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Flow

PATRONAT MEDIALNY

Copyright © 2016 Mozaika Literacka , Blogger