„AGLA. ALEF” / „AGLA. AURORA” – RADEK RAK | Sugestywna przeprawa przez osamotnione skrawki ludzkiej wrażliwości

„AGLA. ALEF” / „AGLA. AURORA” – RADEK RAK | Sugestywna przeprawa przez osamotnione skrawki ludzkiej wrażliwości

Nieprzeciętna kreacja. Pierwotnie osadzona w animuszu dziewczęcego dojrzewania, z każdą stroną coraz bardziej koczownicza, baśniowa i nieokiełznana, z pewnością pełna egzystencjalnych spostrzeżeń. Radek Rak nie tuszuje brzydkich sformułowań, niejednokrotnie dosadnie buduje swoje przemyślenia, a jednak odczuwalnie zachowuje unikalność literatury pięknej, wyraźnie dba o swoistość naruszonych treści, nieprzerwanie zachęca do śmiałego przetrawiania niecodziennych zdarzeń. Agla to wnikliwe zaproszenie do peryferyjnych fragmentów ludzkiej duszy – historia przenikliwa i ekscytująca zarazem.

W obu częściach wyczuwa się zew podświadomej przygody – intencjonalnej, wyznaczonej objawami dorastania i poczuciem wykluczenia, zagrzebanej w czarnej niewoli myśli, emocjami otulonej strachem i cenzurą czuwającej notorycznie służby bezpieczeństwa, fabularnie natomiast domagającej się niemałej koncentracji. Autor świadomie balansuje między tym, co znane i poparte oczami realności, a tym, co zaczyna istnieć jedynie w oparach wyobraźni – buduje ten wysublimowany świat w sposób niezwykle przekonujący, plastyczny i wieloznaczeniowy. Czytelnik przedziera się przez zaginięcia, leśne zatracenia, demony i tajemnicze lekcje czarów, regularnie staje się świadkiem własnego zatracania. Każdy epizod zaskakuje podjętą umyślnie dosadnością – nie zawsze czysty językowo, wielokrotnie obdarzony chaosem pozornie niezmierzonych zdań, a jednak staje się częścią kluczowego procesu, krokiem na drodze wewnętrznego przeobrażania się bohaterów. Dla odbiorcy to podróż przez trudy pamiętania, przez otchłań rozdzierającej samotności, przez żale, namiętności i definicyjną próbę znalezienia siebie, to także roszady w zapisie społecznej hierarchii i odważna walka o własną tożsamość. A wszystko w kurażu finezyjnego nawiązania do przyrodniczych zjawisk, w gestach przenikliwości i humorystycznej sprężystości – wrażeniowo to ekspozycja niekonwencjonalna, błyskotliwa i przeszywająca.

Sugestywna przeprawa przez osamotnione skrawki ludzkiej wrażliwości – kreacja w każdym komponencie mroczna, fascynująca i nieoczywista. W ciemnych szczelinach strachu przed bezpieką, w nieprzypadkowej dociekliwości, w szalonej przygodzie, w narzuconym nieporządku fantastycznych zdarzeń, Radek Rak zagnieżdża zdumiewającą baśń – brudną i jednocześnie piękną językowo, z pewnością domagającą się intensywnej obecności. Agla to brawurowa próba zachowania człowieczeństwa, to także walka o indywidualność myśli oraz potrzeba zdefiniowania tęsknoty za utraconą namiętnością, to wskrzeszenie odwagi i potrzebna lekcja dojrzewającego życia.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Powergraph

„KRÓLESTWO SŁODYCZY I ROZKOSZY” – REBECCA F. KENNEY | Soczysta rekonstrukcja „Dziadka do orzechów”

„KRÓLESTWO SŁODYCZY I ROZKOSZY” – REBECCA F. KENNEY | Soczysta rekonstrukcja „Dziadka do orzechów”

Baśniowa okładka i cukierkowy tytuł okazują się nadzwyczaj zagubną podpowiedzią – sugerują bowiem czarującą podróż po odmętach nieznanego miejsca, po niebiańskich scenach i równie ambrozyjskich aktach namiętności, ale nic bardziej pozornego. Królestwo słodyczy i rozkoszy rzeczywiście fascynuje barwnym charakterem naruszonych zdarzeń, ale jednocześnie regularnie pobudza gesty jawnej niepewności. Rebecca F. Kenney plastycznie tworzy własną i bezsprzecznie lubieżną wizję Dziadka do orzechów, zapomina jednak o zbudowaniu potrzebnej głębi emocjonalnej.

Z pewnością nie ma tu przestrzeni na fabularne przestoje – autorka dynamicznie skrada uwagę czytelnika, pozwalając mu naprzemiennie mierzyć się ze słowami dwóch kobiecych narracji. Każda z sióstr wyróżnia się inną osobowością, każda samodzielnie utrwala priorytety, każda staje się tu niejako zaskoczeniem dla samej siebie. Niepokój towarzyszący przeprowadzce w dziwne korytarze wujecznego domostwa okazuje się nieprzypadkowy – staje się zapowiedzią szalonego i jednocześnie odrażającego spektaklu. Przerost scen erotycznych to jedno, natomiast ich brzydki, wręcz wulgarny zapis to drugie – za dużo, za często, zbyt dosadnie i zbyt natarczywie. To niepodważalna szkoda dla samej fabuły, która w nadmiarze fizyczności oraz w braku pożądanej zmysłowości, niejednokrotnie traci wyrazistość, staje się takim przewodnikiem po mniej lub bardziej intymnych udziwnieniach, zauważalnie oddalając wzrok od zniewalającej adaptacji magicznego świata. A ten przecież olśniewa, zachwyca, przyciąga nienasycone oko – w mojej opinii okazuje się najmocniejszym atrybutem powieści, dostrzegalnie wypełnia zaułki pochłoniętej wyobraźni, ewidentnie chce być jej optyczną częścią. Gdyby szala zdarzeń przechylona została bardziej w stronę podjętego przez bohaterów wyzwania, a tempo nieco by zwolniło, odbiorca mógłby czasowo odkleić myśli od nieustającej rozwiązłości i nacieszyć się zarówno zdumiewającą scenerią, jak również niebezpieczną przygodą.

Historia przesycona sceniczną cielesnością – szalona i nieobliczalna w aranżacji stłoczonych fabularnie zbliżeń, jednocześnie fascynująca i nieoczywista w kreacji magicznej krainy. Królestwo słodyczy i rozkoszy to soczysta rekonstrukcja Dziadka do orzechów – wizualnie baśniowa i przyciągająca wzrok, narracyjnie nieprzeciętna, a jednak odczuwalnie zbyt dynamiczna i zbyt ekspansywna, niepotrzebnie skondensowana na fizykalności, tym samym pozbawiana eterycznych rytuałach miłości oraz pożądanej emocjonalności. Rebecca F. Kenney narusza zmysły w sposób ekstremalny – nie daje wytchnienia, intencjonalnie każe błądzić w oparach donośnych i nieokiełznanych doznań. 
_____
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Niegrzeczne Książki

„STRAŻNICZKA SPALONYCH KSIĄŻEK” – BRIANNA LABUSKES | Literatura chce być tu uniwersalna…

„STRAŻNICZKA SPALONYCH KSIĄŻEK” – BRIANNA LABUSKES | Literatura chce być tu uniwersalna…

Powieść napełniona wojennymi emocjami. Niezwykle dramatyczna i poruszająca, intensywna w przebiegu mocno sugestywnych zdarzeń. Brianna Labuskes plastycznie wdziera się do zapisów najtrudniejszego okresu historii, przywołuje traumatyczne epizody, z rozmachem tworzy sceny osadzone fabularnie na autentycznych fundamentach. Strażniczka spalonych książek okazuje się zatem propozycją chwytającą za serce – niesamowicie wciągającą, życiową, ewidentnie domagającą się dużej koncentracji.

Ta przestrzeń to przede wszystkim trzy niesamowite kobiecości – trzy zupełnie nieznajome twarze, których los nieoczekiwanie scala się w absolutnie ważnym celu. Autorka pozwala odbiorcy wkraść się w codzienności każdej z nich, płynnie przemieszczając się nie tylko między różnymi ramami czasowymi, ale też między obranymi sceneriami. Ten zabieg niezaprzeczalnie wymaga dużej czujności, może także upominać się o ponowną lekturę minionych świeżo zdań, a jednak okazuje się niezastąpiony – staje się elementem zamierzonej konstrukcji fabularnej. Czytelnik zdaje się być wręcz odurzony nieszablonowym podejściem – bez wahania wsiąka w fascynację berlińskim tłem roku 1933, z uderzającą świadomością czekając na ten jeden przełomowy moment, w którym nieco tajemnicza w postawie Althea, wreszcie wyłoni się z przesiąkniętych niemiecką propagandą słów. Równolegle dotyka paryskiej ziemi 1936 roku, poznaje nieco chłodną w obyciu Hannah, razem z nią szuka schronienia w miejscu naznaczonym osobliwą nazwą – w Bibliotece Spalonych Książek. Trzecia narracja prowadzi do roku 1944, do poszerzania literackich horyzontów wojska, do Nowego Jorku zanurzonego w politycznej bezwzględności. Każda z bohaterek przeciera własne wątpliwości, każda walecznie nacina własną rzeczywistość, każda pragnie szczerej bliskości. Miłość staje się tu atrybutem intymnego zaskoczenia, okazuje się także brutalnie zdefiniowaną stratą – z pewnością potrzebuje czasu i odpowiednio dobranych ramion. Najbardziej zaakcentowane zostaje uczucie do samych książek – jakże dogłębne i niezaprzeczalne.

Nieprzeciętna powieść. Brianna Labuskes nacina historyczną rzeczywistość, nieprzerwanie domagając się ofensywnej koncentracji – skrzętnie narusza bowiem trzy kobiece wrażliwości, próbując w splocie ważnych, jednocześnie niebezpiecznych działań, obnażyć nieobliczalny charakter wojennego fanatyzmu. W ferworze ludzkiego zagubienia, w odkrywanej nieśpieszne tożsamości, w pragnieniach, niepokojach, odwadze i miłości – to właśnie tam czytelnik definiuje skalę fabularnych wzruszeń. Literatura chce być tu uniwersalna, chce być znamienna i ponadczasowa, chce zachować w swych treściach kadry minionej podłości – chce być przestrogą dla przyszłych pokoleń, chce być łącznikiem wielu bohaterskich życiorysów.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Mando

„ZAKLĘTE ZWIERCIADŁO” – EWA SOBIENIEWSKA | Fascynująca podróż po odmętach uczuciowej przeszłości.

„ZAKLĘTE ZWIERCIADŁO” – EWA SOBIENIEWSKA | Fascynująca podróż po odmętach uczuciowej przeszłości.

Niezwykle uczuciowa, wzruszająca i widowiskowa – w swej dramatycznej swoistości z pewnością zajmująca i niepowtarzalna. Ewa Sobieniewska drugi już raz udaje się w drogę wzbudzającą ekscytację – tym razem wiarygodnie przywołuje dziewiętnastowieczną rzeczywistość. Zaklęte zwierciadło to powieść naznaczona niesprawiedliwością ówczesnej etykiety, zmyślnie naruszona ekspresją wielobarwnych charakterów, sukcesywnie spajająca różne oblicza miłości. W odczuciu nieco bajroniczna, zagadkowa i poruszająca.

Autorka ponownie dzieli przestrzeń fabularną – przecina bowiem ten scenariusz, naprzemiennie przemierzając dwa niesamowite życiorysy. Dwie równoległe ramy czasowe i dwie niesamowite kobiecości – każda przygnieciona ciężarem pozornie najpiękniejszych uczuć, a jednak każda pogrążona w innej gamie emocjonalnej posępności. W jednym ogniwie konwenanse niszczące przyszłość szczerej namiętności, a także pogrom matczynego serca, w drugim natomiast odważna ucieczka w stronę szalonego zadurzenia – jakże złudna, bolesna i uderzająca. To historia obezwładniających wzruszeń – osadzona w narzuconym umniejszeniu roli kobiet, w codzienności kwestionującej niewieście przywileje, niejednokrotnie godzącej nawet w sferę buduarowej intymności. W zacisznie poruszonych zmysłach, w żniwie decyzyjnych zdarzeń, zjawiskowa miłość nieoczekiwanie przybiera formę krzywdzącej nienawiści, a wyrażona brakiem lojalności złość, staje się impulsem dla macierzyńskiego piekła. Czytelnik zdaje się być doszczętnie pochłonięty – przerażony, smutny, rozemocjonowany, razem z dwiema kreacjami przedziera bowiem najtrudniejsze epizody życia, staje się świadkiem dokuczliwych rozczarowań i rozdzierających lekcji, przegląda spectrum bezsilności, wreszcie odkrywa most łączący obie bohaterki, podziwia zaszytą w ciemnych zakamarkach siłę, zaczyna wierzyć w spokój kolejnego dnia.

Fascynująca podróż po odmętach uczuciowej przeszłości. Emocjonalnie zagnieżdżona w pragnieniach dwóch kobiecych wrażliwości, w niesionej etykietą niesprawiedliwości, w gąszczu wizualnie wstrząsających zdarzeń – sugestywnie scalająca nieprzewidywalne twarze miłości. Ewa Sobieniewska z wdziękiem hipnotyzuje czytelnika, przybliża dziewiętnastowieczne konwenanse, efektownie wdziera się w przestrzeń naruszonej wyobraźni, nie pozostawiając złudzeń o uległej perspektywie dziewiętnastowiecznych kobiet. Zaklęte zwierciadło odurza smakiem rodzinnej tajemnicy – okazuje się powieścią nieprzeciętną, piękną i zdumiewającą.
_____ 
Współpraca reklamowa z autorką – Ewą Sobieniewską

„CO CIĘ ZABIJE” – NATASHA PRESTON | Groza przeżarta strachem i pomroką zagęszczającej się niepewności…

„CO CIĘ ZABIJE” – NATASHA PRESTON | Groza przeżarta strachem i pomroką zagęszczającej się niepewności…

Strach lubi drażnić się z człowiekiem – zmyślnie wdziera się do wyobraźni, osacza naruszone zmysły, budzi niepokoje i ożywia mroczne scenariusze. Nieoczekiwanie staje się kasandrycznym bohaterem. Natasha Preston kolejny raz wkrada się w jego niewrażliwą definicję, ponownie burzy też harmonię niewielkiego miasteczka – intencjonalnie przywołuje śmierć, aby w jej oparach zakorzenić makabryczne zbrodnie. Co cię zabije to świetnie sportretowany thriller młodzieżowy – nasączony kryminalną tajemnicą, intrygujący i nieprzewidywalny.

Ta przestrzeń zostaje skondensowana do niezbędnego minimum – autorce wyraźnie zależy na tym, aby przeszyć tą aurę duszącą niepewnością, aby wzniecić przerażenie i zatuszować najważniejsze odpowiedzi. Mocno hermetyczna atmosfera optycznie komponuje się z zagadkowym morderstwem, każe zachować czujność i gorliwie przeglądać podsuwane twarze, pozwala zaufać jedynie dobranej świadomie narracji – tym samym wymusza koncentrację na osobistej wypowiedzi Penny, na jej poczuciu uczuciowej straty i wyczerpujących spostrzeżeniach. To jej głos towarzyszy odbiorcy i to jej dociekliwość nadaje kierunek poszczególnym epizodom – to bardzo młoda bohaterka, jeszcze nastoletnia, a jednak naznaczona wymuszoną rok wcześniej sceną rozstania. Bo przecież zainicjowany właśnie horror to powielenie mrożącej krew w żyłach sprawy, jaką mieszkańcom zafundował wówczas ojciec jej chłopaka. Ktoś metodycznie naśladuje parszywe zło, ktoś powiela najgorsze instynkty, ktoś żmudnie przecina niedorosłe jeszcze życiorysy. A wszystko w duchu zainscenizowanego tu fotograficznie wieczoru Halloween – w zwodniczo przybieranych maskach i w fatalistycznie osądzanych manekinach, w natężeniu ludzkich wątpliwości i przeraźliwie padających podejrzeniach. Ten scenariusz brutalnie domaga się wrażliwego widza, staje się bowiem niecodzienną lekcją psychologii, pozwala spojrzeć na drastyczne żniwo społecznej separacji, wkrada się w pokłosie narzuconej samotności.

Groza przeżarta strachem i pomroką zagęszczającej się niepewności – odczuwalnie duszna, złowieszcza, niepokojąca. Natasha Preston ponownie wdziera się do przenikliwej zuchwałości i tym samym nierozwagi nastoletniej narracji, z premedytacją aranżuje akty morderczego naśladowcy, umyślnie zawiesza scenę w zacienionej fasadzie Halloween, wreszcie adaptuje zbrodnię do fabularnego utrwalenia konsekwencji społecznego odrzucenia. Niejednokrotnie zacieśnia wydarzenia jeszcze bardziej, kondensuje myśli i osacza naruszone zmysły, każe ograniczyć zaufanie i dyskretnie przemierzać kolejne szokujące epizody – z pewnością filmowo wypełnia przestrzeń pochłoniętej wyobraźni.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Feeria

„ORIENT” – MACIEJ SIEMBIEDA | Idealna dla wytrawnego miłośnika współczesnych powieści szpiegowskich.

„ORIENT” – MACIEJ SIEMBIEDA | Idealna dla wytrawnego miłośnika współczesnych powieści szpiegowskich.

Ekscytacja to zbyt skromne słowo. Przecież to śledztwo naznaczone zostaje niesamowitą złożonością, zdaje się być precyzyjne, enigmatyczne i absorbujące, z pewnością osadzone na fundamencie wiedzy i sekwencji wielu życiowych doświadczeń, odczuwalnie mocne i wyczerpujące. Maciej Siembieda tworzy w sposób absolutnie nieprzeciętny, dbający nie tylko o detale fabularne, ale też o permanentną uwagę czytelnika. Orient filmowo zakorzenia się w myślach, nieustannie domagając się licznych odpowiedzi. I chociaż to już szósty tom skrupulatnego cyklu z Jakubem Kanią, bez obaw można traktować ten tytuł jako imponującą samodzielną całość.

To zasilana historią drobiazgowość sprawia, że ta intryga tak mocno uplastycznia się w obrazach wyobraźni, mimowolnie staje się zapleczem geopolitycznych ciekawostek, utrwalając nie tylko jakość pisarską, ale też rosnącą czujność odbiorcy. Autor ze śmiałością lawiruje między obranymi sceneriami, przemierza tajne skrytki i obnaża różne strony świata, zapuszczając się nie tylko do codzienności pechowej twarzy Terespola, ale też w szczeliny chińskiego kontrwywiadu. Intencjonalnie spiętrza wolumen skręcających ścieżek, zmuszając do pedantycznej obserwacji narzuconych narracją epizodów, do przyjrzenia się detalom, do chwytania zmyślnie podsuwanych podpowiedzi. Czytelnik porusza się tu po szalenie grząskim gruncie, regularnie przeciera procedery nielegalnych interesów, dostrzega mroczne działalności i analizuje niebezpieczne powiązania, definiuje pokerowe ruchy i personalne porachunki, z przymrużeniem oka wgryza się także w tajniki branży złomiarskiej. W gąszczu wieloznacznych wątków i nieprzerwanie aluzyjnych treści, nasadzona zostaje wiodąca intryga, najważniejsza sprawa, owiana niepowetowaną tajemnicą – zaginięcie najsłynniejszego pociągu świata. To właśnie nawiązanie do twórczości Agathy Christie i zagadka Orient Expressu prowadzą przez mistrzowską serpentynę pajęczych machinacji, przez jedwabne szlaki i różnobarwne mentalności, przez szeroką otchłań kolejnictwa i pokłosie znamiennych fragmentów historii. Odbiorca bezsprzecznie podziwia akuratność spisanej intrygi, zachwyca się wnikliwą i przyciągającą stylistyką, docenia także poruszony tu motyw depresji.

Brawurowa, konsekwentna i wyrafinowana – idealna dla wytrawnego miłośnika współczesnych powieści szpiegowskich. Orient efektownie rezonuje w szkicach naruszonej wyobraźni, fascynuje i wznieca mroczne charaktery, sukcesywnie obrazując złożoność podjętej akcji sensacyjnej. Maciej Siembieda przemieszcza się po mapie z imponującą wirtuozerią, skrupulatnie wgryza się w treść newralgicznej przeszłości, przywołuje chińskie powiązania i komunistyczne gesty, nieprzerwanie utrwala kompletność własnej historii. A wszystko w unikanym stylu – w brzemieniu eklektycznych znaczeń, w żniwie historycznych incydentów, w twarzach niebezpiecznych i nieobliczalnych.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Agora

„THY KINGDOM COME” – MONICA JAMES | Tu niebezpieczeństwo czai się w każdej twarzy…

„THY KINGDOM COME” – MONICA JAMES | Tu niebezpieczeństwo czai się w każdej twarzy…

Ta historia niezaprzeczalnie ma swój mroczny charakter. Narzucony okrutnością przeżytej traumy, boleśnie wrzynający się w nozdrza, w każdej scenie zagadkowy i nieobliczalny. Monica James śmiało wdziera się w ciemność ludzkich przywar, przeciera korytarze niebezpiecznych myśli, zagnieżdża się w potrzebie zemsty, nie szczędzi bohaterom trudnych epizodów. Thy Kingdom Come to nasączony niepewnością dark romance – zatrważający w przebiegu obranej intrygi, jednocześnie porywający w odczuwalnie zażartej namiętności.

Tu nie ma przestrzeni na delikatność romantycznych gestów, w zamian wyczuwa się furię dzikiej wewnętrznej zaciekłości. Rozdzierający serce prolog okazuje się brutalnym fundamentem – makabryczną zagadką, usilnie domagającą się właściwych odpowiedzi. Twarz mężczyzny na okładce nieprzypadkowo spowita zostaje diaboliczną bielą – to atrybut przeżytej opresji, to usilne pragnienie zemsty, to zwiastun fanatyzmu w drodze do zdefiniowania prawdy. Przerażające sekrety rodzinne, gangsterska bezduszność, radykalne konflikty religijne – ryzyko niewątpliwie staje się tu dominantą, wymagając nie tylko ostrożności, ale też dokładnej analizy poszczególnych scen. Naprzemienna narracja pierwszoosobowa pozwala barwnie wypełnić otchłań wyobraźni, pozwala też umyślnie bawić się ludzkim zaufaniem – tylko tak można zdefiniować intencje kuszącej nieznajomej. Poppy to postać niewątpliwie pokerowa – enigmatyczna, odważna i nieustępliwa, nieoczekiwanie staje się zatem największą fabularną zagadką. Punky zauważalnie otwiera więcej kart, filmowo przywołuje szczegóły wstrząsających doświadczeń, nie kryje się z potrzebą wendety, okazuje się niepobłażliwym drapieżnikiem. Relacja tych dwojga zaskakuje obie strony, ożywia obumarłe zmysły, nabiera dynamiki i rozgrzewa wygłodzone ciała – staje się spektaklem pełnym ognistej pikanterii.

Mroczna, szalona i niepokojąca, jednocześnie intensywna w żarliwości scenicznej intymności. The Kingdom Come to dark romance paraliżujący zmysły, obezwładniający także zamroczoną wyobraźnię. Monica James świadomie omija uczuciowe subtelności, w zamian zakorzenia się w cieniu obsesyjnych skłonności człowieka, w afekcie rodzinnej tajemnicy, w mafijnych powiązaniach i mściwości religijnych rodów, w intrygujących kłamstwach i w duszonym latami pragnieniu zemsty. Tu niebezpieczeństwo czai się w każdej twarzy, a z uśpienia budzą się niezaspokojone żądze. Aż strach pomyśleć, jakich wrażeń może dostarczyć kolejny zagadkowy tom…
_____
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Niegrzeczne Książki

„BOYLESS. CHŁOPAKOM WSTĘP WZBRONIONY” – J. HARROW | Refleksyjna zachęta do bezinteresownej pomocy…

„BOYLESS. CHŁOPAKOM WSTĘP WZBRONIONY” – J. HARROW | Refleksyjna zachęta do bezinteresownej pomocy…

Powieść w magicznym zimowym klimacie. Napisana z wyczuwalną lekkością, rozgrzewająca i przyjemna, a przy tym pełna ważnych refleksyjnych treści. Boyless. Chłopakom wstęp wzbroniony pozostawia po sobie uśmiech i ciepłe wrażenie, pozostawia też myśl o dobrych gestach. J. Harrow plastycznie porusza się między kreacjami, pozwala na emocjonalne zgrzyty, tworzy wewnętrzne monologi i wkrada się w szalone sarkastyczne spięcia. Tym samym tworzy historię przyjazną dla każdej romantycznej duszy.

Esencją okazuje się tu charakter młodej bohaterki – nasączony aromatem przykładnej empatii, jednocześnie otulony aluzyjną kąśliwością, z pewnością zagadkowy w zarysie niedawnej przeszłości, w sercu natomiast tlący się odczuwalną niepewnością. Tytuł ma tu oczywiste znaczenie – Oliwia ewidentnie szuka odpoczynku od płci przeciwnej, potrzebuje dystansu i przestrzeni dla siebie, wyraźnie chce ochłonąć po świeżo zaznanych smutkach. To kreacja muśnięta medialną popularnością oraz brakiem pełnej uczuciowej satysfakcji – święta w domu ukochanej babci to podążanie za swoistą ostoją, za miejscem ukojenia niespokojnej duszy. Nieco zwariowana narracja dziewczyny przedstawiona zostaje naprzemiennie z relacją znienawidzonego w przeszłości Maksa – z wypowiedzią osobistą i zafrasowaną, wielokrotnie analizującą niezrozumiałe kobiece intencje. I chociaż fabularnie nie ma tu spektakularnych epizodów, autorce udaje się naruszyć ważne motywy. Charytatywna pomoc ciężko chorym dzieciom, niepełna rodzina, brak pełnego rodzicielskiego wsparcia, działalność w mediach społecznościowych – te tematy zaakcentowane zostają najbardziej i to w nich zanurzona zostaje opowieść w nurcie enemies to lovers, potraktowanym tu dość przewrotnie.

Rozczulająca historia. Niewątpliwie uczuciowa, pocieszna i zasklepiająca rany, rozkoszna w podsuwanych regularnie kąśliwościach. J. Harrow subtelnie wkrada się w dwie zauroczone wrażliwości, szeptem dociera do zagubionego dziewczęcego serca, obrazuje kolejne emocjonujące zwarcia, zmyślnie dokucza w szaleństwie kreowanej bliskości. Dużo tu wewnętrznych wątpliwości, jeszcze więcej uszczypliwej słodyczy, na pierwszy plan wychyla się jednak refleksyjna zachęta do bezinteresownej pomocy oraz piękna świąteczna atmosfera – przyprószona nie tylko warstwą białego śniegu, ale także ludzką serdecznością. Przez swą filigranową objętość, książka idealna na jeden zimowy wieczór.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Imagine Books

„MĘŻCZYZNA BEZ TWARZY” – CATHERINE RYAN HOWARD | Świetnie portretujący instynkty seryjnego mordercy…

„MĘŻCZYZNA BEZ TWARZY” – CATHERINE RYAN HOWARD | Świetnie portretujący instynkty seryjnego mordercy…

Niepokojąca historia. Naznaczona aliażem brutalnych napaści sprzed lat, intrygująca, charakterna i nieoczywista, barwnie wypełniająca przestrzeń zaaferowanej wyobraźni. Catherine Ryan Howard wdziera się w śledztwo w sposób niecodzienny – angażuje bowiem samą ofiarę, kobietę mocno zdeterminowaną, pozwala wzburzyć medialność przeżytej traumy, zauważalnie chce dopuścić do fabularnej prowokacji. Mężczyzna bez twarzy stoi zatem w oknie prawdziwego wyzwania – może podjąć grę i dokończyć to, co ukradkiem umknęło mu w czeluściach pozornie zamkniętej zbrodni.

Czytelnik doskonale wie, kim jest tytułowa kreacja, zna bezwzględne fragmenty męskiego życiorysu, instynktownie staje się też widzem jego przeciętnego dnia. To właśnie ta zwyczajność najbardziej wyżera zmysły, każe zachować ostrożność i bacznie obserwować chore zapędy – potwierdza też to, czego odbiorca boi się przyjąć do wiadomości, zło często czai się w szponach prozaicznej codzienności, w gwarze mijanego sklepu, w ramionach męża konwencjonalnej rodziny, w nieśpiesznie tonowanych krokach, w specyficznej ochroniarskiej pozie, w obliczu zatapianym przez odmęty ludzkiej niepamięci. Kluczowa okazuje się tu podjęta narracja – pozwalająca przecierać przyziemność życia dawnego napastnika – nieschwytanego nigdy gwałciciela i mordercy, jednocześnie wkradająca się w niewiedzę kobiecych przemyśleń. Relacja Eve Black sprawia wrażenie bardzo osobistej, domagającej się prawdy, nieustępliwej. To w niej zanurzona zostaje ścieżka fabularna, to ona staje się wyznacznikiem odczuwalnie dynamicznego tempa. Bohaterka podejmuje świadome ryzyko – nadając swoim wspomnieniom medialny charakter, ewidentnie próbuje wywołać wilka z lasu. Chce zaznać sprawiedliwości. Ta jedna noc zapisana zostaje niezwykle filmowo, podobnie jak inscenizacja napaści na inne ofiary – ten spektakl rozgrywa się w głowie, uwidacznia bezbronność, utrwala także nieprzewidywalność zdarzeń.

Mężczyzna bez twarzy przewrotnie posiada twarz – twarz przerażająco sugestywną, choć pozbawioną wyrazistych barw, uprzejmą, zwyczajną i rodzinną, mijaną dosłownie każdego dnia. Kreacja męskiej obsesji w spojeniu z osobliwą naprzemienną narracją, składają się na powieść niezwykle angażującą – mocną w treści przybliżanych zdarzeń, bez wątpienia duszną i niepokojącą. Dla naruszonej dawną traumą kobiecości to przede wszystkim konfrontacja z bolesną przeszłością – historia poruszająca czułe struny, jednocześnie zacieśniająca się z każdą kolejną stroną, pełna zawiesistego napięcia. W oczach czytelnika to niezaprzeczalnie fenomenalny thriller – świetnie portretujący instynkty seryjnego mordercy.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Świat Książki

„MIŁOŚĆ W KRAINIE CZARÓW” – ABIOLA BELLO | Niesamowicie kameralna, nastrojowa i rozczulająca…

„MIŁOŚĆ W KRAINIE CZARÓW” – ABIOLA BELLO | Niesamowicie kameralna, nastrojowa i rozczulająca…

Urocza powieść. Pełna rodzinnego ciepła i ważnej refleksyjnej treści, przepełniona muzyką i magią ludzkiej poczciwości. Abiola Bello ukradkiem wdziera się w otchłań nastoletniej wrażliwości, dostrzega piękne pasje, talenty i pragnienia, niepostrzeżenie dotyka także czułych strun, przywołuje sentymenty i tęsknotę wyraźnie skruszonego serca. Miłość w Krainie Czarów okazuje się spektaklem mocno zajmującym – z pewnością romantycznym, przyjemnym i zimowym.

Tu uczucia tuszowane są nieśmiałością, domagają się czasu i wzajemnych epizodów. Na fabularnej szali stoi bowiem mała księgarenka – nasączona tradycją i niesamowitą przytulnością, odczuwalnie klimatyczna, choć niedoceniana, ocierająca się właśnie o skraj własnej działalności. To w niej zaszyty zostaje motyw ratowania rodzinnej firmy, to w niej osadzone zostają znamienne sytuacje, to w niej czai się potencjał dla cudownie życzliwych serc. Najważniejszym atrybutem staje się tu chęć młodego pokolenia – naturalna i zaskakująco kreatywna, waleczna i zachęcająca, bezsprzecznie godna podziwu. Czytelnik przygląda się tej akcji z dużym rozczuleniem, jednocześnie pochyla się nad wrażliwością siedemnastoletniej perspektywy – narracją ujmującą i niezwykle osobistą, pełną wiarygodnych młodzieńczych wątpliwości. Brak pewności siebie, dokuczliwe kompleksy, przeszkody finansowe w rozwoju własnej pasji, bolesne wspomnienia – to właśnie tak trudne zagadnienia wypełniają przestrzeń nastoletnich serc, to one stają się towarzystwem dla rozkwitu najpiękniejszych emocji. Te zdają się ostrożne i wrażeniowo niezdecydowane, jednocześnie intuicyjne i prawdziwe – zakradają się szeptem, budzą zew zauroczenia, bezwiednie przywołując odruchy zazdrości. Trudno tu o wielkie uniesienia i szalone zwroty akcji, a medialność podjętego dobrodziejstwa mija się jakby z autentycznością, a jednak w tej świątecznej oprawie, odbiorca na pewno czuje się tu swobodnie.

Niesamowicie kameralna, nastrojowa i rozczulająca – otulona magiczną świąteczną scenerią i dźwięczną muzyczną nieśmiałością, nasączona szczerością dziewczęcej tęsknoty, jednocześnie pełna serdeczności w obliczu kruchości rodzinnego biznesu. Abiola Bello dyskretnie konfrontuje dwa zakłopotane serca, wizualizuje straty i uczuciowe wątpliwości, definiuje smutki, przeciwności i pragnienia, eksponuje piękne pasje i ekspansywność młodego pokolenia. I chociaż trudno tu o fragmenty fabularnego zaskoczenia, Miłość w Krainie Czarów okazuje się historią niezwykle komfortową, ciepłą i inspirującą, spisaną z myślą o długich zimowych wieczorach.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Literackim

„NA DOMOWYM FRONCIE” – KRISTIN HANNAH | Powieść absolutnie ważna, potrzebna, obezwładniająca!

„NA DOMOWYM FRONCIE” – KRISTIN HANNAH | Powieść absolutnie ważna, potrzebna, obezwładniająca!

Wojna zmienia ludzkie przekonania. Nieuchronnie sieje strach i budzi poczucie bezradności, wielokrotnie ograbia z najpiękniejszych uczuć. Najnowsza propozycja Kristin Hannah akcentuje to wyniszczenie w sposób mocno obrazowy i nader przekonujący – nie tylko smutny i tym samym wzruszający, ale też doszczętnie łamiący serce. Na domowym froncie to powieść nadzwyczaj wymowna, refleksyjna i prawdziwa, z pewnością otwierająca oczy i mocno zapadająca w pamięć. To niewątpliwie jedna z najbardziej dobitnych historii tego roku.

Przekraczając ten fabularny próg, warto mieć świadomość incydentalnych łez – to jedna z tych ekspozycji literackich, które radykalnie wdzierają się w duszę, każą patrzeć na bolesne epizody, każą cierpieć u boku bohatera, każą wreszcie pogodzić się z niesprawiedliwością świata. Tu wszystko zaczyna się prozaicznie, wizualnie współcześnie, może nawet znajomo – bo przecież wzrok prowadzi otwarcie do scen z udziałem nieobecnego duchem mężczyzny, człowieka zanurzonego w pracy, emocjonalnie zagubionego. To właśnie jego twarz staje się tu symbolem zmiany – to w jego kreacji autorka zaszywa niechcianą deklarację, to jego słowa stają się ropiejącą raną – raną, którą Jolene zabiera na wojnę. Misja w perspektywie pilotki okazuje się miażdżącym doświadczeniem, burzycielem rodzinnych więzi i traumą korodującą długimi miesiącami, przeżyciem domagającym się akceptacji i psychologicznego wsparcia, wymagającym także pogodzenia ze stratą. Zespół Stresu Pourazowego to bez wątpienia motyw wiodący – potraktowany z należytą dokładnością, sportretowany niezwykle wiarygodnie i mocno filmowo, nasączony fizykalnym bólem oraz bezsilnością wobec parszywych konsekwencji. W oczach męża to nauka właściwych wartości – wrażeniowo trudna i wyczerpująca, dla czytelnika z pewnością poruszająca.

Powieść absolutnie ważna, potrzebna, obezwładniająca – zagnieżdżona w pokłosiu destrukcyjnej wojny na Bliskim Wschodzie, w żrącym marazmie walecznej wcześniej kobiecości, w obrazach wyniszczających psychikę człowieka. Kristin Hannah ukradkiem wdziera się do serca kryzysu małżeńskiego – pozostawia w nim korozyjną treść, zabierając możliwość świeżej konfrontacji. Na domowym froncie to wstrząsająca i jednocześnie smutna definicja Zespołu Stresu Pourazowego, to także lekcja odpowiedzialności za rodzinną bliskość i rzucone bezmyślnie słowa, to niewątpliwie jedna z najbardziej poruszających bitew o przywrócenie uczuciowej jedności.
_____
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Świat Książki

„ZEMSTA” – DARIA KASZUBOWSKA | Nadzwyczaj dramatyczna, wzruszająca i nieodgadniona…

„ZEMSTA” – DARIA KASZUBOWSKA | Nadzwyczaj dramatyczna, wzruszająca i nieodgadniona…

Niezwykle przejmująca powieść. Naznaczona goryczą pożegnania i boleśnie wrzynającą się tęsknotą za utraconym tatą, przetarta usilną potrzebą zemsty. Daria Kaszubowska ponownie przenosi wzrok do minionych strużyn czasu, przegląda wielobarwność kaszubskich charakterów, burzy namiętności i scala niespokojne dusze. Zemsta to świetnie sportretowana kontynuacja Sagi Kaszubskiej – piękna i poruszająca, ale też pełna intrygujących w swym przebiegu zdarzeń.

Tu miłość wystawiona zostaje na emocjonalną próbę – wielokrotnie ociera się o nieprzychylność i budzi wewnętrzne posępności, rozpacza fetorem bezsilności, upada z rezygnacji, poddaje się najgorszym aktom, nie widzi już nadziei. Innym razem dociera w odpowiednim czasie, bawi się szczerością zmysłów, pozwala na intymność subtelnie nakreślonych scen. Impulsywne gesty, rodzinne kłótnie, zmiany w zapisie testamentu – ten scenariusz zdaje się być nasączony międzyludzką cierpkością, zaciekle wdziera się w wyobraźnię, przywołując konieczność bacznej obserwacji. Bo przecież pada tu mocny akcent na dokonaną zbrodnię – na zagadkową intrygę, na intencjonalnie zadaną śmierć, na niewiadomą, która wyraźnie domaga się odpowiedzi. Czytelnik detalicznie przegląda napotkane twarze, uważnie słucha narratora, chce wyłapać podejrzenia i możliwe sposobności. Najbardziej jednak skupia się na dramacie najtrudniejszej chwili – na żałobie i poruszającej bezradności, na optycznie przygaszonych minach. Tym samym podgląda starodawne obyczaje, oswaja się z uprzedzeniami, podziwia rekonstrukcję językową. Tu nieustannie trwają waleczne nastroje oraz chęć wydarcia się niemieckim szponom, wyczuwa się zatem powstańcze aspiracje i rozterki niejednego serca. Wszystko w oparach zakończonej niedawno wojny, w scenerii polskiej niepodległości, w skruszonym obrazie kaszubskiego dnia.

Nadzwyczaj dramatyczna, wzruszająca i nieodgadniona – naznaczona nie tylko bezwzględnością życia, ale także niezłomnością powstańczych pragnień i szczerą namiętnością wyraźnie stęsknionych uczuć. Daria Kaszubowska ponownie wkrada się w spectrum kaszubskiej historii, odtwarza powojenne zgrzyty, przybliża obrzędy i tradycje ówczesnej codzienności, dostrzega rozdrażnione charaktery i definiuje obsesyjne instynkty zemsty. Najbardziej skupia się jednak na ludzkiej wrażliwości – na bolesnym pożegnaniu, na rozdzierającym poczuciu straty i rozgoryczeniu, to właśnie w żałobie zaczepia rodzinne waśnie i nieporozumienia, tam też osadza tajemniczą intrygę kryminalną.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Flow

„SZÓSTE DZIECKO” – J.D. BARKER | Szalenie intrygujące zakończenie nieobliczalnej serii!

„SZÓSTE DZIECKO” – J.D. BARKER | Szalenie intrygujące zakończenie nieobliczalnej serii!

Tu nie ma miejsca na przewidywalność. Każda scena i każdy ledwie napoczęty gest okazują się zamierzoną intencją autora – świadomie założoną pułapką, która wizualnie szaleje w mroku pochłoniętej wyobraźni. Szóste dziecko napawa wielokrotnym zaskoczeniem, staje się nośnikiem doznań kryminalnych i eskalacją możliwości fabularnych – to świetne zwieńczenie cyklu #4MK, mocno charakterne i zdumiewające, nawet jeżeli wrażeniowo mocno przesiąknięte ilością surrealnych zdarzeń.

Przestrzeń tej części wypełniona zostaje dokuczliwą niepewnością. J.D. Barker intencjonalnie drażni się bowiem z umysłem czytelnika, nieustannie podsuwa nowe tropy, manewruje myślami i ogranicza zaufanie, ewidentnie chce wprowadzić zamęt, podrzucić wątpliwości i zgubić właściwe podejrzenia. Tu każdy może okazać się niebezpieczny, nawet najważniejsza postać przybiera zagadkową twarz – uruchamia czujność i burzy dotychczasowe scenariusze, każe ponownie przeglądać w głowie zapamiętane epizody. Intryga niezaprzeczalnie domaga się skupienia, wymaga też dystansu, przywołując temperament fikcji literackiej – autor kilkukrotnie balansuje na granicy prawdopodobieństwa, wprowadza też szerokie spectrum bohaterów, agresywnie gra z wiarygodnością. Można ten zabieg zdefiniować jako niepotrzebny chaos, można też doszczętnie wpaść w jego uzależniające sidła, szczególnie w przywoływane regularnie strony rzeczowego pamiętnika. Naznaczone wciągającą narracją pierwszoosobową, tajemnicze i niepokojące, kształtujące niedopowiedziany dotychczas portret ludzkiego zła. Retrospekcje pozwalają też na potrzebne chwile wytchnienia – akcja bieżąca mknie tu zaczepnie i mocno impulsywnie, uporczywie kwestionując zachowane odczucia.

J.D. Barker mistrzowsko usypia czujność. Odważnie wdziera się w kolejne strony zbrodni, przegryza ludzkie charaktery, ofensywnie zwodzi wiarygodność i ponownie konfrontuje się ze słowami enigmatycznej przeszłości. Czytelnik porusza się tu po niewiarygodnie grząskim gruncie – niejednokrotnie zdaje się skonfundowany przewrotnością wywołanych wyobrażeń, z pewnością napełnia się niepewnością. Szóste dziecko to walka obsesyjnych skłonności, to także szalenie intrygujące zakończenie nieobliczalnej serii – dynamiczne i mocno przenikliwe, frapujące i drażliwe, z pewnością szokujące i nieprzewidywalne.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Czarna Owca

„OPOWIEŚĆ BŁĘKITNEGO JEZIORA” – DOROTA GĄSIOROWSKA | Niezwykle kameralna, rozgrzewająca i sentymentalna!

„OPOWIEŚĆ BŁĘKITNEGO JEZIORA” – DOROTA GĄSIOROWSKA | Niezwykle kameralna, rozgrzewająca i sentymentalna!

Niezapominana historia – absolutnie piękna, nastrojowa, zachwycająca. Dorota Gąsiorowska plastycznie nakreśla kompletność swoich przesłań, docenia naturalne wzorce, utrwala dawne obyczaje, podziwia świat przyrody i subtelnie bawi się magiczną realnością. Tu nie ma miejsca na przypadkowość, jednocześnie wszystko zdaje się być niecodzienne, unikalne, wartościowe. Opowieść błękitnego jeziora przyjmuje formę wyjątkowej gawędy – poruszającej i słodkiej zarazem, romantycznej i sentymentalnej, z pewnością mocno zajmującej i niepowtarzalnej.

A wszystko w zarysie rozczulającej narracji pierwszoosobowej – wypowiedzi nasączonej wyraźną nostalgią, niewątpliwie wzruszającej i nieco bajronicznej, świadomie odartej z wiary w świąteczną magię. Sonia idealnie sprawdza się w przydzielonej roli – w słowach dziennikarki spisującej historię legendy o rodzinnej manufakturze czekolady. Tym samym przedziera się przez dokuczliwe troski i niełatwe doświadczenia, dotyka duszonych latami traum i wspiera potrzebną bliskością, nieoczekiwanie staje się częścią małej społeczności. Gdzieś ukradkiem przeciera kurz z nieprzyjemnie upominających się wspomnień, otwiera też drzwi do przestrzeni własnego serca, nieśmiało zaczyna obdarzać się fragmentami nadziei. Wsłuchując się w opowieść dwóch cudownych gawędziarzy, pozwala wyobraźni na porywające skojarzenia i urzekające fotografie, nieustannie przepełnia się szeptem błękitnego jeziora. To powieść ekscytująca, enigmatyczna, domagająca się nie tylko szczerości wrażliwego serca, ale też śmiałości w wizualizacji dawnej przepowiedni – fabularnie osadzonej w minionej przeszłości, w życiorysie wędrowca Marcina, w dobrodziejstwach miedzianowłosej panny, w zapomnianej legendzie o mitycznej Maranie. Tu jedna krótka chwila okazuje się znamienną podpowiedzią – drogowskazem uczuć, pozwalającym ułożyć emocje i pokrzepić duszę, zagrzać także miejsce we właściwym sercu. Aura świąt wkrada się tu dyskretnie, pojawia się dopiero z czasem, otulając rozrzewnione myśli i pocieszając odczuwalnie struchlałe serca.

Powieść z duszą – przepełniona odurzającą serdecznością, nostalgiczna i poruszająca, jednocześnie zagadkowa, intrygująca i nieoczywista, z pewnością rodzinna i pokrzepiająca. Dorota Gąsiorowska otwiera drzwi do nastrojowej legendy – każde zdanie napełnia baśniową atmosferą, wypełnia słodkimi pralinami i aromatyczną gorącą czekoladą. To historia niesiona magią błękitnego jeziora – niezwykle kameralna, rozgrzewająca i sentymentalna. Tu można zanurzyć się w słowach dwóch wybornych gawędziarzy, tu można usłyszeć szepty fascynującej przepowiedni – jestem absolutnie oczarowana!
_____
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Znak

„TOM LAKE” – ANN PATCHETT | Proza zagnieżdżona w odmętach refleksyjnej codzienności.

„TOM LAKE” – ANN PATCHETT | Proza zagnieżdżona w odmętach refleksyjnej codzienności.

Opowieść pełna dyskretnych wzruszeń. Nadzwyczaj subtelna w fabularnej treści, odczuwalnie nieśpieszna i sentymentalna, swobodnie wypełniająca otchłań zauroczonego serca. Ann Patchett plastycznie porusza się po korytarzach wyobraźni, pozwala dostrzec niezauważalne i złapać nieuchwytne – ewidentnie buduje materiał do egzystencjalnych przemyśleń. Tom Lake okazuje się historią nieprzeciętną, choć utkaną nicią przeciętnego dnia – piękną, sensoryczną i niepowtarzalną.

Tu nikt się nie śpieszy, a jednak każdy zdaje się być zagłębiony w czeluściach eterycznych wspomnień. Młodość Lary Nelson staje się tu ważnym atrybutem – nośnikiem dawnych marzeń i pasjonujących scen z aktorskiego życia, chwil zauważalnie romantycznych i porywających, w biegu dorosłości znamiennych, potrzebnych i niezapomnianych. To narracja nasycona doświadczoną kobiecością i matczynym wdziękiem, otulona niewinnością, jednocześnie śmiałością odważnej eksploracji dnia, niepodważalnie sugestywna, nieprzerwanie zachęcająca do wewnętrznych monologów. Czytelnik to nie jedyny adresat tej niesamowitej opowieści – pierwszymi odbiorcami okazują się zasłuchane córki. Trzy kobiety wśród czereśniowych drzew – każda inna, każda naznaczona osobliwością własnej wrażliwości, każda wyróżniona swoistymi pragnieniami oraz chęcią lustrowania własnej tożsamości, każda zachłannie wkradająca się w kadry przywoływanych fotografii. Zachwyt to prawdopodobnie odpowiednie słowo – zarówno w geście literackiej staranności, w dobranych epitetach i finezyjnych treściach, jak również w zarysie emocjonalnej rzetelności, w burzliwości dokuczliwych uczuć i w nostalgicznych mgnieniach, wreszcie w kruchości ludzkiego życiorysu. To manufaktura drobnych przeżyć, ale też pamiętnik zapisów serca – to różne smaki miłości, to pierwsze zakochania i małżeńskie doświadczenia, to także miłość matki do dziecka.

Proza zagnieżdżona w odmętach refleksyjnej codzienności. Historia wyśmienita, wręcz fascynująca, osadzona w cieniu rodzinnego sadu, opowiedziana głosem dojrzałej kobiecości – niezwykle sentymentalna i uderzająca łagodnością przywołanych zdarzeń, sensualna i mocno sugestywna. Tom Lake to ekspozycja wielobarwnych spojrzeń miłości, to namiętność młodego życia i ulotność mijanego dnia, to także unikalna zachęta do kształtowania odpowiednich priorytetów. Ann Patchett zachwyca niezwyczajnością zwyczajnych słów, narusza delikatność duszy, dotyka czułych myśli. Szeptem pozwala dostrzec przenikliwość znaczeń, dobrać potrzebne definicje, może nawet odnaleźć siebie.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Znak

„GŁOŚNIEJ” – ANNA GÓRNA | Tu zaufanie może okazać się zgubną słabością.

„GŁOŚNIEJ” – ANNA GÓRNA | Tu zaufanie może okazać się zgubną słabością.

Kompleksowa zagadka kryminalna. Dobrze zintegrowana i świetnie rozpisana, konsekwentnie zdradzająca nowe elementy układanki. Anna Górna odbiega tym razem od wielostronicowych intryg, stawia na żwawe tempo i szerokie spectrum możliwych scenariuszy, przenosi też wyobraźnię do włoskiej Florencji, nieoczekiwanie tworząc z niej miejsce dla fabularnej zbrodni. Powieść Głośniej uruchamia czujność i każe z dystansem obserwować przywołane twarze, z pewnością zaskakuje i nie daje się łatwo odłożyć.

Ta przestrzeń wypełniona zostaje duszną niepewnością – ekscytująca trasa koncertowa, szaleństwo muzycznych żarliwości i wreszcie martwy basista znaleziony w pokoju hotelowym. Tak zainaugurowana zostaje sprawa pełna morderczych spekulacji – intensywna w treści zdarzeń, przenikliwa i niepokojąca. Autorka robi tu coś genialnego – oddaje głos bohaterce, której myśli sukcesywnie wprowadzają nowe podejrzenia. Zastosowana narracja okazuje się niezwykle osobista, wnikliwa i mocno nurtująca, pozwala zajrzeć znacznie głębiej, niejednokrotnie porusza się także po obrazach przeszłości, wdziera się w sekrety intymności, odtwarza kluczowe epizody, wydobywa fakty z otchłani świadomego zapomnienia. Abby Russel to kreacja nieprzypadkowa – asystentka zmarłego rockmana i jednocześnie ekspertka ds. social mediów, kobieta nasączona nieczystym życiorysem, otwarcie lawirująca między skrzętnie obranymi kłamstwami. Dla odbiorcy okazuje się postacią nieprzeciętną i z pewnością frapującą – właściwie nie wiadomo, czy można jej w pełni zaufać, to przecież jej sugestywne wypowiedzi, tworzą fascynującą ścieżkę fabularną. Emocje wyczuwa się tu nieustannie – huczne koncerty, najciemniejsze oblicza gwiazd, dokuczliwe śledztwo, mocno zawiesista atmosfera, otwierający się wachlarz egzystencjalnych niejasności, a także splot upominających się zawiłości sprzed lat. Tu naprawdę trzeba zachować ostrożność.

Szalenie absorbująca i mocno tajemnicza, zagęszczająca się dosłownie z każdą przenikliwą stroną. Anna Górna dynamicznie wdziera się w najciemniejsze zagłębienia sławy, przeciera brudy, romanse i uzależnienia, zmyślnie wyciąga skazy boleśnie wrzynającej się przeszłości. Intryga kryminalna okazuje się tu kroniką ludzkiego wyniszczenia, to kłamstwa zaszyte w przybieranych maskach i celowo dobieranych słowach, to euforia muzycznych doznań i wyróżniające się rockowe brzmienia, to zacienione twarze i mroczne charaktery, to także skondensowana śledztwem florencka sceneria. Tu zaufanie może okazać się zgubną słabością.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Czwarta Strona

„BLACK DROP” – ADA TULIŃSKA | Romans naznaczony ciemnością nieśmiertelnego charakteru.

„BLACK DROP” – ADA TULIŃSKA | Romans naznaczony ciemnością nieśmiertelnego charakteru.

Powieść przesycona wewnętrznymi żądzami. Stonowana w treści zdarzeń, esencjonalna, momentami też przewidywalna, a jednak zagadkowa i z pewnością barwnie wypełniająca korytarze wyobraźni. Black Drop uzależnia nutą emocjonalnej niepewności, domaga się też cierpliwości, z pewnością pobudza zmysły i przywołuje oczywiste skojarzenia, nieuchronnie staje się pożywką dla dorosłego czytelnika. Ada Tulińska ponownie tworzy mroczną duszę, aby w jej pragnieniach zanurzyć nutę gorącej namiętności.

Fabularnie nie ma tu miejsca na nieobliczalne zwroty akcji, autorka zauważalnie skupia się na stopniowym odkrywaniu nieludzkich skłonności Victora, wkrada się w zniewolone żarliwością przemyślenia, żongluje jego apetytem, wielokrotnie wystawia na uczuciową próbę. Wszystko w oparach naprzemiennej narracji pierwszoosobowej – zatopionej w nieśmiertelności istniejącego dwieście lat wampira, równolegle zanurzonej w umyśle młodej kobiecości. Judith to kreacja wrażeniowo niewyróżniająca się, skromna dusza w ścianach prestiżowej uczelni, nieco rozmarzona i mocno romantyczna, z pewnością przyciągająca nieprzyjemne epizody. To właśnie pewna kłopotliwa sytuacja okazuje się zalążkiem pasjonującej znajomości – nasączonej chwiejnością obu charakterów, z pewnością empirycznej i alarmującej, ale też wyzwalającej nieznajome instynkty, mrocznej, pikantnej i niegrzecznej. Tu pożądanie wzrasta z każdą odwiedzaną stroną, zdaje się być jednoznaczne i porywające, a jednak regularnie narzuca wycofanie, budzi wątpliwości, staje się kością wewnętrznej niezgody. Bo przecież on z trudem utrzymuje się w ryzach życiodajnego łaknienia, ona z przerażeniem wkrada się w przestrzeń jego nadrealności. I chociaż akcja nie mknie tu możę jak szalona, zdaje się wręcz wizualnie stonowana, w ostatnich aktach zjawiskowo poszerza pole czytelniczej ekscytacji.

Mroczny, tajemniczy, odurzający – romans naznaczony ciemnością nieśmiertelnego charakteru. Black Drop to historia przeszyta gotyckim klimatem motywu dark akademia, upojona żarliwością i nienasyceniem nieznajomego wampira. Ada Tulińska tworzy powieść częściowo przygniecioną w emocjonalnej głębi, fabularnie wyciszoną i zauważalnie naznaczoną impulsem przewidywalności, jednocześnie każe dyskretnie przedzierać się przez otchłań obsesyjnie spisanego głodu, pozwala doświadczać łapczywych skłonności i grzesznie naruszać spojrzenia rozbudzonej wyobraźni. Tu ogień przychodzi z czasem, pochłaniając zapatrzone zmysły.
_____
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Niegrzeczne Książki

„TYLKO ONA ZOSTAŁA” – RILEY SAGER | Riley Sager ponownie uzależnia przenikliwą grozą.

„TYLKO ONA ZOSTAŁA” – RILEY SAGER | Riley Sager ponownie uzależnia przenikliwą grozą.

Mroczny, zawiesisty, alarmujący – thriller osadzony w najciemniejszych zaułkach ludzkiej duszy. Wizualnie zaczepiony nad mrożącą krew w żyłach przepaścią, zanurzony w enigmatycznych korytarzach, naruszony osobliwością zaangażowanych twarzy, sporządzony natomiast zarysem obezwładniającej tajemnicy. Tylko ona została to kolejna niezawodna propozycja w repertuarze Riley’a Sagera – przerażająco mocna, hermetyczna, posępna i nieprzewidywalna.

Tu od początku trzeba zachować ostrożność. Dom z właścicielką owianą dawną makabryczną rymowanką – postawiony na grząskim fragmencie wysokiego urwiska, nasączony niejasnością zdarzeń i krzywymi wspomnieniami wieloletnich mieszkańców. Każdy zdaje się tu kroczyć śladami wyrobionej zmyślnie niepamięci, każdy trzyma wodze przeszywającej sprawy sprzed lat, każdy skrywa się za maską przenikliwych spojrzeń. Ta zagadka domaga się rozwiązania – ewidentnie chce ujrzeć światło dzienne, chce maszynopisem utrwalić niewypowiedzianą nigdy prawdę – prawdę drastyczną i zaskakującą. Tamta noc nieustannie dusi się w myślach bohaterki, nie pozwala jej przerwać prywatnego dochodzenia, każe napawać się wyczerpującym strachem i odrzucać możliwe podejrzenia, jednocześnie przemierza kolejne wstrząsające scenariusze. Czytelnik zdaje się być osaczony dziwną niepewnością, czujnie przygląda się szalonym epizodom, wyczuwa w nich zamierzoną żrącą grozę – regularnie wkrada się też w naprzemiennie podsuwane retrospekcje, obsesyjnie zdziera kurz z minionego czasu, dosłowne warstwa po warstwie dociera do gniazda ludzkiej upiorności. Tu budzi się wyczuwalna trwoga, tu rodzi się także rwąca ciekawość.

Riley Sager ponownie uzależnia przenikliwą grozą. Tym razem kondensuje zdarzenia na zapadającym się klifie, w przestrzeni odczuwalnie dusznej, wręcz gotyckiej i niepokojącej, w niedopowiedzianych słowach i mocno zwodniczych gestach, w śniedzi dokuczającej niepewności. Rdza dawnego morderstwa rezonuje w wyciszeniu siedemdziesięcioletniej Lenory Hope – kobiety naznaczonej łatką nieodwracalnego zła, jednocześnie wypełnia wyobraźnię czytelnika, wrasta w dociekliwe przemyślenia, napawa strachem i nieustępliwą ekscytacją, wreszcie fermentuje w szokującym przekazie ostatecznej tajemnicy.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Mova

„ZIMA W MAŁEJ PRZYTULNEJ" – MAGDALENA WITKIEWICZ | Historia odczuwalnie rozgrzewająca duszę!

„ZIMA W MAŁEJ PRZYTULNEJ" – MAGDALENA WITKIEWICZ | Historia odczuwalnie rozgrzewająca duszę!

Otulająca definicja najpiękniejszych uczuć. Nasączona życzliwością i urokiem dziecięcej mądrości, pełna świątecznych ciekawostek, plastycznie wypełniona mozaiką codziennych wzruszeń. Magdalena Witkiewicz ponownie zaprasza do malowniczej Małej Przytulnej – tym razem przyprószonej śniegiem i dopieszczonej pachnącymi pierniczkami, rozświetlonej nie tylko świątecznymi lampkami, ale też cudowną przyjaźnią i mgnieniem potrzebnej każdemu miłości.

Za oknem wyjątkowo nastrojowa aura – śnieżnobiała zima, w myślach mieszkańców natomiast wachlarz trosk i dokuczliwych wątpliwości. Bo przecież każdy napełnia tu prozę własnego życia, każdy dusi smutne chwile i wyraźną potrzebę bliskości, każdy ma ulubione miejsce w barze i chęć na coś słodkiego, każdy chce dopisać fragment swojej historii. Autorka zauważalnie skupia się na miłości – wkrada się do przykurzonych serc i szuka w nich ukrytych pragnień, ewidentnie pozwala zajrzeć szczęściu w oczy. Jednocześnie przedziera się przez spectrum smutnych pożegnań i boleśnie wrzynające się tęsknoty, przez otchłań ciężkiej choroby i tajemnicze spotkania, dotyka czułych strun, chcąc rozczulić i dostarczyć materiał do życiowej refleksji. Czytelnik z pewnością docenia ten fakt, z rozrzewnieniem przyjmuje też radosne nowiny, obserwuje powrót do pięknej tradycji, jaką niewątpliwie jest wysyłanie kart ze świątecznymi życzeniami, patrzy na szczerość zapisanych odręcznie słów, podziwia kreatywność oraz przenikliwe wypowiedzi rezolutnej Gabrysi, regularnie uśmiecha się pod nosem i chce zostać tu na nieco dłużej. Tu marzenia nie gasną nawet w starszych życiorysach, nieprzerwanie wirują w plastycznie zobrazowanych epizodach.

Przeurocza, rozczulająca, niesamowicie komfortowa – historia odczuwalnie rozgrzewająca duszę! Miłość szuka tu ukojenia pod malowniczą warstwą śnieżnego pyłu, zasłuchana cisza staje się atrybutem wyjątkowej przyjaźni, a tradycja wysyłania świątecznych kart, okazuje się gestem naturalnej serdeczności. Magdalena Witkiewicz z czułością przemierza uroczą Małą Przytulną, odwiedza znajome twarze, pozwala zgłębić troski codziennego życia i trawić bolesne pożegnania. Najwięcej przestrzeni poświęca pewnej rozbrajającej dziewczynce – utrwalając nie tylko mądrość jej rezolutnych słów, ale przede wszystkim godną naśladowania bezinteresowność.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Flow

„NIGDY PRZENIGDY…” – EMILIA JACHIMCZYK | Przyjemny, delikatny i humorystyczny, emocjonalnie jednak niedoskonały…

„NIGDY PRZENIGDY…” – EMILIA JACHIMCZYK | Przyjemny, delikatny i humorystyczny, emocjonalnie jednak niedoskonały…

Powieść pełna nastoletnich zgryźliwości – nieco szalona i zauważalnie odarta z refleksyjnej głębi, a jednak bardzo przyjemna i niewymagająca, z pewnością łatwo przyswajalna. Można ten zwariowany spektakl zderzyć z filmową wersją przeciętnej komedii romantycznej, gdyż wizualnie barwnie wypełnia przestrzeń wyobraźni, można też wyłuskać z niego szczyptę uczuciowych pragnień i całe spectrum humorystycznych w swym wydźwięku zdarzeń – uśmiech okazuje się tu zatem nieprzerwanym towarzyszem.

Autorka zabiera czytelnika do Minneapolis, w krótkich epizodach także do Miami, nasączonego intensywnie gorącymi promieniami słońca – ta scenografia to jedynie urywki, akcja osadzona zostaje bowiem przede wszystkim na szkolnych korytarzach oraz w rodzinnym domu głównej bohaterki, pozwalając odbiorcy na obserwację niecodziennej sąsiedzkiej zażyłości. Bo przecież to właśnie przyjaźń z mieszkającym obok Maksem staje się ogniwem emocjonalnego trójkąta – przyjaźń nasycona kąśliwością i wzajemnymi przytykami, nierzadko także zbędnymi wrażeniowo przekleństwami. Na trzecim krańcu uczuciowych gestów czai się zadziorna pewność siebie – chłopak pachnący męskimi perfumami, nieco tajemniczy, szczególnie w zarysie smutnej przeszłości, a jednak zdeterminowany w walce o nastoletnie serce. Kreacja samej Marissy okazuje się dla mnie zbyt grzeczna i zbyt dziewczęca, emocjonalnie słabo wyrobiona, nieco też chaotyczna. Niełatwo wkraść się w jej niepewność, choć ta bezsprzecznie kieruje jej pierwszoosobową narracją. To może dość przewrotna myśl, a jednak okazuje się determinantą doznań – fabularnie skoncentrowanych na powtarzających się kłótniach, początkowo zabawnych i rozbrajających, z czasem rozbudzających efekt przesycenia. Nie zmienia to jednak rozrywkowego wizerunku powieści – przy tej lekturze niezaprzeczalnie można się zrelaksować.

Przyjemny, delikatny i humorystyczny, emocjonalnie jednak niedoskonały – debiut stłumiony w ekspresji fabularnej, uszczuplony także w zarysie dojrzałości nastoletnich szeptów. To powieść niewątpliwie lekka, przystępna i odprężająca, przepełniona sąsiedzką złośliwością, kłótniami i słownymi napaściami, obdarzona nie tylko szalonym wizerunkiem trójkąta miłosnego, ale też dwójką zuchwałych chłopięcych twarzy. Tu niesforna przyjaźń mierzy się z zadziornością nowych wrażeń, a dojrzewające serce sukcesywnie traci zmysły – zaczyna czuć więcej i chcieć więcej, nie zawsze jednak odpowiednio dobiera uczuciowe definicje.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Jaguar

„ANGEL WINGS” – ANNA PUROWSKA | Historia otulona młodością rozczulających doznań!

„ANGEL WINGS” – ANNA PUROWSKA | Historia otulona młodością rozczulających doznań!

Powieść zapełniona nastoletnią niepewnością – ciepła, nastrojowa i poruszająca. Tu chyłkiem wkrada się zimowa aura, tu wyczuwa się raźną potrzebę bliskości. Anna Purowska naturalnie porusza się między napięciami nieletniości i dojrzałością przeżyć, śmiało operuje emocjami i definiuje pragnienia zauroczonych finezyjnie serc. Angel Wings zachwyca zażyłością zdarzeń i fotograficzną scenografią, pozwala dostrzec niewidzialne i uchwycić refleksyjne treści, barwnie wypełnia otchłań pochłoniętej wyobraźni.

To muzyka wypełnia przestrzeń rozrzewniającej opowieści – staje się nicią romantycznej afiliacji, więzią ukradzionych słów i materiałem wzajemnej eksploracji, okazuje się pasjonująca, sensoryczna i mocno ekspresyjna. On zdaje się być przesiąknięty rodzinną zamożnością, odarty z familijnej atmosfery i wyraźnie zanurzony w niechlubnie zainicjowanym kłamstwie. Fizykalnie czarujący i charyzmatyczny, z pewnością popularny na szkolnych korytarzach. Ona naznaczona zostaje traumą przywoływanej w myślach przeszłości, żyje pokłosiem nieobliczalnej tragedii – w kreacji okazuje się raczej nieśmiała, wyciszona, zauważalnie zamknięta w sobie. On bawi się rockowymi dźwiękami, ona tworzy blog z własnymi tekstami, z poezją domagającą się odpowiednich nut. To zbieg okoliczności łączy ich strapione życiorysy – daje szansę na wzajemną ekscytację, na ekspansję nieznajomych gestów i wewnętrzną walkę z odpowiedzialnością, na ożywienie wątpliwości i wybudzenie niechcianych wspomnień. Wszystko spisane naprzemienną narracją pierwszoosobową – niezwykle wzruszającą, osobistą i przekonującą.

Historia otulona młodością rozczulających doznań – dyskretna i rozgrzewająca. Anna Purowska wdziera się w otchłań dorastających wrażliwości, dotyka nastoletniej chwiejności i odurzającej fascynacji, szeptem aranżuje piękne i wyczuwalnie romantyczne uniesienia. Tu kłamstwo staje się nośnikiem fabularnej niepewności, a przeszłość przywołuje rodzinne poruszenia – to, co głosem niewypowiedziane, przewrotnie staje się filarem poufnego zadurzenia. Angel Wings to spektakl przepełniony muzyczną subtelnością oraz poetycką treścią, to także malownicza świąteczna atmosfera i przyprószony śnieżnym pyłem Wrocław.
_____ 
Współpraca reklamowa z wydawnictwem Books4YA

„WYROBISKO” – MAŁGORZATA OLIWIA SOBCZAK, EWA PRZYDRYGA | Thriller nasiąknięty obezwładniającą ciemnością.

„WYROBISKO” – MAŁGORZATA OLIWIA SOBCZAK, EWA PRZYDRYGA | Thriller nasiąknięty obezwładniającą ciemnością.

Przerażająco dobry thriller – wizualnie pozbawiony światła, przygaszony i niejednoznaczny, nieprzerwanie kształtujący makabryczne scenariusze. Małgorzata Oliwia Sobczak i Ewa Przydryga fabularnie tworzą coś nieoczywistego – kreują przestrzeń wypełnioną niepewnością, hermetyczną i nieobliczalną, bezustannie domagającą się dosadnych odpowiedzi. Wyrobisko wciąga w nieprzejrzyste zagłębienia, uwalnia tajemnice i zatrważa ludzką niechlubnością. Trzeba zatem zachować czujność i mocno ograniczyć zaufanie – tylko tak można podjąć jedyną próbę przetrwania...

Tu od początku wyczuwa się aurę wiodącego niepokoju – wzrok mimowolnie przyzwyczaja się do mroku, instynktownie eksplorując paletę pozostałych zmysłów. Czytelnik wdziera się w tę chimeryczną otchłań z naturalną dla siebie ostrożnością, chce zostać niezauważony, być jedynie świadkiem zdarzeń, a jednak wnika wyobraźnią w poszczególne epizody, definiuje nastroje, obserwuje i przegryza własny strach, instynktownie zaczyna żyć traumą ośmiorga bohaterów. Właściwie siedmiorga. Bo przecież ten telewizyjny akt regularnie zbiera swoje żniwa i zdaje się zagęszczać niezapomniane długi, z pewnością okazuje się bardziej zawoalowany niż podpowiada pierwotne wrażenie. Tu przeszłość nieustannie sortuje bieżące przerażenie, retuszuje skłonności i przenika duszę, każe definiować mordercze preferencje i sugeruje szokujące podejrzenia. Autorki zmyślnie budują charakter tej powieści – świadomie przybliżają zasnute twardą solą ściany, ograniczają możliwości ocalenia i wybudzają fobie, sieją umysłowy ferment i wymuszają drastyczne rozstrzygnięcia, inicjują obrazy niezbadanych ludzkich horyzontów. Tu każdy staje się unikalną zagadką, każdy trzyma własne przekroczenia, każdy ma odpowiednie argumenty…

Thriller nasiąknięty obezwładniającą ciemnością. Odczuwalnie duszny, klaustrofobiczny, niebezpieczny – naocznie obnażający instynkty ludzkiej nikczemności i negliżujący definitywną potrzebę przetrwania. Tu strach namacalnie wrzyna się w ciało, rezonuje w zaaferowanej wyobraźni, nieprzerwanie eksponuje draśnięte wspomnieniami pokerowe twarze. Małgorzata Oliwia Sobczak i Ewa Przydryga zamykają czytelnika w ekstremalnych podziemnych korytarzach, intencjonalnie przeciągają wzrok po szczelinach perfidnej nieszczerości, nie pozwalają znużyć się oczom, każą zachować zimną krew. Wyrobisko zauważalnie domaga się jednego – rozprawienia z brudną przeszłością.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem W.A.B.

„GRUDNIOWY DOM” – MAGDA KNEDLER | Przesiąknięta melancholią i siarczyście upominającą się tęsknotą…

„GRUDNIOWY DOM” – MAGDA KNEDLER | Przesiąknięta melancholią i siarczyście upominającą się tęsknotą…

Nieprzeciętna historia. Naznaczona duchem rodzinnej tajemnicy, piękna, przejmująca i niepowtarzalna, wymownie odziana w aluzyjne słowa. Magda Knedler ponownie wciela się w rolę przekonującego wirtuoza – pozwala snuć domysły, przeczuwać i doznawać, żyć pełnią sensorycznej opowieści. Grudniowy dom ma w sobie nutę esencjonalnej zwyczajności, drzemie w nim także szept sentymentalnej podróży i potrzeba zrozumienia, najbardziej zaakcentowane zostaje jednak pragnienie zatrzymania prawdy – prawdy zawieszonej w zapomnieniu, upominającej się właśnie o swoją osobliwą definicję.

Ta przestrzeń wypełniona zostaje nieprzejrzystą zimową atmosferą – domaga się stąpania po alegorycznie grząskim gruncie, szukania zamierzonych, choć zmyślnie pochowanych znaczeń, interpretowania nawet pozornie nieistotnych fraz. Wszystko w pokłosiu fabularnej żałoby – w niedopowiedzianym smutku, w poczuciu tęsknoty i przeszywającej niejasności, w oparach sukcesywnie przywoływanych wspomnień. Ważnym atrybutem okazuje się tu ukochany dom – dom po zmarłej właśnie babci, poniemiecki „dom szeptów”, pamiętnik minionej codzienności, ściany gwarantujące świadectwo rodzinnej bliskości. To właśnie tu rozpoczyna się poruszająca droga zmierzająca do zacisza wstrząsającej przeszłości – do dzieciństwa pozbawionego głośnych deklaracji, a jednak pełnego wybrzmiewających grozą opowieści, dźwięcznego, swoistego i nieuchwytnego, zanurzonego w stracie i egzystencjalnej niepewności. Tu nie ma miejsca na emocjonalną afirmację, uczucia domykają się w zdawkowych gestach i przywoływanej szarości wspólnie spędzanego dnia, w zmyślnie dobieranych metaforach. Autorka każe eksplorować miłość w sposób niecodzienny, uderzający, wyśmienity – każe jej szukać w dziurach pogubionej pamięci, w wojennych fotografiach, w listach i zagadkach, w gorzkich uniesieniach, w rozpaczy i odrętwiającym przerażeniu. Każda refleksja wymaga cierpliwości, każda zachęca do przenikliwości i głębokiego zasłuchania, każda zaskakuje wymiarem własnej szczerości.

Zachwycająca proza. Przesiąknięta melancholią i siarczyście upominającą się tęsknotą za nieznajomym dziadkiem, metaforyczna, sugestywna i niejednoznaczna, pełna niepokojącej wirtuozerii. Magda Knedler dotyka wrażliwości w sposób wytrawny, ogłuszający i subtelny zarazem, najpiękniejsze uczucia osadzając w rozpaczliwej, wręcz przygniatającej ciszy. Tu miłość milczy otchłanią niewypowiedzianych słów, staje się tajemnicą, domaga się szperania w strapieniu niepamięci. Grudniowy dom to zimowa podróż po szczelinach zakurzonej, w zarysie mocno dramatycznej przeszłości, to portret rodzinnej przynależności i zduszone tragedią melodyjne uniesienia.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Otwartym

„PIĄTA OFIARA” – J.D. BARKER | Kryminał przesiąknięty obsesyjnym pragnieniem zdefiniowania prawdy.

„PIĄTA OFIARA” – J.D. BARKER | Kryminał przesiąknięty obsesyjnym pragnieniem zdefiniowania prawdy.


Przerażająco mroczne śledztwo – przeszyte przenikliwą zimową atmosferą, nasączone niepewnością i szokującymi obrazami, nieustannie zagłuszające zaintrygowaną wyobraźnię. Tu nie ma miejsca na przypadkowość zdarzeń, każda scena ocieka zmyślnie dobraną treścią, każda dostarcza mocnych wrażeń. Piąta ofiara to fabularnie nowa sprawa kryminalna, a jednak nasycona prywatnym pościgiem detektywa Sama Portera – można rzec, kontynuacja ekscytującej i niewątpliwie wciągającej Czwartej małpy. Świetna powieść, zaskakująca i nieodkładalna.

Sceneria spowita zimową ostrością – pozornie piękna, może nawet zjawiskowa, a jednak alarmująca służby bezpieczeństwa. Bo przecież w głębi skutego mrozem jeziora, pod upiornie grubą taflą lodu, znalezione zostają zwłoki młodej dziewczyny – zaginionej dosłownie trzy tygodnie wcześniej. Tak zaczyna się mrożące krew w żyłach przedstawienie – drobiazgowa praca i rozpaczliwa walka z czasem, dla czytelnika natomiast spektakl pełen makabrycznych epizodów, naznaczony ciemnością ludzkiej duszy, przepojony scenami boleśnie wrzynających się zbrodni, ponownie przepleciony fragmentami osobliwego pamiętnika. Ta intryga z pewnością nie pozwala o sobie zapomnieć, zdaje się być detalicznie przemyślana, enigmatyczna i satysfakcjonująca. Porter sprawia tu wrażenie nadzwyczaj zawziętego, wręcz sfanatyzowanego potrzebą doszukania się zabójcy Czwartej Małpy. Jego działania sportretowane zostają równolegle do wiodącego śledztwa – wyczuwa się w nich chorobliwą nutę oraz godną podziwu przebiegłość. Odbiorca towarzyszy mu z zaangażowaniem, także z fascynacją i wymaganą na każdej stronie czujnością. Najbardziej przeżywa jednak akty egzekwowanego przez mordercę szaleństwa – opisane z filmową dobitnością, brutalne i przerażające.

Kryminał przesiąknięty obsesyjnym pragnieniem zdefiniowania prawdy. Mroczny, tajemniczy i niepokojący – bezustannie podsuwający niebezpieczne scenariusze, fascynujący i złowieszczy, ogłuszający smogiem nieprzewidywalności. J.D. Barker przeżera myśli, jednocześnie paraliżuje pochłoniętą wyobraźnię – każe ponowie przedzierać się przez słowa pamiętnika, zmusza do krążenia po umyśle wyrafinowanej ciemności i obserwowania szaleństwa morderczego instynktu. Ta intryga napełniona zostaje skrajnym niepokojem i fermentującą ludzką zaciekłością, obdarzona zostaje także siarczystymi spojrzeniami. Za oknem bowiem zawieszona zostaje mroźna intensywna zima.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Czarna Owca
„HOLD ON TO ME” – ALEKSANDRA RAMS | Niesiona symfonią dorastających zmysłów!

„HOLD ON TO ME” – ALEKSANDRA RAMS | Niesiona symfonią dorastających zmysłów!

Huczne imprezy, spektakularne uniesienia, dojrzewające gesty oraz mimochodem utrwalające się zazdrości – tu uczucia wkradają się niepostrzeżenie, szeptem wtapiają się w nieświadome serca, otulają duszę, jednocześnie napawając wyraźnym niepokojem. Hold On To Me to powieść piękna i absorbująca, zmyślnie draśnięta nutą fabularnego szaleństwa. Aleksandra Rams napełnia tę przestrzeń euforią wielu dźwięków, pozwala żyć muzycznej fascynacji, idealnie dopełnia smak najważniejszych emocji.

Wszystko oddane perspektywą spontanicznej narracji – niezwykle osobistej, szczerej i poruszającej. Wiley to postać nieprzeciętna – uparta i zawzięta, córka gwiazdy rocka, wychowana przez pięciu członków zespołu rockowego, zmuszona właśnie do odświeżenia własnego głosu. Miłość do muzyki instynktownie płynie w jej krwi, a jednak odbiorca mimowolnie skupia się na dokuczającej jej samotności. To kreacja naznaczona poczuciem odrzucenia, skromna i otwarta, wyraźnie zanurzona w emocjonalnej niepewności. Nowe przyjaźnie okazują się dla niej prawdziwym ukojeniem, pozwalają przepracować przeszłość. Gdzieś ukradkiem autorka przemyca także jego wypowiedzi – wrażeniowo znacznie ostrzejsze, pełne bezradności i rozgoryczenia. Hayden to najmroczniejszy charakter w szkole, tajemniczy, gburowaty i nieobliczalny, w opinii innych wręcz przerażający, w oczach nowej uczennicy zamknięty na własną wrażliwość. Pogubiony i jakby niezdecydowany, z pewnością nieprzyjemny. Tych dwoje łączy jedno kreatywne wyzwanie – wspólna piosenka do szkolnego przedstawienia. Ich próby rozczulają, bawią i zbliżają, inaugurują nieznane doznania – pozwalają poczuć bardziej i żyć bardziej, otworzyć się także na własne słabości. Ten spektakl to także wir niecodziennych relacji – to ofensywna znajomość z nieprzejednanym Parkerem, to również niesamowita przyjaźń z szaloną Malone i niepowtarzalnym Sawyer’em.

Piękna, rozczulająca i charyzmatyczna – niesiona symfonią dorastających zmysłów! Bliskość tych dwojga nieustannie przybiera nowe twarze, ociera się o gorzkie warstwy niepewności, domaga się obietnic, przytulenia i dotarcia. To więź niepozbawiona wad, przepleciona zazdrością oraz tajemnicą rodzinnego przekleństwa, grząska, frapująca i nieobliczalna. To także wspólnie pisana piosenka, sensualne spotkania i rozbrajające próby głosu, to muzyczna pasja i zadziorny charakter młodej kobiecości, to chęć rozdrapania ran i walka z demonami przeszłości. Hold On To Me rozbawia i porusza czułe struny, przede wszystkim natomiast uzależnia.

_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Prószyński i S-ka.

„KIERUNEK MIŁOŚĆ” – CATHERINE WALSH | Ta podróż promienieje w oczach czytelnika!

„KIERUNEK MIŁOŚĆ” – CATHERINE WALSH | Ta podróż promienieje w oczach czytelnika!

Fascynująca przygoda! Ta wyprawa idealnie komponuje się z długimi zimowymi wieczorami – otula magiczną atmosferą, przywołuje uśmiechy i rodzinne tradycje, szeptem ożywia także wygasłe sentymenty. Niepostrzeżenie staje się uroczą świąteczną fotografią. Catherine Walsh pozwala zmierzyć się z umykającym nieuchwytnie czasem i równolegle zatrzymuje się nad fotografią dziesięcioletniej już znajomości – tym samym, daje szansę na dynamizację romantycznych doznań.

Tu przewidywalność można uznać za oczywistą i fabularnie pożądaną – to powieść o niewątpliwie uczuciowym i jednocześnie mocno filmowym charakterze. Najważniejsze emocje czają się w sercach zaprzyjaźnionych bohaterów, zaczynają uwierać i dążyć do własnej subtelnej definicji – ewidentnie chcą zostać spostrzeżone. Zaproponowana narracja barwnie wypełnia przestrzeń zaabsorbowanej wyobraźni – czytelnik wkrada się bowiem do nieco chaotycznej, choć filigranowej wrażliwości Molly, przegląda jej pragnienia, dostrzega wątpliwości, wyczuwa chwiejność szalonego scenariusza. I nie przestaje bawić się aurą zainscenizowanych humorystycznie zdarzeń – odwołany lot okazuje się prawdziwym wyzwaniem, nieoczekiwanie staje się także pożywką dla wielu rozbrajających epizodów. Tak zainaugurowana zostaje historia pełna słodkich zgryźliwości i niezapomnianych wspomnień, wizualnie świąteczna, ciepła i poruszająca. W ferworze niecodziennych aktów, pojawia się chwila na potrzebną refleksję – na budujące przemyślenia i cudowne spotkania, na rodzinne bliskości i niespodziewane powitania.

Ta podróż promienieje w oczach czytelnika – okazuje się rozczulająca, zabawna i charyzmatyczna. Tu czuje się magię świątecznych serdeczności, tu wyczuwa się ciepło rodzinnego ogniska. Kierunek miłość to szaleństwo niefortunnych zdarzeń – historia piękna, nastrojowa i rozrzewniająca, rozkosznie wypełniająca otchłań urzeczonej wyobraźni. Catherine Walsh z uśmiechem wkrada się do naruszonej narracją kobiecości, rozgrzewa pogubione zmysły, pozoruje pocałunki i budzi sugestywne uniesienia – ukradkiem tworzy czarujące i niezaprzeczalnie romantyczne kadry.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Kobiecym

„CZWARTA MAŁPA” – J.D. BARKER | Mocno angażująca, szalona i nieobliczalna!

„CZWARTA MAŁPA” – J.D. BARKER | Mocno angażująca, szalona i nieobliczalna!

Mocny, zawiesisty i niepokojący – kryminał wypełniony absolutnie tajemniczą treścią. Ten sprawca z pewnością nie działa spontanicznie, skrupulatnie wypełnia wizję mrocznego przeznaczenia – zmyślnie wdziera się w okno brutalnego scenariusza, aby stać się reżyserem własnego przedstawienia. Czwarta Małpa absorbuje detalami śledztwa i sceniczną brutalnością, sukcesywnie przyciąga wzrok. J.D. Barker nie pozwala na chwile znużenia, każe wręcz jawnie zachować ostrożność i dokładnie przeglądać wykreowane przez siebie twarze – tu nie ma bowiem miejsca na przypadkowość zdarzeń.

Koncepcja tej intrygi zdaje się być detalicznie przemyślana, naprzemiennie kierując uwagę w różne strony narracyjne – tym samym przedstawia zróżnicowane perspektywy tego samego śledztwa. Detektyw Porter ewidentnie próbuje rozgryźć postępowanie seryjnego mordercy, skupia się na otrzymanych wskazówkach, odczuwalnie walczy z uciekającym czasem, chce uratować młodą ofiarę. Naznaczone nim rozdziały nadają dość harmonijne tempo, kilkukrotnie stają się przełomowe i dominujące, a jednak wrażeniowo to nie one najbardziej działają na wyobraźnię. Wiodące okazują się pozostałe warstwy fabularne, szczególnie mocno zaakcentowana tu bezradność porwanej Emory oraz fotograficznie zobrazowane fragmenty pamiętnika samego psychopaty – zapisane w przeszłości, wyczerpujące w obranych słowach, znamienne dla bieżących epizodów. Pierwszoosobowa wypowiedź okazuje się alarmująca, dostrzegalnie zaburzona i niezdrowa. To właśnie wgląd do mrożącego krew w żyłach dzieciństwa zatrważa i napawa przenikliwym strachem – bezsprzecznie buduje mroczną, odartą z przejrzystości atmosferę. Tu do końca nic nie jest oczywiste, nie każde pytanie dociera też do własnej odpowiedzi. Zwroty akcji pojawiają się sporadycznie, a jednak szokują swoim niebezpiecznym wizerunkiem.

Mocno angażująca, szalona i nieobliczalna – z pewnością pełnokrwista powieść kryminalna. Czwarta Małpa ekscytuje nieoczywistą ekspozycją fabularnej zbrodni, przenika przestrzeń zaintrygowanej wyobraźni, drażni i manipuluje, nie pozwala przejść do porządku dziennego. J.D. Barker umyślnie wkrada się w przeszłość seryjnego umysłu – przeplata intrygę mrocznymi stronami pamiętnika, każe obserwować wyzwalające się instynkty zła, nie unika drastycznych epizodów. Jednocześnie wdziera się w akty niewyobrażalnego bólu, dotyka ludzkiej bezsilności, wielokrotnie napełnia myśli przeszywającą niepewnością.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Czarna Owca

PATRONAT MEDIALNY

Copyright © 2016 Mozaika Literacka , Blogger