„UROKI PROMIENNYCH DNI” – EDYTA ŚWIĘTEK | Powieść niesiona animuszem i chwiejnością kobiecego charakteru…

„UROKI PROMIENNYCH DNI” – EDYTA ŚWIĘTEK | Powieść niesiona animuszem i chwiejnością kobiecego charakteru…

Przepiękna podróż w czasie. Naznaczona urokiem kobiecego wdzięku, przejmująca i niezwykle nastrojowa. Takie wrażenia pozostawia po sobie czwarta i tym samym ostatnia część porywającej Sagi Krynickiej. Uroki promiennych dni to powieść zagnieżdżona w przestrzeni powojennej, w świeżo odzyskanej wolności polskiego państwa, nadal jednak narażonej na wyczuwalną niepewność jutra. Edyta Świętek nie szczędzi bohaterom uczuciowych wrażeń, wiernie emocjonuje ich nieśpieszną codzienność, szczegółowo nakreśla także wizerunek ówczesnych czasów.

Ten tom to przede wszystkim odzyskana niepodległość, to nabyte właśnie prawa kobiet, to ograbiona z dawnej kwiecistości moda, to umykająca przekonaniom finezja promowanej sztuki. Autorka plastycznie bawi się obraną epoką, nieprzerwanie wtapia w nią ówczesne dylematy, nie zapomina o panoszącej się właśnie czerwonej hiszpance – o zarazie budzącej wyraźne niepokoje, o krwawym kaszlu, o gorączce i strachu o życie najbliższych. Najbardziej akcentuje jednak różnorodność kobiecej wrażliwości, wdziera się w zawiedzione serca i staropanieństwo nieujarzmionej Teodozji, utrwala szlachetność zatroskanej Aurelii, dyskretnie wkrada się także do alkowy młodego małżeństwa, wielokrotnie szukając nieobecnej tam namiętności. Dla odbiorcy to niewątpliwie powrót pełen wzruszeń i sentymentalnych epizodów, to liczne ciekawostki z życia autentycznych gwiazd, to muzyka Kiepury i poezja Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. To także refleksyjne gesty i ważne znaczenie słowa rodzina – niekoniecznie związane ze wspólną więzią krwi. I chociaż tym razem fabuła zdaje się być rozciągnięta w stronach, zawiera też zbędne powtórzenia oraz luki w naruszonych wcześniej wątkach, nie ma wątpliwości, że stanowi efektowne zakończenie całej sagi, z pewnością filmowo wypełnia pochłoniętą wyobraźnię.

Powieść niesiona animuszem i chwiejnością kobiecego charakteru – piękna, charakterna i niepowtarzalna. To właśnie tym tytułem Edyta Świętek wieńczy fascynującą Sagę Krynicką – historię przepełnioną charyzmą wyuczonych uprzejmości, dotkniętą bolesnymi faktami mijanej historii, dopieszczoną także w zarysie wybranej scenerii. Uroki promiennych dni można uznać za nadto przeciągnięte w treści, a jednak nie odbiera to przyjemności z lektury. Fabularnie wyczuwa się tu niepewność pożycia małżeńskiego, miłosne niespełnienia i trwające latami zazdrości – to czasy, w których porywy serca wygrywają z rozsądkiem przyjętych konwenansów, to odzyskana niepodległość i uzyskane prawa kobiet, to także zagrażająca życiu epidemia hiszpanki.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Mando

„WINGS OF THE HEART” – ANNA PUROWSKA | Historia naznaczona uczuciową niepewnością…

„WINGS OF THE HEART” – ANNA PUROWSKA | Historia naznaczona uczuciową niepewnością…

Rozczulająca i niesamowicie komfortowa historia. Nasączona aurą zbliżającego się święta miłości, otulona śnieżną zimową scenerią, plastycznie wypełniająca przestrzeń zauroczonej wyobraźni. Anna Purowska ponownie zakrada się do życia dwóch zachwianych wrażliwości, tym razem nakreśla uczucia towarzyszące starszej siostrze Kai, której emocje spowijają fabułę niezwykle nastrojowej powieści Angel Wings. Młodość ewidentnie rządzi się dokuczliwą niepewnością serca – tytuł Wings of the Heart utrwala właśnie taką tezę.

Tu od początku wyczuwa się nutę subtelnej tajemnicy – źdźbło niedawnej przeszłości, które momentalnie przecięło linię wyjątkowej przyjaźni. To krótkie wspomnienie nieoczekiwanie staje się bodźcem emotywnej chwiejności – podważa bowiem znajomy scenariusz, burzy to, co zdaje się być już poukładane, jednocześnie blokuje zakręt na zainicjowany szeptem romantyczny tor. Bo miłość często wymaga czasu, potrzebuje przetrawienia, domaga się też przyzwolenia oraz odpowiedniej definicji. Zuza to kreacja wystawiona na fabularną próbę – to w jej życiorysie zakorzeniony zostaje refleksyjny motyw trójkąta miłosnego, to w jej troskliwej perspektywie zaszyta zostaje zachęta do przewartościowania priorytetów, do spojrzenia w okno własnych pragnień, do otwarcia się na szczerość swojego serca. Naprzemienna narracja pierwszoosobowa sprawdza się tu idealnie – z jednej strony pozwala wedrzeć się w szczypiące myśli, z drugiej natomiast eksponuje gorycz uczuciowej niewiedzy, przywołuje także przeszywającą potrzebę poczucia przynależności rodzinnej. Obie wypowiedzi zdają się być bardzo intymne i poruszające. A wszystko w klimacie nadciągających Walentynek – w przestrzeni napełnionej zimową bielą, w aromatycznych ciasteczkach z serdecznymi wróżbami, w słodkich wiadomościach i uroczych gestach.

Historia naznaczona uczuciową niepewnością – zagnieżdżona w młodych i zauważalnie pogubionych sercach, w doskwierającym pragnieniu bliskości, w uderzającej potrzebie zdefiniowania najważniejszych doznań. Anna Purowska starannie bawi się emocjami bohaterów, dociekliwie wkrada się też w dostrzegalnie osobistą narrację, pozwala nie tylko zobaczyć, ale też zrozumieć naruszone postawy. Wings of The Heart to powieść delikatnie oprószona śniegiem, niesiona rozterkami i walentynkową wrzawą, pełna kobiecych wątpliwości i rodzinnych niedoskonałości, w odczuciu niezwykle wzruszająca, kameralna i mocno romantyczna.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Books4YA

„NIELAT” – PIOTR KOŚCIELNY | Niezwykle przenikliwy, brudny, odczuwalnie duszący obraz lat dziewięćdziesiątych…

„NIELAT” – PIOTR KOŚCIELNY | Niezwykle przenikliwy, brudny, odczuwalnie duszący obraz lat dziewięćdziesiątych…

Mocna intryga kryminalna i zaszyty w niej dramat młodego człowieka – tytułowego Nielata. Piotr Kościelny świadomie porusza się po obszarach trudnych, nierzadko szokujących i niechcianych, to właśnie w nich doszukuje się odpowiedniego tła dla swoich powieści. Najnowszy tytuł niezwykle wiarygodnie wrzyna się w wyobraźnię, wielokrotnie wypełnia myśli brutalnymi scenami, napawając ją widocznym zatrwożeniem. I chociaż przedstawiona akcja nie rozgrywa się współcześnie, naruszone tematy dla wielu zdają się być nadal tematem nietykalnym, kwintesencją tabu – czymś, o czym nie chce się głośno mówić.

Autor przenosi czytelnika do późnych lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, do domu pogrążonego w biedzie i uzależnieniach, do matczynej patologii i zanurzonego w alkoholu przyzwolenia na zbrukanie życia własnego dziecka. Nastoletni Michał samodzielnie relacjonuje doświadczane traumy, pozwalając odbiorcy zobaczyć ten koszmar dosłownie od podszewki, wręcz fotograficznie, niejednokrotnie akcentując zrozumiałą niewiedzę bohatera w zakresie dziecięcej prostytucji. Zastosowana tu narracja pierwszoosobowa, choć wydaje się momentami zbyt delikatnie wyeksponowana w zakresie emocjonalnym, z pewnością tworzy wymowny zabieg, staje się też drastycznym fundamentem dla prowadzonego śledztwa. Szczególnie fragmenty odnoszące się do nieuchronnej sprzedaży własnego ciała, do rozdzierającego smutku, do swego rodzaju bezwzględności władzy wobec dworcowego handlu. Czytelnik ma tu bardzo dużą przewagę nad policjantami z wydziału zabójstw, doskonale przecież wie, że poprzedzająca akcję kryminalną, naprzemiennie wpleciona w tekst, wypowiedź młodego chłopaka – dokładnie ucieczka w zbrukaną, aczkolwiek w jego kruchej perspektywie jedyną możliwą działalność zarobkową – nie jest tu przypadkowa, te zdarzenia stanowią elementy tej samej układanki. W odczuciu niezwykle wzruszającej i angażującej, z pewnością też nieoczywistej i mocno intrygującej. Ogromnym atutem okazuje się także skondensowany klimat – szary, alarmujący, naznaczony presją medialnej wrzawy, niezaprzeczalnie świetnie oddający ówczesne realia społeczne oraz wiarygodny portret rzeczywistości śledczej.

Niezwykle przenikliwy, brudny, odczuwalnie duszący obraz lat dziewięćdziesiątych – to codzienność w cieniu uzależnień, to narzucony matczyną dysfunkcją dramat młodego człowieka, to bezradność wobec wymuszonej intymności, to konieczność zbrukania siebie w celu ratowania młodszej siostry. Piotr Kościelny zagnieżdża fabularną intrygę w mocno poruszającej scenerii – sugestywnie przemierza motyw zagubienia moralnego i sprzedaży własnego ciała, przekonująco wdziera się w ogniwa policyjnej działalności śledczej, intryguje, jednocześnie boleśnie chwytając za serce. Nielat to absolutnie wstrząsająca powieść kryminalna – dobitna, brutalna w treści, z pewnością wiarygodna.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Czarna Owca

„ZIMA ZASYPIE MIŁOŚCIĄ” – KAROLINA WILCZYŃSKA | Historia wypełniona dyskretną sąsiedzką serdecznością…

„ZIMA ZASYPIE MIŁOŚCIĄ” – KAROLINA WILCZYŃSKA | Historia wypełniona dyskretną sąsiedzką serdecznością…

Piękna, uczuciowa i otulająca, naznaczona myślą o długich, nieśpiesznych i leniwych wieczorach. Karolina Wilczyńska ponownie otwiera karty Wrzosowej Polany, narusza znajome życiorysy, rozbudza kreatywne pasje i tworzy nowe wątpliwości, ewidentnie zachęca do świadomej refleksji. Zima zasypie miłością to dla wielu powrót do kojącego i jednocześnie ważnego miejsca – do sedna ludzkiej życzliwości, do rodzinnych więzi, do skrywanych głęboko pragnień. To właśnie tlące się w duszy marzenia stanowią główną esencję tej części – to w nich czai się nadzieja na spokojniejsze jutro.

Za oknem sportretowana zostaje nadzwyczaj kapryśna aura – jednego dnia mroźna i bajkowo osypana białym puchem, drugiego pełna niechcianego błota i wszechobecnej pluchy. Czytelnik spaceruje po tej scenerii z widocznym uśmiechem na twarzy, z przyjemnością puka do znajomych drzwi, przypomina sobie emocje, rozterki i zmartwienia poznanych niedawno bohaterów. I tak, jak jesienią serca mieszkańców przepełnione były tajemniczą nostalgią, tak zimowa pora przynosi doskwierającą chęć zadbania o własne marzenia – niesie przeszywającą potrzebę samorealizacji, spełnienia się, pokonania wszelkich przeszkód. Dla jednych to wyciszone starcie ze smutkami przeszłości i jednocześnie niespodziewany głód życiowej niezależności, dla innych żmudna rehabilitacja i tym samym walka o zdrowsze samopoczucie, dla jeszcze innych utorowanie nowej ścieżki zawodowej. Każdy zdaje się tu personalnie spowity kłującymi troskami, a jednak to wspólne działania okazują się najbardziej zbawienną odpowiedzią. Niesiona dobrem sąsiedzka konspiracja, niesamowita przyjaźń i pełna werbalnych zgrzytów zgoda na przyjęcie pomocy – to właśnie empatia tworzy tu pamiętnik sentymentalnych wspomnień, to w niej zaszyta zostaje najpiękniejsza magia. Autorka zauważalnie akcentuje ekspansywność kobiecych charakterów – ich niecodzienne pomysły, nutę szaleństwa i determinację w drodze do zamierzonego celu.

Historia wypełniona dyskretną sąsiedzką serdecznością – niezwykle kameralna, nastrojowa i budująca. To niesamowicie refleksyjna konfrontacja z uciskami dnia, to próba niezależności i niesiony przyjaźnią powrót do realizacji marzeń, to inspirująca afirmacja kreatywnej pasji i niezaprzeczalna siła kobiecości. Karolina Wilczyńska ponownie wkrada się do codzienności Wrzosowej Polany – oprósza scenerię śniegiem, by po chwili zrosić ją błotnistą pluchą, pozwala bohaterom barwnie przedzierać drogę empatycznych gestów, pozwala też wyrażać potrzebną wdzięczność. Zima zasypie miłością to powieść dyktowana naturalną dobrocią, mocno uczuciowa i niepodważalnie komfortowa.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Czwarta Strona

„DWADZIEŚCIA” – SAM HOLLAND | Intryga przesiąknięta fetorem ludzkiego przerażenia…

„DWADZIEŚCIA” – SAM HOLLAND | Intryga przesiąknięta fetorem ludzkiego przerażenia…

Sam Holland ponownie w formie! Ta dwudziestka w tytule nie jest oczywiście przypadkowa – to znak, że właśnie zaczyna się mordercze odliczanie. Ktoś naznacza zbrodnie rzymskimi liczbami, ktoś pozostawia brutalnie okaleczone ciała – ten makabryczny spektakl nie pozostawia żadnych złudzeń, sprawca działa skrupulatnie i bezdusznie, niejednokrotnie uderza nawet tam, gdzie człowiek czuje się bezpieczny. Nowy thriller Sam Holland przeszywa wyobraźnię lękiem, nieprzerwanie podsuwa też nowe tropy, z pewnością staje się ekscytującą i jednocześnie niepokojącą przygodą literacką.

Przekraczając ten próg, trzeba być gotowym na drastyczne i rozdzierające sceny ludzkiego zła. Nie ma tu miejsca na eteryczną delikatność, choć autorce sprytnie udaje się wpleść także ważne uczuciowe epizody. Na fabularny piedestał wysuwa się przede wszystkim mocna i z pewnością zagadkowa intryga – zawiła i nieprzenikniona, zacieśniająca się wyraźnie z każdą kolejną stroną. Czytelnik ma tu duży przywilej, może bowiem obserwować nie tylko trudny proces śledczy pod okiem doświadczonego Adama Bishopa, ale też podglądać działania samego sprawcy – tym bardziej straszne i przerażające, gdyż opisane słowami samego mordercy. Podjęta w ten sposób narracja mrozi krew w żyłach, staje się ogłuszającą pożywką dla ludzkich lęków, plastycznie uzupełnia dramatyczny wydźwięk tej powieści. Świetnym zabiegiem okazują się także wtopione równomiernie retrospekcje – w przebiegu smutne i alarmujące, budujące świadomość, ukradkiem podsuwające możliwe scenariusze. Te zdają się ruchome, grząskie i zwodnicze, kilkukrotnie skręcają w kierunku niedopowiedzianych śladów, utrwalając w odbiorcy stan zamierzonej niepewności. Ten nieuchronnie staje się świadkiem śmiertelnego żniwa – zszokowanym widzem, dostrzegającym, jak personalnie zawęża się krąg dobieranych ofiar. Dopiero finał ujawnia fundamentalne odpowiedzi – pozwala zdefiniować powiązania i zrozumieć intencje. To szalone i mocno wstrząsające przedstawienie – przepełnione bólem i rozdzierającą serce bezsilnością.

Intryga przesiąknięta fetorem ludzkiego przerażenia. Ten sprawca przerywa życiorysy w okrutny i niemiłosierny sposób – każe odbiorcy patrzeć na przeszywający strach, na sceny dramatyczne, brutalne i alarmujące, odczuwalnie nasycone bezradnością. Sam Holland wypełnia strony pokazem niepojących zbrodni, jednocześnie dopełnia je tajemniczymi fragmentami przeszłości, dynamiczną akcją i nieustannie zagęszczającą się atmosferą zła – tym samym tworzy mroczny thriller na pograniczu solidnego kryminału. Dwadzieścia to powieść dostrzegalnie mocna, treściwa, drapieżna i nieprzewidywalna, niepozbawiona także ważnych fabularnie uczuć.
_____
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Muza

„MEDEA Z WYSPY WISIELCÓW” – MAGDA KNEDLER | Tak dosadnie dramatyczna i jednocześnie mocno wstrząsająca…

„MEDEA Z WYSPY WISIELCÓW” – MAGDA KNEDLER | Tak dosadnie dramatyczna i jednocześnie mocno wstrząsająca…

Historia utorowana w szlaku wymownej niesprawiedliwości. Magda Knedler nie szczędzi swojej bohaterki – barwnie przedziera się przez biedę wrażliwego życiorysu, przez wewnętrzne troski i niechciane intymności, przez zadurzone serca i brutalne epizody, przez piękno namiętności i rozczarowania, przez niewyobrażalne kłamstwa, smutne tragedie, zdrady i upokorzenia. Medea z Wyspy Wisielców intryguje i porusza zarazem – tym samym okazuje się niesamowicie wciągającym wstępem do porywającej trylogii.

A wszystko w obrazie niełatwej i wizualnie barwnie sportretowanej scenerii Dolnego Śląska, także samego Breslau. Autorka przenosi czytelnika do gorzkiego początku XX wieku, do czasu dotkliwych kontrastów społecznych, do zatrważającej codzienności w biedzie, do narzuconej niższym statusem krzywdy. I to właśnie tak nędzna rzeczywistość otula życie młodej służącej – udręczonej niedolą i przeżytym cierpieniem, wielokrotnie poniżanej i gnębionej, dziwnie pogodzonej z pełnym boleści przeznaczeniem, a jednak gdzieś w głębi nadal dopuszczającej pragnienia zakochanego serca. To postać utkana z mitycznego wzoru – ze starogreckiego i niepodważalnie tragicznego mitu o Medei, w oczach odbiorcy niewątpliwie krucha i jakby wylękniona, zauważalnie sama w obliczu nieprzychylnych scen. Na jej niekorzyść działa także niepewne pochodzenie – trochę żydowskie, trochę cygańskie, trochę greckie, z pewnością sieroce i tym samym mocno dyskusyjne, ówcześnie wyjęte z okna ludzkiej przychylności. Traumatyczna przeszłość nieustannie wraca, wrzyna się w bieżące dni, okazuje się niezwykle grząskim fundamentem, w wyższych kręgach pogardzanym i wykorzystywanym. Sytuacja kobiety smuci i przeraża, może nawet paraliżuje, na pewno nie pozwala na spokojny oddech, w zamian każe wejść w posępne przemyślenia, zrozumieć podjęte decyzje, poczuć wątpliwości, gdzieś ukradkiem przenieść refleksję także na współczesne zachowania. Tu nieprzerwanie wyczuwa się emocjonalny konflikt, w zarysie niebezpiecznych zdarzeń zaszyta zostaje niespodziewana miłość, utrwalony zostaje gniew, pojawia się niewierność i żałość struchlałego serca.

Tak dosadnie dramatyczna i jednocześnie mocno wstrząsająca, a przy tym absolutnie piękna i fascynująca – historia spowita okrutną niesprawiedliwością. Magda Knedler ponownie zachwyca subtelnością dobranego słowa, emocjonalnie natomiast obiera scenariusz poruszający najczulsze struny – naznaczony poniewieraną latami kobiecością młodej służącej, potraktowany miłością i porywającymi aktami namiętności, przesiąknięty brutalną krzywdą, biedą, zdradą i upokorzeniem, pełen brudnych kłamstw i życiowych niejasności, niezaprzeczalnie intrygujący w aspekcie fabularnym. Medea z Wyspy Wisielców to nie tylko dobitna interpretacja mitycznej tragedii, to także początek wyjątkowej trylogii – powieść niesamowicie absorbująca.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Zwierciadło

„ARGYLLE” – ELLY CONWAY | Szalenie intrygująca, brawurowa i nieobliczalna…

„ARGYLLE” – ELLY CONWAY | Szalenie intrygująca, brawurowa i nieobliczalna…

Nieobliczalne decyzje rosyjskiego magnata biznesu, umyślna katastrofa samolotu CIA i wreszcie zaginiony nazistowski skarb – to właśnie tak niepokojące elementy składają się na angażującą i jednocześnie niebezpieczną układankę fabularną. Zgodnie z przedmową samej Elly Conway, pomysł na tę ekscytującą historię zrodził się niemal samoistnie – przyszedł nieoczekiwanie we śnie, pozwalając autorce wypełnić akcją kolejne chłonne strony. Tak powstał Argylle – thriller szpiegowski w absolutnie mistrzowskim stylu.

Tu nie ma miejsca na sceniczną delikatność, w zamian wymagana jest precyzja w przydzielonych zadaniach. Jeden miłosierny gest staje się tu drzwiami do innego świata – otwiera bowiem bohatera na ryzykowną i jednocześnie niesamowitą działalność wywiadowczą. Kreacja wciągniętego do szpiegowskiej akcji Argylle’a zdaje się być niepodważalnym atutem powieści, okazuje się nie tylko barwna i intrygująca, ale też mroczna i enigmatyczna – ze względu na wyraźnie niedopowiedzianą przeszłość. Ten mężczyzna w zarysie „nie ma żadnego naturalnego środowiska – czuje się równie swobodnie wszędzie i nigdzie”, dla czytelnika staje się zatem prawdziwą zagadką, człowiekiem dążącym do narzuconej zmyślnie doskonałości, dostrzegalnie odważnym, hardym i nieustraszonym w przydzielonych zadaniach, a jednak dziwnie nieśmiałym w obliczu osobistych doznań. Autorka szczegółowo nakreśla jego postać, równie detalicznie traktuje poszczególne epizody, także zmieniającą się kilkukrotnie scenerię. Ten odczuwalnie opisowy charakter może okazać się dla niektórych nie lada wyzwaniem, niewątpliwie domaga się czasu i głębszego skupienia, nagradza to jednak plastycznymi obrazami pochłoniętej lekturą wyobraźni. Nuda właściwie tu nie istnieje, akcja zapętla się z każdą sceną, kolejne ogniwa konspiracji łączą się skrupulatnie w zamierzony scenariusz – pełen kapitalnych uników i szalonych zakrętów.

Fenomenalna powieść szpiegowska. Szalenie intrygująca, brawurowa i nieobliczalna – przepełniona ryzykowną akcją i enigmatycznym charakterem przydzielonych zadań, z pewnością tajemnicza, nastrojowa i absorbująca. Elly Conway nie szczędzi Argylle’owi niebezpiecznych wrażeń – pozwala mu wykorzystać niezłomną osobowość oraz naturalne zdolności, aby zanurzyć się nie tylko w fascynującej działalności wywiadowczej, ale też w oparach brudnej rodzinnej przeszłości. I chociaż to thriller odczuwalnie opisowy i tym samym przestronny, nie ma tu przestrzeni na chwile odprężenia – na każdej stronie wymagana jest czujność i bezwzględna koncentracja.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Insignis

„POLAK” – JOHN MAXWELL COETZEE | To portret swoistej miłości, to niespodziewane przekroczenie barier…

„POLAK” – JOHN MAXWELL COETZEE | To portret swoistej miłości, to niespodziewane przekroczenie barier…

Nie trzeba wielu zapisanych stron, aby zaciekawić, pobudzić wyobraźnię, czy też po prostu zaimponować. Czasami wystarczy jedynie esencja odpowiednio dobranych słów, skondensowana forma i symboliczna miniatura zdarzeń – mało treści i jednocześnie dużo możliwych interpretacji. John Maxwell Coetzee z pewnością nie wdaje się w szczegóły, przedstawia jedynie fragmenty narzuconego sobie scenariusza, wyraźnie skupia się na emocjach, choć w oczach odbiorcy bawi się nimi śladowo, momentami niezauważalnie, niemal tak, jakby chciał ukryć je przed całym światem.

Polak niezaprzeczalnie wymaga wrażliwego oka, domaga się przyzwolenia dla nie zawsze właściwej miłości, pozwala wejść w nieznaną perspektywę, zanurzyć się w pragnieniach, które zauważalnie nie mają swojego ujścia. Znajomość Beatriz z polskim pianistą balansuje między dziwną litością dla starszego mężczyzny i akceptacją zaszytą w tajemnicy, ale przede wszystkim staje się emocjonalnym zatraceniem. Ona raczej oswojona z nieco patetyczną codziennością – niewyróżniająca się matka, żona, hiszpańska mecenaska sztuki. On kierowany pożądaniem – pełnym pasji do muzyki i równolegle obsesyjnym do nowo poznanej kobiety, starszy człowiek owładnięty jednostronną fascynacją. Czytelnik wdziera się w tę osobliwą otchłań ukradkiem, nieustannie próbując nadać tej więzi prawidłowy tytuł, widzi bowiem, że choć moralnie niewskazana, ta wyciszona w gestach relacja staje się dla bohaterów coraz bardziej osobista. Ona nie angażuje się diametralnie, on przecież też nie nalega, każdorazowo zatrzymuje się na uroczej propozycji, zaprasza, bardzo łagodnie wypowiada wewnętrzne potrzeby. To właśnie ten enigmatyczny charakter uczuć najbardziej uzależnia – wprawia w konsternację, do końca zdaje się być niekonkretny, prosi o wspólną dyskusję i otwarte domysły.

Niezwykle subtelna, kameralna i filigranowa, w treści natomiast przede wszystkim intymna, wieloznaczna i kontrastująca, ewidentnie domagająca się sugestywnych znaczeń. Polak w mojej perspektywie staje się opowieścią o uczuciu niedopowiedzianym, dopiero finalnie zamkniętym w potencjalnej definicji. To portret swoistej miłości, to niespodziewane przekroczenie barier, to doznania ledwie widoczne, z pewnością nienachalne, choć swoim enigmatycznym wzorem przeszywające emocje obu naruszonych życiorysów. John Maxwell Coetzee delikatnie buduje historię dwojga nieznajomych – eksponuje niewyraźne próby uwodzenia, myślami kobiety zagnieżdża się w potrzebach starszego mężczyzny.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Znak

„XOXO. MIŁOŚĆ W STYLU K-POP” – AXIE OH | Ta znajomość niepodważalnie ma swoją datę ważności…

„XOXO. MIŁOŚĆ W STYLU K-POP” – AXIE OH | Ta znajomość niepodważalnie ma swoją datę ważności…

Ta historia otula czytelnika niczym najpiękniejsza bajka. I chociaż zauważalnie wymyka się granicom realności, może wydaje się też zbyt mało dramatyczna, a jednak w swej emocjonalnej przestrzeni, okazuje się niezwykle uczuciowa, przekonująca i niesamowita. Axie Oh pozwala bohaterom skondensować świat, dając im wyjątkową szansę na fascynujące przeżycia. XOXO. Miłość w stylu K-pop to niezaprzeczalnie urocza młodzieżówka – subtelna i pełna nastoletniej jeszcze wrażliwości.

Tu wszystko zaczyna się od jednego tajemniczego wieczoru – od przypadkowego spotkania, od wspólnych rozmów w barze karaoke, od zauroczenia bez wspólnej przyszłości. A jednak przewrotność losu otwiera się na ich młodzieńcze dusze – daje nadzieję na eksplorację wzajemnych serc. Muzyka gra tu nieustannie, barwnie wypełniając oba życiorysy, okazuje się pasjonująca i wspaniała, choć przez każdego z nich wyrażana w inny sposób. Osadzając fabułę w Seulu, autorka nieprzerwanie przybliża koreańskie zwyczaje i wybrane tradycje, eksponuje ciekawostki, niejednokrotnie zaskakuje. Najbardziej jednak skupia się na przeszkodach w relacji dwojga młodych ludzi – na zróżnicowanych codziennościach, na medialnej popularności Jaewoo i jego sukcesach w znanym K-popowym zespole, także na elitarnych marzeniach Jenny i niewątpliwie krótkim wspólnym czasie. Ta bliskość, choć nieprzeciętna i przede wszystkim szczera, zdaje się być nadzwyczaj ażurowa, niepewna, wyraźnie zmącona rozbieżnością życiowych planów. Czytelnik wtapia się w ich więź z dużą przyjemnością, podpatruje zatem filigranowe chwile razem, wielokrotnie uśmiecha się pod nosem, przymyka oczy na drobne niedoskonałości. Gdzieś ukradkiem zdaje sobie sprawę z pewnej abstrakcyjności zdarzeń, z fabularnego przerysowania, a jednak chętnie angażuje własne emocje. Poza wiodącym tu wątkiem romantycznym, dostrzega też inne motywy, wśród których najbardziej zaakcentowane zostają: siła przyjaźni, wymagające naprawy relacje z mamą i cena, jaką każdego dnia, płacą gwiazdy pozbawione prywatności. Zastosowana tu narracja pierwszoosobowa okazuje się strzałem w dziesiątkę – pozwala stać się aktorem przedstawienia.

Ta znajomość niepodważalnie ma swoją datę ważności – w ich ambitnych kalendarzach zdaje się być niesłychanie krucha, delikatna, tymczasowa, a przecież wyjątkowa i niepowtarzalna. Z pewnością niesamowita. XOXO. Miłość w stylu K-pop kształtem przypomina sekwencję uczuciowej bajki, życiowo raczej nieziszczalnej, w oczach czytelnika natomiast pięknej, nastrojowej i absorbującej. To niezwykle komfortowa młodzieżówka i jednocześnie pokaz muzycznych wrażliwości, to także niezapomniana podróż po koreańskich zwyczajach i osobliwościach, to piękno przyjaźni, ważne rodzinne treści i ciemne strony popularności. Axie Oh zauważalnie poszerza horyzonty marzeń, pozwala też przez chwilę wierzyć w niewiarygodne.
_____
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem BeYA

„TROCHĘ WSTYD” – KASIA BULICZ-KASPRZAK | Przezabawna i rozbrajająca, a przede wszystkim szalenie refleksyjna!

„TROCHĘ WSTYD” – KASIA BULICZ-KASPRZAK | Przezabawna i rozbrajająca, a przede wszystkim szalenie refleksyjna!

Wstyd to niewątpliwie mało wdzięczne słowo, do tego z ogromną siłą wewnętrznego rażenia – bo przecież można się w jednej sytuacji słodko zawstydzić, a w innej ze wstydu wręcz zapaść pod ziemię, szczególnie w konfrontacji z nieposkromionym kobiecym charakterem. Bohaterka komedii Trochę wstyd to idealny przykład właśnie takiego temperamentu – kreacja szalona i nieobliczalna zarazem. Kasia Bulicz-Kasprzak intencjonalnie rysuje życie pełne burzliwego animuszu, aby pozwolić dostrzec w nim materiał na przydatną refleksję.

Już pierwszy rozdział utrwala widoczną cechę – Luśka ewidentnie działa impulsywnie. Kolejny odrzucony projekt, rozczarowanie, nieprzyjemna kłótnia z zażyłą przełożoną – odejście z pracy może oznaczać wiele, na pewno wyraża pogrom życiowej bezradności i chwilową stratę nieocenionej przyjaźni, niespodziewanie aktywuje także złośliwą potyczkę z przystojnym sąsiadem. Ta kobieta to istota w gorącej wodzie kąpana, mocno zanosząca się dumą, do tego zazdrosna i niejednokrotnie niesiona raptownymi przeczuciami – tak właśnie wykreowany zostaje delikatny wątek romantyczny, tak powstaje przepis na rozbrajające epizody i tak rodzi się nieoczekiwana "chemia" do wszelkich przeciwności losu. Dla czytelnika to przede wszystkim dobra zabawa i spektakl pełen świetnego humoru, ale nie tylko. To także ważna i z pewnością pouczająca lekcja. Gołym okiem widać, że to kreacja w środku mocno pogubiona, od dziecięcych lat naznaczona łatką drażliwych kompleksów – autorka naprzemiennie wplata tu zdarzenia z przeszłości, przywołuje fragment życiorysu matki, fabularnie dociera do źródła obecnych rozterek, nieprzerwanie eksponuje też różne formy wewnętrznego wstydu. Najbardziej zaakcentowane zostają różnice między wychowaniem na wsi oraz w mieście, momentami potraktowane wręcz stereotypowo – przez co stają się jeszcze bardziej wymowne w splocie zamierzonego przesłania.

Przezabawna i rozbrajająca, a przede wszystkim szalenie refleksyjna – to niesamowicie wciągająca podróż po kobiecym zagubieniu i kompleksach zagnieżdżonych w cieniu świadomości, to powieść o poczuciu wartości, o tytułowym wstydzie, o zgrzycie wewnętrznej niedoskonałości, o pragnieniach i miłości, ale też o grząskich życiowych drogach, które meandrują równolegle z dojrzałością człowieka. Kasia Bulicz-Kasprzak humorystycznie zakłóca egzystencję bohaterki, aby w iście groteskowej formie, poszukać ważnych rodzinnych treści. Tym samym pozwala dojrzeć, jak bardzo drastyczny wpływ na samoocenę dorosłego, może mieć brak wsparcia oraz rodzicielskiej dumy w dzieciństwie.
_____
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Prószyński i S-ka

„BĘDZIESZ MOJA” – NATASHA PRESTON | Nieostrożność prowadzi do zguby…

„BĘDZIESZ MOJA” – NATASHA PRESTON | Nieostrożność prowadzi do zguby…

Porywający thriller młodzieżowy. Mocno zagadkowy i niepokojący, plastycznie wdzierający się w otchłań naruszonej wyobraźni. Natasha Preston doskonale wie, gdzie osadzić pokaz brutalnych zbrodni – tym razem uderza w akademicką przestrzeń i nadchodzące święto miłości, w grupę zaprzyjaźnionych osób i bardzo bolesne doświadczenia. Będziesz moja to nie tylko mrożący krew w żyłach spektakl, to także rodzinna tragedia, świeżo rodzące się uczucia i zacienione fabułą spectrum błędnych spekulacji.

Autorka intencjonalnie sięga tu po atrybut sprawdzony w klasyce kryminału – po przerażające groźby zapisane literami wyciętymi z gazet. Tak pierwotnie morderca zapowiada zbrodnię, tak zaczyna się ferwor mocno alarmujących zdarzeń, tak też budzi się atencja u samego odbiorcy. A wszystko w hermetycznej atmosferze kampusu, w narzuconej traumą niechęci do walentynkowej promienności, w nieprzerwanie zagęszczającej się aurze nastoletniego strachu. Tu nie ma miejsca na chwile potrzebnego wytchnienia, a podejrzenia wciąż kierowane są personalnie w stronę konkretnej osoby. Czytelnik nieustannie stara się rozglądać szerzej, zagląda wszystkim bohaterom w oczy, przeciera w głowie możliwe scenariusze, staje się nadzwyczaj czujny i uważny, nie pozwala sobie na zbyt pochopne zaufanie. Aura wiodącego tu niepokoju zacieśnia się w kolejnych szokujących aktach – ktoś drastycznie przecina młode życiorysy, ktoś świadomie ucieka się w rażąco niebezpieczny plan. Niewątpliwym atutem okazuje się pierwszoosobowa narracja Lylah – niezwykle osobista, naznaczona bezwzględnością życia, pozwalająca na rejestrowanie emocji dosłownie z pierwszego rzędu. I chociaż tej osobie można zarzucić naiwność oraz swego rodzaju bezduszność, nie brakuje jej odwagi oraz gorliwości, momentami wyczuwa się także powrót do przeżytej rok wcześniej tragedii. 

Nieostrożność prowadzi do zguby, a jednak to brawura rezonuje w decyzjach zaprzyjaźnionych studentów. Upiornie zaanonsowane groźby, zatrważające morderstwa i przeszywająca potrzeba doścignięcia sprawcy – intryga w kampusie narasta z każdą stroną, akcentując przebiegłość i drapieżne instynkty, jednocześnie przywołując nieroztropność młodych ludzi. Natasha Preston ponownie napełnia wyobraźnię zbrodnią i ponownie osadza wydarzenia w odczuwalnie skondensowanej przestrzeni – ewidentnie chce zatrwożyć naruszoną perspektywę. Ten thriller idealnie sprawdzi się na początek przygody z gatunkiem – wystarczająco mroczny, tajemniczy i niepokojący.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Feeria

„THORNE PRINCESS” – L.J. SHEN | Ta znajomość to nieuchronny pokaz intymnych doznań

„THORNE PRINCESS” – L.J. SHEN | Ta znajomość to nieuchronny pokaz intymnych doznań

Nieco szalona i wyraźnie nasączona pikanterią, jednocześnie odziana w niecodzienne przemyślenia, z pewnością otwierająca oczy na ważne rodzinne treści. Thorne Princess zwodzi wyobraźnię, pobudza zmysły i filmowo panoszy się po delikatnych strunach, nieustannie przywołuje też myśl o ludzkich słabościach. L.J. Shen intencjonalnie ucieka od granic subtelności, ewidentnie chce zagnieździć się w różnorodnych emocjach czytelnika, nie pozostawia też złudzeń o nieprzyjemnych stronach popularności.

Fabularnie trudno tu o zjawiskowe zaskoczenia, autorka zauważalnie opiera historię na sprawdzonym hollywoodzkim schemacie, a jednak regularnie dorzuca dyskusyjne cegiełki, pozwalając odbiorcy dostrzec w tej powieści coś więcej, niż tylko romantyczne uniesienia. Te początkowo zdają się stłumione, domagają się czasu i scenicznej ekspozycji, w zamian oddają przestrzeń dla nieuchronnej krnąbrności kobiecego charakteru. Huczne imprezy, medialna wrzawa i górnolotna celebrycka ekscytacja – Hallie to gwiazda plotkarskiego życia, córka prezydenta i mocno niepokorna dusza, to także kobieta pogubiona w przypisanej jej euforycznej codzienności. Wstydliwa wpadka staje się dla niej punktem zwrotnym – wymuszonym resetem i buntowniczo przyjmowaną lekcją, ale też bodźcem do przepracowania traumatycznej przeszłości i zlustrowania instynktów własnego pożądania. Ransom intryguje tajemniczą brutalnością, niejednokrotnie zdaje się być więźniem fizykalnych żądz, jako funkcjonariusz ochrony osobistej natomiast, wykazuje się nie tylko chłodnym wizerunkiem, ale też potrzebną stanowczością i skrywaną głęboko wrażliwością. Autorka tworzy namiętność w drodze narracji pierwszoosobowej, pozwala zatem naprzemiennie wkradać się w myśli obu bohaterów, przeglądać ich słabości, dylematy i potrzeby, nieodwracalnie dąży do erotycznych przeżyć. Sceny bliskości zdają się być intensywne, ekspresyjne, spontaniczne – niewątpliwie stanowią naturalną konsekwencję wzajemnych pragnień, okazują się także impulsem dla zmyślnie wplecionych tu nieobliczalnych zdarzeń.

Ta znajomość to nieuchronny pokaz intymnych doznań – to soczysta namiętność i zachłanna eksploracja zadurzonych ciał, to także wrażliwość schowana w oparach męskiej oziębłości i niska samoocena zaszyta w warstwie rodzinnego wstydu. L.J. Shen sugestywnie wdziera się w gorycz medialnej codzienności, przeciera nieprzychylne hollywoodzkie szlaki, pozwala przepracować słabości i zanurzyć się w szczerości odczuwalnie żarliwych pragnień, otwiera też rozdział niepokojących epizodów, przybliża traumy i nieokiełznane charaktery, do ostatnich scen ryzykuje bezpieczeństwem bohaterów. Thorne Princess ma uwodzicielski smak – zmysłowy i poruszający, lecz zważywszy na wplecioną jawnie brutalność, z pewnością domaga się świadomego czytelnika.
_____
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Luna

PATRONAT MEDIALNY

Copyright © 2016 Mozaika Literacka , Blogger