„BACHUR. HISTORIA RODZINY VON R.” –  ANNA KLARA MAJEWSKA | Trudno być gotowym na tak wielkie emocje!

„BACHUR. HISTORIA RODZINY VON R.” – ANNA KLARA MAJEWSKA | Trudno być gotowym na tak wielkie emocje!

Historia z pewnością zamknęła w sobie wiele mylnych wyobrażeń. Wspomnienia niesione przez pokolenia często zakrzywione są mgłą płynącego czasu, a dawne tajemnice oraz świadomie wkradane kłamstwa, niezmiennie niosą w przyszłość błędną pamięć o losach przodków. I tylko czasami udaje się prawdzie ujrzeć światło dzienne. Właśnie taką historię przedstawia czytelniom Anna Klara Majewska w pięknie spisanej i przede wszystkim bardzo emocjonującej powieści Bachur. Historia rodziny von R.

Ta książka niewątpliwie zobowiązuje. Autorka pokusiła się bowiem o naprawdę wymagającą formę narracji pierwszoosobowej, w której zaangażowana do głównej roli tłumaczka Iwona, relacjonuje bieżące wydarzenia i jednocześnie przywołuje własne wspomnienia sprzed ponad dwudziestu lat, kiedy to w mocno intymnym towarzystwie poszukującego własnych korzeni Gerda von Ritthoffa, zapoznaje się z poruszającym dziennikiem, spisanym w młodości przez jego babcię Odette. Kolejne fragmenty druzgocącej rzeczywistości wojennej często kończą się tu komentarzami głównej bohaterki w taki sposób, że trudno wyłapać jest granicę między przeszłością a współczesnością. Ta forma przekazu momentami okazuje się nie lada wyzwaniem, ale okuta w jej swoistych ramionach fabuła, z pewnością intryguje i dostarcza mnóstwo satysfakcji.

Umiejscowiona na terenie dawnych Prus Wschodnich historia przodków Gerda von Ritthoffa niesie za sobą ogrom najtrudniejszych emocji. Anna Klara Majewska wiernie odtwarza nie tylko ówczesną scenerię, ale przede wszystkim przekracza granicę zatrważającej codzienności wojennej, boleśnie eksponując uprzedzenia rasowe, niewyobrażalny brak ludzkiej empatii i panoszący się w sercu smutek. Zapiski Odette zdają się być naprawdę detaliczne, z pewnością obrazowo działają na wyobraźnię, a w połączeniu z współczesnymi przeżyciami Iwony, nadają całej książce zupełnie innego wymiaru. Bo przecież "Bachur" to nie tylko historia szukania własnej tożsamości narodowej, to także opowieść o ogromnej tęsknocie i zrodzonych dawniej wątpliwościach, ale też o cenie, którą trzeba ponieść za świadomie niesione kłamstwo. 

Trudno być gotowym na tak wielkie emocje! Ta historia jest tak bardzo poruszająca, z pewnością inna i boleśnie szokująca – bezsprzecznie wyjątkowa. Traumatyczna rzeczywistość wojenna przeplata się tu z dawną tajemnicą rodzinną i uczuciem, które pozostawia po sobie niewymowną tęsknotę. I jeszcze ta finalna wędrówka myśli, która uświadamia więcej niż podpowiada wyobraźnia. Przechodząca przez trzy ramy czasowe narracja pierwszoosobowa niewątpliwie zobowiązuje. Ta dość osobliwa forma zapisu na pewno wymaga skupienia, doprasza się wręcz wzmożonej uwagi, może nawet żąda wyłączności, ale naprawdę jest tego poświęcenia warta. To właśnie pełne zaangażowanie pozwala zrozumieć najważniejsze emocje i poczuć prawdziwą satysfakcję z lektury.

„IDEALNE ŻYCIE MOLLY” –  VALERIE KEOGH | Szalenie niepokojąca historia!

„IDEALNE ŻYCIE MOLLY” – VALERIE KEOGH | Szalenie niepokojąca historia!

Ten moment. Moment, a właściwie okres życia, gdy dorosłe już dzieci wyjeżdżą na studia i pozostawiają po sobie jedynie pustkę – tak zwany syndrom opuszczonego gniazda, z którym choć przez chwilę boryka się niemal każdy stęskniony rodzic. Odchowane dzieci, spłacone kredyty, regularne spotkania towarzyskie – ten okres zdaje się być wręcz idealny na życie pełną parą, ale czasami coś psuje ten wyidealizowany obrazek. Właśnie w takim momencie poznajemy bohaterkę powieści Idealne życie Molly i nie trzeba długo czekać, aby spostrzec, jak bardzo szalony, paskudny i przede wszystkim niebezpieczny los, przypisała jej w udziale autorka, Valerie Keogh.

Pierwsza połowa to pięknie zaaranżowany proces usypiania czujności czytelnika. Pierwotnie historia zdaje się bowiem zaskakująco spokojna, momentami wręcz beztroska, a z pewnością mocno obyczajowa. Autorka nigdzie się początkowo nie śpieszy, każe powoli odkrywać myśli bohaterki, wyłapywać jej zdziwienia i analizować kolejne wątpliwości. Do czasu. Do chwili, gdy fabuła zauważalnie przybiera kształt rasowego thrillera. Akcja może nie przybiera wielce na tempie, ale na pewno staje się bardziej tajemnicza, charakterna i niepokojąca, momentami wręcz dziwnie szokująca – fabuła bez dwóch zdań wciąga i nie daje łatwo zasnąć. Po drodze można mieć tu szereg rozmaitych podejrzeń, emocje również sukcesywnie rosną, ale co ważne, autorce udaje się wypracować takie rozwiązanie, które może znacząco namieszać w głowie. A już z pewnością może przerazić.

To nie jest lektura dla każdego. Zaryzykuję wręcz stwierdzenie, że zaproponowana intryga może nużyć wytrwanego miłośnika gatunku, szczególnie nastawionego na potok silnych wrażeń. To nie jest mrożący krew w żyłach dreszczowiec, to raczej delikatny thriller psychologiczny, zbudowany na solidnym obyczajowym fundamencie. Warto wspomnieć, że to mocno obyczajowe tło, choć fragmentami zdaje się subtelnie umykać ramom racjonalności, w oczach odbiorcy staje się wartościowym materiałem do poważnych dyskusji o podłożu rodzinno-społecznym. I właśnie ten merytoryczny wkład fabularny, finalnie okazuje się największym atutem powieści pani Keogh. 

Szalenie niepokojąca historia! Początkowo bardzo spokojna, fabularnie umiarkowana, a w odczuciu wręcz mocno obyczajowa. Aż do momentu, gdy nieoczekiwanie przybiera kształt prawdziwego thrillera i zaczyna drążyć skałę w zagmatwanych myślach głównej bohaterki. Idealne życie Molly to wyjątkowo charakterna powieść, z pewnością mocno tajemnicza, osobliwa, wciągająca i niebezpieczna. I trudna do rozwiązania – tu naprawdę niełatwo odczytać jest zamiar autorki! Finalne sceny bezsprzecznie szokują, przerażają i potęgują potrzebę społecznej dyskusji. Czuję, że ten tytuł na długo osiądzie w mojej głowie.

„TO TYLKO ZIMOWY BLUES” –  ANNA CHABER | Najbardziej rozczulająca książka tej zimy!

„TO TYLKO ZIMOWY BLUES” – ANNA CHABER | Najbardziej rozczulająca książka tej zimy!

Uczucie nie zawsze artykułuje się od razu, czasami jedynie wysyła delikatne sygnały i zwyczajnie każe na siebie poczekać. Daje potrzebną przestrzeń, aby wyklarować się w subtelnie muśniętych sercach. I właśnie o takim uczuciu, naruszonym niemal tragiczną sceną i stopniowo rozkwitającym w rytmie zaskoczonych sąsiedzkich dusz, opowiada Anna Chaber w doszczętnie otulającej powieści To tylko zimowy blues.

Po lekturze szybko nasuwa się jeden wniosek – jakże ciepło robi się na serduchu dzięki tej powieści! A przecież sceneria zdaje się być tu naprawdę zimowa, mocno śnieżna i niezaprzeczalnie mroźna. To ciepło nie pojawia się znikąd, kiełkuje równomiernie wraz z wyjątkowym uczuciem, jakie na skutek niegroźnego wypadku, rodzi się między próbującą dopiąć budżetowo kolejny miesiąc życia Karoliną, a przemęczonym pracą na niemal trzech etatach lekarzem Danielem. To uczucie z pewnością nie jest dla tej dwójki oczywiste, wymaga od bohaterów przepracowania i kilku naprawdę dramatycznych scen, ale podgląda się je z wyraźnie rosnącym zainteresowaniem. I mimowolnie się przy nim uśmiecha, bo przecież widać otwarcie, do czego ta historia zmierza. Przepiękna jest, z pewnością otulająca i mocno uczuciowa.

Ta cudownie zimowa opowieść to jednak nie tylko spodziewany pokaz romantycznych uniesień, to przede wszystkim naprawdę wartościowa historia, z pewnością mocno pouczająca, mądra i regularnie przywołująca tak ważne w codziennym życiu wyrazy ludzkiej empatii. To właśnie naturalna chęć niesienia pomocy, zarówno tej regularnej, doraźnej, jak i tej wyrażonej nagłą potrzebą, okazuje się jednym z najważniejszych fundamentów powieści Anny Chaber. Autorka wzbogaca bowiem historię o poruszające fragmenty dotyczące samotności starszych ludzi, niejako nakłania do wspierania i niesienia bezinteresownej pomocy w tak trudnej dla nich codzienności. To właśnie te sceny dostarczają największych emocji, porządnie chwytają za serce i dają do myślenia – bezsprzecznie wpływają na moc tej opowieści.

Najbardziej rozczulająca książka tej zimy! Mocno krzepiąca, ciepła, mądra i szalenie empatyczna w treści – właśnie taka opowieść kryje się pod magicznym tytułem To tylko zimowy blues. Anna Chaber tworzy historię niespodziewanego uczucia, które zwyczajnie potrzebuje czasu, z pewnością kilku dramatycznych uniesień i stawienia czoła toksycznej przeszłości, aby wreszcie trafić w objęcia własnej upojnej definicji. Tu wyraźnie gorzeją żywe emocje i naprawdę bolesne przeżycia, ale to właśnie one stają się budulcem fabularnego piękna tej historii. I wierzcie lub nie, w tej wyjątkowej książce słychać nie tylko zimowy blues!

„KRAINA ZŁOTYCH KŁAMSTW” –  ANNA GÓRNA | Kryminał dla współczesnego czytelnika

„KRAINA ZŁOTYCH KŁAMSTW” – ANNA GÓRNA | Kryminał dla współczesnego czytelnika

Polak na emigracji to rzadkość wśród kreacji literackich, a jeszcze bardziej unikalny zdaje się być były polski policjant mieszkający z rodziną w Szwajcarii, który niespodziewanie przyjmuje rolę prywatnego detektywa szukającego niewinności dawnego gwiazdora. To właśnie takiego bohatera przedstawia czytelnikom Anna Górna w swoim debiucie kryminalnym Kraina złotych Kłamstw. I chociaż odkrywanie prawdy zdaje się być dość mozolną i przy okazji naprawdę niebezpieczną grą, to zaangażowany do tego szalonego wyzwania Piotr Sauer, sprawdza się w tej roli po prostu wyśmienicie.

Już sam prolog drastycznie wbija w łopatki, jest na tyle mroczny, tajemniczy i mimo prostoty zdarzeń nadal spektakularny, że nie tylko mrozi krew w żyłach, ale też utrzymuje atencję czytelnika przez bardzo długi czas. Świetnie to autorka zobrazowała. Równie mocna okazuje się sieć intrygi kryminalnej. Chociaż odbiorca wyraźnie chce wyprzedzić bieg zdarzeń, próbuje doszukać się powiązań i wciąż stara się przechwycić w myślach stworzony zamysł fabularny, to jednak prawda jest na tyle barwnie, sprytnie i przy tym pomysłowo zakamuflowana, że naprawdę trudno o właściwe domysły.

Słowa uznania należą się też samym kreacjom. Piotr Sauer idealnie sprawdza się w przypisanej mu roli prywatnego detektywa. Jako postać okazuje się naprawdę wiarygodny, jego kreacja zostaje bowiem uzbrojona w porządną warstwę emocjonalną, obudowana jest też ciekawą historią życiową. Wracająca w jego wspomnieniach dramatyczna przeszłość, niepohamowana tęsknota za pracą w policji oraz naturalna reakcja na propozycję młodszej wspólniczki Mii, tylko potwierdzają, że odbiorca ma do czynienia z bohaterem z krwi i kości. Podobnie sama Mia, która w odczuciu niewątpliwie jest bardziej tajemniczą i przez to także intrygującą osobowością. Jej zaskakująco profesjonalna i przy tym ciekawska postawa sprawia, że naprawdę przyjemnie patrzy się na działania z jej udziałem.

Ta historia zdaje się być dopracowana w najmniejszym calu, przez co czytelnikowi trudno uwierzyć, że ma do czynienia z prawdziwym debiutem literackim. A jednak. I trzeba przyznać, że jest to debiut z rozmysłem, którego szwajcarska sceneria dodatkowo pozwala odetchnąć od bardziej popularnych kryminałów skandynawskich, amerykańskich, czy też hiszpańskich. Warto jednak zwrócić uwagę, że jest to debiut mocno rozbudowany i zauważalnie opisowy, a zatem nie każdy odnajdzie się w nim w tak samo euforyczny sposób. Zastosowane opisy są fragmentami bardzo detalicznie, przez co mogą się nieco dłużyć, ale jednocześnie są naprawdę dobrze dopracowane, z pewnością idealnie wtapiają się w szczeliny wyobraźni, dając jej ogromne pole do wizualizowania poszczególnych scen. 

Pełen zachwyt. Świetnie opracowana intryga kryminalna, niecodzienna dla polskiego czytelnika szwajcarska sceneria, a także niezwykle wiarygodne kreacje komponują się w oczywisty wniosek – Kraina złotych kłamstw to niebywale mocny debiut kryminalny, z pewnością tajemniczy, osobliwy i wyjątkowo klimatyczny, a przy tym naprawdę zaskakujący. I chociaż powieść ta w treści zdaje się być wielce rozbudowana, dostrzegalnie mocno opisowa, to naprawdę warto docenić ten wyraźnie detaliczny styl autorki – to właśnie on sprawia, że fabuła jest tak bardzo rzeczowa, intrygująca i nieprzewidywalna w odbiorze. Dokładnie takich kryminałów potrzebuje współczesny miłośnik gatunku.
_____
Recenzja we współpracy z wydawnictwem Czwarta Strona.

„DESPERATKI” –  WERONIKA WIERZCHOWSKA | Przygoda wręcz doskonała!

„DESPERATKI” – WERONIKA WIERZCHOWSKA | Przygoda wręcz doskonała!

Rozdzierająca potrzeba zemsty to jeden z najbardziej pożądanych motywów literackich. Gdy wyrządzona krzywda dotyka bowiem największych uczuć, potrzeba ta staje się wręcz nieobliczalna, a przez to szalenie instygująca z punktu widzenia odbiorcy. I właśnie ta paląca do żywego żądza, staje się zalążkiem wyjątkowej kobiecej przyjaźni, jaka nieoczekiwanie zawiązuje się między krnąbrnymi bohaterkami powieści Desperatki – powieści nie tyle historycznej, co bardziej przygodowej i awanturniczej, a do tego zahaczającej o niczym nieposkromione elementy filmowego westernu. Jakie to było niecodzienne spotkanie!

Ta historia żyje dzięki trzem swoistym bohaterkom. Niezwykle charakternym, z pewnością walecznym i mocno zdeterminowanym kobietom, które swoją rozpaczliwą żałobę po bliskich, przekuwają w plan śmiertelnej wendety. Pozornie dobrze opracowany zamach kończy się jednak na tyle niefortunnie, że zamiast poczucia wyczekiwanej ulgi, bohaterki zmuszone są do nagłej ucieczki. I dopiero ta niespodziewana wspólna walka o życie, otwiera przed nimi wachlarz szerokich fabularnych przygód. Tu nie ma ściśle sprecyzowanego celu zdarzeń, nie ma też pewności co do finalnych intencji samych bohaterów, w zamian jest ciągłe poczucie niebezpieczeństwa, gorzki smak brudnych intryg i skrajnie burzliwe emocje, które niosą awanturnicze serca kobiet, przez lata wspólnych wojaży.

Kreacje są tu mistrzowskie, ale równie dobrze zarysowana jest sama sceneria. Powstańcze realia drugiej połowy dziewiętnastego wieku, obozy buntowników, czy też dający chwilę wytchnienia promień słonecznej Lublany – tu każdy opis wizualnie działa na wyobraźnię. Ta osobliwa kobieca tułaczka okazuje się intrygującą przygodą także dla samego czytelnika. Choć warto zaznaczyć, że jest to przygoda naprawdę wymagająca. Pięknie wystylizowany język oraz zauważalnie opisowy charakter powieści, skłaniają odbiorcę do rzetelnego udziału w wydarzeniach, fragmentami wręcz poświęcenia się i zastosowania wzmożonej koncentracji, ale to właśnie dzięki aktywnemu uczestnictwu, historia ta w jego oczach przybiera formę szaleńczo dobrego przedstawienia. 

Książka dla wytrawnego czytelnika! Zaskakująca, waleczna i przede wszystkim niecodzienna sztuka kobiecej przyjaźni! Desperatki to w moich oczach konspiracyjna powieść historyczno-przygodowa z niespodziewanymi elementami westernu, historia wyraźnie szpiegowska i mocno awanturnicza, a do tego niebywale charakterna – z pewnością gwarantująca silne doznania literackie. Chociaż lektura wymaga rzetelnego udziału w niebezpiecznej dziewiętnastowiecznej tułaczce, to przygoda ta okazuje się na tyle intrygująca, nieprzeciętna i burzliwa, że trudno się z niej wydostać. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że jest to przygoda wręcz doskonała!
_____
Recenzja we współpracy z wydawnictwem Lira.

„MIĘDZY NAMI” –  KAROLINA WINIARSKA | Najlepsza definicja kobiecych potrzeb

„MIĘDZY NAMI” – KAROLINA WINIARSKA | Najlepsza definicja kobiecych potrzeb

Najbardziej wymowne dni często zaczynają się bardzo zwyczajnie. Czasami wystarczy tak niewiele, jedno zalotne spojrzenie, niewinny gest, ukradkiem rzucone spojrzenie lub szybko podjęta decyzja, aby dobrze znany scenariusz, przybrał formę życiowej niepewności. Właśnie z tak mętną codziennością mierzy się Łucja – jedna z bohaterek powieści Między nami Karoliny Winiarskiej. Historia będąca kontynuacją ujmującej powieści W Twoją stronę, okazuje się równie refleksyjna, treściwa i niezwykle przejmująca.

Naprawdę trudno o bardziej wiarygodne kreacje! Pozornie ustatkowana Łucja wciąż mierzy się z goryczą własnych decyzji, a temperamentna i rozkochująca w sobie wszystkich mężczyzn Felicja, wiernie szuka swojego miejsca na ziemi. Chociaż siostry życiowo różnią się od siebie diametralnie, obie zdają się być zgrabnym odzwierciedleniem wielu współczesnych kobiet. Podobnie, jak pozostałe bohaterki. Tajemnicza Jaśmina, Anna, a także niezwykle ciepła i bezwarunkowo szalona Michalina – to właśnie kobiety grają tu pierwsze skrzypce i to one dodają życia tej wciągającej historii. To ich uczucia, emocje i życiowe doświadczenia sprawiają, że opowieść ta, w oczach czytelnika, okazuje się tak bardzo refleksyjna, egzystencjalna i mocno przekonująca. I do tego stylistycznie pięknie napisana, przez co nie sposób się od niej oderwać.

Chociaż jest to powieść obyczajowa i tym samym rozmyśla się o możliwym zakończeniu, to jednak przeżycia bohaterek są na tyle skrajne, intensywne i żarliwe, że naprawdę trudno jest wskazać właściwe domysły. Elementy zaskoczenia intrygują, ale największy podziw budzą wbudowane w fabułę retrospekcje – dogłębnie poruszające, smutne i z pewnością bardzo potrzebne. Po prostu fenomenalne! Autorka ponownie bowiem otwiera karty starego pamiętnika i kontynuuje rozpoczętą w pierwszym tomie historię sprzed lat. Historię będącą nie tylko pokazem dziewczęcej odwagi, ale też splotem najważniejszych uczuć, w tym wdzięczności, zrozumienia i siły wybaczania.

Książka dyktowana największymi emocjami! Niebywale życiowa, mocno refleksyjna i zaskakująca, a przy tym tak bardzo wiarygodna, prawdziwa i absolutnie zajmująca – Między nami to z jednej strony pięknie sfabularyzowana definicja kobiecych potrzeb, szczególnie zaakcentowanej tu potrzeby bliskości, ale też świetnie poprowadzona kontynuacja cyklu, w którym do końca nie ma pewności, czyje ramiona finalnie dostarczą właściwych uczuć. I ta fabularna niepewność okazała się dla mnie największą zachętą! Świetna, nieszablonowa i z pewnością osobliwa historia, która jeszcze długo po lekturze, zjawiskowo panoszy się w myślach.
_____
Recenzja we współpracy z wydawnictwem Jaguar.

„ESTROGEN” –  M. STACHULA, A. SINICKA, K. MUNIAK | Historia kobiet gotowych na wszystko!

„ESTROGEN” – M. STACHULA, A. SINICKA, K. MUNIAK | Historia kobiet gotowych na wszystko!

Od pięknej miłości do parszywej nienawiści droga jest szalenie krótka. Wystarczy jedno zdarzenie, szybka decyzja, być może nawet krzywe spojrzenie, aby cudowne uczucie przykryła plama złości lub znaczący cień podejrzeń. Trudno pogodzić te uczucia razem, ale zdarza się, że miłość jest na tyle silna bądź społecznie wymagana, że mozolnie znosi towarzyszące jej poczucie nienawiści. Właśnie tak złożone uczucia drzemią w bohaterkach powieści Estrogen, którą czytelnikom wspólnie proponują trzy polskie autorki: Magda Stachula, Alicja Sinicka i Klaudia Muniak. I jakże ta historia potrafi namieszać w głowie!

Tu nie ma miejsca na tradycyjną narrację. Autorki oddają głos trzem błyskotliwym bohaterkom, zauważalnie silnym kobietom, które od początku pragną osobiście relacjonować wydarzenia. Każda z nich widzi tę historię inaczej, inaczej ją też odczuwa, a przez to odbiorca nieustannie ma wyraźny mętlik w głowie. Trudno bowiem dostrzec, której z bohaterek naprawdę warto zaufać. Czy w ogóle warto którejś zaufać? A przecież opowieść nie jest dla nich emocjonalnie łatwa – rozchodzi się o tego samego mężczyznę, który znika bez zapowiedzi i nie daje znaku życia. Pozostawiona w cieniu i przy okazji szalenie ambitna siostra bliźniaczka, zdeterminowana była partnerka i wreszcie bogata narzeczona, którą zaczynają dopadać uczuciowe wątpliwości – to właśnie te kobiety, każda na swój osobliwy sposób, próbują odkryć, co tak naprawdę stało się z zaginionym mężczyzną. I co ważne, bohaterki ewidentnie nie pałają do siebie wielką sympatią. Ich kreacje bez wątpienia są mocno dopracowane.

Po tej historii można spodziewać się wiele – w końcu thrillerem powinny rządzić mrożące krew w żyłach emocje i wyraźnie rosnące napięcie, ale w tym przypadku thriller to zdecydowanie zbyt mocne słowo. W mojej opinii jest to naznaczona niepewnością powieść obyczajowa, dostrzegalnie lekka w odbiorze i fabularnie naprawdę intrygująca, a przy tym świetnie obrazująca, jak bardzo zdeterminowane potrafią być kobiety w obliczu najsilniejszych uczuć. Od początku wyczuwa się tu nutę tajemnicy, momentami odnosi się wręcz wrażenie, że kobiety nie do końca są z czytelnikiem szczere, a jednak finał pokazuje zupełnie inne zakończenie, częściowo zaskakujące, choć w odczuciu dość szablonowe. 

Zauważalnie spójna, mocno intrygująca i emocjonalnie bardzo wyważona historia, która kształtem bardziej przypomina naznaczoną tajemnicą powieść obyczajową, aniżeli rasowy thriller. Można wręcz napisać, że Estrogen to historia kobiet gotowych na wszystko – niezwykle silnych osobowości, wyraźnie zdeterminowanych i zaskakująco ofensywnych, a przez to zagadkowych i niepokojących. Niby stale obserwuje się ich toksyczne myśli, a jednak wciąż towarzyszy temu niepewność co do ich szczerości z samym czytelnikiem – dopiero finał pokazuje, jak łatwo czasami można wejść w pętlę błędnych podejrzeń. Ten tytuł naprawdę warto sprawdzić na sobie!
_____
Recenzja we współpracy z wydawnictwem Luna.

„OSTATNIE PIĘTRO” –  LOUISE CANDLISH | Obsesyjna potrzeba zemsty wraca…

„OSTATNIE PIĘTRO” – LOUISE CANDLISH | Obsesyjna potrzeba zemsty wraca…

Strata dziecka jest czymś niewyobrażalnie trudnym. Przejmująca rozpacz, duszące poczucie niesprawiedliwości, naturalna rodzicielska tęsknota i wreszcie niemoc, która dodatkowo potęguje poniesioną stratę. Właśnie tak traumatyczne doświadczenia ma za sobą bohaterka książki Ostatnie piętro, lecz w przypadku Ellen Saint strata nie ogranicza się do bolesnych przeżyć, tylko wchodzi na znacznie wyższy i przede wszystkim bardzo niebezpieczny poziom – obsesyjnej potrzeby zemsty na młodym człowieku, który w jej przekonaniu, zabił jej ukochanego syna Lucasa.

To właśnie obraz paranoicznej postawy Ellen zdaje się być największym atutem powieści Louise Candlish. Kobieta od początku nienawidzi kolegi Lucasa, wciąż patrzy na niego przez pryzmat szyderczego przestępcy, który celowo sprowadza jej syna na złą drogę. I to właśnie Karen zostaje przez nią posądzony o tragiczną śmierć Lucasa… Zdeterminowana kobieta nie widzi innego rozwiązania, jak pozbyć się chłopaka raz na zawsze. Gdy po latach przypadkiem dostrzega Karena żywego, jej obsesyjna potrzeba zemsty wraca ze zdwojoną siłą.

Rewelacyjnie zarysowany portret psychologiczny głównej bohaterki! Nie ma wątpliwości, że Ellen to postać naprawdę złożona, emocjonalnie trudna, z pewnością mocno tajemnicza i nieobliczalna, a przy tym przerażająco konsekwentna. Oddając jej głos, Louise Candlish wyświadcza odbiorcy niesamowitą przysługę – pozwala mu bowiem wejść w skórę głównej bohaterki, przejrzeć jej obłąkańcze myśli, zrozumieć nieracjonalny przesyt miłości i wreszcie wyczuć realną obsesję, jaka niewątpliwie ogarnęła jej matczyny umysł. To właśnie szaleństwo przesiąkniętej chorą potrzebą zemsty matki, okazuje się nicią łączącą wątki w jedną fabularną całość. W zmyślną intrygę, którą wieńczy efektowna i bezsprzecznie szokująca scena.

Złudny okazuje się tylko napis na okładce. Można się tu oczywiście doszukiwać elementów thrillera, ale z pewnością nie jest to właściwe określenie. W mojej opinii jest to świetnie zobrazowany dramat psychologiczny, stonowany, momentami nieco przeciągnięty i wyraźnie opisowy, a jednak tak bardzo wciągający, intensywny, mocny w przekazie i przede wszystkim niezwykle wiarygodny. Autorka zauważalnie skupia się na poszerzaniu warstwy emocjonalnej, głęboko analizuje przodujący tu motyw zemsty i pokazuje, jak bardzo ludzka tragedia może namieszać w głowie. 

Niepokojąco dobra książka! Fenomenalnie opracowany portret psychologiczny kobiety, która trudną żałobę po zmarłym synu, przekuwa w obezwładniającą, obsesyjnie wręcz chorą potrzebę zemsty. Ostatnie piętro to w moim odczuciu rasowy dramat psychologiczny, niezaprzeczalnie mocny, intrygujący, nietuzinkowy i szalenie wciągający, a przy tym emocjonalnie gorzki i finalnie naprawdę szokujący. Ta historia wyzwala niespodziewane poczucie bezradności, niejednokrotnie prowokuje i skłania do myślenia, a jej zauważalnie nieśpieszna akcja, daje tak potrzebną przestrzeń do szerokiej obserwacji. Ten tytuł naprawdę uzależnia!
_____
Recenzja we współpracy z wydawnictwem Muza.

PATRONAT MEDIALNY

Copyright © 2016 Mozaika Literacka , Blogger