„W PRZYSZŁYM ROKU O TEJ PORZE” – SOPHIE COUSENS | Błyskotliwa, smaczna i przyciągająca, po prostu wyjątkowa!

„W PRZYSZŁYM ROKU O TEJ PORZE” – SOPHIE COUSENS | Błyskotliwa, smaczna i przyciągająca, po prostu wyjątkowa!

Każdy ma czasami taki dzień, w którym wszystko zdaje się toczyć niepomyślnie. Splot feralnych wydarzeń, zwany po prostu ludzkim pechem, uwielbia pojawiać się niespodziewanie, aby w swej kulminacyjnej kompozycji wrażeń, położyć fiasko na parszywej kartce z kalendarza. Szczęśliwie zazwyczaj nie przedłuża znacznie swej bytności i tym samym momentalnie pozwala o sobie zapomnieć. Gorzej, gdy ten negatywny ambaras zjawia się cyklicznie, sprowadzając człowieka do stanu rozpaczliwej bezradności. Tak niefortunny zbieg okoliczności corocznie dotyka główną bohaterkę powieści W przyszłym roku o tej porze, która przebojem wdarła się na szczyt listy bestsellerów „New York Timesa”.

Sophie Cousens świadomie tworzy splot wydarzeń, pozwalając kreacjom ponownie spleść życiorysy po równych trzydziestu latach. I nieprzypadkowo stawia na sylwestrowy wieczór – Quinn i Minnie urodzili się bowiem w ostatnią noc tego samego roku i dokładnie w tym samym szpitalu. Tak niecodzienna aranżacja zdarzeń musi zaowocować romantyczną relacją i czytelnik obserwuje jej fabularną ekspansję z niekłamaną przyjemnością. Tym bardziej, że poza słodyczą pięknego uczucia, pojawia się także rozdzierająca gorycz życiowych przeciwności. Natarczywe problemy finansowe i zauważalny brak wsparcia ze strony pozornie najbliższej osoby, to jedne z najbardziej zaakcentowanych tu przykrości, z jakimi zmierzyć musi się młoda kobieta. Dużo tu spontanicznych emocji i egzystencjalnych przemyśleń, jeszcze więcej szalonego humoru, który znakomicie szlifuje kształt tej historii.

Jestem odurzona nieprzeciętną esencją tej powieści! Błyskotliwa, smaczna i przyciągająca, po prostu wyjątkowa – ten scenariusz niewątpliwie można uznać za nieco baśniowy, a jednak barwnie wkrada się do wyobraźni, aby zwizualizować portret niesamowitego uczucia. Historia piękna, wartościowa i zabawna, integralnie oddająca ujmujący charakter komedii romantycznej. Sophie Cousens intencjonalnie wybiera sylwestrową noc, aby w jej magicznym impulsie scenicznym, finezyjnie zakorzenić pogłos ludzkiego przeznaczenia. I na koniec drobne ostrzeżenie – ta książka zjawiskowo uzależnia!
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Świat Książki.

„MIASTECZKO TWIN FALLS” – LORETH ANNE WHITE | Powieść absorbująca całą przestrzeń żądnej wrażeń wyobraźni!

„MIASTECZKO TWIN FALLS” – LORETH ANNE WHITE | Powieść absorbująca całą przestrzeń żądnej wrażeń wyobraźni!

Małe miasteczka zazwyczaj kojarzą się z tradycyjnie przyjętą sielankowością. Ten mocno idylliczny obrazek nie lubi być medialnie nadszarpywany, nie chce wręcz stać się sceną dla artykułowych uniesień, tym bardziej nie chce być panoramą dla zdarzeń niszczących wizerunek ukształtowanej naturalnie harmonii. Ale trzeba przyznać, że przestępstwo nierzadko samo lgnie do takich scenografii – wyraźnie nasączonych surowością, ciemnych, niedopowiedzianych. Miasteczko Twin Falls zgrywa się z tą mroczną wizją idealnie, formułując fabularną przestrzeń dla autentycznej zbrodni. Powieść Loreth Anne White inspirowana jest bowiem prawdziwą historią.

Najważniejsze odpowiedzi zatuszowane są tu szczelnie we wspomnieniach lokalnych mieszkańców – czytelnik wyczuwa to błyskawicznie, koncentrując wzrok na działaniach dociekliwej podcasterki kryminalnej. To właśnie zaciekawiona starą sprawą kobieta, przywołuje smak dawnego morderstwa i to ona ze śmiałością wgryza się w opary jego jawnej bezwzględności, aby doszukać się w nich pośrednio schowanej prawdy. Ta nie ujawnia się zbyt rychło, ewidentnie domaga się detalicznej rekonstrukcji pamiętnej nocy, przywołuje tym samym rozdzierające serce demony przeszłości i narzuca ponowne przeżycie najbardziej traumatycznych emocji. Bo wszystko wskazuje na to, że wówczas nie wydarzyło się to, co zostało medialnie zamknięte w najbardziej komfortowym scenariuszu. Tak powstaje intryga pełna rodzinnych niedomówień, sekretów i świadomie dobieranych kłamstw – dla odbiorcy natomiast historia szalenie frapująca, enigmatyczna i celowo angażująca różne zmysły. Autorka precyzyjnie ilustruje towarzyszącą dawnemu śledztwu atmosferę, efektownie zatem obrazuje niepokojący klimat kanadyjskiej prowincji – w odczuciu mroczny, mglisty i nieprzejednany, bez dwóch zdań optymalnie dopasowany do czającego się w jego leśnym całunie zła.

Loreth Anne White robi coś zasadniczo pożądanego – zaszywa dawne morderstwo w pamięci hermetycznie zamkniętej prowincjonalnej społeczności. Tu nieustannie czuje się mroczny klimat – mocno zagęszczony, zawiesisty i skondensowany, wyraźnie surowy i budzący wizualną grozę, jakby sugestywnie afiszujący się przenikliwym zapachem brutalnej zbrodni. Miasteczko Twin Falls można niewątpliwie nazwać ekscytującym thrillerem, ale dla mnie to przede wszystkim pełnowymiarowy kryminał – intrygujący, tajemniczy i niejednoznaczny, z pewnością nieobliczalny w przebiegu potencjalnych zdarzeń. Powieść fabularnie kompletna i absorbująca całą przestrzeń żądnej wrażeń wyobraźni.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Mando.

„MORDERCA NIGDY NIE ŚPI” – MCSKYZ | Kronika egzystencjalnego zła.

„MORDERCA NIGDY NIE ŚPI” – MCSKYZ | Kronika egzystencjalnego zła.

Zazwyczaj nie anonsuje się w żadnych mediach, nie zapowiada swojej oczywistej brutalności, celowo przychodzi nieoczekiwanie i ucisza swoją bezwzględną skutecznością. Morderstwo. Bezlitosne, drapieżne, tak trudne do łagodnego wyjaśnienia. A jednocześnie tak nurtujące, zagadkowe i przenikliwe, wręcz jawnie domagające się detalicznego śledztwa. Zbrodnia nieprzerwanie intryguje, szczególnie ta szczelnie okryta całunem scenicznych niejasności – właśnie takim przypadkom przygląda się znany youtuber w swej frapującej propozycji. Morderca nigdy nie śpi to true crime w zaskakująco refleksyjnym wydaniu.

Czytelnik uważnie przekracza próg tej reporterskiej publikacji, ma bowiem świadomość, że staje się właśnie obserwatorem jednych z najbardziej zatrważających i tym samym najbardziej traumatycznych zbrodni, jakie wydarzyły się realnie w rożnych ustroniach świata. Autentyczność przedstawionych historii poraża nie tylko spodziewaną sumiennością i podpartą kolejnymi przykładami dokumentalnością, ale też sugestywną wiarygodnością emocjonalną, tak wymownie angażującą różne zmysły. Autor intencjonalnie dobiera sprawy kryminalne do swojego zbioru, umyślnie demonstruje te najbardziej głośne, tygodniami opisywane na pierwszych stronach gazet, często niewyjaśnione nawet po długich latach pracy śledczej. Morderstwo czworga nastolatków nad fińskim jeziorem Bodom, czy też tajemnicze porwanie dziewczynki sprzed supermarketu, to tylko wybrane przykłady, jakie prezentuje popularny youtuber. I trzeba przyznać, że relacje te dalekie są od czysto kronikarskiego stylu, zauważalnie dominuje w nich potrzeba rozpoznania motywów i dość detaliczna charakterystyka ofiar, ale też wizualny zarys okoliczności oraz niepokojąca atmosfera, czyli czynniki, jakie według dużego prawdopodobieństwa, towarzyszyły ofiarom w ostatnich chwilach życia.

Kronika egzystencjalnego zła. Publikacja intensywnie nasączona ludzką bezwzględnością, przeszywająca ogłuszającym krzykiem bezbronnych ofiar, brutalnie utrwalająca druzgocącą prawdę. Bez wątpienia ekscytująca i rzeczowa, nieprzerwanie trzymająca w napięciu i przyprawiająca o kolejne dreszcze. Morderca nigdy nie śpi to ekspozycja dziesięciu medialnych spraw kryminalnych, przypadków wstrząsających i tym samym niezwykle przejmujących, jakie autentycznie miały miejsce w różnych zakątkach świata – morderstw przerażających skutecznością, jednocześnie niepokojących swą alarmującą naturą. Kompozycja idealna dla miłośników true crime.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Feeria Science.

„SZACHY POD WULKANEM” – HÅKAN NESSER | Ta intryga zaraża pożądaną tajemniczością!

„SZACHY POD WULKANEM” – HÅKAN NESSER | Ta intryga zaraża pożądaną tajemniczością!

Zaginięcie zazwyczaj owiane jest siarczystą niepewnością. Towarzysząca mu często niewiadoma naturalnie przeobraża się bowiem w kolejne scenariusze, nieuchronnie podpowiadając coraz bardziej drastyczne wizje możliwych wydarzeń. Håkan Nesser eksploatuje ten motyw niemal idealnie, obierając na cel swoiste środowisko pisarskie. To właśnie zaginiony autor kryminałów rozpoczyna pętlę trudnych do wyjaśnienia zdarzeń. Szachy pod wulkanem to siódma już część cyklu z inspektorem Barbarottim – w moim odczuciu niezwykle enigmatyczna, mętna i zajmująca, rewelacyjnie oddająca specyficzną skandynawską atmosferę.

Precyzyjnie zaplanowana zagadka intryguje dosłownie od pierwszych stron. Wszystko za sprawą tajemniczego zaginięcia, które niespodziewanie staje się zalążkiem literackiej intrygi – pozornie spokojnej i optycznie bardzo kameralnej, a jednak rzeczowo opracowanej, konkretnej i tajemniczej, finalnie też mocno zaskakującej. I chociaż sprawa zdaje się ocierać o smak rasowego kryminału, czuje się tu także wszechobecny zapach misternie wplecionej obyczajowości, tak zjawiskowo eksponowanej w północnoeuropejskich powieściach. Podobnie wyczuwa się tu unikatowy dla Skandynawii klimat – wizualnie zawiesisty, mroczny, jakby świadomie niedookreślony. Ta mglista aura niewątpliwie sprzyja kryminalnym uniesieniom, tym bardziej, że Nesser uderza w niekonwencjonalne towarzystwo literackie – tu przedstawione jako niejednoznaczne i wyraźnie osobliwe, momentami wręcz dziwne, ewidentnie otulone pewną lirycznością. I chociaż zaproponowane tempo zdaje się być raczej apatyczne, ukierunkowana na emocjonujące śledztwo fabuła, nieprzerwanie dostarcza odbiorcy emocjonujących wrażeń.

Szachy pod wulkanem to gwarancja czytelniczej satysfakcji – kryminał świetnie poprowadzony, konkretny, intrygujący i tajemniczy, po prostu fenomenalny. Håkan Nesser perfekcyjnie buduje przygnębiający skandynawski nastrój – odczuwalnie chłodny, mglisty i niedopowiedziany, dający optymalną przestrzeń na epizodyczne domysły. Tu akcja mknie raczej nieśpiesznie, intencjonalnie pozwala odbiorcy się rozejrzeć, zdiagnozować zaangażowane do fabuły twarze, wgryźć się także w nieco ekscentryczne środowisko pisarskie – ewidentnie domagające się czynnej interpretacji własnych dzieł. Ta intryga zaraża pożądaną tajemniczością!
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Czarna Owca.

„W SIECI STRACHU” – MIKE OMER | Mike Omer perfekcyjnie kreśli fetor ludzkiej desperacji!

„W SIECI STRACHU” – MIKE OMER | Mike Omer perfekcyjnie kreśli fetor ludzkiej desperacji!

Porwanie to niewątpliwie jeden z najbardziej ekscytujących motywów literackich. Rozdzierający strach samej ofiary, trudne do rozszyfrowania intencje nieznanego sprawcy i wreszcie rozpaczliwa bezradność bliskich – optycznie potęgująca koszmar całego wydarzenia. Mike Omer wkrada się właśnie w obszar fabularnego uprowadzenia, nie pozostawiając złudzeń o towarzyszącym mu zapachu traumatycznych przeżyć. W sieci strachu to zatrważająca walka o życie przerażonej dwunastoletniej dziewczynki.

Izraelski autor bezdyskusyjnie stawia na eksplozywną siłę mediów społecznościowych – nieco precyzując, z wizualną śmiałością uderza w przeszywającą moc Instagrama, który nieoczekiwanie staje się tu nośnikiem komunikacji między porywaczami i przepełnionymi trwogą rodzicami porwanej dziewczynki. To właśnie medialny charakter sprawy tak definitywnie podkreśla jej wstrząsający charakter. Czytelnik doskonale wie, że scenicznie wydarzyć się tu może dosłownie wszystko, przygotowany jest zatem na różne kryminalne scenariusze, nie spodziewa się jednak równomiernie prowadzonego wątku prywatnego śledztwa, zaaranżowanego otwarcie w obrazowo zarysowanym tu serwisie Reddit – przedstawionym jako narzędzie zaskakująco skuteczne, ale też niebezpieczne, pozwalające bowiem na działania osób zupełnie postronnych. To bezsprzecznie jeden z bardziej intrygujących elementów tej gryzącej układanki. Odbiorca bacznie przygląda się śledczym, nieustannie też krystalizuje potencjalne wizje, ale jednocześnie wtapia się w przeszywającą woń goryczy, jaką notorycznie wyczuwa się w bezsilności matki oraz w strzępach płaczliwej determinacji samej porwanej. Tu emocje duszą się w sercach przesiąkniętych tęsknotą, smutkiem i nadzieją, także naturalnym w tej sytuacji strachem o życie. Ale ten spektakl to także niecodzienne ogniwa humorystyczne – najczęściej wyrażane w osobistych przemyśleniach kontrastowej i tym samym mocno nieprzewidywalnej śledczej Hannah Shor.

Mike Omer perfekcyjnie kreśli fetor ludzkiej desperacji – zarówno tej dziecięcej, wizualnie podyktowanej naocznie przeżywaną traumą, jak i tej matczynej, naznaczonej rozdzierającym bólem i jawnie podsuwaną niepewnością. Ta historia intensywnie wypełnia przestrzeń zaintrygowanej wyobraźni, nie ma ku temu żadnej wątpliwości. W sieci strachu to fabularnie nieprzewidywalna ekspansja rodzinnego dramatu, to także kompozycja rozpaczliwie panoszącej się bezradności i ogłuszającego wręcz przerażenia – mimowolnie nasycona aromatem nieobliczalnego charakteru zemsty. Ale też niecodzienna kompilacja intymnego humoru, tak zaraźliwego i szalonego w swym często brutalnym przekazie.
_____ 
Współpraca reklamowa z wydawnictwem Świat Książki.

„NIECH TO USŁYSZĄ” – WOJCIECH CHMIELARZ, JAKUB ĆWIEK | Absolutnie wyrafinowana w kolażu nieoczywistych zdarzeń!

„NIECH TO USŁYSZĄ” – WOJCIECH CHMIELARZ, JAKUB ĆWIEK | Absolutnie wyrafinowana w kolażu nieoczywistych zdarzeń!

Książki pisane w duecie często budzą szereg wątpliwości. W końcu niełatwo jest ugruntować na tyle spójną harmonię pisarską, aby dociekliwy czytelnik nie wychwycił znaczących rozbieżności. A jednak autorzy lubią podejmować się tego metodycznego wyzwania i tym samym coraz chętniej proponują zbiorcze aranżacje fabularne. Niech to usłyszą to iście kryminalny przykład świetnej konsolidacji twórczej – tu naprawdę czuje się integrację stylistyczną, wyczuwa się też smak niecodziennej intrygi. Wojciech Chmielarz oraz Jakub Ćwiek wspólnie zapraszają na wyjątkową audycję radiową – z pewnością jawnie mrożącą krew w żyłach.

Tu nie ma miejsca na przeciągające się opisy kompozycji przestrzennej – duet autorów dostrzegalnie skupia się na fundamentach rzetelnego kryminału, tworzy zatem zagadkę pozornie konwencjonalną, wręcz początkowo mało wyróżniającą się, wizualnie osnutą w niezwykle elastycznym nurcie porwania, a jednak usilnie domagającą się jawnego rozgłosu. I to właśnie ten wysublimowany medialny charakter śledztwa sprawia, że powieść niespodziewanie przybiera postać nietuzinkowej. Z każdą sceną staje się coraz bardziej zawiła, wielowątkowa i wymagająca, celowo nasączona oliwą nagminnie przywoływanych demonów przeszłości. Na uwagę bez wątpienia zasługują także swoiste postawy zaangażowanych bohaterów – zauważalnie zróżnicowane i mocno wyraziste, a przy tym dziwnie enigmatyczne, wręcz świadomie niedopowiedziane. Czytelnik detalicznie przygląda się ich działaniom, próbuje rozszyfrować każde osobliwe zachowanie, ewidentnie chce znaleźć rzeczowe powiązania. Niejednokrotnie zatem snuje sugestywne teorie. Trudną łamigłówką okazuje się także szukający codziennego pogłosu sprawca – niełatwo jest zdiagnozować jego frapującą osobowość, psychologicznie bardzo zdywersyfikowaną, zmienną, momentami optycznie zuchwałą.

Szalenie intrygująca, dynamiczna i solidna, absolutnie wyrafinowana w kolażu nieoczywistych zdarzeń – takie wrażenia pozostawia we mnie eksperymentalna propozycja mistrzów polskiego kryminału. Niech to usłyszą to powieść fabularnie nieprzewidywalna, oparta jawnie na filarze plastycznego motywu uprowadzenia, intencjonalnie niesiona pokłosiem niepokojącej tajemnicy sprzed lat. Historia zaskakująca i nieobliczalna – prowadzona ekspresją różnobarwnych charakterów oraz niesamowicie mglistą postawą zagadkowego sprawcy. Książka idealna dla miłośników niejednoznacznych intryg kryminalnych.
_____ 
Współpraca płatna z wydawnictwem W.A.B.

„POCAŁUNKI W RZYMIE” – CATHERINE RIDER | Naznaczona niepowtarzalną scenerią oprószonego śniegiem miasta miłości!

„POCAŁUNKI W RZYMIE” – CATHERINE RIDER | Naznaczona niepowtarzalną scenerią oprószonego śniegiem miasta miłości!

Ten jeden wyjątkowy dzień – absolutnie romantyczny, fascynujący, wyraźnie inaugurujący nowy status niepowtarzalnego uczucia. Dzień magicznych zaręczyn. Bez wątpienia upragniony i jedyny w swoim rodzaju, wcześniej nagminnie powtarzany w świecie przyszłych wyobrażeń. A jednak nie każde kobiece serce pragnie sformalizowania związku, szczególnie bardzo młode i jawnie opatrzone piętrzącymi się wewnątrz wątpliwościami. I właśnie taką bohaterkę przedstawia Catherine Rider w niezwykle uczuciowej powieści Pocałunki w Rzymie.

Anna swym zapałem niewątpliwie odzwierciedla postawę wielu autentycznych dziewczyn, szczególnie tych świeżo zanurzonych w oficjalnej dorosłości. Czytelnik zatem z czystą akceptacją przenika zrozumiały tok jej angażującej narracji – doskonale bowiem wie, że ślub w wieku dziewiętnastu lat, to niekoniecznie szczyt życiowych ambicji, założenie rodziny często zdaje się być wręcz wtedy iście przerażającą wizją, drastycznie przytłaczającą zawodowe aspiracje, rażąco niszczącą także potencjał kwitnących nieustannie marzeń. Jednocześnie docenia utrwalaną naprzemiennie relację przystojnego Matteo – młodego piłkarza, wyraźnie pogrążonego w medialnie zafundowanym wstydzie. Ten chłopak doszczętnie wyzuty jest z poczucia własnej wartości, tonie wręcz w zniechęceniu i bolesnym rozczarowaniu, a jednak przypadkowe spotkanie z chłonną włoskiej kuchni Amerykanką, pozwala mu dostrzec pozytywne aspekty pechowo przygaszonej codzienności. Tak właśnie nawiązuje się uczuciowa zależność – relacja zupełnie niespodziewana i tym samym zaskakująco nieśmiała, a przy tym uroczo naznaczona walorami smakowymi, otulona zimową powłoką rzymskich uliczek, kompleksowo skąpana w baśniowej atmosferze świąt. Tu emocje rozchodzą się naturalnie, osnuwając swym wymownym wdziękiem także zachłanną wyobraźnię odbiorcy.

Fascynująca, smakowita, naznaczona niepowtarzalną scenerią oprószonego śniegiem miasta miłości – ta historia nasyca wyśmienitą słodyczą włoskich wypieków, zniewala magiczną świąteczną aurą, zachwyca także kameralnym kształtem ekscytujących doznań, które nieśmiało wkradają się w młode serca wyraźnie zatroskanych bohaterów. Pocałunki w Rzymie to opowieść niesamowicie uczuciowa, piękna i sensoryczna, świadomie napełniona wrażliwością romantycznych uniesień. Catherine Rider zaprasza na zjawiskowe spacery po rozkosznych zakątkach Rzymu, których ujmująca przestrzeń, bezsprzecznie intensyfikuje nastrojową euforię zakochania.
_____ 
Współpraca płatna z wydawnictwem Feeria Young.

„OGNISTA AFERA” – KATARZYNA MAK | Żywiołowa, zabawna, pełna rezolutnych scenicznych absurdów!

„OGNISTA AFERA” – KATARZYNA MAK | Żywiołowa, zabawna, pełna rezolutnych scenicznych absurdów!

Życie codziennie podpowiada wymyślne scenariusze. Czasami przepełnia dzień uśmiechem i brawurą zakochanego serca, innym razem świadomie akcentuje samotność lub każe niespodziewanie walczyć z boleśnie panoszącą się tęsknotą. Katarzyna Mak zdaje się łączyć różne emocje w jeden szalony spektakl zdarzeń – Ognista afera emanuje oczywistym humorem sytuacyjnym, stanowi też pikantną komedię romantyczną, ale jednocześnie skrywa fetor ludzkiego dramatu. I właśnie ten mocno poruszający aspekt, okazuje się jej najmocniejszą stroną.

W tym niecodziennym przedstawieniu śmiech ma ewidentnie grać pierwsze skrzypce – rozłożony jest zatem relatywnie gładko, aby miarowo dostarczać odbiorcy iście szelmowskich wrażeń. Bo przecież kompromitujący waleczną Ellę incydent, to nic innego, jak bezbłędny pokaz scenicznego absurdu. Tu nawet wyobraźnia nie wystarcza, aby ubrać ten żartobliwy epizod w obraz autentycznego przeżycia. Ta wizualnie figlarna atmosfera nie jest jednak głównym zamiarem autorki, dalszy bieg wydarzeń utrwala przekonanie, że jest to jedynie świetnie dobrana przykrywka dla znacznie trudniejszych emocji. Rozdzierające osamotnienie, przytłaczająca żałoba, nieustannie powracające demony smutnej przeszłości – te obszary przenikają serce czytelnika, niewątpliwie dają też do myślenia. I chociaż fabuła sprawia wrażenie dość spodziewanej, może nawet nieco już opatrzonej lub sztampowej, to skryta głęboko wrażliwość bohaterów, bezsprzecznie wartościuje jej powierzchowny komiczny bieg. Pisząc o tej powieści, nie sposób przejść obok usilnie akcentowanej części erotycznej – w moim odczuciu zbyt mało zmysłowej, a zbyt bardzo cielesnej. Brak bliskości fizycznej z pewnością drażni złaknione namiętności ciała, ale tu zdaje się być manifestowany ze zbędną nachalnością.

Żywiołowa, zabawna, pełna rezolutnych scenicznych absurdów – Ognista afera optycznie szaleje w oczach wyobraźni, pozwala się odprężyć i przyjemnie zrelaksować, nierzadko otwarcie zaśmiać w głos. Jednocześnie porusza najczulsze struny, przywołując gorycz druzgocącej samotności oraz koszmar traumatycznej przeszłości, nagminnie eksponując także walory fizycznego erotyzmu – w moim odczuciu nieco wyzutego z pożądanej sensualności. Periodycznie wyczuwa się tu również zapach fabularnej przewidywalności, lecz nie limituje to pozytywnych wrażeń – historia ta niechybnie porywa w swoje romantyczne szpony, frapuje i przyciąga. I niespodziewanie wraca w refleksyjnych przemyśleniach.
_____ 
Współpraca płatna z wydawnictwem Niegrzeczne Książki.

„UCIECZKA NIEDŹWIEDZICY” – JOANNA BATOR | Zdumiewająca i niecodzienna, a przy tym doszczętnie absorbująca!

„UCIECZKA NIEDŹWIEDZICY” – JOANNA BATOR | Zdumiewająca i niecodzienna, a przy tym doszczętnie absorbująca!

Niemal każdy zna duszącą zgrozę życiowego dyskomfortu. Ta przygniatająca uszczypliwą ekspresją gorycz, nierzadko ocierająca się o nerwową frustrację lub trudne do zdiagnozowania otępienie, świadomie utrwalająca moment porażki, przegranej, może nawet znudzenia prozą szarej codzienności. Z pewnością smutku i dławiącej bezradności. To bezwzględnie wyczerpujący zakręt, który bezkompromisowo żąda zmiany, a przynajmniej wskazania bladej perspektywy – ledwo dostrzegalnego haczyka, na którym może zaczepić mniej lub bardziej kruche wizje przyszłości. Joanna Bator tworzy właśnie takie historie – uciążliwe dla bohaterów, jednocześnie refleksyjne dla zagłębionych w lekturze odbiorców.

Ucieczka niedźwiedzicy zauważalnie umyka ramom tradycyjnej powieści – w odczuciu przypomina wręcz antologię, taki niecodzienny zbiór indywidualnych opowieści, spluralizowanych celowo, aby zachęcić do szerokiej interpretacji. Bo chociaż precyzyjnie doprane kreacje reprezentują różne przestrzenie społeczne, także różne kierunki geograficzne i różne przeciwności losu, czytelnik ekspansywnie definiuje czyhające w ich fabularnych przekrojach podobieństwa – zaszyte głęboko w pragnieniach ludzkiej wrażliwości. Tu każdy jest optycznie zagubiony, każdy stoi na skrzyżowaniu osnutej szarością egzystencji, każdy wyczuwa tlącą się gdzieś w myślach potrzebę zmiany. I dopiero ta inwencyjna konkluzja pozwala dostrzec, jak misternie i barwnie, a przy tym eksperymentalnie zharmonizowana jest proza Bator. Autorka wielokrotnie przywołuje niespodziewane – odważnie wchodzi też w szczeliny zjawiskowej magii, wprowadzając dialogi mistrzyni ceremonii pogrzebowych z żółwiem zajmującym się absorbcją i destylacją smutku. I to żółwiem sprawnie posługującym się piękną starą angielszczyzną. Ta niebywała relacja bezsprzecznie pozwala dojrzeć inne znaczenie smutku – docenić jego obecność, zaakceptować, wyłuskać niedostrzeżone wcześniej wartości.

Zdumiewająca i niecodzienna, a przy tym doszczętnie absorbująca czytelnika! Proza Joanny Bator fascynuje sugestywną aranżacją najbardziej kruchych fragmentów ludzkiej egzystencji – napełnionych intencjonalną goryczą obojętności, niekomfortowych i frustrujących, wyraźnie zamkniętych w płaczu rozmemłanej codzienności, bezdusznie żądających zmiany. Ucieczka niedźwiedzicy niezaprzeczalnie utrwala wizerunek życiowego marazmu. W moim odczuciu to zdumiewająca sekwencja fabularnych opowieści – historia snuta w duchu gryzącego przygnębienia, wymownie zatem smutna i refleksyjna, jednocześnie uzupełniona charakternie zarysowaną magią.
_____ 
Współpraca płatna z Wydawnictwem ZNAK.

„OKO SNAJPERKI” – KATE QUINN| Powieść niezaprzeczalnie zajmująca i zjawiskowa!

„OKO SNAJPERKI” – KATE QUINN| Powieść niezaprzeczalnie zajmująca i zjawiskowa!

Wojna drastycznie zmienia postawę człowieka. Każe bowiem autentycznie konfrontować się z brutalnymi konsekwencjami – z niewyobrażalnym bólem, głodem, tęsknotą, także z nieuchronnie towarzyszącą śmiercią. Nierzadko wymaga też szlifowania wojowniczych umiejętności, świadomie odzierając wizerunek z przyjętej tradycjami delikatności, jednocześnie nadając łatkę odwagi oraz druzgocącej wizualnie bezwzględności. I właśnie taką bohaterkę – postać spisaną na kartach prawdziwej historii, przedstawia Kate Quinn w absolutnie przekonującej powieści Oko snajperki.
Matka samodzielnie wychowująca syna – pozornie zwyczajna, niewyróżniająca się, może nawet prozaiczna w swej przedwojennej codzienności, a jednak w obliczu parszywej wojny kobieta niezwykle stanowcza i zaskakująco pewna siebie, z pewnością nieustępliwa, harda i zdeterminowana. Ludmiła Pawliczenko – najsłynniejsza wojenna snajperka świata, fanatycznie budująca śmiertelną kolekcję, kobieta nazwana niebezpieczną łowczynią nazistów. To właśnie ekstremalne życie radzieckiej bohaterki narodowej, z pieczołowicie dobraną fabularnością, beletryzuje Kate Quinn w swojej emocjonującej opowieści. Czytelnik dosłownie chłonie zatrważający smak tej historii, z trwogą patrzy na nieubłagany charakter wojennej rzeczywistości – tu wyrażonej portretem kolejnych krwawych liczb na froncie wschodnim. Ale autorka nie skupia się jedynie na bitewnych umiejętnościach Mili – zauważalnie koncentruje się na jej intymnej stronie, wyraźnie dostrzega potrzeby złaknionego serca, przywołuje tym samym romantyczne uniesienia, także chwile smutku i boleśnie wgryzającej się tęsknoty za utraconą namiętnością. Jednocześnie pozwala odbiorcy spojrzeć na jej triumfy blaskiem amerykańskich reflektorów, akcentując zażyłość przyjaźni z Eleanor Roosevelt, nie zapominając przy tym o nieustannie grożącym jej niebezpieczeństwie. Ta część relacji porusza i bezsprzecznie chwyta za serce, niespodziewanie staje się też bardzo wymowna i wybitnie intrygująca.

Książka charyzmatyczna, zadzierzysta i nieobliczalna, dogłębnie angażująca wrażliwość czytelnika! Oko snajperki to powieść niezaprzeczalnie zajmująca i zjawiskowa – fabularnie prezentująca arterię życia najsłynniejszej wojennej snajperki świata, kobiety otulonej pancerną bitewną osobowością, nadzwyczaj walecznej, niezłomnej i konsekwentnej, dostrzegalnie wyrafinowanej w swej strzeleckiej doskonałości. A jednocześnie tak subtelnej i uczuciowej, naturalnie podatnej na intensywność najpiękniejszych doznań. Kate Quinn zachwyca nie tylko kwintesencją wojennego okrucieństwa, ale też absorbującą intymnością.
_____ 
Współpraca płatna z Wydawnictwem MANDO.

„SZTUKA FANTAZJOWANIA” – MARTA MOTYL | Rarytas dla miłośników dogłębnych interpretacji artystycznych!

„SZTUKA FANTAZJOWANIA” – MARTA MOTYL | Rarytas dla miłośników dogłębnych interpretacji artystycznych!

Sztuka nieustannie szuka własnej tożsamości. Notorycznie uwielbia być komentowana, także poddawana rzeczowym dyskusjom, niejednokrotnie podlega też szerokim diagnozom, jawnie otwierającym horyzonty jej wizualnej interpretacji. Marta Motyl doskonale zna przestronne możliwości definiowania ekstraktu zamierzonego przez artystów, ponowie zatem przybliża starannie dobrane dzieła, aby skupiając się na nierzadko mocno zaskakujących szczegółach, przybliżyć odbiorcy spectrum ich prawdopodobnego przesłania. Sztuka fantazjowania porywa zatem niezwykłą dokładnością, wiedzą oraz zachwycającą wielostronnością.

Autorka w swych esejach pochyla się nad znanymi artystami, intencjonalnie wybierając dzieła idealnie adaptujące się do pojęcia tytułowej fantazji. Caravaggio, Goya, Dalí, Beksiński – to jedne z nazwisk, których obrazom otwarcie przygląda się czytelnik. I trzeba przyznać, że czyni to z dostrzegalnym zaangażowaniem – przypatrując się nie tylko poddawanym dogłębnej interpretacji detalom, ale przede wszystkim zachłannie wyobrażając sobie towarzyszące ich powstawaniu okoliczności, także obudowy społeczno-historyczne, niejednokrotnie też hipotetyczne stany emocjonalne, podziwiając zarówno finezyjną i bezsprzecznie wieloaspektową pracę obranych artystów, jak również dociekliwość i sumienność Marty Motyl.

Sama z przyjemnością pogłębiłam swoją wiedzę na temat życia fenomenalnego indywidualisty – Zdzisława Beksińskiego, namacalnie przesiąkniętego tworzeniem optycznie apokaliptycznych wizji, tu zarysowanego opracowaniem enigmatycznego obrazu bez tytułu, przedstawiającego Erosa w uścisku z Tanatosem. Ogromne wrażenie wywiera również esej rozpoczynający ten cenny zbiór – to niesamowicie wciągająca rozprawa nad obrazem Ogród rozkoszy ziemskich Hieronima Boscha, zgodnie ze słowami autorki, ukazującego „ogród miłości z największą wyobraźnią i z największym rozmachem w całej historii sztuki”. Przekaz tego dzieła zdaje się być wieloznaczny, aczkolwiek świadomie utorowany w atmosferze rozkoszy, także naocznej seksualności – artysta ewidentnie wspiął się na wyżyny kreatywnej symboliki, aby w ten metaforyczny sposób, zaprezentować przyjętą we własnych przemyśleniach wizję.

Kolejny raz jestem absolutnie oczarowana wirtuozerią zbioru Marty Motyl! Niesamowity warsztat pisarski, historyczna optymalność merytoryczna oraz zauważalna harmonia skrupulatnie wyselekcjonowanych dzieł sprawiają, że oprawiona fragmentem obrazu Boscha Sztuka fantazjowania, okazuje się zdumiewającym rarytasem dla miłośników dogłębnych interpretacji artystycznych. Autorka z odczuwalną namiętnością eksploruje najbardziej enigmatyczne fragmenty przytoczonych obrazów, dostrzega nietuzinkowe kompozycje przestrzenne, wsłuchuje się w sugestywnie oferowane dźwięki – ze śmiałością każe doszukiwać się niewidocznego. I właśnie ten element odkrywczy, tak fachowo uzależnia czytelnika – fascynująca książka!
_____ 
Współpraca płatna z Wydawnictwem LIRA.

„TAKIE RZECZY TYLKO Z MĘŻEM” – AGATA PRZYBYŁEK | Pobudzająca do śmiechu komedia małżeńska!

„TAKIE RZECZY TYLKO Z MĘŻEM” – AGATA PRZYBYŁEK | Pobudzająca do śmiechu komedia małżeńska!

Życie lubi płatać niespodziewane figle. Czasami wręcz efektownie igra z ludzką codziennością, aby celowo dodać jej nieco zasadnego animuszu lub zwyczajnie zachęcić do podjęcia potrzebnych działań. To właśnie przypadkowe zdarzenia wielokrotnie stają się impulsem najważniejszych zmian. Agata Przybyłek zdaje się doskonale znać ten żartobliwy życiowy zgryz – świadomie bowiem kreuje fabularny zbieg okoliczności i na jego bazie spisuje kształt całej powieści. Takie rzeczy tylko z mężem to komedia pełną parą – nieoczywista i bardzo pomysłowa, a przy tym zaskakująco refleksyjna.

Wszystko za sprawą niesamowitej bohaterki, przyciągającej feralne okoliczności niczym najsilniejszy magnes. Zuzanna właśnie taka jest – pozornie zwyczajna i niewyróżniająca się, a jednak wiernie szlifująca umiejętności przetrwania w całunie życiowej spontaniczności. I usilnie próbująca przywrócić żar przygaszonego emocjonalnie związku. I co dla wrażeń odbiorcy może okazać się najpiękniejsze – samodzielnie relacjonuje bieg tej niecodziennej historii. Narracja pierwszoosobowa sprawdza się tu idealnie, pozwalając nie tylko uczestniczyć w zwariowanym spektaklu, ale też wyłuskać z niego przydatne treści. Bo chociaż warstwa komediowa wiedzie tu zamierzony prym, to autorce przebiegle udaje się przemycić materiał do delikatnych przemyśleń. Przykurzona małżeńską rutyną namiętność, soczyste relacje z rezolutnym pięciolatkiem, nagminnie umierająca mama, pogrążona w finansowym ambarasie siostra i wreszcie nastoletnia gotycka niespodzianka, siejąca postrach w nasączonej optycznymi stereotypami wsi – zderzenie tak nieokiełznanych żywiołów musi owocować świetną fabułą.

Ten szalony scenariusz to pobudzająca do śmiechu i bezsprzecznie wciągająca komedia małżeńska – powieść w odczuciu niezwykle promienna i zakręcona, momentami wręcz absurdalna i rozbrajająca, a przy tym sukcesywnie prowadząca do luźnej refleksji. Ewidentnie pisana na miarę! Agata Przybyłek buduje wizualnie stereotypowy wizerunek wiejskiej zaściankowości, aby w jego nieobliczalnym charakterze, zakorzenić historię pełną scenicznych rozterek. Tu potrzebny jest dystans, potrzebny jest też dobry humor – tyle wystarczy, aby cieszyć się smakiem tej uroczej figlarnej przygody.
_____ 
Współpraca płatna z Wydawnictwem Czwarta Strona.

„SREBRNE WRZECIONO” – EWA SOBIENIEWSKA | Zdumiewająca inscenizacja kobiecej odwagi!

„SREBRNE WRZECIONO” – EWA SOBIENIEWSKA | Zdumiewająca inscenizacja kobiecej odwagi!

Prawdziwa miłość nie może być wymuszona. Najlepiej, gdy zjawia się nieoczekiwanie, bez wcześniejszych anonsów, bez żadnych oficjalnych zapowiedzi. Powinna pojawić się ukradkiem, by swym naturalnym wdziękiem rozkołysać nieznaną przestrzeń nienasyconego serca. I nierzadko tak właśnie czyni – nadchodzi bezwolnie, definiując nie tylko głębię fascynujących przeżyć, ale też solenność wolnego wyboru. Historycznie jednak potrzeby uczuciowe były wielokrotnie tłamszone, częstokroć wręcz nie miały żadnego znaczenia – pozbawione wartości, zamykały się szczelnie w kanonie głuchej opłacalności. Czasami też w sednie ludzkiej bezwzględności. Debiut Ewy Sobieniewskiej obrazuje ten stan idealnie – szczęśliwie utrwalając nie tylko ludzką bezradność w czasach przeszytych parszywą etykietą, ale też potencjał niebywałej kobiecej odwagi.

Największa siła drzemie w charakternych kobietach, których zatrważające losy prezentowane są naprzemiennie w dwóch odległych ramach czasowych – w szalenie emocjonalnych barwach XVII i XIX wieku. Czytelnik ma zatem zapewnioną fascynującą i zauważalnie nastrojową podróż w przeszłość, gdzie z jednej strony obserwuje olśniewającą wizualnie Litwinkę Vaivę – młodą dziewczynę bezdusznie oskarżoną o czary, z drugiej natomiast przygląda się urzekającej Wiktorii – córce zmarłego powstańca listopadowego, walecznie uciekającej przed odgórnie narzuconym przeznaczeniem. I co zdaje się najpiękniejsze w tym niecodziennym splocie zdarzeń – autorka świadomie ściera z niego powłokę zbędnej przewidywalności. Pozwala tym samym cieszyć się ekspresją własnej wyobraźni, nieustannie snuć możliwe scenariusze, doceniać nieobliczalne w przebiegłości zwroty akcji, podziwiać osobliwy kształt intrygujących treścią scen, zachwycać się finezyjną kompilacją słów i wreszcie szukać zaskakująco współczesnych znaczeń dla pozornie odległej interpretacji scen. Bo przecież ta sztuka daleka jest od przypadkowości – to świetnie przemyślana i niewątpliwie wyrafinowana gra, w której na szali bezwarunkowo postawiona jest wolność wyboru. Paleta fabularnie wyjątkowa – bezpowrotnie scalająca dwa strwożone życiorysy w niestrudzony bój o własną tożsamość.

Zdumiewająca inscenizacja kobiecej odwagi! Historia nasączona naturalną wrażliwością, także brutalnym upokorzeniem i uderzającą wręcz tęsknotą, scalona nieśpiesznie akcentowanymi pragnieniami serca, nieprzerwanie imponująca siłą determinacji w druzgocącej walce o siebie – śmiało otwierająca drzwi do najpiękniejszych uczuciowych doznań. Srebrne wrzeciono to debiut absolutnie niepowtarzalny – niesamowicie absorbująca powieść historyczna, nastrojowo łącząca dwie odległe ramy czasowe w jeden nieprzewidywalny spektakl zdarzeń. Ewa Sobieniewska swą debiutancką aranżacją intencjonalnie uświadamia uniwersalność bezradności wobec parszywie narzuconych norm.
_____ 
Współpraca płatna z Wydawnictwem LIRA.

„MIŁOŚĆ, KŁAMSTWA I SEKRETY” – KRYSTYNA MIREK | Gorycz brutalnej rzeczywistości zamknięta w słodyczy kuszącego kłamstwa!

„MIŁOŚĆ, KŁAMSTWA I SEKRETY” – KRYSTYNA MIREK | Gorycz brutalnej rzeczywistości zamknięta w słodyczy kuszącego kłamstwa!

Kłamstwo zazwyczaj ma krótkie nogi. Niełatwo jest bowiem trwać w fasadzie codzienności, której fundamenty opierają się na sile ludzkiej manipulacji. To czasowo może działać bardzo efektywnie, może nawet realnie przynosić duże zyski, ale prędzej czy później, znajdzie ujście w wymownej interpretacji nieuczciwych praktyk. Tytuł Miłość, kłamstwa i sekrety to niecodzienne odzwierciedlenie tej właśnie tezy – powieść nieoczywista i mocno frapująca, wizualnie otwarta na refleksyjne przemyślenia. Krystyna Mirek utrwala obraz kameralnych trudów życia, w formie nieskazitelnego wizerunku sieciowego.

A wszystko za sprawą pewnego youtubera kulinarnego, który niejako kryjąc się przed światem w nasyconej romantyzmem starej rodzinnej willi, jednocześnie wystawia się na widok chłonącej jego talent publiczności internetowej. Czytelnik sumiennie wyczuwa w tej kreacji nutę wieloznaczności, obserwuje zatem Vincenta z dużą skalą uważności, aby przypadkiem nie stracić cennych informacji – ewidentnie chce rozszyfrować jego tajemniczą osobowość i połączyć rzeczowo z innymi równoległymi wątkami. To właśnie dwie kobiece perspektywy pozwalają odbiorcy sukcesywnie układać elementy tej historii w jedną poruszającą całość – fabularnie składającą się na ekscytującą powieść obyczajową o niespodziewanie detektywistycznym podłożu. Trudno tu doszukać się komedii o miłości zapowiadanej jawnie na okładce, o wiele łatwiej dostrzec przejmujący portret ludzkiego dramatu – skalanego błędnymi decyzjami z przeszłości i bezdusznie napędzonego finansową koniecznością. Tu każda postać wyróżnia się nieprzeciętnym charakterem – każda reprezentuje inny obszar emocjonalny, tym samym każda literacko dostarcza znamiennych wrażeń. Przede wszystkim jest to różnie ukierunkowana dociekliwość, ale jedna z bohaterek nieoczekiwanie prowokuje irytującym podejściem do życia – z pewnością daleka jest od zyskania sympatii, poziom jej zuchwałości połączony z okrutnym materializmem drastycznie bowiem kole w oczy.

Gorycz brutalnej rzeczywistości zamknięta w słodyczy kuszącego kłamstwa – właśnie w tak sensorycznej esencji zatrzymuję wrażenia po nieoczywistej lekturze Krystyny Mirek. Książka Miłość, kłamstwa i sekrety swoim osobliwym smakiem nie przypomina komedii romantycznej anonsowanej otwarcie na okładce, wgryza się natomiast w przestrzeń fabularnego dramatu, celowo ukształtowanego w charakterną powieść obyczajową – historię poruszającą i zauważalnie uczuciową, sumiennie ożywianą nie tylko nurtującymi walorami scenicznymi, ale przede wszystkim mocno zaakcentowaną i bezsprzecznie intrygującą akcją detektywistyczną. Ta zagadka niewątpliwie staje się impulsem do ważnych współcześnie refleksji.
_____
Współpraca płatna z Wydawnictwem LUNA.

„TELEFON OD MIKOŁAJA” – MAGDALENA WITKIEWICZ | Niesamowicie rozczulający aliaż życiowych scenariuszy!

„TELEFON OD MIKOŁAJA” – MAGDALENA WITKIEWICZ | Niesamowicie rozczulający aliaż życiowych scenariuszy!

Nie od dziś wiadomo, że święta to czas wyjątkowy. Zazwyczaj długo wyczekiwany i rozkładowo świetnie zaplanowany, często też otulony pięknem rodzinnych tradycji. A jednak każdorazowo inny, dzielnie bowiem oddawany w interpretację niespodziewanych zdarzeń. Magdalena Witkiewicz utrwala jeden z takich scenariuszy w sposób nie tylko obrazowy, ale też zabawny i zupełnie nieoczekiwany. Telefon od Mikołaja to fabularnie zarysowana fuzja kilku rozdartych życiorysów – książka scalająca różne opowieści w jedną piękną wspólną historię. Z pewnością intensywnie nasączoną pożądaną świąteczną atmosferą.

Początkowo wszystko sprawia wrażenie osobliwej antologii – czytelnik wkrada się bowiem naprzemiennie do życia kilku zupełnie niezwiązanych bohaterów, namiętnie przyglądając się ich stroskanym sercom. Poznaje Macieja – doszczętnie oddanego trudom tacierzyństwa, zauważa także Polę – jego nastoletnią córkę, wyraźnie zagubioną w przestrzeni własnych uczuć, obserwuje też nauczycielkę Dorotę – mierzącą się z kryzysem osobowości, jednocześnie podgląda Wincentynę – niezwykłą starszą panią, wiernie czekającą na wiadomość od ukochanego z czasów młodości. To właśnie w barwach tych kreacji pisarka skrywa skalę ludzkich słabości. To w ich esencjonalnych troskach każe doszukiwać się wartościowych treści. I odbiorca szybko dostrzega najważniejsze: przeszywającą tęsknotę za smakiem miłości oraz sumiennie wizualizującą się potrzebę rozmowy, wsparcia i bliskości. Świadomie zatem angażuje się w ten iście emocjonalny spektakl, niespodziewanie odkrywając jego figlarny wizerunek. W tych postaciach drzemie mnóstwo filmowego humoru, wyrażanego przede wszystkim optyczną zadziornością i przewrotnie dobranymi gestami – szczególnie w domu opieki o potulnej nazwie Happy End, który scenicznie scala kolaż opowieści w jedną wspaniałą historię. A tempo wyznacza tu unikalna audycja radiowa, kontemplacyjnie przypominająca o magicznym charakterze świąt.

Niesamowicie rozczulający aliaż życiowych scenariuszy – książka zawadiacko wypełniona sceniczną niesfornością, z pewnością czarująca, uczuciowa i mocno rozgrzewająca. Magdalena Witkiewicz ponownie otula codzienność czytelnika, aby nader filmowo rozgościć się w otchłani jego spragnionej wyobraźni. Telefon od Mikołaja to powieść stymulująca ważne refleksyjne przemyślenia, jednocześnie stanowiąca olśniewającą zachętę do swobodnej rozmowy. Historia w odczuciu fascynująca, żywiołowa, wizualnie niezwykle nastrojowa – perfekcyjnie oddająca niepowtarzalny klimat świątecznego ciepła.
_____
Współpraca płatna z Wydawnictwem FLOW. 
„IT’S SNOWTIME” – ANITA CHRZĄSZCZ | Błyskotliwa komedia życiowych pomyłek!

„IT’S SNOWTIME” – ANITA CHRZĄSZCZ | Błyskotliwa komedia życiowych pomyłek!

Życie lubi wywracać się do góry nogami. Czasami wręcz zdaje się robić to intencjonalnie, aby w nieco perfidny sposób, przekierować człowieka na właściwy szlak. W końcu nic nie odświeża myśli tak stanowczo, jak drastyczna zmiana. Szczególnie ta wymuszona nieprzyjemną sytuacją, często wręcz szokująca, a jednak nadal podjęta samodzielnie. Taki scenariusz buduje swojej bohaterce Anita Chrząszcz w przebojowej komedii It’s snowtime. I jak sam tytuł podpowiada, klimat panuje tu dostrzegalnie siarczysty.

Autorka prowadzi czytelnika przez dość szablonowy zabieg fabularny – świadomie bowiem kreuje historię na bazie naocznie wychwyconej zdrady i prowadząc struchlałą Kornelię przez uczuciowo trudny czas rozstania, kieruje ją w sam środek porządnie ośnieżonego pustkowia. Sceneria jest tu filmowa, chwilami niemal bajkowa, z pewnością idealnie dopasowana do miłośników spragnionych intensywnych zimowych wrażeń. Do głównej roli zaangażowana zostaje pisarka, niechlubnie zmuszona do starcia z permanentnym brakiem weny oraz optycznie przeszywającą samotnością. Jak się jednak szybko okazuje, dokuczliwa samotność jest tu pojęciem zaskakująco względnym – dziewczyna nieustannie ma bowiem zapewnione doborowe towarzystwo bliskich znajomych oraz pewnego tajemniczego hydraulika. To właśnie w otchłani jej niecodziennych spotkań z dobranymi kreacjami, odbiorca stale doszukuje się ważnych emocjonalnie filarów. Najbardziej zaakcentowana zostaje tu przyjaźń – nieprzeciętnie irytująca i nieco natarczywa, wręcz uruchamiająca bezduszne przewracanie oczami, a jednak coraz bardziej doceniana przez pogrążoną w niemocy bohaterkę. Największą atrakcją okazuje się sama Roni – kobieta nasycona komicznym w odczuciu aromatem przypadkowości, niewątpliwie żartobliwa i brawurowa, momentami wręcz cudacznie paranoiczna, a przy tym realnie spragniona najważniejszych uczuć.

Ta książka to przede wszystkim paradoksalna kreacja głównej bohaterki – zauważalnie barwna, groteskowa i nieobliczalna w przebiegu iście figlarnych zdarzeń, śmiało kreśląca absurdalne wizje na wymordowanie dręczącego ją otoczenia. It’s snowtime to błyskotliwa komedia życiowych pomyłek – powieść odczuwalnie humorystyczna i niezmiennie zajmująca, dostrzegalnie odarta z szacunkowego romantyzmu, w zamian emanująca wymownym naciskiem na esencjonalną wartość przyjaźni, nawet tej pierwotnie irytującej. Anita Chrząszcz debiutuje pełną zimową parą – oddając w ręce czytelnika historię potulną i estetycznie zarysowaną, perfekcyjnie zgraną z otulającą aurą nadchodzących świąt.
_____ 
Współpraca płatna z Wydawnictwem Kobiecym.

„PIWNICA” – MAGDALENA ZIMNIAK | Piwnica frapuje mocno enigmatycznym charakterem!

„PIWNICA” – MAGDALENA ZIMNIAK | Piwnica frapuje mocno enigmatycznym charakterem!

Odczuwalnie niepokojąca ciemność, przenikliwy chłód oraz ledwo słyszalne mysie dźwięki, mimowolnie wyzwalające paraliżujący strach – piwnica często kojarzy się nieprzyjemnie, wręcz złowieszczo i alarmująco, szczególnie gdy stanowi przerażającą scenerię dla mocno tajemniczej powieści. Tak właśnie jest z książką Magdaleny Zimniak – tu jednak autorka dba nie tylko o intensywne wrażenia sensoryczne, ale przede wszystkim buduje świetne i niezwykle absorbujące tło historyczne.

A wszystko zaczyna się zaskakująco spokojnie. Czytelnik obserwuje działania dwojga młodych ludzi, którzy w ferworze zaoferowanych im doznań, zaczynają mieć się ku sobie. Tu od początku wyczuwa się zatem posmak romantycznych scen, sukcesywnie przerywanych nadchodzącymi zjawiskami. Wszystkie logiczne wyjaśnienia nie pozostawiają bowiem złudzeń – w przydzielonej do ochrony spółdzielni prawdopodobnie straszy. Dokładnie w jej podpiwniczeniu, szczelnie owianemu sekretami przeszłości. Ta historia prezentowana jest niecodziennie, autorka śmiało manewruje różnymi formami, korzystając zarówno z barwnie poprowadzonej naprzemiennej narracji, jak również regularnie przemieszczając się do powojennej historii, gdzie w otchłani rodzinnych sekretów, czyha klucz do współcześnie namierzonego odkrycia. Zafundowana opowieść z każdą stroną staje się zatem coraz bardziej zawiła, poruszająca i wielowymiarowa, jednocześnie fascynująca i zadziwiająco synchroniczna. Tu nie ma przestrzeni na przypadkowość lub dziwne zbiegi okoliczności – każdy epizod ma swoje uzasadnienie, każdy ma też swoje odniesienie do obecnej scenerii, podobnie pokaźna liczba bohaterów, z pewnością wymagająca nie lada koncentracji, ma tu hermetycznie zamierzony cel. I trzeba przyznać, że tak szczegółowo dopracowana intryga, w oczach odbiorcy przyjmuje postać nadzwyczaj wciągającej, osobliwej i niebanalnej.

Piwnica frapuje mocno enigmatycznym charakterem! Tu nic nie jest przypadkowe – ta historia zdumiewa szaleństwem detalicznej konstrukcji, zamierzenie bowiem prowadzi czytelnika od pozornie niewyszukanej, w odczuciu stricte paranormalnej zagadki, do scalonych potrzebną dramaturgią czasów powojennych, każąc mu szukać odpowiedzi w czeluściach dawnego rodzinnego sekretu. Propozycja Magdaleny Zimniak okazuje się powieścią nader swoistą, rozczulającą i tajemniczą, z czasem coraz bardziej angażującą i bezwarunkowo wymagającą ogromnego skupienia – korelacja między bohaterami imponuje zawiłością oraz wyśmienitą konsekwencją fabularną. Coś nieoczywistego!
_____
Współpraca płatna z Wydawnictwem Skarpa Warszawska.

„ŚWIĄTECZNA MORDERCZA GRA” – ALEXANDRA BENEDICT | Klasyka kryminału w mistrzowskim zimowym wydaniu!

„ŚWIĄTECZNA MORDERCZA GRA” – ALEXANDRA BENEDICT | Klasyka kryminału w mistrzowskim zimowym wydaniu!

Stara rodzinna rezydencja – jedna z najbardziej elastycznych powierzchni do wykreowania tajemniczej intrygi kryminalnej. Tym bardziej w obliczu aromatycznie tlącej się myśli o możliwym spadku po zmarłej niedawno właścicielce wiekowego domu. Do tego jeszcze brak kontaktu ze światem, a także piętrząca się za oknem zawierucha, skutecznie odcinająca drogę do najbliższej cywilizacji – tak właśnie powstaje przepis na zbrodnię idealną. Alexandra Benedict dodaje do tej receptury także coś od siebie – tym samym zaprasza do aktywnego udziału w Świątecznej morderczej grze.

Przekraczając próg tej niecodziennej powieści, czytelnik doskonale zdaje sobie sprawę, że fabularnie będzie to nie tylko podstępna walka o cenną rodzinną rezydencję, ale przede wszystkim podyktowana chytrością walka o życie – w odczuciu mocno osobliwa i pomysłowa, sukcesywnie zbierająca kolejne mordercze żniwa. Tu od początku wyczuwa się fetor ludzkiej przebiegłości, podobnie czuje się wszechobecną woń nadciągającej zbrodni – w tej nieoczywistej grze sprawca drepcze dosłownie po trupach do upragnionego celu. I tylko statecznie zachowana czujność pozwala prawidłowo rozszyfrować frapującą zagadkę. Nie jest to zadanie najeżone trudnościami, szczególnie dla wytrawnych miłośników spraw zainscenizowanych w podobnym stylu, aczkolwiek wymaga sumiennej obserwacji oraz błyskotliwego integrowania regularnie dawkowanych podpowiedzi. Do roli głównej kreacji zaangażowana zostaje Lily Armitage – bezdyskusyjna ulubienica zmarłej ciotki, kobieta zauważalnie daleka od śmiałego celebrowania rodzinnych tradycji, a jednak mimowolnie wiodąca w nich prym. To jedyna bohaterka, która dzierży inne argumenty dla udziału w corocznej zabawie – to nie spadek jest obiektem jej zainteresowań, a coraz bardziej klarowna chęć odkrycia sekretu dotyczącego śmierci jej własnej matki. Ten wątek bezspornie przykuwa uwagę i nadaje intrydze niespodziewanej dwuznaczności.

Klasyka kryminału w mistrzowskim zimowym wydaniu! Historia ekscytująca, niecodzienna i bezsprzecznie zagadkowa, w odczuciu mocno angażująca i zaskakująco filmowa. Świąteczna mordercza gra to wyrafinowana walka o rodzinny spadek – zabawa pełna ludzkiej chytrości i przenikliwego szaleństwa, intencjonalnie wodzona aromatem przebiegłej konspiracji. Alexandra Benedict zaprasza czytelnika do spowitej śnieżycą rezydencji, świadomie obdartej z zasięgu i drogi do cywilizacji, w zamian oferuje aliaż nieprzypadkowych zbrodni, które w drodze wymaganej czujności, nieustannie absorbują uwagę. I chociaż sprawcę można zdiagnozować wcześnie, nie odbiera to satysfakcji z lektury. Świetna powieść – idealnie dobrana dla miłośników tajemniczych morderczych łamigłówek.
_____ 
Współpraca płatna z Wydawnictwem Kobiecym.

„ŚWIĘTA HANDLARKI STAROCIAMI” – DILLY COURT | Niezwykle esencjonalna podróż do dziewiętnastowiecznego Londynu!

„ŚWIĘTA HANDLARKI STAROCIAMI” – DILLY COURT | Niezwykle esencjonalna podróż do dziewiętnastowiecznego Londynu!

Mniej lub bardziej znoszone ubrania, stare meble, różności codziennego użytku – niemal każdy przedmiot z czasem nudzi się lub zwyczajnie przestaje być potrzebny. I właśnie wtedy warto zadbać o znalezienie dla niego drugiego właściciela. Sklepy typu second hand współcześnie cieszą się niezwykłą popularnością, ale jak subtelnie obrazuje Dilly Court, dawniej również dbano o drugie życie pozornie bezwartościowej rzeczy. Nawet, jeśli wizerunkowo wyglądało to zupełnie inaczej. Święta handlarki starociami to książka nastrojowa i nietuzinkowa, bezwarunkowo pięknie utrwalająca najcenniejsze wartości.

Ta historia to przede wszystkim młoda Sally Suggs – bohaterka zaskakująco odważna, pracowita i zawzięta, bez wątpienia uparcie walcząca z brutalną prozą dziewiętnastowiecznego życia – codziennością pełną czyhających niebezpieczeństw i zatrważających pokłosiem brutalnej bezwzględności wyzwań. Tu nie ma miejsca na siermiężność zdarzeń, autorka zauważalnie dba o drapieżny wygląd tej w zamierzeniu świątecznej historii – zapewnia spektakl nie tylko przyjemny dla chłonnej wyobraźni i jednocześnie przejmujący polotem dramatycznych scen, ale też intrygujący, tajemniczy i gwarantujący poczucie niepewności. Tu wyraźnie czuje się niepokojącą atmosferę, podobnie wyczuwa się charakterny romantyczny nastrój, choć w tym obszarze fabuła sukcesywnie próbuje umykać ramom przewidywalności. Tym samym czytelnik nieustannie zastanawia się, w których męskich ramionach finalnie wyląduje córka handlarza starociami. Nie sposób też pominąć niecodziennego zajęcia, jakie dziewczyna spontanicznie zmuszona jest przejąć od schorowanego ojca – zaakcentowana już w samym tytule czynność, staje się tu niejako zaczepnym motorem napędowym, mimowolnie okazuje się też nadzwyczaj motywującym działaniem, przypomina bowiem o bezcennej wartości przedmiotów z drugiej ręki. Ta opowieść to również bezgraniczna miłość do koni, sportretowana nader detalicznie, uczuciowo i poruszająco.

To było fascynujące doświadczenie! Niezwykle esencjonalna podróż do dziewiętnastowiecznego Londynu! Historia pełna nieobliczalnych szubrawców, parszywych przeciwności losu i druzgocąco niebezpiecznych scen, jednocześnie piękna, wartościowa i niepowtarzalna. W odczuciu zdumiewająco baśniowa, mocno świąteczna i niesamowicie wzruszająca. Święta handlarki starociami to niecodzienna powieść historyczna, inspirująca ludzką dobrocią oraz ciepłą życzliwością, fabularnie stanowiąca wspaniałą i niespodziewanie współczesną zachętę do szukania przedmiotom drugiego życia. Przygoda po prostu wyśmienita!
_____ 
Współpraca płatna z Wydawnictwem Świat Książki.

„ROMY I DROGA DO PARYŻA” – MICHELLE MARLY | Michelle Marly ponownie emanuje ekspresją dobitnie absorbujących uczuć!

„ROMY I DROGA DO PARYŻA” – MICHELLE MARLY | Michelle Marly ponownie emanuje ekspresją dobitnie absorbujących uczuć!

Sława wielokrotnie zdaje się być pokrewieństwem lepszego świata. Pięknego, szykownego i nad wyraz eleganckiego, z pewnością pełnego blasku, finezji oraz zamierzonej aparycji. Romy Schneider niewątpliwie cieszyła się tym angażującym przywilejem – już w wieku dwudziestu lat została przecież najlepiej opłacalną niemieckojęzyczną aktorką lat pięćdziesiątych, otwarcie pragnącą scenicznych sukcesów, jednocześnie usilnie próbującą zerwać z przesłodzonym wizerunkiem cesarzowej Sisi, której rola nieuchronnie stała się jej znakiem rozpoznawczym. Była także kobietą naturalnie złaknioną miłości – fascynującą i zaskakująco odważną.

Michelle Marly niejednokrotnie już udowodniła, że jest prawdziwą wirtuozką słowa. Tytuł Romy i Droga do Paryża to niezaprzeczalnie kolejny swoisty argument dla jej wyjątkowego talentu – w oczach czytelnika to pięknie zbeletryzowana biografia, historia ukazująca prawdopodobnie najbardziej wymowny i poruszający segment życia znanej niemieckiej aktorki. Bo przecież to właśnie w momencie nawiązania znajomości z nadzwyczaj nonszalanckim Alainem Delonem, młoda Romy zaczyna rozpoznawać gamę własnych sensualnych potrzeb, definiuje tym samym nieznane sobie wcześniej uczucia – początkowo nieśmiałe, może też niechciane, a jednak z czasem coraz bardziej intensywne, klarowne i zadziorne. Kreacja francuskiego aktora zdaje się być w odbiorze mocno sugestywna, autorka wyraźnie akcentuje jego kochliwy sposób bycia, w jego zaczepnej postawie każe też szukać rozbieżności między francuską otwartością i niemiecką roztropnością. Obraz tej relacji ma ewidentnie ukazać przełomowy etap w życiu Romy – wizualnie utrwala bowiem proces kształtowania jej dojrzałości uczuciowej, eksponuje także odważne wyrwanie się z przesadnie opiekuńczych rodzicielskich ramion.

Najbardziej charakterna część opowieści to czas poświęcony pracy z włoskim scenarzystą i reżyserem teatralnym, Luchino Viscontim – to właśnie w tym rozdziale emocje uwydatnione są najbardziej, stają się wręcz mocno ekspresyjną molekułą zdarzeń, sukcesywnie potwierdzają wyniszczający poziom eskalacji życiowych ambicji, w tym przypadku związanych z wymagającą pracą w teatrze. Notoryczna niepewność i gęsto panoszące się wątpliwości – dla niedoświadczonej teatralnie Romy ten etap zauważalnie jawi się jako nadmiernie uciążliwy, bez wątpienia stanowi ekstremalną lekcję scenicznego aktorstwa. Wizerunek Viscontiego jest bowiem bardzo stanowczy i surowy, momentami wręcz przerażająco bezwzględny.

Michelle Marly ponownie emanuje ekspresją dobitnie absorbujących uczuć! Intencjonalnie proponuje sfabularyzowaną rekonstrukcję życia fascynującej Romy Schneider, właściwie jego fragmentu – niewątpliwie najbardziej burzliwego, przełomowego i wyczerpującego, jednocześnie srodze napełnionego trwogą, naturalną naiwnością oraz potrzebą zdefiniowania własnej kobiecości. Historia niesamowicie intymna i mocno temperamentna, namacalnie ukazująca tragizm osobowości niemieckiej aktorki. Momentami drastyczna i boleśnie przejmująca. Na tej scenie emocje wybrzmiewają donośnie, nierzadko afiszując się spontanicznym szaleństwem.
_____
Współpraca płatna z Wydawnictwem Marginesy.

„PODEJRZANI” – DANIELLE STEEL | Scenicznie zupełnie nieprzewidywalna!

„PODEJRZANI” – DANIELLE STEEL | Scenicznie zupełnie nieprzewidywalna!

Bogactwo to ogrom kosztownych możliwości, ale też niewyobrażalne ryzyko. Szczególnie w świecie wielkiego biznesu, gdzie pieniądze regularnie stają się celem zgrupowanych działalności przestępczych. Danielle Steel zaprasza właśnie do tak nieobliczalnego świata – pełnego sukcesów i fascynujących życiowych aspiracji, ale też niebezpiecznego i mocno enigmatycznego, z pewnością szczelnie wypełnionego fetorem zbrodni i smakiem bezwzględnie panoszącej się intrygi.

Pisarka bezsprzecznie stawia na skrajne emocje. To widać chociażby w kreacji głównej bohaterki – kobiety należącej do elity butikowego świata mody, niewątpliwie majętnej i rozpoznawalnej, a jednak świadomie unikającej medialnego rozgłosu, wyraźnie roztrzęsionej, nieco apatycznej i wycofanej, zauważalnie poharatanej pokłosiem przeżytej tragedii. Bo przecież koszmar nigdy nie opuści brutalnie zmiażdżonego serca. Czytelnik bez wątpienia docenia kreację Theo – pomyślnie definiuje jej obawy, doskonale też rozumie dystans, jaki biznesmenka tworzy wokół własnej codzienności. I tym samym, otwarcie kibicuje pozornie przypadkowej relacji – nawiązanej przez ukrywającego swą tożsamość agenta CIA, uknutej jawnie na fundamencie koniecznego kłamstwa, początkowo nieśmiałej i przyjemnie wstydliwej, a jednak wizualnie coraz bardziej angażującej i zaskakująco namiętnej. To właśnie w żarliwej historii tej dwójki utorowana zostaje przestrzeń na fabularną subtelność. Tak ważną i potrzebną w rwetesie przerażających konspiracji – jednoznacznie obdartych z moralności, nierzadko szokujących bezlitosnym wydźwiękiem.

Zadziwiająco ofensywna, prowokacyjna i szpiegowska, scenicznie zupełnie nieprzewidywalna! Podejrzani to przede wszystkim intrygująca powieść obyczajowa – osadzona gwałtownie w fascynującym świecie biznesu modowego, obficie obdarzona śmiałą namiętnością, w przebiegu niezwykle charakterna i mocno dramatyczna. Teren tej historii zdaje się być grząski i niebezpieczny – staje się wręcz otwartą kompozycją misternie prowadzonych działań wywiadowczych, fabularnie dążących do zdemaskowania przebiegłych działalności przestępczych. Danielle Steel intencjonalnie zatem sieje zamęt w otchłani ludzkiej wyobraźni.
_____ 
Współpraca płatna z Wydawnictwem LUNA.

„JAKIEJ ŚMIERCI NAJBARDZIEJ SIĘ BOISZ” – NATASHA PRESTON | Ten scenariusz odważnie wskrzesza siłę ludzkiego zła.

„JAKIEJ ŚMIERCI NAJBARDZIEJ SIĘ BOISZ” – NATASHA PRESTON | Ten scenariusz odważnie wskrzesza siłę ludzkiego zła.

Nie od dziś wiadomo, że internet to rasowe źródło ważnych informacji. Szczególnie media społecznościowe – tak łatwo dostępne i jednocześnie stale nienasycone, wręcz pokazowo owładnięte żądzą pozyskiwania kolejnych prywatnych danych. Masowo publikowane zdjęcia, obecna lokalizacja, a nawet mocno osobiste treści, w tym także autentyczne obawy. Bohaterowie powieści Jakiej śmierci najbardziej się boisz robią coś jeszcze bardziej szokującego – dzielą się ze światem swoimi najgorszymi wizjami. I tym samym, oficjalnie wpisują się na listę ofiar seryjnego mordercy. Natasha Preston kolejny raz utwierdza w przekonaniu, że potrafi realnie zmrozić krew w żyłach.

Ten spektakl przeraża już samym tytułem – jak podpowiada fabuła, dobranym nieprzypadkowo. To właśnie zamieszczony w sieci mem ze stricte złowieszczym pytaniem, niespodziewanie staje się zalążkiem makabrycznych zbrodni – lawinowo publikowane odpowiedzi okazują się bezspornie drastycznym repertuarem, którego brutalnym wykonawcą okazuje się upiornie pewny siebie sprawca. Niewątpliwie tajemniczy i mocno zdyscyplinowany, z wypisaną w myślach śmiałością, wdrażający w życie swój iście dantejski plan. Dzięki zastosowanej tu naprzemiennej narracji pierwszoosobowej, czytelnik ma niesamowitą możliwość wejścia w głowę psychopaty i towarzyszenia mu w szaleństwie jego własnych morderstw, zarówno w ich koszmarnym przebiegu, jak i w dobieraniu kolejnych nieświadomych ofiar. I trzeba przyznać, że sceny te zarysowane są naprawdę wiarygodnie, napawają wręcz panicznym strachem.

Nie każdy wyjdzie z tego przedstawienia żywy – odbiorca jest o tym przekonany. I dlatego nie waha się podążać śladem siedemnastoletniej Izzy, aby w jej zaskakująco bohaterskim towarzystwie, powstrzymać sceniczną spiralę morderczego zła. Odwaga nastolatki konsternuje i poraża naocznym lękiem, ale też intensyfikuje poziom doznań samego czytelnika. Z pewnością obrazowo działa na panujący tu klimat – z każdym epizodem coraz bardziej alarmujący, posępny i zwodniczy, plastycznie otulony powłoką mroźnej nocy i nieprzestającym sypać śniegiem. A wszystko w małej społeczności, szczelnie zamykającej w sobie trwogę i niepokój lokalnych mieszkańców – idealnie dopełniającej całokształt kryminalnej układanki. Tu nie ma przestrzeni na oczywistość zdarzeń, nawet najbardziej rzeczowe odpowiedzi zmieniają się notorycznie – dopiero zakończenie ilustruje, jak mściwa i elastyczna może okazać się ludzka psychika, zwłaszcza w obliczu wspomnień pełnych bolesnej przemocy.

Ten scenariusz odważnie wskrzesza siłę ludzkiego zła – otwiera odbiorcę na serię niepokojących zbrodni, ukorzenionych jawnie w pokłosiu traumatycznego dzieciństwa. Historia bezsprzecznie fascynująca, mroczna i nieprzewidywalna, efektownie dążąca do finału miażdżącego wszelkie wizualne przypuszczenia. A wszystko w zawiesistej zimowej aurze, w odmętach siarczystej białej zawieruchy, w domysłach hermetycznie zamkniętej społeczności... Natasha Preston ponownie drażni czytelnika, nieustannie podsuwając mu mylne podpowiedzi. I ewidentnie chce, aby ten samodzielnie zdefiniował najważniejszą przestrogę – tym samym uczy ostrożności w mediach społecznościowych. To rasowy thriller dla miłośników mocnych wrażeń, niezależnie od wieku.
_____ 
Współpraca płatna z Wydawnictwem Feeria Young.

„OPOWIEŚĆ STAREGO LUSTRA” – DOROTA GĄSIOROWSKA | Po prostu książka z duszą!

„OPOWIEŚĆ STAREGO LUSTRA” – DOROTA GĄSIOROWSKA | Po prostu książka z duszą!

Nie od dziś wiadomo, że w święta zdarzyć się może naprawdę wiele – to czas otulony nie tylko ludzką życzliwością, ale też kolażem niezapowiedzianych scen, które ośnieżone magicznym białym puchem, nierzadko umykają ramom prawdopodobieństwa. Opowieść starego lustra to jedna z takich historii – fabularnie szalejąca po spragnionych odmętach wyobraźni, jednocześnie widowiskowa i przejmująca, a przy tym tak bardzo świąteczna i zimowa. Dorota Gąsiorowska czaruje nie tylko pięknym słowem, ale też aromatycznym splotem niecodziennych zdarzeń.

Sceneria tej powieści jest absolutnie niezwykła, wręcz zachwycająca – przykryty śnieżną powłoką Kraków, odczuwalnie nasączony magiczną aurą zbliżających się świąt, ale też wyjątkowy sklep ze starociami oraz zaprzyjaźniony pobliski antykwariat. Tu dosłownie czuje się zapach starych książek, wyczuwa się też woń zakurzonej rąbkiem czasu tajemnicy, która właśnie teraz chce o sobie przypomnieć. Czytelnik bez wahania definiuje to miejsce jako niepowtarzalne – chce otoczyć się jego swoistym klimatem, chce jak najdłużej cieszyć się smakiem tej potulnej historii. Z przyjemnością zatem towarzyszy Alicji, dzielnie wspierającej pana Teodora w prowadzeniu sklepu z antykami. I mimowolnie uśmiecha się, gdy wraz z młodą kobietą, niespodziewanie odkrywa moc starego lustra – ten moment to dyskretne drzwi do innego świata.

Bohaterka początkowo wydaje się niezwykle zagubiona, trudno jej zrozumieć zdarzenia, które wizualnie umykają ramom wiarygodności. Ale nie ucieka, nie wzbrania się, odczuwalnie jest zaintrygowana tym, co ma do zaoferowania stare lustro. I wsiąka w ten niemal baśniowy świat, niepostrzeżenie stając się jego wymowną częścią. A odbiorca zdaje się być tą magią doszczętnie oczarowany! Z wypisaną na twarzy fascynacją podgląda, jak Alicja zaczyna bawić się podróżami w czasie, jak przywiązuje się do mieszkańców dawnego brzeziańskiego dworu i mimowolnie staje się jednym z nich. Jak bardzo ożywia swoje własne zmysły i świadomie angażuje się w zbadanie wszystkich zacisznych sekretów. Bo przecież nie jest tu przypadkowo. To właśnie w tej ekscytującej fabularnie przygodzie autorka przemyca najbardziej refleksyjne treści – przypomina też, jak ważna jest pomoc drugiemu człowiekowi.

Piękna, wyjątkowa, niepowtarzalna – po prostu książka z duszą! Historia spowita świąteczną magią, nasączona urokiem sklepu ze starociami, efektownie oprószona nutą rodzinnych tajemnic. Opowieść starego lustra kradnie serce dosłownie od pierwszych stron! I okazuje się prawdziwą książkową perełką – pełną miłości, ciepła i ludzkiej serdeczności. Dorota Gąsiorowska otwiera czytelnika na fascynujące i nieoczywiste doznania – inscenizuje bowiem bajkową podróż po odmętach zapomnianego czasu, zachęcając do spacerów po kameralnym dziewiętnastowiecznym dworze i szukania w nim najważniejszych uczuć.
_____ 
Współpraca płatna z Wydawnictwem Znak.

„MIŁOŚĆ POD CHOINKĘ” – KLAUDIA DUSZYŃSKA | Intensywnie zabarwiona emocjonalną goryczą!

„MIŁOŚĆ POD CHOINKĘ” – KLAUDIA DUSZYŃSKA | Intensywnie zabarwiona emocjonalną goryczą!

Święta często kojarzą się z ciepłem rodzinnych spotkań, wielokrotnie przywołują piękne wspomnienia z dzieciństwa i mimowolnie wywołują uśmiech przyjemnej nostalgii. Ale stają się też źródłem stresujących sytuacji oraz nieco wydumanym argumentem dla szalenie niezręcznych rozmów – niekiedy wręcz zmuszają do nałożenia maski i tym samym włączenia nieuchronnego trybu przetrwania. Tak konspiracyjny plan wdraża właśnie jedna z bohaterek Miłości pod choinkę, nie ma jednak pojęcia, jak drastycznie przeprofiluje tym ścieżkę własnych uczuć.

Nie ma wątpliwości, jakim nurtem płynie ta nieśpieszna opowieść – to historia miłości nieprzewidzianej i nietuzinkowej w aspekcie nawiązania, odczuwalnie ekspresyjna i mocno romantyczna, ale też ciepła i niesamowicie rodzinna. I daleka od patetycznych wzniosłości – świadomie poprowadzona duchem oczekiwanej przewidywalności. Autorka stawia na dwie kobiece kreacje – wyraźnie zaprzyjaźnione, choć charakterologicznie zupełnie inne. To właśnie w ich emocjonalnym zamęcie ukrywa najtrudniejsze doznania. I przedstawia ich przebieg w formie zaskakująco obrazowej, nie zapominając o towarzyszącej im goryczy. Bolesna rozłąka, molestowanie seksualne, uderzający brak potrzebnego wsparcia – te obszary zaakcentowane są tu najbardziej. I mimo niedużej objętości całej powieści, brutalnie przebijają się do wyobraźni. Z pewnością adaptują pierwsze słodkie wrażenie do bardziej życiowego scenariusza. Ale nadal wyczuwa się tu przede wszystkim świąteczne zamieszanie – wypełnione złośliwościami i niechcianymi poradami, jednocześnie owinięte rodzimą serdecznością, niespodziewanie zahaczające nawet o szczyptę czarodziejskich sztuczek. Bo przecież święta to czas bezsprzecznie wyjątkowy.

Piękna, nastrojowa i przytulna, jednocześnie intensywnie zabarwiona emocjonalną goryczą. Miłość pod choinkę to opowieść zaskakująco smukła w swej namacalności, a jednak swym zręcznie zaszytym przekazem, zdaje się nieść nadzwyczaj ważne treści. Historia w odczuciu niezwykle esencjonalna, wręcz intencjonalnie sprofilowana na optyczną konwencjonalność życiowych przeżyć, z pewnością wiarygodnie portretująca świąteczny harmider – pełen familijnych uszczypliwości i upozowanych konwenansów, a przy tym mocno rodzinny, zajmujący, bez wątpienia zgrabnie otulony przyjemną sielskością. Powieść absolutnie magiczna – idealnie oddająca gwiazdkową atmosferę.
_____
Współpraca płatna z Wydawnictwem LIRA.

„KOCIA KAWIARNIA” – ANNA SÓLYOM | Piękna, aromatyczna, niesamowicie rozgrzewająca!

„KOCIA KAWIARNIA” – ANNA SÓLYOM | Piękna, aromatyczna, niesamowicie rozgrzewająca!

Życie lubi dawać w kość. Czasami wręcz celowo stawia człowieka na zakręcie, aby pozwolić mu zresetować obrzmiałe pesymizmem argumenty. Rozstanie, brak pracy, brak środków do życia – reasumując, brak jakichkolwiek perspektyw. I jeszcze wisienka na torcie w postaci drących się za oknem kotów, które zupełnie nie myślą o sennych potrzebach ludzi. Bohaterka Kociej kawiarni stoi właśnie na tak grząskim terenie, zauważalnie jest zagubiona i potrzebuje zmiany – ta przychodzi niespodziewanie i zaskakuje swym mruczącym charakterem.
A wszystko w pięknych okolicznościach – Anna Sólyom zaprasza bowiem do Barcelony, gdzie w odmętach życiowego huraganu, zmusza pewną czterdziestolatkę do podjęcia walki z parszywymi lękami. Bo przecież Nagore ewidentnie nienawidzi kotów, wręcz panicznie boi się ich nieokiełznanego towarzystwa – to widać gołym okiem! A jednak kobieta staje na wysokości miauczącego zadania i podejmuje się wyzwania, które może zrekonstruować jej fatalną sytuację. Z przerażaniem przekracza próg świeżo otwartej kawiarni, gdzie rządy sprawuje siedem wyjątkowych sierściuchów. To co dla bohaterki zdaje się być szalenie trudne, dla czytelnika okazuje się niesamowitym doświadczeniem – to przygoda pełna nie tylko kawowego aromatu oraz scen z udziałem czworonożnych przyjaciół, ale też spektakl obfitujący w cenne życiowe morały. Tu nauczycielami są koty, których zachowania niejednokrotnie podpowiadają najlepsze rozwiązania. To dzięki nim ta krótka historia dostarcza tak przyjemnych i eterycznych doznań. Z pewnością też buduje dobre myśli i staje się niecodziennym symbolem afirmacji życia.

Piękna, aromatyczna, niesamowicie rozgrzewająca! Kocia kawiarnia emanuje smukłym kształtem – to przecież niespełna dwieście stron, a jednak efektownie wkrada się do chłonnej wyobraźni, śmiało nasączając ją budującym ciepłem oraz ekspresją życiowych sentencji. W oczach czytelnika przybiera postać swoistej lekcji, której znamiennym mentorem okazują się kocie zachowania – to w nich finezyjnie zaszyty jest czar tej minipowieści, to w nich czai się nadzieja na lepsze jutro. Anna Sólyom prezentuje historię niemal bajkową – z pewnością uzależniającą przytulnym kawiarnianym klimatem, jednocześnie mądrą, komfortową i zabawną.
_____ 
Współpraca płatna z Wydawnictwem Mando.

„UKRAIŃSKIE SERCA” – J. HARROW | Przerażająco ekspresyjny portret miłości zakazanej!

„UKRAIŃSKIE SERCA” – J. HARROW | Przerażająco ekspresyjny portret miłości zakazanej!

Nie każdy z łatwością dysponuje własnym życiem. Niektórzy wręcz skrajnie uzależnieni są od bliskiego otoczenia. Rodzina, znajomi, utarty status społeczny – te czynniki niejednokrotnie mają ogromny wpływ na decyzje człowieka. Szczególnie młodego i nieufnego, wyraźnie podatnego na bezwzględne opinie innych. Bohaterka Ukraińskich serc jest tego najlepszym przykładem, odczuwalnie dusi się w założonej przez wymagających rodziców masce, niewątpliwie potrzebuje złapać oddech, szczególnie po ponownym spojrzeniu w oczy tego konkretnego mężczyzny.

Tu początkowo wszystko wydaje się oczywiste – fabuła zdaje się otwarcie prowadzić w stronę gorącego romansu, a jednak sukcesywnie eksponowane wątki poboczne każą zachować dziwną czujność. J. Harrow ewidentnie chce, aby czytelnik poczuł wszechobecny tu zapach tajemnicy. Tu każdy skrywa jakieś sekrety, każdy jest zatem zagadką żądającą rozwikłania. Szczególnie postać pewnej kobiety, której kreacja zdaje się być najbardziej enigmatyczna i niejednoznaczna. Z pewnością frapuje i skłania do uważnej obserwacji. Podobnie jak namiętna relacja Soni i Nazara, dostrzegalnie nasączona pięknem wzajemnej bliskości, lecz uczucie tej dwójki niespodziewanie musi sprostać trudnym wyzwaniom. Bo przecież pieniądze oraz brudy przeszłości lubią stać na drodze do szczęścia. Ta para ma też przewidziane niezwykle ważne zadanie – ma uczyć tolerancji i zachęcać do poważnych przemyśleń, ma też podnosić świadomość w temacie niepełnosprawności. Jak się zatem okazuje, żarliwe sceny to jedynie zmysłowa przykrywka dla znacznie bardziej fundamentalnych treści. Ten mocno pouczający charakter powieści to bezsprzecznie jej największy atut. Nie brakuje też zatrważająco brutalnych scen, które optycznie zwyczajnie nie chcą opuścić wyobraźni.

Przerażająco ekspresyjny portret miłości zakazanej! Tu nie ma przestrzeni na delikatne sceny – J. Harrow intencjonalnie zatruwa charaktery, przebiegle napełniając je goryczą życiowego brudu, celowo też tworzy aurę dziwnego niedopowiedzenia, czym perfidnie drażni wrażliwe zmysły czytelnika. Ukraińskie serca to historia fabularnie nieoczywista, w odczuciu nadzwyczaj intymna i sumiennie podkręcana fizyczną namiętnością, momentami przeżarta niespodziewaną brutalną scenicznością. Jednocześnie intrygująca, mroczna i niebezpieczna, w kreatywności zdarzeń wręcz nieobliczalna. I zaskakująco dojrzała – stanowiąca surową, dotkliwą i niecodzienną, aczkolwiek niezwykle cenną lekcję.
_____
Współpraca płatna z Wydawnictwem Imagine Books.

PATRONAT MEDIALNY

Copyright © 2016 Mozaika Literacka , Blogger