„PIĘKNE ŻYCIE” – VIRGINIE GRIMALDI | Niepowtarzalna fotografia siostrzanej miłości

„PIĘKNE ŻYCIE” – VIRGINIE GRIMALDI | Niepowtarzalna fotografia siostrzanej miłości

To kolejna powieść francuskiej pisarki, która zachwyca szczerością przemyconych doznań. Podróż w każdej stronie poetycka, wiarygodna, niezwykle refleksyjna. Piękne życie to niesiona fabułą ekspozycja miłości siostrzanej – więzi zerwanej na pięć enigmatycznych lat, ponownie splecionej we wspólnie przeżywanym smutku, w odczuciu prawdziwej, silnej, w duchu traumatycznych przeżyć po prostu wstrząsającej. Virginie Grimaldi narzuca tej historii olbrzymi ładunek emocjonalny, czyni ją tym samym dramatyczną, przejmującą i nietuzinkową.

Kilka muśniętych subtelnością słów i już odbiorca wie, że właśnie staje się świadkiem swoistych, i mocno przejmujących scen. Bo chociaż serca naruszonych sióstr przeszywają fragmenty emocjonalnej dojrzałości, ich wspólne dzieciństwo – draśnięte surowością matczynej ręki – nadal wymaga wspólnego przetrawienia. Czasu domaga się także pięcioletnia rozłąka oraz świeżo doznana strata, która ponownie splata ich obecne życiorysy. Tęsknota za ukochaną babcią staje się tu pamiętnikiem najpiękniejszych i jak się okazuje, także najważniejszych wspomnień – to spisana beztroską pocztówka wspólnie przeżywanych chwil, to nasączone uśmiechem retrospekcje, to wplecione rodzinne perspektywy, to zmienne ramy czasowe – może chaotyczne, a jednak dobrane idealnie, dosadnie bowiem eksponujące wyrywkowość utrwalonej radości. Szczęśliwe obrazki to jedynie krótkie epizody – przerwy od dramatycznej codzienności u boku nieobliczalnej matki. Przemoc fizyczna wobec dzieci, uzależnienie, brak kontroli nad sobą, rozstanie rodziców, samotność, pogłębiające się stany depresyjne, samookaleczanie – autorka wiarygodnie przedziera się przez trudne i jednocześnie bardzo wymowne motywy, nie szczędzi bolesnych kadrów, pozwala bohaterkom zmierzyć się z brutalnym wizerunkiem ich poranionej przeszłości. Każda blizna domaga się tu długiej rozmowy, każda potrzebuje odpowiedniej atencji. Pozostaje też tajemnica zerwanej więzi oraz przeszywająca duszę strata – to żałoba staje się tu bodźcem do przepracowania zaznanych ran, to w niej zaszyta zostaje potrzeba odnowienia siostrzanych uczuć, to ona potęguje refleksyjny i przede wszystkim rodzinny charakter tej wyjątkowej opowieści.

Niepowtarzalna fotografia siostrzanej miłości. Historia muśnięta poezją subtelnego słowa, przejmująca, prawdziwa i niezapomniana. Podróż do Kraju Basków okazuje się swoistą przeprawą przez beztroskie wspomnienia w domu ukochanej babci, to uśmiechnięte wakacyjne kadry, to narzucona surową ręką przemoc i wstrząsający powrót do okrutnie przypominających się epizodów dzieciństwa, to wrzynające się w duszę akty matczynej bezradności, to samotność serca, to obrazy przepełnione smutkiem i wgniatająca w ziemię pustka. Virginie Grimaldi otwiera kreacje na blizny nieprzepracowanych krzywd – tym samym, zachęca do odnalezienia siebie i refleksyjnego wglądu w poharataną bólem przeszłość.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Sonia Draga

„NA ZŁEJ DRODZE” – PAOLA BARBATO | Duszna, tajemnicza i niepokojąca podróż w gąszczu włoskiej autostrady

„NA ZŁEJ DRODZE” – PAOLA BARBATO | Duszna, tajemnicza i niepokojąca podróż w gąszczu włoskiej autostrady

Tajemniczy, hermetyczny i niepokojący thriller psychologiczny! Akcją osadzony w ciasnej przestrzeni kurierskiego samochodu, klimatem natomiast w mroku spowitej nocą włoskiej autostrady. Paola Barbato zachęca do mocno alarmującej podróży u boku mało ambitnego i jak się okazuje, także niezbyt bystrego kierowcy, którego nierozważne decyzje, determinują nieobliczalny wizerunek zagadkowej historii. Jak tytuł podpowiada, Na złej drodze wydarzyć może się dużo złego, a finalnie dzieje się jeszcze więcej...

Jedna feralna przesyłka. To właśnie ona staje się bodźcem niebezpiecznych zdarzeń, jakie ewidentnie czają się w mrocznych przestworzach tej konkretnej nocy. Giosciua to z pewnością postać osobliwa – nieporadny kurier, życiowy ignorant i mężczyzna wyraźnie pogubiony, w pracy kierowcy mało przenikliwy, co idealnie pasuje jego tajemniczym zleceniodawcom. Dla odbiorcy to człowiek, do którego ten nieustannie próbuje zachować choćby śladowy dystans. Bo chociaż momentami wzbudza litość, zauważalnie nie budzi zaufania. To kreacja balansująca na granicy moralności – do końca trudno uchwycić jego prawdziwe intencje. Ta niewiadoma świetnie akcentuje potrzebę rozprawienia się z jego mdłą przeszłością oraz mglistym portretem psychologicznym, niezaprzeczalnie pobudza wyobraźnię, wyzwala poczucie niepewności, każe zachować czujność i dokładnie przyglądać się mijanym naocznie epizodom. Czytelnik przedziera się przez jego myśli z żywym zainteresowaniem, równolegle wgryza się w inne formy zastosowanej tu narracji. Ten zabieg pozwala spojrzeć na głównego bohatera także z innej, chwilami mocno alarmującej perspektywy. Największym smaczkiem okazuje się tu jednak zawiesisty klimat – to podróż zaszyta w ciemności pokrytej wyczuwalnym lękiem nocy, do tego ciasna otchłań kurierskiego samochodu oraz kolejne kilometry włoskiej autostrady. Tu nie ma miejsca na ucieczkę, a podsuwane wizje znacząco wybiegają poza asortyment prawa, tym samym mrożą krew w żyłach, intrygują, nie pozwalają zasnąć. Do ostatnich stron nie ma tu bowiem pewności, jak właściwie zakończy się ta niecodzienna wyprawa.

Duszna, tajemnicza i niepokojąca podróż po zawiłym gąszczu włoskich autostrad. Zawieszona w ciemności nocna aura, skondensowana przestrzeń minivana, ociekająca złem przesyłka i wreszcie dziwny chaos w głowie mało ambitnego kuriera – ta powieść niezaprzeczalnie wciąga w swoje niebezpieczne strony, intryguje i napawa wyczuwalnym strachem, pobudza wyobraźnię, podsuwając mroczne i alarmujące scenariusze. Paola Barnato fabułą zauważalnie wychyla się poza schemat, zmyślnie wdziera się też w mocno rozkojarzony umysł pogubionego życiowo bohatera, każe zachować czujność i ograniczyć zaufanie. To naprawdę świetny i nieobliczalny thriller psychologiczny!
_____
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Insignis

„TEXT APPEAL” – AMBER ROBERTS | Po brzegi wypełniona aurą pociesznego szaleństwa

„TEXT APPEAL” – AMBER ROBERTS | Po brzegi wypełniona aurą pociesznego szaleństwa

Przecudowna historia miłosna. Motywem wiodącym osadzona w pięknej przyjacielskiej więzi, intensywnie nasączona aromatem uczuciowej niepewności, naruszona także determinacją w walce o własny wizerunek w dostrzegalnie męskim świecie. Text Appeal to urocza komedia romantyczna – wciągająca i przyjemna, momentami szalona, w innych scenach odczuwalnie refleksyjna. Amber Roberts barwnie wdziera się w przestrzeń oburzonej kobiecości, aby fabularnie wypróbować niekonwencjonalny sposób na przetrwanie najbliższych dni.

Dla pochłoniętego czytelnika to niezaprzeczalnie zabawa pełna zwariowanych słów i frywolnie zaognianych scen, już nawet zmyślnie pokreślony tytuł przywodzi na myśl kosmate podpowiedzi. Lark to kobieta sukcesu, genialna programistka, zdeterminowana i ambitna, równolegle pogubiona i pełna uczuciowych wątpliwości – pracą zanurzona w skrajnie męskim świecie, w pokłosiu skandalicznej gafy, zmuszona do inscenizacji fantazji zupełnie obcych ludzi. Seksting okazuje się ratunkiem dla sięgającego dna budżetu, jednocześnie przeszkodą w spełnianiu pragnień nieujarzmionego serca. Tak zainaugurowana zostaje historia z mocno zaakcentowanym tu wątkiem friends-to-lovers – z pewnością chaotyczna i przewidywalna, a jednak angażująca, rozkoszna i komiczna, momentami także bardzo zmysłowa. Niesforność naruszonych myśli, nuta scenicznego szaleństwa i zauważalnie sprośne wiadomości z nowymi klientami, szczególnie tym jednym, który nieprzerwanie zawierusza w głowie – dobry humor spleciony zostaje tu z wyraźnie krępującą prawdą, a ta blokuje szczerość nieujawnionych na głos wyznań. To, co dla odbiorcy niemal oczywiste, w pierwszoosobowej narracji, domaga się czasu oraz właściwego zapętlenia scen. Autorce udaje się tu wpleść także wartościowe treści dotyczące dominacji mężczyzn w niektórych środowiskach zawodowych, szeroko porusza także motyw kobiecej przyjaźni – nie zawsze gładkiej i poprawnej, wymagającej przebaczenia, ale też zwyczajnie potrzebnej.

Rozkoszna, odurzająca i zabawna, po brzegi wypełniona aurą pociesznego szaleństwa. Amber Roberts świadomie wkrada się w otchłań narzuconej skandalem desperacji, pozwala bohaterce poczuć finansowe dno, tym samym zachęca do poszukiwania siebie w realizowaniu brudnych myśli błądzących po odmętach internetu mężczyzn. Śmiałe fantazje kolidują z miłością w nieśpiesznie nakreślonym, choć zmysłowym rytmie friends-to-lovers, kobieca przyjaźń wymaga przebaczenia, a wewnętrzne ambicje każą walczyć o miejsce w skrajnie męskim środowisku programistów. Text Appeal to przeurocza komedia romantyczna – przewidywalna i nieco chaotyczna, ale też refleksyjna i rozbrajająca.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Kobiecym

„TO LATO BĘDZIE INNE” – CARLEY FORTUNE | Niezapomniany powrót na pokryte gorącą czerwienią klify przepięknej Wyspy Księcia Edwarda

„TO LATO BĘDZIE INNE” – CARLEY FORTUNE | Niezapomniany powrót na pokryte gorącą czerwienią klify przepięknej Wyspy Księcia Edwarda

Powieść uzależniająca dosłownie od pierwszych stron! Otulona bliskością uroczego Zielonego Wzgórza, piękna, malownicza i tak niesamowicie romantyczna. To lato będzie inne to kolejna perełka w fabularnym dorobku Carley Fortune – to historia uczucia rozdartego między daną przyjaciółce obietnicą i szczerością odczuwanych doznań, rozdartej także między wielkomiejską codziennością i małomiasteczkową sielskością nieśpiesznie spędzanego dnia, potargana żywymi emocjami, przejmująca i niepowtarzalna.

To gorąca namiętność skrada pierwsze ogniste epizody. Utrwalona za pomocą regularnie wtapianych retrospekcji, spontaniczna, prawdziwa i nieujarzmiona, jak się okazuje, wymagająca dyskretności. Bo przecież to jedyny mężczyzna w najbliższym otoczeniu, przy którym powinna zachować obiecany dystans. Dominującym motywem okazuje się tu kobieca przyjaźń – to ona wpływa na niepewność doznań bohaterki, to w niej zaszyte zostają ważne niedopowiedzenia, to ona wymusza powrót na znaną z Ani z Zielonego Wzgórza uroczą Wyspę Księcia Edwarda. W powietrzu wyczuwa się tu cudowny nadmorski klimat, do nozdrzy ukradkiem wdziera się zapach świeżych ostryg i rześkiego vinho verde, plaże wypełniają przetarte promieniami słońca złote piaski, a wokół małego miasteczka dumnie wznoszą się narysowane jaskrawą czerwienią klify. Aura tej powieści angażuje zmysły, każe się zatrzymać, odetchnąć świeżością nieśpieszącego się dnia. Lucy niewątpliwie docenia urok tego miejsca – to kreacja obarczona doskwierającym poczuciem nieszczerości, bezradna wobec trudnych do okiełznania porywów intymności, tknięta bolesną stratą, jednocześnie pełna inspirujących marzeń. Autorka tworzy tu obraz miłości domagającej się wyznań, kontrastuje też życie w wielkim Toronto z kojącym smakiem wyspiarskiej codzienności, delektuje się humorem, nie unika jednak smutnych wspomnień. To bez wątpienia historia wyjątkowych uczuć.

Niezapomniany powrót na muśnięte złotym słońcem piaski i pokryte gorącą czerwienią klify przepięknej Wyspy Księcia Edwarda. Historia w każdym słowie intensywna, romantyczna i poruszająca, w zmysłowych myślach spontaniczna, euforyczna i nieokiełznana. Carley Fortune rozkosznie bawi się wyobraźnią czytelnika, pozwala na chwile nadmorskiego ukojenia, namiętnością maluje portret uzależniających uczuć – miłości zakazanej przyjacielską obietnicą, szczerej i fascynującej, choć fabularnie skrywanej i dyskretnej, desperacko domagającej się spełnionej definicji. Inspirująca aura małego miasteczka spleciona zostaje z wielkomiejskim gwarem, a kobiece marzenia usilnie chcą utrwalić wyjątkowość tego znamiennego lata.
_____
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Insignis

„WIELORYB I KONIEC ŚWIATA” – JOHN IRONMONGER | Odczuwalnie nostalgiczna, surowa, refleksyjna…

„WIELORYB I KONIEC ŚWIATA” – JOHN IRONMONGER | Odczuwalnie nostalgiczna, surowa, refleksyjna…

To jedna z tych nieszablonowych i bez wątpienia wizjonerskich opowieści, które każą pochylić się nad zabieganym, często zbyt raptownym wizerunkiem dnia. John Ironmonger zabiera czytelnika w podróż niecodzienną, chwilami surową i w emocjach zmyślnie wyciszoną, w innych scenach przenikliwą, gorzką, może nawet przejmującą, z pewnością refleksyjną i mocno symboliczną. Wieloryb i koniec świata to historia skłaniająca do spowolnienia biegu własnego życiorysu, do spojrzenia w lustro zagubionej duszy, do dostrzeżenia innych, do docenienia tego, co w naturze najpiękniejsze.

Nie ma tu przestrzeni na szokujące zwroty akcji, choć wyrzucony na otulony morzem brzeg doszczętnie nagi człowiek, niezaprzeczalnie należy do spektakularnych zdarzeń. Bo przecież to mężczyzna obcy w miejscowych i wyraźnie zaskoczonych oczach, fizycznie ledwie żywy, dziwnie wystraszony, z wielorybim gestem pozostawiony na łasce mieszkańców małego kornwalijskiego miasteczka. Tutejsze powietrze zdaje się być nadto czyste, eteryczne, niedostosowane do znanego mu trybu dnia. Czas też płynie nieśpiesznie, w perspektywie gościa zbyt wolno i niezrozumiale, jakby próbował zastopować pędzący nachalnie styl wielkomiejskiej codzienności. To właśnie to osobliwe zderzenie z kojącą subtelnością życia, pozwala snuć zauważalnie refleksyjne myśli – zachęca do zamknięcia przepełnionego kalendarza, przypomina o istnieniu drugiego człowieka, przywołuje piękno otulającej świat przyrody, pozwala zdystansować się od przyjętego, często zbyt agresywnego rytmu pracy, zaznać potrzebnego odpoczynku, poszukać dla siebie odpowiednich zmian. Autor celowo koncentruje się na przemyśleniach naruszonej fabularnie jednostki, jednocześnie przedstawia wizję, naruszającą całą globalną gospodarkę. Kryzysowa sytuacja na światowych giełdach, niestabilność polityczna i zawzięcie rozprzestrzeniająca się śmiertelna grypa – tak rodzi się desperacja oraz walka z druzgocącą siłą epidemii, tak kształtuje się empatia oraz silna chęć zdefiniowania siebie. I tak, powieść napisana kilka lat przed wybuchem pandemii, zdumiewa znajomymi obrazami – to właśnie ten proroczy aspekt, zaskakuje z największą mocą.

Nieprzeciętna proza. Odczuwalnie nostalgiczna, surowa, refleksyjna, świadomie wyciszona w gestach, w słowach natomiast nieśpiesznie portretująca ulotny charakter narzuconego intensywną rutyną dnia. John Ironmonger zdumiewa wizjonerską myślą, przywołując nieznaną sobie w trakcie pisania rzeczywistość, w perspektywie czytelnika przypomina pandemiczne kadry oraz krachy na globalnych rynkach finansowych – tym samym, zachęca do przerwania tempa zbyt ofensywnej codzienności, do spojrzenia w oczy drugiego człowieka, do dostrzeżenia piękna w otaczającej nas naturze, wreszcie do zatrzymania się nad definicją własnej tożsamości. Tytułowy wieloryb okazuje się tu mocno symboliczny, metaforycznie niesie bowiem brzemię pogrążonego w chaosie świata.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Relacja

„KAMIENNE FIGURKI” – LLOYD DEVEREUX RICHARDS | Ta intryga to niezaprzeczalnie żniwo dramatycznej przeszłości

„KAMIENNE FIGURKI” – LLOYD DEVEREUX RICHARDS | Ta intryga to niezaprzeczalnie żniwo dramatycznej przeszłości

Solidna dawka wrażeń kryminalnych! Powieść nazwana fenomenem Tiktoka, poza wzruszającą historią własnej popularności oraz przyciągającym wzrok wydaniem z barwionymi brzegami, okazuje się przestrogą przed często zgubną naiwnością, wiarygodnie eksponuje bezradność wobec skrzętnie zaplanowanego zła. Lloyd Devereux Richards tworzy intrygę grząską i alarmującą, zauważalnie skupiając tekst na niejednolitym śledztwie. I chociaż Kamienne figurki to bardziej kryminał niż rasowy thriller, z pewnością warto uważnie przeglądać mijane w nim twarze, warto też zachować ostrożność aż do ostatnich stron.

Fabularnie wszystko zaczyna się od niewinnej i jakże zdradliwej propozycji – podwózki, która alarmująco rozprzestrzenia się po obrzeżach wyobraźni. Czytelnik doskonale wie, że właśnie przeciera oczami miejsce detalicznie zaplanowanej zbrodni, jak się okazuje, stanowiącej fragment rozgałęzionej i niezaprzeczalnie frapującej układanki. Najczęściej obiera za cel niewidoczne przestrzenie, w mglistym gąszczu totalnego odludzia, z fascynacją doganiając narzucony ofiarom strach – ten sprawca prowadzi przenikliwą grę, bezdusznie przerywając kobiece istnienia. Kolejne znalezione ciała – nagie, rozcięte i wypatroszone, do tego kamienne amulety, wyrzeźbione na podobieństwo magicznych posążków rdzennych plemion Papui-Nowej Gwinei, tak brutalnie zostawione w pozbawionych życia gardłach. Ta sprawa rozprzestrzenia się medialnie, wymusza czujność i ograniczenie zaufania, staje się zawiła i absorbująca, w perspektywie odbiorcy okazuje się intrygą zagadkową i niepokojącą. Autor prowadzi tę powieść niejednostajnie, w jednej chwili zostawia krótkie, wręcz śladowe zdania, w innej sam delektuje się dłuższymi opisami. Można odnieść wrażenie, ze próbuje w ten sposób dodatkowo namieszać w głowie, intencjonalnie też podsuwa mylne tropy, manewruje wyobraźnią, ewidentnie próbuje zmienić kierunek myślenia. Równolegle przestawia myśli podstępnego mordercy, wgryza się w znamienne sceny jego trudnej przeszłości, buduje dramatyczny szlak dla iście niebezpiecznych konsekwencji – tym samym, pozwala zmierzyć się z chorymi intencjami. Samo śledztwo przynosi trochę wrażeniowej nierówności, skoncentrowane zostaje wokół determinacji antropolożki sądowej, ukazuje jej słabości, uniesienia uczuciowe oraz niecierpliwość, momentami odbiega jednak od kolejnych potencjalnych zagrożeń.

Ta intryga to niezaprzeczalnie żniwo dramatycznej przeszłości. Ktoś zaczyna bawić się ludzką naiwnością, ktoś paskudnie przedziera kobiece życiorysy. Aura tej powieści wypełniona zostaje zawiesistą tajemnicą – wymusza czujność oraz baczną obserwację mglistej, nierzadko zalesionej scenerii. Enigmatyczne amulety w gardłach ofiar, wyczuwalna niecierpliwość śledczej, złudnie podsuwane tropy, brud przeszywających wspomnień, grząska w swym niejednolitym kształcie sprawa – to wszystko składa się na solidny, logiczny i z pewnością niepokojący kryminał. Może nie każdy zaangażuje się w Kamienne figurki stuprocentowo, każdy jednak powinien docenić ostrzegawczy ton zarysowanych fabularnie zbrodni.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Czarna Owca

„DOM DRZWI” – TAN TWAN ENG | Fascynująca, nieprzeciętna i wielowymiarowa

„DOM DRZWI” – TAN TWAN ENG | Fascynująca, nieprzeciętna i wielowymiarowa

To jedna z tych dyskretnie snutych opowieści, które zarażają aurą zmysłowej subtelności. Delikatna i niepowtarzalna, a przy tym tajemnicza i wielopłaszczyznowa. W zgrabnie przedstawionych czeluściach malajskiej przeszłości, na otulającej dom werandzie, w niedosmakowanych intymnościach i w odczuwalnie poetyckich uniesieniach, nieśpiesznie rozpływa się rozmowa dwóch zaangażowanych samotności. Tan Twan Eng tworzy historię absolutnie wyjątkową – skromną w zaściankowym charakterze, emocjonalnie zagadkową i porywającą.

Wystarczy przekroczyć próg tej niecodziennej opowieści, aby poczuć jej melancholijny i jakże nostalgiczny klimat. Autor zabiera czytelnika do początku lat dwudziestych ubiegłego wieku, z wyczuciem rozprawiając o zdarzeniach malajskiej przeszłości, niepostrzeżenie przenikając dwie niezwykłe intymności. William Somerset Maugham to postać autentyczna – znany pisarz, zachwycający się ciszą odwiedzonego Penangu, podróżujący z osobistym sekretarzem i kochankiem w jednym, nieustannie wertujący strony przywiezionego dziennika. Tradycyjna perspektywa gościa skonfrontowana zostaje z pierwszoosobową narracją żony przyjaciela. Lesley ma w sobie coś tajemniczego, ewidentnie wyczuwa się w niej smutek niespełnienia, dopiero zacieśniona więź z równie nieuchwytną męską duszą, pozwala odbiorcy przedrzeć się przez emocje skrywanej głęboko kobiecości. Do wyobraźni wdziera się namiętność serca, gdzieś ukradkiem zarysowana zostaje nuta intrygi kryminalnej, w oddali słychać także skandaliczne treści i odgłosy przybliżonej fabularnie rewolucji. Narysowana życiem zdrada przeplata się tu z potrzebną inspiracją, niespodziewana zbrodnia zaskakuje, a sekretna miłość okazuje się zmysłowym ukojeniem. To historia spisana wiarygodnie, barwnie, finezyjnie, nieśpiesznie i pociągająco – jeszcze wiele osób doceni jej skromny, a jednak drobiazgowy kształt.

Fascynująca, nieprzeciętna i wielowymiarowa, szalenie intymna i enigmatyczna, wyraźnie nasączona nostalgią. Powietrze tej powieści ocieka zmysłową tajemnicą, wymaga atencji i przetarcia się przez gesty malajskiej przeszłości, domaga się czasu i nieśpiesznych rozmów na otulającej dom werandzie. Tan Twan Eng zmyślnie wkrada się w życiorys autentycznej postaci Williama Somerseta Maughama, równolegle przenika osobistą kobiecą narrację, nieprzerwanie uwodzi finezją i trafnością dobieranych słów, porywa okruchami skandalicznej namiętności, zachwyca smakiem zagadkowej intrygi, szeptem przywołuje zdrady i doskwierającą stratę oszczędności, pozwala samodzielnie definiować delikatność naruszonych samotności.
_____
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Poznańskim

„JAK JA GO NIE CIERPIĘ” – MEGHAN QUINN | Ona szczerze go nienawidzi, on ubóstwia się z nią droczyć

„JAK JA GO NIE CIERPIĘ” – MEGHAN QUINN | Ona szczerze go nienawidzi, on ubóstwia się z nią droczyć

Przeuroczy romans o szalenie pikantnym zabarwieniu! Jak ja go nie cierpię to soczysta, rozbrajająca i niesamowicie błyskotliwa, ale też refleksyjna i mocno wzruszająca historia miłosna – to naniesione stratą smutki, to siostrzana tęsknota, to kobiece troski i samotność zrozpaczonej duszy, to nieprzepracowana przeszłość, to nieokiełznane myśli i szerokie spectrum rozkosznych złośliwości, to wyczuwalna namiętność do muzyki oraz gesty euforycznej intymności. Meghan Quinn barwnie wdziera się w emocjonalną słodycz tego cudownego scenariusza, nie zapomina jednak o goryczy bolesnej codzienności.

Czytelnik wkrada się do skruszonego życiorysu Hattie w absolutnie paskudnym momencie. Tuż po stracie ukochanej siostry, po oblanym semestrze wymarzonych studiów, w epizodzie parszywego zerwania, w narzuconej konieczności przyjęcia jego irytującej, aczkolwiek ratującej z opresji propozycji. Rozpacz, nienawiść, desperacja – w takich emocjach dochodzi do szantażu, tak podpisana zostaje umowa z samym diabłem, tak rozpoczyna się pełna złośliwości historia dwojga nieujarzmionych w słowach charakterów, tak też zainaugurowany zostaje zmysłowy powrót do rodzinnego miasteczka. Hayes uchodzi za zimnego drania oraz nieziemsko przystojny obiekt kobiecych westchnień, wyraźnie jednak chowa w sobie fragmenty własnej tajemnicy. Muzyka to dla niego forma ucieczki od boleśnie wrzynających się wspomnień i tuszowanych latami traum. Ona dostrzegalnie nie chce, a jednak z naturalną lekkością przedziera się przez kolejne warstwy medialnego brudu, dyskretnie zatem zaczyna skradać owiane złą sławą męskie serce. Relacja tych dwojga zdaje się być nasycona intensywną namiętnością – to dosadnie zapisane spicy epizody, to przecudownie wpleciony humor i całe morze wyczuwalnych wzruszeń, to także rozpacz i poczucie wewnętrznej samotności. Przejmująca żałoba, dziwnie wygaszona więź z rodzeństwem, poczucie niesprawiedliwości – kobiecą wrażliwość przepełnia druzgocący smutek, w męskiej perspektywie także wyczuwa się nieprzepracowane traumy. Dla niego to konfrontacja z demonami przeszłości – w swym przebiegu niefortunna, tak bardzo krzywdząca, a jednak fabularnie zwyczajnie potrzebna. I chociaż nie brakuje tu niewyparzonych słów i brudnych sformułowań, historia tej ekspresyjnej pary rozczula i roztapia wyobraźnię, z pewnością inspiruje i pozwala się uśmiechnąć.

Rozbrajająca, pikantna, spontaniczna, błyskotliwa i przezabawna, a przy tym uczuciowa i rozczulająca. To miłość dwóch zauważalnie pokruszonych serc. Ona szczerze go nienawidzi, on ubóstwia się z nią droczyć. Powietrze tej powieści napełnione zostaje namiętnością do muzyki i odurzającą wonią pożądania – zdaje się być gęste od rzucanych kąśliwości, wypełnione dialogami nie zawsze ładnych słów, każe zmierzyć się z żałobą i poczuciem przenikliwej straty, przywołuje nieprzepracowaną przeszłość, jednocześnie pięknie i rozkosznie zagnieżdża się w szczelinach zadurzonej wyobraźni. To niesamowicie wzruszająca komedia romantyczna z różnicą wieku oraz atutami motywu enemies to lovers.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Insignis

„KUGLARZ” – MAJA OPIŁKA | Kłamstwa wnikają w nieprzepracowane traumy

„KUGLARZ” – MAJA OPIŁKA | Kłamstwa wnikają w nieprzepracowane traumy

Mocno intrygujący, niejednoznaczny i wielowymiarowy – nowy kryminał Mai Opiłki zaskakuje złożonością i wymusza czujność, zachęca do bacznej obserwacji fabularnie mijanych twarzy, absorbuje dramatyczną historią. Tajemnicze zbrodnie, szokujące zwroty akcji, enigmatyczna przeszłość oraz wyrzeźbione w drewnie lalki – to właśnie te elementy składają się na rozgałęziony kształt tej przenikliwej opowieści. Kuglarz wciąga w swe nieobliczalne szpony, nie pozwala się odłożyć, do ostatniej strony każe szukać przerażającej w swym finalnym wizerunku prawdy.

Tu nie ma przestrzeni na delikatność wrażeń, ofiarami zostają przecież bezbronne czterolatki o pięknych błękitnych oczach. Seryjne morderstwa frapują jeszcze bardziej, gdyż przywołują tożsame zbrodnie sprzed trzydziestu lat. Przy otulonych śmiercią ciałach leżą wystrugane z drewna lalki, tak zagadkowe i tak bardzo podobne do pozbawionych życia dzieci – to właśnie ten fragment układanki podsuwa myśl o dawno rozwiązanej sprawie. Ktoś naśladuje skazanego zbrodniarza lub osadzony w więzieniu człowiek, niesłusznie przyznał się do winy. Dla śledczych to niezaprzeczalnie trudne zadanie, dla czytelnika natomiast to intryga nasączona niewiadomą, przeżarta także licznymi plot twistami. Autorka odczuwalnie skupia się na kreacji zaangażowanych w akcję charakterów, przedstawia szczegółowe portrety psychologiczne, przeplata ludzkie więzi, wnika w motywacje i w rodzinne zawiłości, pozwala wizualizować potencjalne odpowiedzi, w każdej postaci zmyślnie pozostawia także cienie niepewności – najważniejsze odpowiedzi skrywa bowiem dopiero w finalnych epizodach. To jedna z tych historii, które bez wątpienia domagają się koncentracji – duża liczba znamiennych bohaterów, boleśnie wrzynające się wspomnienia, naprzemiennie wkradane retrospekcje, podsuwane celowo tropy, wrażliwość zauroczonego serca. Trzeba zatem zachować ostrożność i dogłębnie przyglądać się eksponowanym zachowaniom, tym bardziej, że z każdą nurtującą stroną, robi się tu coraz bardziej niebezpiecznie.

Przerażające zbrodnie na niewinnych czterolatkach, tajemnicze lalki wyżłobione w drewnie, uderzające podobieństwo do nieobliczalnych działań seryjnego sprawcy sprzed trzydziestu lat, grząskie czyny pochowane w ludzkiej niepamięci – w tej intrydze kłamstwa wnikają w nieprzepracowane traumy, niepokój wdziera się w kolejne wciągające strony, a autorka regularnie podsuwa mylne, często niebezpieczne scenariusze. Kuglarz nie zawodzi, przeszywa wyobraźnię zadrami wstrząsającej przeszłości, mnoży pytania oraz dramatyczne powiązania między kreacjami, przywołuje strach i prowokuje poczuciem niepewności. To świetna i z pewnością niejednoznaczna powieść kryminalna.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Initium

„DZIEWCZYNA Z WYSPY ZAPACHÓW” – ERICA BAUERMEISTER | Odczuwalnie baśniowa, eteryczna i odurzająca

„DZIEWCZYNA Z WYSPY ZAPACHÓW” – ERICA BAUERMEISTER | Odczuwalnie baśniowa, eteryczna i odurzająca

Ta historia skrywa w sobie coś niedostępnego, poniekąd ulotnego, może nawet baśniowego. Nieuchronnie przywołuje myśl o zjawiskowej powieści Gdzie śpiewają raki, zachwyca miłością do otaczającej nas przyrody, delikatnie wycisza inne zmysły, eksponując jedynie węch – fabularnie kluczowy, najważniejszy, wyraźnie dominujący w emocjach naruszonych twarzy. Dziewczyna z Wyspy Zapachów to wyjątkowa, aromatyczna i jakże zajmująca próba ujarzmienia niejednolitej w swym obliczu tożsamości.

Wystarczy kilka nasączonych naturalną wonią stron, aby poczuć eteryczny, wręcz uzależniający klimat tej niecodziennej opowieści. Nieśpieszne dzieciństwo na odludnej wyspie, surowe piękno świata, fascynacja zapachami, tajemnicza maszyna ojca, aromaty chowane w szklanych buteleczkach – początek tej historii wypełnia uspakajająca cisza, czytelnik upaja się jej zbawiennym charakterem, doskonale wie, że to właśnie ta magiczna cisza, która lada dzień przywoła najbardziej pamiętliwą burzę w życiorysie nastoletniej bohaterki. Niespodziewany splot wydarzeń prowadzi do tragicznych konsekwencji, burzy harmonię znajomej codzienności, każe skonfrontować się z chaosem prawdziwego świata. Emmeline to niewątpliwie dramatyczna postać – wrzucona w wir nieprzyjemnych zachowań rówieśników, odczuwalnie zagubiona, naznaczona boleśnie wrzynającą się tęsknotą oraz przenikliwą samotnością, bezradnie szukająca znaczenia własnej definicji. Właśnie tak zaczyna się poruszająca droga do przetarcia rodzinnych wspomnień, tak też, poprzez siłę szczerej przyjaźni i zmysłowe chwile zadurzonych serc, przez okazywaną wdzięczność i kolejne przeżywane straty, przez matczyne ambicje i pojęcie zemsty, sukcesywnie klaruje się portret kobiecej przynależności. I chociaż ta pierwotna feeryczna aura znika bezpowrotnie, niewątpliwie stanowi ważny i niezastąpiony atrybut tej niezwyczajnej powieści.

Odczuwalnie baśniowa, eteryczna i odurzająca, z czasem przybierająca coraz bardziej dramatyczny i jakże refleksyjny kształt. Erica Bauermeister subtelnie zanurza myśli w pogubionej kobiecej wrażliwości, napaja czytelnika miłością do natury oraz aromatem surowego piękna, nieśpiesznie utrwala rodzinną tajemnicę, każe mierzyć się z bolesną stratą i poczuciem odrzucenia, pozwala dotknąć uczuciowej namiętności i stawić czoło prowokacyjnej codzienności prawdziwego świata, przywołuje budującą wdzięczność i zapachy definiowanej nieśpiesznie tożsamości. To nieprzeciętna i z pewnością niezapomniana historia – muśnięta intymnością serca, naznaczona emocjami, niezaprzeczalnie klimatyczna i poruszająca.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Świat Książki

„W DROGĘ, TRZYKROTKI!” – KATARZYNA KIELECKA | Ta podróż smakuje wprost wyśmienicie!

„W DROGĘ, TRZYKROTKI!” – KATARZYNA KIELECKA | Ta podróż smakuje wprost wyśmienicie!

Takie wyprawy pozostawiają po sobie rewelacyjne wspomnienia. To nie tylko dotyk kojącego relaksu oraz splot rozbrajających z swym wydźwięku zdarzeń, to także strony nasycone refleksyjną treścią oraz szeroki wątek natury historyczno-kryminalnej. Katarzyna Kielecka ponownie wkrada się do życiorysów swoich osobliwych bohaterek, aby szlakiem najpiękniejszych europejskich jaskiń, dostarczyć im niespodziewanych wrażeń. W drogę, Trzykrotki! to przecudowna komedia i powieść obyczajowa w jednym, to niesiona chwilą przygoda dojrzałego życia, to także mnóstwo scenicznego szaleństwa.

Życie lubi pisać różne scenariusze, uwielbia też płatać wyrafinowane figle – to właśnie dlatego misternie planowane wakacje, nieoczekiwanie przybierają swoisty wizerunek. Przewrotność losu każe poddać się naturalnemu instynktowi, każe działać spontanicznie, otworzyć się na afirmację dnia i gdzieś ukradkiem wykazać się także odrobiną rodzinnego wsparcia. Ta niezaprzeczalnie refleksyjna myśl barwnie wypełnia wyobraźnię czytelnika, zachęca do eksplorowania nowych doznań i nieomijania bokiem uciekającego błyskawicznie życia. Na piedestale odbiorca dostrzega tytułowe Trzykrotki – niesamowite przyjaciółki, dziarskie babki z sześćdziesiątką na karku, momentami kapryśne i nieco wygadane. Chociaż każda z nich zdaje się być przytłoczona ciężarem tlących się w sercu wątpliwości, w każdej wyczuwa się wigor oraz raźną chęć przełamania codziennej szarości. Zamiast męskich ramion, prężną ekipę zasila synowa jednej z nich, a także energiczny i jakże rezolutny wnuczek drugiej. Kilkuletni chłopiec okazuje się nie lada wyzwaniem, niewątpliwie dostarcza zadyszki i staje się źródłem kłopotliwych epizodów, domaga się oczu dookoła głowy i kreatywności dobieranych słów. W jego rozkosznej kreacji łatwo doszukać się tęsknoty za ukochaną mamą, dyskretnie zaszyta zostaje tu także potrzeba spełniania się kobiet przy jednoczesnym traceniu ważnych fragmentów macierzyństwa. Klimatyczna podróż kamperem po Europie okazuje się przepełniona pięknymi wartościami, przekomiczna i niezapomniana, gdzieś równolegle, w przytaczanych ukradkiem ciekawostkach historycznych, autorka przemyca również intrygującą opowieść o królowej Elżbiecie Bośniaczce, dzięki której odbiorca staje się obserwatorem zagadkowych akcentów kryminalnych. W pewnej chwili robi się tu zatem nie tylko wakacyjnie i poruszająco, ale też enigmatycznie i mocno frapująco.

Ta podróż smakuje wprost wyśmienicie! Katarzyna Kielecka ponownie przywołuje twarze swoich osobliwych bohaterek, aby kamperem wysłać je w rozbrajającą wycieczkę po zaułkach najpiękniejszych europejskich jaskiń. W drogę, Trzykrotki! to przezabawna, urocza i zauważalnie refleksyjna powieść – to różne spojrzenia na oblicza kobiecości, to niesamowita przyjaźń, to piękne wartości rodzinne, to ożywiająca brawura dojrzałego życia, to potrzebna niekiedy spontaniczność, to kojąca afirmacja dnia, to kolaż iście krępujących scen, to tęsknota w elokwentnych oczach kilkulatka, to realizacja siebie w świetle macierzyństwa, to nuta kryminalnej tajemnicy i przygoda, której nie sposób zapomnieć.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Szara Godzina

„DWA TYGODNIE NA PRÓBĘ” – TESSA BAILEY | Historia przepełniona słodyczą udawanego związku

„DWA TYGODNIE NA PRÓBĘ” – TESSA BAILEY | Historia przepełniona słodyczą udawanego związku

To zauważalnie jedna z tych uroczych historii, w której uczuciowo splata się już niemal wszystko, a do końca nadal pozostaje kilkadziesiąt nieznanych stron. Ewidentny znak, że fabularny dramat, dopiero się zaczyna. To także charakterystyczny zabieg dla odczuwalnie zmysłowej twórczości Tessy Bailey – nie pierwszy raz autorka pozwala bowiem sycić się kwitnącą wizualnie namiętnością, aby w jednej chwili, niespodziewanie zburzyć ten zniewalający wizerunek. Dwa tygodnie na próbę to urzekająca komedia romantyczna – rozgrzewająca zmysły, piękna i upojna, ale też mocno inspirująca.

Z pewnością można przyczepić tej powieści łatkę sercowej przewidywalności, można nawet stwierdzić, że fabularnie nie wyróżnia się niczym spektakularnym, ale czy te cechy mają jakąkolwiek moc wobec faktu, że główna bohaterka, spełnia się w czarującej roli klauna na organizowanych samodzielnie przyjęciach dla dzieci? Georgie to przecudowna i jakże charakterna kreacja – najmłodsza z rodzeństwa, uśmiechnięta i promienna w oczach świata, w opinii rodziny niepoważna i nieodpowiedzialna, traktowana nadal jak nierozważna nastolatka. Tak zainaugurowana zostaje chęć przekonania bliskich o własnej dojrzałości, tak też zawiązuje się bliska relacja z nieziemsko przystojnym Travisem – tym samym, w którym kocha się dosłownie od szczenięcych lat. To człowiek przekreślony przez wielu, uznawany bowiem za absolutnego playboya – dla odbiorcy to przede wszystkim były gracz baseballu, naznaczony nie tylko paskudną kontuzją, ale też nieco zagadkową przeszłością. W jego myślach zaszyty zostaje ból nieprzyjemnych wspomnień, zagnieżdżona zostaje także potrzeba zawalczenia o dobre imię. Właśnie tak uruchomiony zostaje szalony motyw Fake Dating w obrzeżach małego miasteczka – humorystyczny w treści rzucanej wzajemnej zajadłości, słodki w obrazie kształtowanej biskości, wzruszający w zarysie wewnętrznych przemian, pieprzny i niedelikatny w scenicznym opisie intymności. To z pewnością lektura dla dorosłego czytelnika.

Soczysta, komfortowa i rozbrajająca – to pierwsze myśli po lekturze przeuroczej komedii romantycznej Dwa tygodnie na próbę. To historia przepełniona słodyczą udawanego związku i otulającą aurą małego miasteczka, to także humor sceniczny oraz uszczypliwe dialogi między byłym graczem baseballu i zakochaną w nim siostrą przyjaciela – kobietą zabawiającą dzieci w kolorowym stroju klauna. Tu wyczuwa się emocjonalny skwar, tu rozbudzają się nieujarzmione żądze, tu prowokacją okazują się rodzinne złośliwości, tu niewinność przenika przez medialną chęć ustatkowania, tu przeplatają się dwa wyraźnie zadurzone serca. To romans zanurzony w gestach kobiecej zadziorności oraz w męskiej próbie naprawienia wizerunku.
_____
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Muza

„NOCNA ZMIANA” – ANIA BAS | Zadziwiający debiut powieściowy!

„NOCNA ZMIANA” – ANIA BAS | Zadziwiający debiut powieściowy!

Zdumiewająca i niezaprzeczalnie specyficzna, wyróżniająca się także w niecodziennym biegu fabularnym. Humorem zanurzona w wyczuwalnej satyrycznej toni, przepleciona nicią szalonej komedii romantycznej, niespodziewanie muśnięta także intrygą kryminalną. Nocna zmiana to raczej nie lektura dla każdego, momentami nieco absurdalna, zauważalnie rozciągnięta w liczbie stron, a jednak intrygująca i z pewnością niebanalna. Ania Bas ukradkiem wdziera się do naruszonej kobiecości, aby szlakiem pogubionych uczuć, poszukać w swej kreacji emocjonalnej dojrzałości.

Tu nie ma miejsca na oczywistość zdarzeń, gdyż ścieżkę fabularną toruje niejako naiwność znużonej własną codziennością bohaterki. Gosia to postać wyrwana szponom znanych wzorców – wyraźnie niezadowolona z przeszywającej duszę pracy na sklepowej kasie, uczuciowo draśnięta przez byłego partnera, wycieńczona także przez pożyczki finansowe ojca, gdzieś równolegle oskarżona o prawdziwą zbrodnię, ewidentnie zatem zrujnowana przez ataki życiowych kataklizmów. Autorka prowadzi tę nieoczywistą historię za pomocą narracji tradycyjnej, w odczuciu nieśpiesznej i nieco ironicznej, zmyślnie dotkniętej dramatem ludzkiego zagubienia. Gdzieś dyskretnie przemyca także nieprzypadkowe fragmenty czytanego pamiętnika. Dla odbiorcy to niewątpliwie swoista podróż po rozchwianych sercach emigrantów, to niezrozumiałe, wręcz maniakalne zachowania w nieujarzmionej próbie zdobycia upragnionego mężczyzny, to chimeryczność myśli i nieostrożne przekraczanie granic prawa – to portret nieszczęśliwej kobiety, która ewidentnie chce kochać i chce być kochana, ale potrzebuje czasu i przetarcia wątpliwości, aby w konsekwencjach krępujących scen i w szczerości narzuconych sobie niepowodzeń, doszukać się nie tylko przynależności, ale też pogodzenia z pominiętą mimochodem przyjaźnią.

Zadziwiający debiut powieściowy! Prowadzony nieśpiesznie, brawurowy i mocno specyficzny, z pewnością nieprzeciętny! Nocna zmiana to satyra społeczna przełamana nutą błyskotliwej komedii romantycznej oraz szczyptą kryminalnego uniesienia, to powieść pozwalająca na refleksyjne spoglądanie w otchłań ludzkiego zagubienia, to życiowe porażki i absurdalne próby doścignięcia sercowych marzeń, to pułapki emigracyjnej codzienności i przenikająca duszę potrzeba zrozumienia siebie. Ania Bas intencjonalnie wkrada się w szczeliny kobiecej naiwności, pozwalając bohaterce wypełnić przestrzeń obsesyjnych scen, ewidentnie chce, aby ta w niekontrolowany sposób dotarła do znaczenia własnej tożsamości.
_____
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Znak Horyzont

„MEDUZY NIE MAJĄ USZU” – ADELE ROSENFELD | Niezwykle doznaniowa, subtelna i esencjonalna

„MEDUZY NIE MAJĄ USZU” – ADELE ROSENFELD | Niezwykle doznaniowa, subtelna i esencjonalna

Już enigmatyczna i jakże delikatna oprawa przyciąga wzrok, z pewnością uwodzi subtelnością i utrwala się w oczach zaciekawionego czytelnika. Równie tajemniczy okazuje się sam tytuł – odziany w metaforę, tym samym symboliczny i intrygujący. Podobnych wrażeń dostarcza sama historia. Odczuwalnie sensoryczna i niesamowicie szczera, tym bardziej autentyczna, iż spisana przeżyciami niedosłyszącej autorki. Meduzy nie mają uszu to powieść nie dla każdego, domaga się bowiem interpretacji i szukania ledwo wyczuwalnych, a jednak istotnych znaczeń.

Adele Rosenfeld snuje tę opowieść z widoczną łagodnością słów – w niektórych scenach nader prozaiczną i zwyczajną, w innych osobliwą lub niespodziewaną. Jednocześnie robi coś pięknego, oddaje bowiem głos wyraźnie zagubionej bohaterce. Narracja Louise okazuje się mocno osobista, wręcz intymna, zauważalnie naznaczona strachem przed nieznaną sobie wizją pooperacyjnej przyszłości. To swoista kreacja kobieca, słysząca i niesłysząca zarazem, z pewnością doceniająca naturalność chwytanych gdzieś wybiórczo słów, z drugiej pełna obaw przed utratą istniejącego, tym samym znajomego słuchu. Wszczepienie implantu zdaje się być koniecznością, a jednak wiąże się z pożegnaniami, nieuchronnie wymusza zgodę na nowe dźwięki, domaga się też czasu na przyswojenie nie zawsze przyjemnego gwaru. Bezradność w zwyczajowych sytuacjach, niepewność wobec przerywanych zdań i niekompletnych wypowiedzi, świeżo zainicjowana miłość i wreszcie trud oczekiwania na wyznaczoną przez lekarzy rzeczywistość – to wszystko składa się na mocno przejmujący proces zrozumienia siebie i poszukiwania własnej tożsamości. Autorka wiarygodnie prowadzi odbiorcę przez codzienność osób głuchych oraz zmagających się z sukcesywną utratą słuchu, buduje uczucia na własnych doświadczeniach, zachęca do odważnego przekraczania barier i empatycznego spoglądania na niepełnosprawność.

Niezwykle doznaniowa, subtelna i esencjonalna, w zaszytym przesłaniu ważna, z pewnością wartościowa i mocno refleksyjna. Nie każdy z łatwością zakradnie się w osobliwość tej powieści, nie każdy poczuje jej wrażeniową wyjątkowość, każdy jednak powinien docenić jej niepodważalną autentyczność – to bowiem historia spisana wyobraźnią i doświadczeniami niedosłyszącej autorki. Adele Rosenfeld oddaje narrację zagubionej bohaterki z wyczuwalną intymnością, utrwala nie tylko duszący, wręcz depresyjny strach przed utratą naturalnego słuchu, ale także przerzedzony w słowach portret codziennej niepewności oraz niesiony odwagą proces definiowania własnej tożsamości.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Mova

„BŁAHOSTKA” – MAGDA TERESZCZUK | W naruszonej intymności chimeryczna, grząska i niejednoznaczna

„BŁAHOSTKA” – MAGDA TERESZCZUK | W naruszonej intymności chimeryczna, grząska i niejednoznaczna

Niby beztroskie wakacje w malowniczej włoskiej willi, a jednak czas przeżarty rutyną małżeńskiego życia, nasączony też pragnieniami tlącymi się wewnątrz kobiecej intymności, gdzieś równolegle przetarty dziwną potrzebą zmierzenia się niewygodnymi wspomnieniami. To nieczysta i dla bohaterki trudna podróż, choć w podjętym stylu spisana przystępnie, prosto i klarownie. Magda Tereszczuk ostrożnie wypełnia obrzeża wyobraźni, wdzierając się w grząski i niejednoznaczny motyw zdrady, sprawia tym samym, że Błahostka nieustannie balansuje na granicy świadomego przekraczania przyjętej moralności.

Ta lektura niezaprzeczalnie domaga się dystansu wobec postaw, które jawnie emanują nijakością lub wręcz szorstkością wobec siebie. Dla czytelnika to niełatwe zadanie, wielokrotnie bowiem mierzy się z własną niechęcią do poszczególnych postaci, trudno właściwie wybrać tu kogoś, kogo można obdarzyć odrobiną naturalnej sympatii. Autorka wymusza jednak koncentrację na najbardziej znamiennej kreacji – przemierza bowiem fabułę w zgodzie z wrażliwością wewnętrznie pogubionej Klary. Podjęta perspektywa okazuje się niesamowicie osobista, momentami bezduszna lub zdumiewająca w treści, czepliwa wobec towarzystwa męża, nie zawsze przychylna wobec przyjaciółki, brutalna także wobec nieprzyjemnych zachowań jej samolubnego męża. Choć nietrudno dostrzec, że właściwie każda z naruszonych twarzy, potraktowana zostaje egoizmem, każda zatem zapomina o pielęgnowaniu więzi i dbaniu o wzajemną czułość. W kobiecej narracji dodatkowo pojawia się enigmatyczna przeszłość, wracają bolesne wspomnienia, pojawia się także on i kuszące próby mglistego uwodzenia. Pokusa zdrady błyskawicznie odurza wyobraźnię, może bowiem poprowadzić wprost do pożądanej ciałem przyjemności, może też zniszczyć kruche, aczkolwiek wieloletnie małżeństwo. Dla odbiorcy nie ma tu raczej ekscytujących zdarzeń, a jednak wątpliwości serca intrygują, podobnie jak przytaczane sukcesywnie fragmenty zagadkowych scen z młodości. Z jednej strony to potrzebne rozliczenie z dawnymi demonami, z drugiej to zamglone pożądaniem definiowanie własnej tożsamości.

Fabularnie mało intensywna, niemal ograbiona z rozkosznej wakacyjnej ekspresji, w naruszonej intymności chimeryczna, grząska i niejednoznaczna. I chociaż to raczej gorzka konfrontacja z uczuciami, wymagająca bowiem dystansu do egoistycznych postaw oraz braku chęci do naprawiania przetarć małżeńskiej czułości, w emocjach okazuje się zmysłowa i enigmatyczna. Magda Tereszczuk nie pozostawia złudzeń o ludzkich słabościach, dyskretnie spaceruje śladami fizycznego pożądania, utrwala jawnie upominającą się pokusę zdrady, jednocześnie każe otworzyć się na ciemne szczeliny niepamięci, przywołuje boleśnie wrzynające się drzazgi przeszłości, pozwala przetrawić przeżytą traumę, wreszcie doścignąć prawdę o własnej przynależności.
_____
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Agora

PATRONAT MEDIALNY

Copyright © 2016 Mozaika Literacka , Blogger