„CZARCI OGRÓD” – MAGDA SKUBISZ | Imponująca wyprawa w głąb szlacheckiej impertynencji!

„CZARCI OGRÓD” – MAGDA SKUBISZ | Imponująca wyprawa w głąb szlacheckiej impertynencji!

Ten, kto zaznał już spotkania z najlepszą zielarką w całej Galicji, ten doskonale zna jej buńczuczny charakterek. Harda z tej ludowej dziewki sztuka, z pewnością zawadiacka i śmiało używająca zasobów własnej zadziorności. Katja taka już jest – waleczna i nieco czepliwa, ale w głębi serca dobroduszna, urocza i bezwarunkowo mądrze dysponująca własną wiedzą. Magda Skubisz pozwala spojrzeć na dalsze losy biednej Aptekarki, ale świadomie zmienia perspektywę – tym razem towarzyszy szalenie aroganckiemu szlachcicowi, aby jeszcze lepiej zobrazować chwiejność jego własnych uczuć. Czarci ogród zaprasza do najbardziej zuchwałej podróży tego roku.

A jest tu dużo do eksplorowania! Autorka ponownie wkrada się na galicyjskie dwory, ochoczo zagląda też do podkarpackich chałup, aby barwnie i soczyście oddać awanturniczy smak dziewiętnastego wieku. I robi to z należytą przewrotnością! Wszystko za sprawą jaśnie pana Tyszkowskiego, który nonszalancją i poziomem szyderstwa zdaje się znacząco przekraczać ówczesne standardy. Zupełnie nieokrzesany typ, chełpliwy, gburowaty i zwyczajnie nieznośny, a przy tym agresywnie dręczący słabszych. Ten człowiek tonie w oparach własnej agresji. I doszczętnie pozbawiony jest umiejętnego czytania własnych uczuć – odbiorca patrzy na jego zachowania z politowaniem i ekscytacją zarazem. I właśnie o taki zestaw emocji się tu rozchodzi! Bo przecież gdzieś między parszywymi obelgami, w tej paskudnej wyniosłości, jawnie zaszyta zostaje naturalna romantyczna nuta – oficjalnie niezdefiniowana, wręcz prześmiewczo odrzucana, a jednak coraz chętniej panosząca się w pomocnych gestach. Ten duet ewidentnie potrzebuje więcej tomów na rozpoznanie wzajemnej spójności.

Imponująca wyprawa w głąb szlacheckiej impertynencji! Historia dostrzegalnie brawurowa, wręcz rozdzierająca treścią zadzierzystych zdarzeń, z pewnością burzliwa, zadziorna i prowokacyjna. Czarci ogród to niesamowicie impulsywna kontynuacja Sagi rodu Tyszkowskich, spisana z perspektywy najbardziej opryskliwego narwańca całej dziewiętnastowiecznej Galicji, okazuje się przygodą mocno awanturniczą i niebezpieczną, niespodziewanie budzącą naturalne współczucie, jednocześnie intrygującą i zabawną, barwnie ocierającą się o jawną fascynację. Magda Skubisz intencjonalnie drażni kolażem najbardziej gwałtownych emocji!
_____ 
Współpraca płatna z Wydawnictwem Media Rodzina.
„UŚPIONE NAMIĘTNOŚCI” – ANNA H. NIEMCZYNOW | Niesamowity aliaż kobiecych pragnień!

„UŚPIONE NAMIĘTNOŚCI” – ANNA H. NIEMCZYNOW | Niesamowity aliaż kobiecych pragnień!

Życie często wymusza pewne zachowania. Każe wchodzić w zaostrzone społeczną tradycją role – być dobrą żoną, idealną matką, nierzadko też perfekcyjną panią domu. Narzuca pewien schemat, odgórnie uznając jego słuszność, jednocześnie odbierając to, co w codzienności najważniejsze – własne zdanie. Anna H. Niemczynow nieprzypadkowo nadaje powieści tytuł Uśpione namiętności – w tym pięknym określeniu skrywa bowiem definicję kobiecych potrzeb, nie zapominając o tej najważniejszej, jaką bezsprzecznie jest miłość do samej siebie.

Izabelle Walter to bohaterka nietuzinkowa. Kobieta dostrzegalnie uprzejma, zasadnicza i poukładana, mistrzowsko wpleciona w zwyczajowe konwenanse, doszczętnie pozbawiona spontaniczności. Świeżo upieczona wdowa, która całe życie poświęcała innym, nie zbliżając się do własnych pragnień nawet w krótkich przelotnych wizjach. Bella ewidentnie potrzebuje momentu zwrotnego. Ten przychodzi niespodziewanie – w formie wyrachowanego pomysłu dzieci. Dorosłych już ludzi, inwencyjnie dążących do zdobycia spadku po zmarłym ojcu. To właśnie ich osobliwy plan sprawia, że bohaterka nieoczekiwanie napełnia się subtelną przebiegłością. I zaczyna zwyczajnie myśleć o sobie. Czytelnik z przyjemnością podpatruje, jak kobieta przeciera własne marzenia z kurzu, jak zaczyna oddychać pełną piersią i szukać w sobie drobnych przyjemności dnia – jak bardzo potrzebuje obudzić uśpione dawno namiętności.

Ta historia niezaprzeczalnie ma wywołać kompilację myśli – ma znacząco naruszyć wyobraźnię i pozwolić jej płynąć z duchem własnych potrzeb. I odbiorca mimowolnie się temu poddaje – zaczyna zastanawiać się, czy zrobił ostatnio coś tylko dla siebie, czy pozwolił sobie na chwilę relaksu w swoim towarzystwie, czy znalazł uśmiech we własnym spojrzeniu. To takie ważne, a jednocześnie tak trudne. Bo przecież obowiązki zawsze wydają się istotniejsze. Bo inni zawsze potrzebują pomocy. Autorka wyraźnie nakłania do spojrzenia na siebie, napędza też chęć zmiany – ten odczuwalnie refleksyjny charakter bez dwóch zdań jest najcenniejszym atrybutem powieści. Ale nie jest jedynym. Interesowne relacje rodzinne, zdrada, urwana dawno przyjaźń, także uchwytna tęsknota – te motywy zdają się być równie mocno zaakcentowane. I to one scalają kompozycję fabularną.

Niesamowity aliaż kobiecych pragnień! Historia szalenie refleksyjna i mocno przejmująca, sugestywnie eksponująca potrzebę szukania miłości do samej siebie. A przy tym zabawna i zadziorna, niejednokrotnie wywołująca efektowny uśmiech na twarzy. Uśpione namiętności to niezwykle przekonująca zachęta do spojrzenia w głąb siebie, do sformułowania własnego zdania, także do starcia kurzu z dawno już zapomnianych marzeń. Anna H. Niemczynow odważnie przenika kameralną część ludzkiej duszy, aby pozostawić w niej raźną chęć do mówienia prawdy. Ta książka jest po prostu wyjątkowa.
_____ 
Współpraca płatna z Wydawnictwem LUNA.

„SERCE W PREZENCIE” – P.D. HUTTON | Pełna trafnych życiowych spostrzeżeń!

„SERCE W PREZENCIE” – P.D. HUTTON | Pełna trafnych życiowych spostrzeżeń!

Miłość często jest sekwencją niespodziewanych zbiegów okoliczności. Spóźnienie pociągu, wypadek na drodze, niefortunnie wylana kawa... To właśnie takie sceny, często mało przychylne same w sobie, nierzadko okazują się zalążkiem najpiękniejszych doznań. P.D. Hutton dostrzegalnie ma świadomość tej słodkiej zależności – Serce w prezencie to fabularna ekspozycja fortunnego splotu zdarzeń, powieść pięknie nasączona magiczną aurą świąt, niewątpliwie refleksyjna, zabawna i ujmująca. Po prostu wyjątkowa.

Autorka buduje ten scenariusz na sprawdzonych fundamentach – widać to szczególnie w niesamowitych kreacjach głównych bohaterów. Jane dosłownie zaraża humorem! Ta kobieta uwielbia się uśmiechać, zdaje się być niezwykle otwarta na ludzi, zauważalnie drzemią w niej ogromne pokłady ciepła, życzliwości i ludzkiej empatii. To bezsprzecznie cudowna i mocno pracowita osoba, ale też zadziorna i życiowo roztrzepana – czytelnik z pewnością łatwo odkrywa jej naturalny wdzięk. Podobnie szybko definiuje cechy kształtujące się na osobowość Michaela – świetnego prawnika, uchodzącego za szalenie przystojnego gbura. Ten pokazowy wręcz snob trzyma ludzi na dystans, ewidentnie potrzebuje też czasu na nawiązanie głębszej relacji, ale dzięki zastosowanej tu naprzemiennej narracji pierwszoosobowej, pozwala poznać się także od bardziej wrażliwej strony. Odbiorca z niekłamaną przyjemnością dostrzega w tym mężczyźnie potencjał na rasowego uczuciowca. I zaczyna śmiało eksplorować przykryte maską emocje.
Nie ma wątpliwości, że jest to przede wszystkim powieść romantyczna – to miłość ma tu grać pierwsze skrzypce. I tak właśnie się dzieje! Bez nachalnej gwałtownej namiętności, w odczuciu nieśpiesznie i zaskakująco subtelnie, z dużą ilością potrzebnych rozmów, z nutą uroczego szaleństwa. Nie brakuje też tutaj trudnych emocji – ich wachlarz otwiera się etapowo, sukcesywnie pozostawiając materiał do życiowych wzruszeń. Skomplikowane relacje rodzinne, ciężka choroba, brak zwykłego docenienia drugiej osoby – te motywy zdają się być najbardziej zaakcentowane. I przeszywająca serce samotność, sprytnie ukryta w pozorach szczęścia. Ale też moralizujący charakter nadchodzących świąt oraz kapryśna londyńska sceneria, które perfekcyjnie dopieszczają stworzony tu klimat.

Przepiękna historia – jestem nią kompletnie oczarowana! Powieść oszałamiająco zmysłowa i sensoryczna, a jednak daleka od fizycznej eksploracji ciał. Tu nikt się nie śpieszy – w tym uczuciu dominują fascynujące rozmowy, drobne życzliwe gesty i szczypta zadziornego szaleństwa, które razem komponują euforyczny smak tej cudownej opowieści. Serce w prezencie to nadzwyczaj rozkoszna zachęta do dbania o to, co najważniejsze – książka odczuwalnie komfortowa, rozgrzewająca i zabawna, a przy tym niesamowicie refleksyjna i rozczulająca, pełna trafnych życiowych spostrzeżeń. I efektownie otulona magiczną aurą świąt, z pewnością budująca i nieodkładalna.
_____ 
Współpraca płatna z Wydawnictwem AMARE.

„ZAGUBIONY” – SIMON BECKETT | Tu intryga nie gaśnie aż do ostatniej strony!

„ZAGUBIONY” – SIMON BECKETT | Tu intryga nie gaśnie aż do ostatniej strony!

Czasami wystarczy jeden niespodziewany telefon, aby naruszyć harmonię codzienności. Jeden głuchy krok w ciemność, który nieoczekiwanie staje się niechcianym obciążaniem – początkiem nieuniknionego starcia z bezwzględną przeszłością. Właśnie tak zaczyna się nowa seria Simona Becketta. Zagubiony znacząco kontrastuje z klimatem thrillerów kryminalnych z niezawodnym antropologiem sądowym Davidem Hunterem, w oczach odbiorcy przybiera postać znacznie bardziej sensacyjną i drapieżną, nadal jednak porównywalnie intrygującą i niebezpieczną.

A wszystko ukształtowane jest w duchu fabularnej niepewności. Tu nic nie jest oczywiste, każda scena zdaje się być niewiadomą, uparcie domagającą się interpretacji. Intuicja podpowiada jedno – odpowiedzi należy szukać w przeszłości. Tak też sugerują zastosowane tu retrospekcje – to z nich sukcesywnie wyłaniają się traumatyczne chwile z życia głównego bohatera. I to one świadczą o jego wiarygodności. Sierżant Jonah Colley regularnie wraca pamięcią do dnia, w którym zaginął jego czteroletni synek, ale jednocześnie wyraźnie unika rozmów o dawnym życiu, staje się przez to postacią zaskakująco tajemniczą i niejednoznaczną, ewidentnie potrzebuje czasu, aby dać się w pełni rozszyfrować. I czytelnik właśnie tego pragnie – chce wnikliwie rozpoznać jego intencje. Intensywnie przygląda się także pozostałym kreacjom, doskonale bowiem wie, że każdy może skrywać tu coś za pazuchą, szczególnie ten, który już nie żyje…

Autor znany jest z niezwykle obrazowego zarysu zastanej perspektywy, tu również przenikliwie traktuje scenerię, przekonująco portretuje także ludzkie przeżycia. Odbiorca z łatwością zatem wizualizuje sobie poszczególne epizody, wgryza się w ich niecodzienny charakter, sensorycznie wkrada się także w sferę emocjonalną, wymownie kategoryzując towarzyszące bohaterom troski, obawy i zagrożenia. I dostrzega, jak bardzo chce połączyć ze sobą wszystkie elementy tej zatrważającej układanki. Każde ujawnione kłamstwo i każde niedomówienie. Każdą mrożącą krew w żyłach zbrodnię. Finał bezsprzecznie szokuje, zdaje się być też mocno ofensywny i zauważalnie wartki, niewątpliwie staje się zachętą do wyczekiwania na kolejny tom.

Tu intryga nie gaśnie aż do ostatniej strony! Simon Beckett pokazuje nowe oblicze, nie zapominając o najbardziej spektakularnych akcentach kryminalnych – Zagubiony przeraża ogłuszającym i bezsprzecznie wieloznacznym charakterem zbrodni, jednocześnie ekscytuje niepokojącą skalą tajemniczości. W mojej opinii stanowi historię niesamowicie dynamiczną, frapującą i złowieszczą, odczuwalnie też niepokojącą i dosadną w zarysie emocjonalnym. Z pewnością sensacyjną, mroczną i nieprzewidywalną. Książka idealna dla czytelników szukających fabularnego niebezpieczeństwa.
_____ 
Współpraca płatna z Wydawnictwem Czarna Owca.

„DAISY DARKER” – ALICE FEENEY | Wyrafinowana w sztuce manipulacji czytelnikiem!

„DAISY DARKER” – ALICE FEENEY | Wyrafinowana w sztuce manipulacji czytelnikiem!

Jedna noc, jedna rodzina i cały wachlarz tajemnic, prowadzących do rozwiązania mrocznej zagadki. A wszystko na otulonej burzową aurą małej wysepce, w podniszczonej gotyckiej rezydencji, którą właśnie spowija finezyjnie rozchodzący się strach. Bo przecież wybija magiczna północ i babcia zostaje znaleziona martwa. Godzinę później zidentyfikowana zostaje kolejna ofiara... Właśnie tak rozdzierającą atmosferę kreuje Alice Feeney w przerażająco dobrej powieści Daisy Darker.

Tu po prostu czuje się odpowiedni klimat – zmącony panoszącą się za oknem burzą, uzupełniony przypływem, odgradzającym właśnie wyspę od reszty świata, jawnie dopieszczony niespodziewaną śmiercią, w odczuciu złowieszczy i bardzo enigmatyczny. Czytelnik szybko dostrzega tu motywy znane z klasyki kryminału, tak chętnie w literaturze eksploatowane, a jednak nadal mające wiele do zaoferowania. Zaciekawiony uważnie przygląda się kolejnym scenom, angażuje się też w poszczególne dialogi, nieustannie próbuje wyłapać w nich słowa klucze – ewidentnie chce w pojedynkę rozszyfrować rodzinne tajemnice Darkerów. Bo przecież zbrodnia nie pojawia się tu przypadkowo, zdaje się być wręcz oficjalną częścią wyrafinowanej intrygi, precyzyjnie zaplanowanej, zauważalnie złożonej i jednocześnie pokerowo zagranej.

Świetnym zabiegiem okazuje się zastosowana tu narracja pierwszoosobowa. Alice Feeney oddaje głos tytułowej Daisy Darker i pozwala jej samodzielnie budować charakterny smak tej osobliwej opowieści. A trzeba przyznać, że jest to bohaterka wyjątkowa – codziennie zmagająca się z wrodzoną wadą serca, perfidnie naznaczona perspektywą krótszego życia, bezspornie nieufna i wycofana, w dzieciństwie często zwyczajnie pomijana w zabawach. To właśnie przywoływane przez nią sukcesywnie wspomnienia dają możliwość wyrobienia sobie kompletnej opinii o wszystkich kreacjach. Spostrzeżenia kobiety okazują się zaskakująco szczere, momentami mało delikatne, wyraźnie nastawione na zaakcentowanie mrocznej strony ich osobowości. I chociaż relacja ta jest nieśpieszna, niespodziewanie nasączona też pięknem słowa, odbiorca z pewnością ją docenia – to dzięki niej dostrzega, że każda z postaci skrywa przerażający sekret, każda jest zatem tak samo podejrzana i może okazać się mordercą. Ten element niepewności sprawia, że zwyczajnie trudno jest oderwać się od lektury.

Fenomenalna powieść! Historia misternie zaplanowana, intrygująca i szalenie błyskotliwa, zauważalnie wyrafinowana w sztuce manipulacji czytelnikiem. Alice Feeney mistrzowsko zagęszcza atmosferę, wywołując nie tylko szalejącą za oknem nocną burzę, ale też przebiegle odcinając bohaterów od zewnętrznego świata. Każe im stanąć twarz w twarz z niespodziewaną zbrodnią. I świadomie negliżuje ciemną stronę ich osobowości. W mojej opinii Daisy Darker to ekscytująca konfrontacja z klasyką kryminału – tajemnicza, niepokojąca, w pełni uzależniająca.
_____ 
Współpraca płatna z Wydawnictwem W.A.B.

„NEON GODS” – KATEE ROBERT | Stworzona z myślą o czytelnikach szukających fabularnej zuchwałości

„NEON GODS” – KATEE ROBERT | Stworzona z myślą o czytelnikach szukających fabularnej zuchwałości

Jedna chwila zapomnienia. Ten moment, gdy wraz z towarzyszącymi jej nimfami, ochoczo zbierała tulipany, fiołki i storczyki nad brzegiem lśniącego oceanu. Nauczona przestrogami matki, przezornie unikała zdradzieckich narcyzów, a jednak gdy na jej oczach niespodziewanie wyrósł kwiat o niespotykanym dotąd pięknie i zniewalającym zapachu, szybko poddała się jego urokowi. Nie mając oczywiście pojęcia, że właśnie pada ofiarą boga podziemi. Właśnie tak głosi treść mitu o Persefonie i Hadesie, który fabularnie staje się fundamentem dla niezwykle upojnej i przede wszystkim współcześnej powieści Neon Gods – historii jawnie okrzykniętej sensacją TikToka.

Przekraczając próg tej książki, czytelnik powinien być świadomy, na co się decyduje. Otwiera bowiem drzwi do naznaczonego ciemnością dolnego miasta, gdzie rządy sprawuje Hades we własnej wyuzdanej osobie. Mityczny bóg podziemi sprawia wrażenie nadzwyczaj pewnego siebie, z pewnością nieobliczalnego w sprawowaniu władzy, w oczach kobiet natomiast nie tylko bezwstydnego, ale też wiecznie nienasyconego. I rzecz jasna, nieziemsko przystojnego. Dopiero spotkanie z szukającą w jego ramionach wsparcia Persefoną, uruchamia jego bardziej wrażliwą stronę. Początkowo niewidoczną, wręcz obcą i niezdefiniowaną, a jednak ujawniającą się sukcesywnie wraz z kolejnymi soczystymi zbliżeniami. Kobieta zdaje się być zaskakująco zuchwała w swoich rozważaniach, niesiona potrzebą ucieczki od niecnych planów matki, nie waha się wejść w mrok własnej cielesności, aby stać się spełnieniem przerażająco lubieżnych życzeń. I świadomie doświadcza rozkoszy, o jakiej wcześniej nawet nie słyszała.

Odbiorca trafia w sam środek przedstawienia fantasy o charakterze stricte erotycznym – tu nie ma najmniejszych wątpliwości. I trzeba napisać jasno, Katee Robert w żaden sposób nie ogranicza się w zarysie fabularnej namiętności – ostentacyjnie wchodzi w obszar intencjonalnej dominacji, obszernie eksponuje też zbliżenia, ceremonialnie pozbawione intymności. I co ważne, sumiennie unika przy tym zbędnej wulgarności. Nie zapomina również o tym, co w życiu najważniejsze – o sile najpiękniejszych uczuć. Tu ujawniają się przede wszystkim w opiekuńczości oraz naturalnej potrzebie zapewnienia bezpieczeństwa, szczególnie wobec zbliżającej się wojny. Z czasem atmosfera przybiera postać bardziej tajemniczej i niepokojącej, pełna jest bowiem czyhających za rogiem niebezpieczeństw. I to właśnie sprawia, że czytelnik angażuje się w ten spektakl niemal doszczętnie.

Historia nie dla każdego – stworzona z myślą o czytelnikach szukających fabularnej zuchwałości. Nasycony erotyzmem retelling mitu o Persefonie i Hadesie jawnie domaga się bowiem śmiałego spojrzenia na obszar intymności, oczekuje też otwartego podejścia do eksperymentalnego i zauważalnie odważnego oblicza namiętności. Tu rozkosz naznaczona jest nie tylko ludzkim pożądaniem, ale też przebiegłością i potrzebą dotkliwej zemsty – Katee Robert nakręca zmysły bohaterów na szaleństwo nieznanych im dotąd doznań, odbiorcę natomiast zachęca do efektownego pogłębiania zacisza własnej wyobraźni. Neon Gods to także ekspresja romantycznych uczuć, które niespodziewanie stają się najcenniejszym atrybutem.
_____ 
Współpraca płatna z Wydawnictwem Uroboros.

„CESARZOWA SISI” – GIGI GRIFFIS | Piękna, uczuciowa, absolutnie zniewalająca!

„CESARZOWA SISI” – GIGI GRIFFIS | Piękna, uczuciowa, absolutnie zniewalająca!

Małżeństwo na cesarskim dworze rzadko było emocjonalnie szczere, zazwyczaj oznaczało jedynie konieczną transakcję, wymuszoną brutalnie przez wyrobioną latami etykietę. Można wręcz rzec, że stanowiło czystą formalność, często ograbioną z magii prawdziwej miłości – ta ujawniała się bowiem tylko tam, gdzie odważnie potrafiła o siebie zawalczyć. I właśnie tak głębokie uczucie przeszyło jedną z najbardziej popularnych par: niepokorną Sisi oraz nadzwyczaj troskliwego cesarza Franciszka.

Cesarzowa Sisi to historia jawnie inspirowana oryginalnym serialem Netflixa – wyraźnie nastawiona na sferę uczuciową, momentami zaskakująco intymna, wizualnie niezwykle zmysłowa, bezsprzecznie też mocno przekonująca. Gigi Griffis przedstawia bohaterkę w bardzo młodym wieku, zaledwie kilkunastoletnią, żarliwie wspierającą starszą siostrę w przygotowaniach do wymarzonych zaręczyn z cesarzem Austrii. Jeszcze nieświadomą, że to ona rozkocha w sobie młodego mężczyznę. Autorka przedstawia Sisi od jej najbardziej osobistej strony – czytelnik z przyjemnością odkrywa jej niesamowitą osobowość, dostrzega nie tylko wysoką wrażliwość na bezmiar poezji oraz empatyczny stosunek do ukochanych zwierząt, ale też piękno wyjątkowej siostrzanej więzi. Widzi w niej także kobietę nader zadziorną, nierzadko zaskoczoną własną bezpośredniością, niewątpliwie waleczną, żywiołową i niezłomną. Franciszek zdaje się być równie uczuciowy i szlachetny, z pewnością chce podążać za głosem własnego serca. To właśnie entuzjastyczny dźwięk odurzenia wyzwala w nim stanowczość i odwagę w walce o własne marzenia.

Miłość pojawia się tu szybko, w odczuciu samych bohaterów zupełnie niespodziewanie – zauważalnie otula ich ekspresyjną siłą własnej autentyczności, uruchamia też nieujawniane dotychczas bodźce. Każe niejako wyrwać się zasadom etykiety i hardo udowodnić słuszność własnej zuchwałości. I pozwala namiętnie odpowiadać na potrzeby bliskości. Ten tytuł to także odzwierciedlenie dziewiętnastowiecznego życia dworskiego, pełnego spisków i niepokojących intryg, momentami wręcz szyderczego. I mocno uzależnionego od toczących się nieprzerwanie zdarzeń politycznych – zarysowanych esencjonalnie i ciekawie, bez zbędnych dłużyzn. Autorka obszernie odnosi się natomiast do postawy rodzicielek głównych kreacji, prezentując zaciekły wizerunek matki Franciszka – kobiety silnej, zdecydowanej, dostrzegalnie surowej, równomiernie obrazując osobliwy charakter matki Sisi, otwarcie faworyzującej starszą córkę. 

Piękna, uczuciowa, absolutnie zniewalająca! Gigi Griffis eterycznie portretuje to, co w uczuciach zdaje się być najważniejsze – niezmienną wrażliwość ludzkiej intymności. Cesarzowa Sisi to historia miłości jednej z najbardziej znanych par historycznych – fabularnie inspirowana serialem o tej samej nazwie, odczuwalnie nastawiona na namiętność i śmiałą chęć realizacji własnych marzeń. Opowieść zaskakująco uniwersalna w przekazie emocjonalnym, jednocześnie utrwalająca niezłomność kobiecego charakteru w obliczu walki o swoje. Książka plastycznie obrazująca brutalność dworskiej etykiety, przesiąknięta nie tylko intrygą i tajemnicami, ale też nieprzewidywalnością działań politycznych. Książka urzekająca w każdym calu.
_____ 
Współpraca płatna z Wydawnictwem Świat Książki.

„DZIKA PRZYGODA” – CHRISTINA LAUREN | Ta wyprawa brawurowo pobudza wyobraźnię!

„DZIKA PRZYGODA” – CHRISTINA LAUREN | Ta wyprawa brawurowo pobudza wyobraźnię!

Każdy inaczej zarządza wakacyjnym czasem. Jedni zachłannie upajają się słońcem przy hotelowym basenie, inni z fascynacją zwiedzają kolejne miejskie punkty widokowe, jeszcze inni szukają adrenaliny tam, gdzie pozornie czai się jedynie naturalny spokój. I właśnie tak zapalonych bohaterów przedstawia duet Christina Lauren – Dzika przygoda okazuje się dzika nie tylko z nazwy, w pewnym momencie zdaje się być zaskakująco wyrachowana, wręcz szalona i niebezpieczna, jawnie otulona żywiołem wskrzeszonej trafem namiętności.

Fabularnie wszystko dzieje się w zachwycającej scenerii – Park Narodowy Canyonlands jawi się tu jako miejsce doszczętnie zapierające dech, z pewnością piękne i malownicze, bezkreśnie nasączone pierwotną ciszą i szacunkiem do majestatu imponujących kanionów skalnych. Lily bezsprzecznie jest już oswojona z nieokiełznanym temperamentem pustyni, uzbrojona jest też w tajemnicze mapy, odziedziczone po ojcu – człowieku znanym z fanatycznego poszukiwania skarbów. Nie dzierży jednak jego swoistego fachu, w zamian próbuje przeżyć, dostarczając rozrywki żądnym przygód turystom – to właśnie w jednej z nieopierzonych grup wycieczkowych spotyka dawną miłość. I tak, jak w starciu z naturą sprawia wrażenie odważnej i mocno wykwalifikowanej, tak w temacie bliskości odbiorca z łatwością rozpoznaje w niej niepewność. I wyraźnie chce wyeksplorować, co dokładnie poróżniło tę dwójkę. Leo zdaje się być przypadkowym uczestnikiem niecodziennej wyprawy, a jednak na tle swoich kompanów, znacząco wyróżnia się wiedzą, opanowaniem i doświadczeniem.
Czytelnik mimowolnie zakleszcza ten tytuł w ramach powieści romantycznej, a jednak szybko przekonuje się o swoim błędzie. Niespodziewanie staje się bowiem świadkiem mrożącego krew w żyłach spektaklu, widowiska nie tylko żarliwego i tajemniczego, ale przede wszystkim mocno przygodowego, odczuwalnie też niepokojącego, momentami wręcz nieco surrealistycznego. Niełatwo jest zatem zdiagnozować, dokąd zaprowadzi odbiorcę ten finezyjny scenariusz. Ten element niepewności z pewnością intryguje, ale trzeba przyznać jasno, że może spotkać się z pewnym sceptycyzmem – jego fundamentem okazuje się nadzwyczaj osobliwe połączenie gatunków, na pewno zadziorne i charakterne, ale jednocześnie bardzo ryzykowne. Wizualnie domagające się otwartości na nowe.

Ta wyprawa brawurowo pobudza wyobraźnię! Duet Christina Lauren komponuje coś niebywałego – łączy współczesny western przygodowy z odczuwalnie dominującym tu wątkiem romantycznym. Dzika przygoda to w mojej opinii historia pięknie wskrzeszonej namiętności, odważnie eksponująca bezwzględność ludzkiego charakteru – książka zachwycająca nie tylko zuchwałym miksem gatunkowym, ale także rozczulającym fasonem fabularnej intymności. Powieść zadziwiająca niecodziennym przebiegiem zdarzeń, z pewnością intrygująca i awanturnicza, pełna czyhających niebezpieczeństw. A przy tym malowniczo zarysowana i mocno absorbująca!
_____ 
Współpraca płatna z Wydawnictwem Poradnia K.

„ZDRAJCA I GENERAŁOWA” – JOANNA WTULICH | Wstrząs przychodzi późno, ale zostaje z czytelnikiem na zawsze.

„ZDRAJCA I GENERAŁOWA” – JOANNA WTULICH | Wstrząs przychodzi późno, ale zostaje z czytelnikiem na zawsze.

Przerażające skalą okrucieństwa bitwy, mrożące krew w żyłach męskie pojedynki i wreszcie bezduszne wendety, kierowane w stronę rozpoznanych zdrajców – w czasach napoleońskich litość była prawdopodobnie pojęciem unikalnym, liczyła się przede wszystkim przebiegłość, niesiona żądzą krzewienia własnej władzy. Ten niezaprzeczalnie perfidny charakter zostaje wyraźnie podkreślony w Zdrajcy i generałowej – powieści stanowiącej niezwykle emocjonalną kontynuację Uciekinierki i ułana. Joanna Wtulich ponownie wkracza w nasycony intrygami dziewiętnasty wiek, aby w jego tajemniczych zaułkach, utrwalić spektakularną siłę wielkiej namiętności.

Na pierwszy plan otwarcie wysuwa się tutaj miłość – dostrzegalnie żarliwa, szczera i ekscytująca, a jednak naznaczona szaleństwem brutalnej scenerii. I fabularnie tak bardzo odległa, wręcz nieosiągalna. Bo przecież staje na drodze ważniejszemu zadaniu – próbie odzyskania ukochanego dziecka. Émilie Treillard ma przed sobą niewyobrażalnie trudny wybór, a jednak nie waha się podjąć decyzji. I zdaje się być w niej nadzwyczaj harda, waleczna i przekorna. Jawnie prowadzona płomieniem matczynego impulsu. Czytelnik nie kryje podziwu dla niezłomnej postawy Francuzki, ale z łatwością spostrzega także boleść jej duszy, widzi niepokojącą rozpacz i wszechogarniający ją smutek. Jej wewnętrzna odwaga nieodwracalnie wymaga bowiem drastycznych poświęceń. Odbiorca dosłownie czuje jej emocje, podobnie interpretuje zachowania Antoniego. Mężczyzna trafnie podąża za własnym instynktem, ale musi też sprostać najtrudnieszemu – odnalezieniu siebie. Joanna Wtulich intensywnie wgryza się w uczuciową jedność tej pary, równomiernie jednak poszerza wątek sercowy Krysi, siostry Antoniego. To niespodziewany akcent, aczkolwiek podglądany z przyjemnością. 
Początkowo akcja mknie nieśpiesznie, autorka intencjonalnie przypomina okoliczności, w jakich zakończył się poprzedni tom. Pozwala też odtworzyć dobrze już znany klimat dziewiętnastego wieku – utkany nicią bezwzględności, odczuwalnie burzliwy i nieokiełznany, pełen czyhających niebezpieczeństw. Z czasem czytelnik zauważa, że bieg wydarzeń stanowczo nabiera tempa, staje się coraz bardziej niepokojący i zapalczywy, nierzadko napędzany nikczemną lubieżnością. I momentalnie przybliża odbiorcę do finału, który w odczuciu zdaje się być bezlitosnym dopełnieniem wszystkich wątków… To właśnie zakończenie uzbraja wrażenia w najtrudniejsze emocje.

Joanna Wtulich ponownie odzwierciedla rumor agresywnej epoki napoleońskiej – dostrzegalnie nabrzmiałej od impulsywnej zuchwałości, wyraźnie obciążonej radykalną potrzebą zemsty, niewątpliwie krwawej, brawurowej i nieobliczalnej. Zdrajca i generałowa to romans historyczny, literalnie naznaczony namiętnością i głosem walecznego serca, ale też powieść osadzona w rzetelnie zarysowanej scenerii – odczuwalnie mocno awanturniczej, buńczucznej i niebezpiecznej, intencjonalnie zakleszczonej w jarzmie zatrważających scen, otwarcie domagającej się ofiar. Fabularny wstrząs przychodzi późno, ale zostaje z czytelnikiem na zawsze.
_____ 
Współpraca płatna z Wydawnictwem LIRA.

„FALL IN LOVE” – MARIKA KRAJNIEWSKA | Zaskakująca skalą trudnych emocji.

„FALL IN LOVE” – MARIKA KRAJNIEWSKA | Zaskakująca skalą trudnych emocji.

Smutek zazwyczaj czai się w ukryciu. Najczęściej jest po prostu niewygodny i tym samym niemile widziany, kamufluje się zatem w szczelinach rutynowej codzienności, nierzadko ukrywa pod pięknie dobranym uśmiechem. A przecież tak bardzo gryzie i przytłacza, z pewnością uciążliwie wypełnia wszystkie myśli. Tylko wnikliwy obserwator ma szansę dojrzeć w oczach jego dojmujący refleks. Jeśli człowiek ten wykaże się dodatkową ciekawością, może nawet znaleźć jego źródło i podjąć się najtrudniejszego – wyciągnięcia pomocnej dłoni. I właśnie takiego bohatera przedstawia Marika Krajniewska w niezwykle refleksyjnej powieści Fall in love.

Tym razem okładka wizualnie myli czytelnika. Intensywnie mieniąca się ciepłymi barwami, naznaczona hasłem najsłodszego romansu na jesień, przywodzi na myśl lekką opowiastkę, może nawet rozkoszną komedię romantyczną, a jednak autorka nadaje tej historii znacznie bardziej dramatyczny ton. Fabularnie pozwala zaangażować się w pasjonującą codzienność dwójki bohaterów, zachęca do podziwiania sztuk teatralnych i pobudzania wyobraźni smaków za pomocą kolejnych słodkich wypieków. Bo przecież Adam spełnia się właśnie w roli wybornego cukiernika. I robi to z ujmującą miłością! Odbiorca widzi w nim dobrego człowieka, inspirującego uroczą osobowością, pomocnego, zauważalnie bezinteresownego, ale spostrzega też mężczyznę wyzwolonego od trudnej przeszłości, nieco tajemniczego, jakby niedopowiedzianego. To właśnie on dostrzega kobietę w czerwonej czapce. I to on spontanicznie definiuje jej wielkie niebieskie oczy – dziwnie wypłowiałe, chłodne, wyraźnie wypełnione niezrozumiałym smutkiem.

Chociaż czytelnik poznaje wydarzenia, obserwując naprzemiennie obu bohaterów, intuicyjnie bardziej przypatruje się Jagodzie. Kobieta sprawia wrażenie nieco apatycznej, z pewnością przygnębionej i mocno rozdartej, ewidentnie jest zagubiona w pętli narastającego rozczarowania. To na jej przykładzie autorka pokazuje, jak dalekie od ideału może być upragnione małżeństwo. Nasycone złośliwością wyrzuty, brak jakiegokolwiek wsparcia, pozbawiona skrupułów przemoc – serce bohaterki bezsprzecznie wypełnione jest rozpaczą i alarmującym bólem, także samotną bezradnością, wyrażoną nagminnym poczuciem winy. Ta historia daleka jest od przyjemnego romansidła, naocznie przypomina kobiecy dramat, w odczuciu zdaje się być wręcz niełatwa i wstrząsająca, szczęśliwie nacechowana też nadzieją na lepsze jutro. I pewnym niespodziewanym uczuciem.

Pozornie urocza, potulna i czarująca, a jednak brutalnie wdzierająca się do ludzkiej wyobraźni. Fall in love to historia rozkoszna jedynie dla podniebienia, fabularnie natomiast odarta ze słodkiej romantycznej kokieterii, niesamowicie dramatyczna i mocno przejmująca. Odczuwalnie dojrzała, wymowna, zaskakująca skalą trudnych emocji. Marika Krajniewska intencjonalnie dotyka koszmaru niejednej kobiety – przedziera się przez codzienność nasączoną smutkiem i goryczą zatrważającej bezradności, momentami jawnie dopomina się szerokiej refleksji. I tym samym zachęca do otwarcia się na własne potrzeby.
_____ 
Współpraca płatna z Wydawnictwem Kobiecym.

„CO BY BYŁO, GDYBY” – HOLLY MILLER | Niepowtarzalna, rozczulająca, tak bardzo życiowa…

„CO BY BYŁO, GDYBY” – HOLLY MILLER | Niepowtarzalna, rozczulająca, tak bardzo życiowa…

Człowiek jest kowalem swojego losu – to stare włoskie powiedzenie wydaje się aż nadto prawdziwe, z pewnością jest bardzo uniwersalne i ponadczasowe. Każdy przecież sam dokonuje wyborów i sam otwiera drzwi do kolejnych życiowych rozdziałów, każdy zatem samodzielnie buduje dorosły wizerunek otaczającej go codzienności. Holly Miller obrazuje ten fakt w sposób piękny i nieoczywisty zarazem – pozwala bowiem poznać dwie różne ścieżki życia swojej bohaterki. Zagadkowy tytuł powieści nie jest zatem przypadkowy.

Czasami wystarczy jedna chwila, aby książka płomiennie wdarła się do serca. I ta historia właśnie taka jest – żywiołowo rozchodzi się po wyobraźni, szybko okazuje się też niezwykle romantyczna, ciepła i urzekająca, a przy tym mocno nasiąknięta trudnymi emocjami. Odbiorca spotyka Lucy na prawdziwym rozdrożu – zarówno zawodowym, niesionym marzeniami o napisaniu powieści lub spełnieniu się w roli copywriterki, jak i tym osobistym, jawnie kierującym myśli w stronę dwóch męskich spojrzeń, świeżo poznanego i z pewnością intrygującego fotografa Caleba, a także obiecującego prawnika Maxa, z którym była kiedyś związana. Dwie życiowe wizje i jedna krótka decyzja, która zdeterminuje, jak będzie wyglądało dalsze życie kobiety. I tylko czytelnik ma ten wyjątkowy przywilej, aby poznać obie wersje.
Autorka robi coś przewrotnego – prezentuje dalsze życie Lucy w dwóch alternatywnych scenariuszach. I stosuje ten zabieg naprzemiennie, korzystając z mocno przejmującej narracji pierwszoosobowej. Odbiorca intuicyjnie ma tu swojego faworyta, z pewnością wierzy też, że obrana myśl okaże się lepszym obliczem, ale jednocześnie z żywym zainteresowaniem podgląda obie historie i próbuje dostrzec, która opcja finalnie stanie się bliższa sercu samej bohaterki. Tu nie ma miejsca na łatwe uczucia – każda z dwóch ścieżek okazuje się niejako spełnieniem marzeń, każda przynosi chwile upragnionej miłości, każda też zapewnia ogrom niezapomnianych wrażeń. Jednocześnie obie przesiąknięte są wonią potrzebnej refleksji i goryczą nieuniknionych wątpliwości, także smakiem brutalnej nieprzewidywalności zdarzeń. I właśnie ten emocjonalny wydźwięk sprawia, że powieść ta jest tak dogłębnie poruszająca i wiarygodna, niekiedy wręcz jawnie ściskająca za gardło.

Niepowtarzalna, rozczulająca, tak bardzo życiowa... Jestem absolutnie zachwycona efektowną kompozycją zdarzeń! Co by było, gdyby to historia podzielona na dwa niesamowite i bezsprzecznie absorbujące scenariusze fabularne – przedstawione naprzemiennie, dostrzegalnie naznaczone marzeniami oraz głosem spragnionego serca, jednocześnie wyraźnie nasączone głębią naturalnych wątpliwości, mocno burzliwe i przejmujące, intencjonalnie wywołujące łzy wzruszenia. Holly Miller namiętnie porusza się po zaułkach kobiecej wrażliwości, świadomie pozostawiając w niej refleksyjną myśl o roli zmiany w życiu człowieka. Książka piękna i zaskakująco wartościowa!
_____ 
Współpraca płatna z Wydawnictwem MUZA.

„PORZUCONA CÓRKA” – DONATELLA DI PIETRANTONIO | Ta młoda dziewczyna jest tak bezradna…

„PORZUCONA CÓRKA” – DONATELLA DI PIETRANTONIO | Ta młoda dziewczyna jest tak bezradna…

Utożsamiana z bliskością, wsparciem i bezpieczeństwem, nierzadko stanowiąca wręcz obraz najważniejszej życiowej wartości. Rodzina. Jedno proste słowo i cały pakiet obszernych definicji. Bo przecież to najbliżsi są potrzebnym schronieniem, to oni wyciągają w potrzebie pomocną dłoń i to oni świadczą o tak ważnej dla człowieka przynależności. Ale nie zawsze jest tak pięknie. Czasami wizerunek ten rozpływa się w brutalnej rzeczywistości, staje się jedynie skrawkiem ulotnego marzenia, nieistotną mrzonką lub naturalnie blaknącym wspomnieniem. I właśnie tak minorowy portret rodzinny maluje Donatella Di Pietrantonio swojej trzynastoletniej bohaterce.

Czytelnik nie potrzebuje wielu słów – momentalnie dostrzega w niej niewyobrażalny ból. Nie fizyczny, a ten niesiony bezradnością wobec niechcianej adaptacji. Ta dziewczyna zostaje bezdusznie zmuszona do zamknięcia własnej przeszłości. Żegna swój dom, żegna rodziców, żegna też szkołę, pływalnię i wspólne spacery nadmorskimi bulwarami. Tego już w jej codzienności nie ma. Pozostaje jedynie pokłosie brutalnego rozstania – dla odbiorcy sytuacja ta zdaje się być nieprzeciętnie trudna, wręcz wstrząsająca i niezrozumiała, nieuchronnie skłania do budowania treści własnej refleksji, staje się wymownym ciężarem, który odczuwalnie trapi i doskwiera. I każe formułować to najważniejsze pytania – dlaczego nastolatka naznaczona przydomkiem Arminuta, musi opuścić rodzinę, która zdaje się żywić do niej szczere uczucia? Dlaczego musi wrócić do miejsca, którego de facto nie zna?

Ta historia jest tak krótka, zaledwie dwieście dwadzieścia stron, a wciąż intensyfikuje doznania. Wizualnie okazuje się traumatyczną rozłąką z rodziną – takim fabularnym symbolem porzucenia, który boleśnie wgryza się w dziewczęcą wrażliwość i każe zmierzyć się jej z rodzącą się w sercu samotnością. To przeżarta smutkiem narracja kreuje tak mocny wydźwięk tej powieści. Dźwigana niedorosłą wyobraźnią, a jednak zaskakująco dojrzała, treściwa, w odczuciu nader poruszająca. Przychodzą takie momenty, w których opowieść ta zdaje się być aż nadto przejmująca. Autorka każe patrzeć nie tylko na wymierzoną rozstaniem tęsknotę, ale także na trudny proces oswajania się z nową rzeczywistością – z rodziną wielodzietną, biedną, zauważalnie bardziej surową. I odbiorca patrzy. Patrzy i mimowolnie definiuje marazm jej wewnętrznego rozdarcia.

Ta młoda dziewczyna jest tak bezradna… Tak bardzo przesiąknięta tęsknotą i boleśnie ogłuszona goryczą, tak niewyobrażalnie smutna. Po prostu sama w obliczu traumy. Donatella Di Pietrantonio charakternie przebija się do wyobraźni, proponując historię pięknie napisaną i nieoczywistą, a przy tym świadomie angażującą różne zmysły. Porzucona córka to w moim odczuciu szalenie intymne i mocno sugestywne, a przy tym niezwykle poruszające świadectwo zagubienia w zaułkach własnej tożsamości. Naprawdę trudno o bardziej wiarygodną, treściwą i jednocześnie ujmującą definicję porzucenia!
_____ 
Współpraca płatna z Wydawnictwem Mando.

„MANIPULACJA” – KLAUDIA MUNIAK | Thriller niesiony trwogą kobiecej wrażliwości!

„MANIPULACJA” – KLAUDIA MUNIAK | Thriller niesiony trwogą kobiecej wrażliwości!

Upragnione macierzyństwo. Doświadczenie jedyne w swoim rodzaju, z pewnością starannie pielęgnowane i mocno gloryfikowane, dla wielu nadal stanowiące świadectwo kobiecości. A przecież nie każda kobieta chce zostać matką. Tak samo nie każda może nią zostać. To bardzo czuły punkt, wymagający niezwykłej subtelności słów i zwyczajnej ludzkiej empatii, a jednak wciąż narażony na krzywe spojrzenia i nieprzyjemne parszywe osądy. I właśnie tak wrażliwy temat staje się podłożem intrygi w mocno przejmującej propozycji Klaudii Muniak – Manipulacja bezsprzecznie przyciąga uwagę.

Przekraczając próg tej powieści, odbiorca szybko odnajduje się w jej niepokojącej scenerii, doskonale też zdaje sobie sprawę, że staje się właśnie uczestnikiem rasowego thrillera psychologicznego, częściowo medycznego, którego finał może okazać się nieobliczalny. Ta niepewność zdarzeń zdaje się być wyczuwalna tutaj najbardziej – otwarcie bowiem towarzyszy przerażonym kobiecym bohaterkom, wyraźnie determinuje ich przemyślenia, staje się takim niechcianym towarzyszem, mimowolnie wywołującym coraz bardziej alarmujące gesty. Czytelnik z zainteresowaniem przygląda się kolejnym scenom, próbuje wyłuskać z nich jak najwięcej detali, odruchowo zaczyna snuć też własne podejrzenia. Ewidentnie chce rozwiązać tę zagadkę przed czasem. I fragmentarycznie się to udaje, zaproponowane rozwiązanie może zaskoczyć, ale zdaje się być prawdopodobną konsekwencją wcześniejszych scen.

Intryga niezaprzeczalnie frapuje, ale autorka kładzie nacisk przede wszystkim na warstwę obyczajową – w odczuciu bardzo osobistą i emocjonalną, w swojej treści dosadnie przybliżającą dramat niejednej kobiety. Liczne poronienia i niedonoszone ciąże – to niewątpliwie traumatyczne przeżycia, w rzeczywistości nadal stanowiące bolesny temat tabu, często ograbione z tak bardzo potrzebnego wsparcia. Doświadczenia bohaterek zdają się być zaakcentowane nadzwyczaj wnikliwie, wielokrotnie też powielane, co z jednej strony podkreśla poziom wewnętrznego niepokoju, z drugiej może okazać się dla odbiorcy nieco męczące. Z pewnością podparte są nie tylko poruszającą narracją pierwszoosobową, ale też wiedzą psychoterapeutyczną dotyczącą dyskusyjnej inkubacji snów. Czytelnik docenia także społeczny motyw dopełniający – nieświadome niszczenie własnej anonimowości w sieci. Zjawisko zgubne i niebezpieczne, ułatwiające przestępcom przerażające działania stalkingowe.

Thriller niesiony trwogą kobiecej wrażliwości! Historia zaskakująco intymna w warstwie psychologicznej, zauważalnie absorbująca, emocjonalnie nasączona smutkiem, rozgoryczeniem i niepewnością. Klaudia Muniak świadomie narusza obszary bardzo osobiste – przybliża bolesne, wręcz traumatyczne skutki poronienia, intencjonalnie traktuje niespełnione macierzyństwo jako ważny element intrygi. Manipulacja to także fabularny zarys niebezpiecznego zjawiska, jakim niewątpliwie jest stalking w sieci. Książka nieco schematyczna w treści zdarzeń, a jednak mocno dramatyczna i niepokojąca, z pewnością godna polecenia.
_____ 
Współpraca płatna z Wydawnictwem Kobiecym.

„WYŚNIONE SZCZĘŚCIE” – KRISTIN HANNAH | Powieść w odczuciu ujmująca, nastrojowa i fascynująca!

„WYŚNIONE SZCZĘŚCIE” – KRISTIN HANNAH | Powieść w odczuciu ujmująca, nastrojowa i fascynująca!

Boże Narodzenie zazwyczaj przywołuje w myślach cudowny obraz – przepełniony radością, uśmiechem oraz ciepłem rodzinnych spotkań, wymownie nasączonych rozmowami i pięknem wzajemnej bliskości. Ale nie każde święta przynoszą tak soczyste doznania – czasami wręcz jawią się jako dni niechciane, może nawet najgorsze w roku, nierzadko naznaczone smutkiem, tęsknotą i boleśnie przeszywającą samotnością. I właśnie taką bohaterkę przedstawia Kristin Hannah w czarującej powieści Wyśnione Szczęście.

Nie ma wątpliwości, że jest to książka wyjątkowa, zajmująca i wizualnie bardzo finezyjna, ale fabularnie okazuje się nie lada zaskoczeniem dla miłośników twórczości Kristin Hannah. Autorka fenomenalnego Słowika proponuje bowiem coś niebywałego – świadomie przekracza granice realizmu, aby zaprosić odbiorcę do świata otulonego literacką magią, w odczuciu niemal baśniowego, a przy tym ochoczo rozpływającego się po chłonnych zasobach wyobraźni. Czytelnik z niekłamaną przyjemnością daje się porwać tej niecodziennej opowieści, zachwyca się jej barwnym, czarującym i bezsprzecznie słodkim charakterem, podziwia też jej mocno osobisty, wręcz intymny wydźwięk. Wszystko za sprawą świetnie dobranej narracji pierwszoosobowej – odczuwalnie nasyconej ekspresją i wewnętrznym bólem, z pewnością niezwykle przejmującej.

Relacja Joy zdaje się odzwierciedlać emocje wielu kobiet znajdujących się w podobnej sytuacji, pozwala też zajrzeć do jej uczuć, wyraźnie przeszytych smutkiem i naturalnym w tej sytuacji poczuciem bezradności. To zdrada staje się tu motywem wiodącym i to ona skrada myśli głównej bohaterki. Nie jest tu jednak jedynym motywem. Żałoba po bliskiej osobie oraz przeżarta bolesną tęsknotą niechęć do pogodzenia się z nieodwracalnym – to właśnie tak traumatyczne tematy porusza autorka. Ale ta historia to przede wszystkim głos wyśnionej nadziei – delikatnie tlącego się światełka w tym niewyobrażalnie ciemnym tunelu, promieniującego nie tylko magiczną aurą świąt, ale przede wszystkim głosem kochającego serca. To właśnie w nieśmiałych promieniach lepszego jutra, przemycone są tu najważniejsze wartości.

Kristin Hannah czaruje eterycznością słowa! I robi coś absolutnie wyjątkowego – niespodziewanie wkrada się w przestrzeń realizmu magicznego, aby w jej subtelnej aluzyjności ukryć najpiękniejsze wartości. Wyśnione szczęście to przede wszystkim fabularna definicja nadziei – powieść w odczuciu ujmująca, nastrojowa i fascynująca, a przy tym rozkosznie angażująca ludzkie zmysły. To także historia przejmującego poszukiwaniu własnej tożsamości – z pewnością nieprzeciętna, refleksyjna i satysfakcjonująca. Efektownie oddająca aurę zbliżających się świąt.
_____ 
Współpraca płatna z Wydawnictwem Świat Książki.

„BĘDĘ TOBĄ” – JANELLE BROWN | Niewątpliwie frapująca, nieprzeciętna i tajemnicza!

„BĘDĘ TOBĄ” – JANELLE BROWN | Niewątpliwie frapująca, nieprzeciętna i tajemnicza!

Dziecko w świecie show-biznesu to zawsze kontrowersyjny temat. Z jednej strony piękna przygoda, spełnienie marzeń, także wyjątkowa szansa na rozpoczęcie kariery od najmłodszych lat, z drugiej natomiast ogromne ryzyko zachłyśnięcia się tym mocno ambicjonalnym i wyraźnie zamkniętym środowiskiem, nierzadko przytłaczającym lub wręcz toksycznym, a z pewnością odbierającym młodemu człowiekowi najważniejsze – dzieciństwo oraz tak ważny kontakt z rówieśnikami. I właśnie tak wymagającą przeszłość mają za sobą bohaterki książki Będę Tobą Janelle Brown, autorki niesamowitej Oszustki.

A jest to historia o ludzkich słabościach – w moim odczuciu powieść przede wszystkim obyczajowa, ale też oprószona szczyptą wyczuwalnego napięcia, cechującego często thrillery psychologiczne. To także mocno poruszający dramat, który czytelnik poznaje dosłownie od fundamentów – wszystko dzięki zauważalnie rozbudowanej i wyraźnie osobistej narracji pierwszoosobowej. Autorka świadomie oddaje głos dwóm kobietom – ewidentnie chce, aby odbiorca miał możliwość spojrzenia na fabułę z dwóch zaangażowanych w nią perspektyw. To właśnie podzielona na części relacja pozwala tak wnikliwie i dokładnie rozpoznać smak tej zatrważającej w treści opowieści. I pozwala zrozumieć, jak niebezpiecznie chłonna może okazać się ludzka psychika – szczególnie w obliczu nagminnie powtarzających się porażek i życiowych niepowodzeń.

Podobnie jak miało to miejsce w Oszustce, tu również Janelle Brown stawia na osobliwe kobiece kreacje – tym razem siostry bliźniaczki, fizycznie niemal identyczne, a jednak charakterologicznie zupełnie inne. To one stają się malarzem tej opowieści i to one nieśpiesznie portretują burzliwość świata dziecięcego show-biznesu – używają przy tym najbardziej wiarygodnego argumentu, jakim bezsprzecznie jest paleta przeżytych doświadczeń. I tak samo szkicują gorycz własnych słabości. Długotrwałe problemy z zajściem w ciążę, rozstanie, porażki zawodowe, uzależnienia, naiwność względem podejrzanych grup wsparcia – te motywy wyróżniają się tu najbardziej. I to one tworzą intrygujący wizerunek fabularny. Dla odbiorcy stają się nie tylko intrygującą w treści opowieścią, ale przede wszystkim porządnym materiałem do społecznej dyskusji.

Janelle Brown ponownie to robi! Idąc ścieżką przenikliwej, odczuwalnie nieśpiesznej, a przy tym szalenie absorbującej kobiecej narracji, świadomie fabularyzuje niebezpieczeństwo ludzkich słabości. Będę Tobą to nie tylko przerażający portret bliźniaczek zanurzonych w bezwzględnym świecie show-biznesu, to także dramat dorosłych już kobiet, dostrzegalnie zagubionych w przeżartej porażkami codzienności. Historia intencjonalnie obdarta z mrocznej zbrodni, a jednak nieobliczalna w treści zdarzeń, niewątpliwie frapująca, nieprzeciętna i tajemnicza. Z pewnością też refleksyjna i mocno sugestywna, jawnie podnosząca ważne kwestie społeczne, rodzinne i psychologiczne.
_____ 
Recenzja we współpracy z Wydawnictwem Agora.

„WYBACZ MI” – GEBRIELA GARGAŚ | Niewyobrażalna skala traumatycznych doznań!

„WYBACZ MI” – GEBRIELA GARGAŚ | Niewyobrażalna skala traumatycznych doznań!

Znaleźć siebie – zadanie pozornie proste, mogłoby się wydawać, że banalne, wręcz czekające w zasięgu ręki, a jednak zaskakująco trudne, może nawet abstrakcyjne lub wymagające zbyt wielu poświęceń, dla niektórych po prostu nieosiągalne. Bo nie każdy ma odwagę zajrzeć w głąb własnego serca, nie każdy też potrafi zatrzymać na moment życie, aby przejrzeć się w lustrze dojmujących doświadczeń. Czasami potrzebny jest impuls z zewnątrz, jakieś wydarzenie, które niespodziewanie wymusza porządny reset myśli. I właśnie w takim momencie czytelnik poznaje bohaterkę książki Wybacz mi – najnowszej propozycji Gabrieli Gargaś.

A jest to powieść nasączona splotem wielu poruszających scen. Emigracja, samotność, tęsknota, zdrada, trud macierzyństwa, uzależnienie, a także odkrywanie własnej tożsamości – te motywy zaakcentowane są tu najbardziej i to właśnie one składają się na kształt całej fabuły. Ta mocno zaskakuje, początkowo zdaje się być naturalnym efektem życia zagranicą, a jednak z czasem przybiera wygląd bardziej dramatyczny, smutny, wręcz jawnie ocierający się o łzy. Zauważalnie obciążona jest dużym bagażem emocjonalnym, niejednokrotnie zatem łamie serce i zachęca odbiorcę do szczerych refleksyjnych przemyśleń. Z pewnością pokazuje też, jak zdumiewające i nieokiełznane potrafi być ludzkie życie. I jak chętnie powiela scenariusze w kolejnych pokoleniach – niby inni bohaterowie i inne okoliczności, a jednak te same bolączki, słabości, strapienia…

Autorka robi też coś swoistego i efektownego zarazem – nie utrwala tej historii bezpośrednio, w zamian pozwala jej fragmentom sączyć się za pomocą wspomnień zapisanych w rodzinnym pamiętniku. To właśnie w dawnych zapiskach czekają szokujące tajemnice, to w nich czają się traumatyczne przeżycia i to w nich ukryty jest klucz do najważniejszych życiowych decyzji. A w grę wchodzą nadzwyczaj bolesne emocje. Niepewność, szok, niedowierzanie, smutek i rozgoryczenie – Klaudia zupełnie nie jest na to przygotowana. Czytelnik także. Ale jednocześnie doszczętnie angażuje się w to przedstawienie i razem z czterdziestoletnią kobietą mierzy się z tragiczną przeszłością jej własnej mamy. I wyraźnie czuje przerażającą głębię ulewającej się z niej boleści – wizualnie przykrej i dojmującej, a jednak tak pięknie oczyszczającej. I zwyczajnie potrzebnej.

Niewyobrażalna skala traumatycznych doznań! Książka w odczuciu impulsywna, życiowa i zatrważająca, w przebiegu natomiast intrygująca, charakterna i mocno tajemnicza. Gabriela Gargaś świadomie obnaża finezję ludzkich słabości i to właśnie na ich burzliwej kanwie, komponuje materiał do dojrzałej refleksji. Wybacz mi to przede wszystkim fabularna esencja rodzinnego dramatu – historia przepełniona ekspresją smutku i bolesną goryczą jawnych wątpliwości, a jednocześnie pięknie angażująca zmysły, esencjonalna, bogata w ważne przemyślenia. I mimowolnie wywołująca łzy wzruszenia.
_____ 
Recenzja we współpracy z Wydawnictwem Czwarta Strona.

„DALEKO OD SIEBIE” – AGATA KOŁAKOWSKA | Tak bardzo kobietom potrzebna, tak wymownie refleksyjna!

„DALEKO OD SIEBIE” – AGATA KOŁAKOWSKA | Tak bardzo kobietom potrzebna, tak wymownie refleksyjna!

Prawdziwa przyjaźń potrafi przetrwać najtrudniejsze chwile. W obliczu największej traumy może stać się wręcz niezastąpiona, z pewnością okazuje się wtedy ważnym i zwyczajnie potrzebnym wsparciem. Ale nie zawsze dotrzymuje dotkliwym emocjom kroku, czasami wręcz gubi się w ich szerokim spectrum, pozostawiając po sobie jedynie gorycz i długoletnie zniechęcenie. I właśnie taką relację buduje Agata Kołakowska w mocno przejmującej powieści Daleko od siebie. Ta historia bezsprzecznie dotyka najczulszych strun.

Jedna myśl stanowczo wychyla się tu do przodu – to historia o kobietach i właśnie na potrzeby kobiet sportretowana. Świadomie zanurzona w ich wrażliwości, naturalnie rozchodząca się po wyobraźni, w odczuciu zaskakująco intymna. I zdaje się być odzwierciedleniem wielu autentycznych wzruszeń, fabularnie dotyka bowiem najbardziej dotkliwych przeżyć. Odbiorca poznaje ich bolesny smak na kanwie wyjątkowej przyjaźni – kiedyś pięknej, fundamentalnej, mogłoby się wydawać – niepodważalnej, a jednak dostrzegalnie zaburzonej, mocno struchlałej, niechybnie przerwanej na lata. Agata Kołakowska dosłownie przenika emocjonalną codzienność bohaterek, zagłębia się w ich wymownych przemyśleniach, zauważalnie chce, aby czytelnik miał kompletny obraz targających nimi uczuć. I robi to w sposób wiarygodny, dosadny i autentyczny.

To bez dwóch zdań nie jest łatwa historia, w przebiegu ukazuje konsekwencje niewyobrażalnego dramatu. Autorka celowo otwiera pozornie zamknięty rozdział – bazując na regularnych retrospekcjach, przywołuje zdarzenia, które na wiele lat przecięły niesamowitą więź. Można rzecz, że zniszczyły niezniszczalne. I to właśnie te sceny okazują się w odbiorze najbardziej ujmujące, trudne, szalenie refleksyjne. Czytelnik z pewnością docenia prawdopodobny charakter tej powieści, bez wątpienia zdaje sobie zatem sprawę, że podobna sytuacja mogłaby wydarzyć się naprawdę, zbierając żniwo przerażającego smutku, rozpaczy i dojmującej wewnętrznej samotności. Bo przecież nikt nie przeżyje za człowieka jego własnych emocji.

Niesamowicie intymna, dojrzała i wzruszająca, a przy tym tak bardzo kobietom potrzebna, tak wymownie refleksyjna – właśnie takie odczucia pozostawia we mnie książka Agaty Kołakowskiej. Daleko od siebie to fabularna esencja boleśnie przerwanej przyjaźni – niepowtarzalnej więzi, która po latach wraca z całym bagażem traumatycznych doznań. Ta historia wnika ofensywnie do zaułków kobiecej wrażliwości, zdaje się być przepełniona goryczą niesprawiedliwości i jednocześnie niewyobrażalną skalą trudnych emocji. Ale daje też nadzieję i pozwala dojrzeć światełko w tunelu. Po prostu piękna powieść.
_____ 
Recenzja we współpracy z Wydawnictwem Oblicza.

„WYBÓR MATKI” – MAŁGORZATA GARKOWSKA | Piękny i zarazem wymowny portret powojennej goryczy!

„WYBÓR MATKI” – MAŁGORZATA GARKOWSKA | Piękny i zarazem wymowny portret powojennej goryczy!

Życie to niewątpliwie najbardziej szalony scenariusz – pełen pięknych uśmiechów i niesionych rodzinną bliskością wzruszeń, ale też nasycony zasięgiem niespodziewanych zwrotów akcji, które stanowią najlepszy argument dla jego nieobliczalnego charakteru. Tym bardziej, jeżeli przesiąknięty jest aromatem niedawno zwieńczonej wojny. Właśnie taką scenerię buduje Małgorzata Garkowska w niebywale poruszającej propozycji Wybór matki. Tu zdecydowanie nie ma miejsca na łatwe emocje.

A jest to przede wszystkim historia wyjątkowego uczucia, tak głęboko wdzierającego się do naruszonego wojennym okrucieństwem serca. Uczucia początkowo nieśmiałego, wręcz niepewnie łaknącego wzajemności, w odczuciu niektórych trudnego do zaakceptowania. Niecodzienna relacja nieuchronnie staje się zatem przedmiotem plotek, obarczona jest kąśliwymi uwagami, z pewnością nie ułatwia tej dwójce zadania. I tylko sami zainteresowani mogą uargumentować wiarygodność własnych słów – czytelnik doskonale wie, że jest to jedno z największych fabularnych wyzwań, jakie przed swoimi bohaterami stawia autorka. Mimowolnie podziwia też wachlarz zawartych tu emocji. Dostrzega radość macierzyństwa i chęć odnalezienia siebie w powojennej rzeczywistości – świadomie ogląda zatem walkę o namiastkę normalności. Tak bardzo pożądanej i tak bardzo potrzebnej.

Z założenia jest to historia z wojną w tle, a jednak autorka znacząco zaskakuje w doborze scenerii. Przedstawia obraz mniej nośny w powieściach historycznych, stawia bowiem na nieco mgliste czasy powojenne – jawnie naznaczone bolesną tęsknotą, nadal niepewne i przytłaczające, a jednak obrazowo wypełnione nadzieją na lepsze jutro. Czytelnik mocno angażuje się w niepokojący charakter tej książki, z wyraźnym apetytem chłonie jej konspiracyjny smak, namacalnie czuje też niebezpieczeństwo, jakie wielokrotnie czyha nad losem bohaterki. I stara się dodać jej otuchy, szczególnie w tych najbardziej traumatycznych chwilach. Niektóre sceny autentycznie zatrważają i dobitnie naruszają wyobraźnię. I realnie bolą.

Piękny i zarazem wymowny portret powojennej goryczy – książka intensywnie nasączona emocjami, momentami bardzo niepokojąca i boleśnie rejestrowana w pamięci, a jednak otulona nadzieją i ciepłem ludzkiej życzliwości. Wybór matki to nie tylko historia naznaczonego traumą macierzyństwa, to przede wszystkim fabularny głos uczucia, które w obliczu brutalnej działalności konspiracyjnej, chce walczyć o własną wiarygodność. Małgorzata Garkowska tworzy opowieść wyjątkową – z pewnością dramatyczną, ale też poruszającą i zaskakująco zmysłową.
_____ 
Recenzja we współpracy z Wydawnictwem Flow.

„MOJE SERCE PAMIĘTA” – AGATA PRZYBYŁEK | Wyśmienita kompozycja kryminału z powieścią obyczajową!

„MOJE SERCE PAMIĘTA” – AGATA PRZYBYŁEK | Wyśmienita kompozycja kryminału z powieścią obyczajową!

Nie każda zbrodnia znajduje odpowiedzi. Czasami nawet lata wzmożonej pracy śledczej nie przynoszą pożądanych efektów. Innym razem oskarżenie pada na człowieka, którego wina budzi jawne wątpliwości wśród najbliższych. I właśnie tak patową, wręcz niemożliwą do rozwiązania sprawę, przydziela swojemu bohaterowi Agata Przybyłek w powieści Moje serce pamięta. I budzi tym gestem całą gamę emocji, jakie drzemią w młodym mężczyźnie. Od początkowego zniechęcenia, poprzez nagłe zaangażowanie, aż po niespodziewany tembr najpiękniejszych uczuć.

To już czwarty tom cyklu z detektywem Rafałem Kamieńskim, ale podobnie jak miało to miejsce w drugiej i trzeciej częściej, do roli głównej zaangażowany zostaje inny bohater. Niemal rasowy bawidamek, typowy lekkoduch i kobieciarz w jednym – Michał zdecydowanie nie grzeszy profesjonalizmem, nie sprawia też dobrego wrażenia jako mężczyzna, czytelnik dosłownie przewraca oczami, definiując skalę jego arogancji. Ale też przygląda mu się z żywym zainteresowaniem, doskonale bowiem wie, że ten właśnie rozpoczyna wyjątkowy rozdział własnego życia. Zaczyna przesiąkać przydzieloną celowo sprawą, nieświadomie otwiera się też na nowe emocje, zarówno te zawodowe, jak również osobiste – początkowo błędnie interpretowane, a jednak coraz bardziej śmiałe, ochocze, szczere. I naturalnie piękne.

Fabularnie historia ta zdaje się być znacznie bardziej kryminalna, niż miało to miejsce w poprzednim tomie. Tu na pierwszy plan wyraźnie wysuwa się śledztwo oraz niemożność jego rozwiązania – odbiorca mimowolnie wgryza się w to niecodzienne zadanie, próbuje wyłuskać z dialogów potrzebne informacje i śledząc działania Michała niemal krok w krok, zwyczajnie chce dociec brutalnej prawdy. Przy tak dogłębnej pracy detektywistycznej, świetnie poprowadzona warstwa obyczajowa, staje się po prostu przyjemnym umilaczem czasu. Na uwagę zasługuje przede wszystkim mocno zaakcentowany tu wątek romantyczny, odczuwalnie zawadiacki i burzliwy, wyraźnie podyktowany pierwotnymi żądzami oraz jawnie wyrażanymi kaprysami, wręcz efektownie prezentowaną niechęcią, a jednak nadal widowiskowy, porywający i uroczy.

Wyśmienita kompozycja kryminału z powieścią obyczajową – w moim odczuciu książka bardzo angażująca, tajemnicza i charyzmatyczna, ale też czule rozpływająca się po chłonnej wyobraźni. Agata Przybyłek każe wejść w meandry przerażającej zbrodni, pamiętając jednocześnie o finezji najważniejszych życiowych chwil. Tu romans rozkwita na bazie rozkosznej zadziorności słowa, powstaje wręcz na wrogich fundamentach, aby z czasem przyjemnie dojrzeć do właściwej definicji – do szczerego rozpoznania własnych emocji. Moje serce pamięta to historia, która w głębinach zagadkowego śledztwa, pozwala kreacjom odnaleźć siebie. A czytelnikowi świadomie dostarcza szalonych wrażeń.
_____ 
Recenzja we współpracy z Wydawnictwem Czwarta Strona.

PATRONAT MEDIALNY

Copyright © 2016 Mozaika Literacka , Blogger