„SPADKOBIERCA” – ALEKSANDRA RAK | Aleksandra Rak nie zapomina o strzępach nadziei!

„SPADKOBIERCA” – ALEKSANDRA RAK | Aleksandra Rak nie zapomina o strzępach nadziei!

Nie każdy patrzy uprzejmym okiem. Nie każdy widzi to, co czai się za delikatnym uśmiechem drugiego człowieka. Nie każdy potrafi zajrzeć w otchłań nieswojej samotności. I wreszcie nie każdy chce wyciągnąć pomocną dłoń. Nie każda twarz może być twarzą anielskiej serdeczności, ale niemal każda choć raz wyczuwa definicję ludzkiego dobra – drobny bezinteresowny gest, wsparcie, towarzystwo. Niezwykle przejmująca seria Szept anioła to opowieść właśnie o takich bohaterach – pozornie zwykłych, mijanych regularnie w oknie zabrudzonej codzienności, a jednak wyjątkowych. I wieńczący ją Spadkobierca idealnie podkreśla ten refleksyjny ton.

Aleksandra Rak ponownie kieruje wzrok w stronę malowniczej scenerii. Mała nadmorska miejscowość, hermetycznie zamknięta społeczność i wachlarz enigmatycznych myśli, przykrytych warstwą wieloletniego kurzu. Dla czytelnika to przeżycie z pewnością nieprzeciętne – nasączone gorącą letnią atmosferą, jednocześnie muśnięte ulewnymi deszczami, gdzieś w odczuciu serca niezwykle różnorodne i poruszające, ewidentnie domagające się odkrycia dawnych kart. Trzeci tom to dla jednych postaci emocjonująca konfrontacja z nieznaną przeszłością rodzinną, dla drugich rozdzierająca konieczność pogodzenia się z nietrwałością życia, dla innych grząski proces poszukiwania nieoszlifowanej jeszcze tożsamości. Czytelnik czuje się tu naprawdę komfortowo, zdaje się wręcz zaprzyjaźniony z pogubionymi kreacjami, z łatwością przechadza się po gąszczu ich niepewności, dostrzegając wątpliwości, troski i pragnienia. Nieuleczalna choroba, starość, niepełnosprawność i przeszywające poczucie samotności – te motywy znamiennie wyróżniają się na tle innych, melancholijnie wypełniając szczeliny wyobraźni. I to w nich autorka ukrywa najważniejsze treści. Ludzka życzliwość, zrozumienie, empatia – tak niewiele, a jednak tak wymownie dużo. Tu nazwane wprost anielskim szeptem lub głosem samego morza, sportretowane zatem nieco feerycznym smakiem, przynoszą najwięcej ukojenia, stają się także zachętą do naturalnej dobroci i szczerości wzruszeń.

Nieprzeciętna, poruszająca, wartościowa – historia spisana z myślą o cichych bohaterach szarej codzienności. Spadkobierca to nie tylko absorbująca powieść obyczajowa, to przede wszystkim rozczulające zwieńczenie cudownej serii Szept anioła – opowieści refleksyjnej i niepowtarzalnej, w obranej scenerii niezwykle malowniczej i skondensowanej. Tu bezradność dyskretnie szuka zrozumienia, tajemnice umykają gestom ludzkiej niepamięci, kruchość życia domaga się uśmiechu, a ukradkiem definiowana miłość, nieśpiesznie wypełnia przestrzeń pokruszonego serca. Aleksandra Rak nie zapomina o strzępach nadziei – w sposób sensualny próbuje zatem zamienić fabularny sztorm na ciszę potrzebnego ukojenia.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Flow

„POZOSTAŁA RODZINA” – LISA JEWELL | Tu odkrycia kryminalne konfrontują się z pokłosiem grząskiej przeszłości!

„POZOSTAŁA RODZINA” – LISA JEWELL | Tu odkrycia kryminalne konfrontują się z pokłosiem grząskiej przeszłości!

Każdy człowiek skrywa jakieś tajemnice. Najczęściej nieistotne lub po prostu zabawne, innym razem znamienne, zanurzone klimatem w aurze realnego mroku. Lisa Jewell plastycznie odzwierciedla właśnie takie kreacje – zagadkowe, osobliwe, prawdopodobnie też nieobliczalne. Pozostała rodzina to thriller w intrydze samodzielny, ale też świetnie poprowadzona kontynuacja Idealnej rodziny. Niewątpliwie można przekroczyć próg tej powieści bez znajomości pierwszej części, jednak rekomenduję przedrzeć się najpierw przez jej szalone fundamenty – dopiero wtedy całokształt nabiera prawdziwe intensywnych barw.

Już makabryczny prolog staje się zapowiedzią emocjonujących zdarzeń – nad brzegiem Tamizy znalezione zostają ludzkie szczątki, które kierują wzrok do potrójnego morderstwa sprzed trzydziestu lat. Ten odczuwalnie kryminalny akcent, relacjonowany wnikliwym głosem policyjnego inspektora, przepleciony zostaje z innymi narracjami, w które czytelnik wdziera się naprzemiennie z dociekliwością autentycznie wypisaną na twarzy. Dowiadując się o morderstwie męża Rachel, wkrada się do mocno niepokojącej codzienności małżeńskiej, równomiernie obserwując przerażające zachowania Henry’ego Lamba – w jego obsesyjnych myślach wyczuwa się niedopowiedzianą bezwzględność. To bez dwóch zdań alarmująca postać. I to właśnie ten bohater przywołuje fragmenty mrożącej krew w żyłach manipulacji, jaka w pierwszym tomie drastycznie naruszyła rodzinną fotografię. Ta historia bezsprzecznie domaga się skupienia, nakłania też do szczegółowej analizy zdań, dialogów, epizodów. Tu nie ma miejsca na przypadkowość – autorka świadomie żongluje datami oraz formami zapisanych wypowiedzi, zmyślnie łączy też pozornie niezwiązane życiorysy. Odbiorca doskonale wie, że ta intryga ma być złożona i absorbująca. Regularnie przemieszcza się zatem w przeszłość, ilustrując sukcesywnie kolejne elementy zakorzenionej perfekcyjnie gry. Gdzieś w żniwie niecodziennych zdarzeń, poruszone zostają także trudne motywy: toksyczny związek, przemoc wobec kobiet, bezdomność, nastoletnia ciąża i samotne macierzyństwo.

Ekscytująca, tajemnicza i nieobliczalna, w zawiłości zdarzeń wręcz niespodziewana – historia dopracowana w każdym naruszonym geście. Tu odkrycia kryminalne konfrontują się z pokłosiem grząskiej przeszłości, nieustannie szerząc przeszywającą złowieszczą atmosferę. W gąszczu narracyjnych form, zainscenizowana zostaje także obsesyjna pogoń za pragnieniem niespełnionego serca – zagnieżdżona w otchłani ludzkiej samotności, dyktowana natomiast bodźcem rozdzierającej desperacji. Lisa Jewell tworzy niesamowicie zawiesisty klimat – mroczny i nieustępliwy, otwarcie domagający się prawdy.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Czwarta Strona

„WŁADCA SOLI I KOŚCI” – KERI LAKE | Zagnieżdżona w bliznach wstrząsającej przeszłości.

„WŁADCA SOLI I KOŚCI” – KERI LAKE | Zagnieżdżona w bliznach wstrząsającej przeszłości.

Niełatwo napełnić grozą miejsce stworzone głosem wyobraźni. Trzeba przecież stworzyć przestrzeń odczuwalnie mroczną i enigmatyczną – z pewnością nieprzeciętną dla oka, zapisaną nie tyle w posępności nieklarownej nocy, co raczej w ciemnej otchłani ludzkiego charakteru. Keri Lake przedziera się słowami właśnie przez mury takiej rezydencji – nasyconej sekretną przeszłością, bólem i przeszywającą niepewnością zdarzeń. Władca soli i kości to romans nieobliczalny – w każdej stronie niebezpieczny i zatrważający, jednocześnie wyrafinowany i absorbujący.

Wystarczy przekroczyć próg tej zabytkowej posiadłości, aby poczuć zaduch panoszącego się strachu. Osadzona w małej rybackiej miejscowości, nasączona tragedią, smutkiem i ponurą sławą, wypełniona gotycką duszą, mroczna i niepokojąca. Obciążona klątwą poszczególnych mieszkańców. W oczach czytelnika sportretowana zaskakująco wiarygodnie. Bo przecież tu nieustannie wyczuwa się woń ludzkiego przerażenia – alarmującą, gorzką i przytłaczającą. To właśnie tam zanurzona zostaje historia dwojga poharatanych życiem bohaterów. Lucian Blackthorn przeraża pewną niedostępnością – zdaje się wyobcowany, samotny i jakby niedopowiedziany, choć jego przejmująca narracja, pozwala detalicznie wgryźć się nie tylko w bieżące wydarzenia, ale też w głąb paskudnej przeszłości. To mężczyzna budzący postrach, oskarżany jawnie o zamordowanie syna, wrażeniowo bezwzględny i mocno ofensywny, nieprzypadkowo nazywany Diabłem z Bonesalt. Naznaczony bliznami. To niespodziewana znajomość z nową opiekunką cierpiącej na demencję matki, zakorzenia w nim potrzebę otwarcia się na własne traumy – ten człowiek trzyma w sobie tajemnice napawające trwogą, z czasem odkrywa je dosłownie jedna po drugiej, przywołując sceny rozdzierającego bólu i tym samym wzniecając autentyczny popłoch. W gąszczu zaczepionych retrospekcji ewidentnie nie ma miejsca na delikatność – tu cierpienie zdaje się przybierać upiorne definicje. Kreacja Isadory Quinn zdaje się być równie poraniona – upokarzana i sponiewierana, dostrzegalnie złakniona normalności, w kontakcie charakterna i przyjemnie wyszczekana. Ma niesamowity dar – nie znając nut, potrafi odtworzyć muzykę jedynie na podstawie własnego słuchu. Ta relacja szybko staje się czymś więcej niż mroczną namiętnością – okazuje się więzią obezwładniającą, w przybliżonych scenach bliskości uzależniającą, intensywną i bardzo obrazową.

Fascynująca, wyrafinowana i nieobliczalna – sercem pogrążona w zawiesistym amoku dzikich żądz, fabułą natomiast zagnieżdżona w bliznach traumatycznej przeszłości. Tu pożądanie miesza się z fetorem jawnego przerażenia, zniewalając wyobraźnię i elektryzując zaangażowane zmysły czytelnika. Keri Lake umyślnie wdziera się w przestrzeń rozdzierającej samotności, otwiera dawne rany i rozbudza tajemnice, przywołuje też sceny niewyobrażalnego bólu – buduje tym samym powieść nieokiełznaną i wstrząsającą zarazem. Przeznaczoną jedynie dla dorosłego oka. Władca soli i kości to historia bezwzględnie mroczna i skondensowana, aurą osadzona złowieszczo w niepokojących korytarzach starej gotyckiej posiadłości.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Niegrzeczne Książki

"CÓRKA ZIEMI" - DOROTA GĄSIOROWSKA | Nastrojowa podróż do tajemnic zapomnianej przeszłości!

"CÓRKA ZIEMI" - DOROTA GĄSIOROWSKA | Nastrojowa podróż do tajemnic zapomnianej przeszłości!

Rodzinne legendy rzadko zamykają się w prostocie pojedynczych słów. Przykryte warstwami mijających lat, stają się mgliste i mało wyraźne, może nawet zupełnie niewidoczne, zmyślnie tuszując największe tajemnice. Te natomiast lubią o sobie przypominać, ukradkiem wdzierając się do ludzkiej niepamięci, aby utorować w niej przestrzeń dla dawnych znaczeń. Córka ziemi to niewątpliwie jedna z takich opowieści – w swym kształcie piękna, zachwycająca i wielowymiarowa, w zaszytej niejasności nadzwyczaj zagadkowa.

Tu dwie historie trwają jednocześnie, tworząc jeden nieprzeciętny portret. Czytelnik przedziera się zatem nieśpiesznie przez dwie niepowtarzalne kobiece intymności – w odczuciu osobiste, poruszające i jakby niedopowiedziane, naznaczone zmyślnie cieniem przeszywającej niepewności. Weronika to kreacja współczesna – niezależna rzeźbiarka, tworząca w zgodzie z pragnieniami własnego serca. Zanurzona w jej myślach nić fabularna, zaczyna się od propozycji wykonania rzeźby nordyckiej bogini Frei do pałacowego ogrodu – w podjętej pracy wyczuwa się nie tylko prawdziwą pasję, ale też entuzjazm oraz żywą ekscytację. Tu sztuka nieustannie niesie się echem po otchłani zaangażowanej wyobraźni, staje się nośnikiem przejmujących i niespodziewanych zdarzeń. Podobnie jak każda zainscenizowana scena utożsamia fragment większej całości – okazuje się bowiem elementem dawnej rodzinnej zagadki.

Odbiorca równolegle wkrada się do narracji osadzonej w gąszczu minionej przeszłości – zapisanej wrażliwością nastoletniej dziewczyny, nieposkromionej w myślach, zaprzyjaźnionej z dzikim charakterem lasu. Jej perspektywa obarczona zostaje troskami niewyobrażalnymi, wymaga pogodzenia się z bolesną stratą i niechcianą dorosłością, szeptem wdziera się do niej także krzta realizmu magicznego, swoista nuta słowiańskości oraz treść samej legendy – będącej emocjonującym spoiwem obu frakcji fabularnych. I chociaż każdą z nich otacza zupełnie inna przestrzeń życia, obie nieustannie eksplorują delikatność własnych wzruszeń, prowadzą wewnętrzne monologi, kierują się przeczuciami, scalają niescalone piśmiennie chwile. Tu każdy bohater otrzymuje zarys własnego przeznaczenia. Przyjazna sokolica. Odyniec Jacek. Czarny kruk. A nawet dwa białe kotki. Tu nic nie jest przypadkowe. Ta lektura z pewnością wymaga wzmożonej uważności – detaliczne opisy przyrody, mnożące się postaci, nordyckie mity, nawiedzona studnia, dziwne koszmary, opętana dziewczynka, pewien tajemniczy brulion, mowa kamieni, zasada przymierza i ciche porozumienie kobiecych dusz. Każde miejsce przywołuje wspomnienia, każde przyciąga swoją zagadkową aurą, każde okazuje się ważnym elementem osobliwej układanki.

Nastrojowa podróż do tajemnic zapomnianej przeszłości! Historia nasączona aurą magicznej, rodzinnej legendy – piękna, zagadkowa, nieprzeciętna! Córka ziemi to nie tylko początek fascynującej sagi, to przede wszystkim chwile pełne wzruszeń oraz portret różnych spojrzeń samotności, to także głos ukradkiem skradającej się miłości. Powieść namiętnie chwytająca za serce! W każdym geście swoista, niepowtarzalna i wielowymiarowa – tu żywiołem jest ziemia, a wyobraźnią kieruje instynkt kobiecej wrażliwości. Dorota Gąsiorowska wdziera się do dwóch naruszonych fabularnie serc, aby kształtem ich nieprzejrzystej narracji, oczarować zapewne zdumionego czytelnika.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Znak

„PEWNEGO RAZU W WENECJI” – MAGDA KNEDLER | Powieść zanurzona w gestach dwóch uwrażliwionych intymności.

„PEWNEGO RAZU W WENECJI” – MAGDA KNEDLER | Powieść zanurzona w gestach dwóch uwrażliwionych intymności.

Najczęściej kojarzona z pięknymi gondolami, wodą, uroczymi mostami oraz karnawałem i charakternymi maskami. Często uznawana za tłoczną i zbyt turystyczną, innym razem za najpiękniejsze z europejskich miast – Wenecja nieustannie gości na językach świata, tworząc scenerię nie tylko dla wakacyjnych fotografii, ale także dla poruszających zdarzeń fabularnych. Magda Knedler wdziera się w ten potencjał imponująco i zmyślnie zarazem, pozwalając wyobraźni mierzyć się z pasjonującym bezkresem ludzkich emocji.

Znając choć fragmentarycznie twórczość autorki, z pewnością nie można spodziewać się zwyczajności – nawet jeżeli wizualnie romantyczny wstęp, kokietuje odbiorcę, kierując jego oczy w stronę cichego sąsiedzkiego pożądania. Tu wszystko zdaje się pozornie błahe – jakby intencjonalnie zaszyte nicią jednostajnych pragnień, a jednak w otchłani niespiesznie odkrywanych uczuć, nabiera wielu nieoczekiwanych barw, staje się znamienne i ekscytujące. Naznaczona tytułem Wenecja okazuje się tłem nieprzypadkowym, w szczelnie chowanych emocjach wręcz intrygującym i enigmatycznym. To wyprawa kierowana intymnością dwóch naruszonych fabularnie wrażliwości – w odczuciu niezwykle sensoryczna, nieoczywista, pełna wahań i mierzonej świadomie otwartości zwierzeń. On ma swoją niepewność. Ona ma swoją tajemnicę. Razem mają jedynie chwile kradzione wskazówkom swoich przeciętnych codzienności. Tu ewidentnie trzeba uruchomić zmysły i pochylić się nad subtelnością przemycanych treści, aby znaleźć w nich dyskretnie narzucone definicje. Obie kreacje nie chcą, a jednocześnie chcą przekroczyć granice własnej nieprzystępności – Wiola zamyka to brzemię w obrazach przywoływanej regularnie przeszłości, Janek natomiast w rodzinnej teraźniejszości. Czytelnik balansuje w ich wiarygodnych narracjach naprzemiennie, przedzierając się przez obawy, wątpliwości, także niezadowolenia z niedoskonałych migawek młodego życia.

Nieprzeciętna, kameralna, fascynująca – powieść zanurzona w gestach dwóch uwrażliwionych intymności. Pewnego razu w Wenecji to podróż pełna niedopowiedzianych myśli, także słów skradających się szeptem do okna utrwalonej definicji – historia tylko pozornie romantyczna, w swej delikatności przede wszystkim nieprzejrzysta, zajmująca i nadzwyczaj przenikliwa, wyraźnie prowadzona samotnością nienasyconego serca. Magda Knedler kolejny raz otwiera wachlarz malowniczej włoskiej scenerii, aby w jej zmysłowym i z pewnością sensualnym charakterze, ukształtować zachwyt nad tajemniczością nieśpiesznie prowadzonych zdarzeń.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Mando

„WYBÓR OPOWIADAŃ” – EDGAR ALLAN POE | Przerażający żarliwością obranego szaleństwa!

„WYBÓR OPOWIADAŃ” – EDGAR ALLAN POE | Przerażający żarliwością obranego szaleństwa!

Namiętność często postrzegana jest romantycznie. Mimowolnie dostrzega się w niej słodycz zakochania i łatwą – nawet dla zewnętrznego oka – chemię między podmiotami. Jednak ten odurzający stan to nie tylko niesiona miłością euforia nienasyconego serca, to także uczucia znacznie czarniejsze, niebezpieczne, w swych charakterze wręcz przerażające. Edgar Allan Poe niewątpliwie przemierzył wiele obrazów własnej wyobraźni, aby wykreować mroczny i złowieszczy ton ludzkiej namiętności. I to nowe wydanie zbioru opowiadań – opatrzone nastrojową okładką oraz posępnym rysem na brzegach stron, wrażeniowo odzwierciedla zanurzone w ciemności oblicze człowieka.

Tu nie ma miejsca na współczesny horror. Przede wszystkim nie ma drastycznego rozlewu krwi, nie ma też fizycznie zadanej drapieżności, w zamian pojawia się groza nieobliczalna – zanurzona tonią w szczelinach ludzkiego szaleństwa. Ale zanim czytelnik przekraczy próg poszczególnych opowiadań, wgryza się w krótką przedmowę Łukasza Orbitowskiego oraz zarys biograficzny zapisany piórem Bolesława Leśmiana, który dla tej antologii okazuje się także tłumaczem. Ten wstęp przybliża intrygującą postać samego Poe, definiując pewną bezimienność autora jeszcze za czasów jego krótkiego życia. Nieuchronnie staje się także świetną zapowiedzią zróżnicowanych emocji, z jakimi odbiorca mierzy się w przytoczonych tworach. Każdy z nich dotyka zupełnie innej warstwy przerażenia, każdy też zdaje się zaskakiwać stymulującym działaniem na wyobraźnię – nie zawsze podając gotowe fotografie zdarzeń, każąc najpierw ujarzmić możliwe scenariusze, może nawet wejść w owiane dreszczem myśli i poszukać własnej odpowiedzi. To proza mocno angażująca i z pewnością wymagająca uważnego oka – stylem zakorzeniona w języku już nieco archiwalnym, nie dla każdego przystępnym, a jednak dodającym odpowiedniego klimatu. Tu czuje się aurę nadchodzącego zła, wyczuwa się niepewność i niepokojącą grozę. Do moich ulubionych treści zaliczam mrożące krew w żyłach i jednocześnie poruszające opowiadania Morella oraz Serce – Oskarżycielem, a także tajemnicze i dobrze mi zapamiętane jeszcze z czasów dzieciństwa opowiadanie Zagłada Domu Usherów.

Przerażający żarliwością obranego szaleństwa, zatrważający ziszczalnością zaszytych w ostatnich słowach przepowiedni – zbiór idealnie oddający charakter klasycznej grozy. Tu nie ma przestrzeni na współczesną makabryczność strachu, Wybór opowiadań to bowiem antologia zagnieżdżona sercem w przestworzach czarnej namiętności człowieka – absorbująca, zawiesista i nieobliczalna, zmyślnie upominająca się o obrazową czujność, jednocześnie mocno niepokojąca. Samo wydanie ocieka gęstą atmosferą – w swym wizualnym brzmieniu zdaje się być mroczne i złowieszcze, w treści natomiast obarczone przekładem Bolesława Leśmiana oraz intrygującym wstępem Łukasza Orbitowskiego. To bez dwóch zdań pozycja obowiązkowa dla miłośników obsesyjnego geniuszu Edgara Allana Poe.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Świat Książki

„PARADISE” – GABRIELA GARGAŚ | Namiętność obszyta nicią znamiennie refleksyjnych chwil.

„PARADISE” – GABRIELA GARGAŚ | Namiętność obszyta nicią znamiennie refleksyjnych chwil.

Niedoskonałość tworzy fragment ludzkiego życia. To najczęściej niedostatek medialnie umownego piękna – definiowany w myślach jako wada, defekt lub ułomność, zazwyczaj pozbawiony akceptacji, nierzadko wyśmiewany i szykanowany, brutalnie zatem wyniszczający strzępy pewności siebie. Gabriela Gargaś narusza ten problem delikatnie i świadomie, utrwalając jego niewidoczność w oczach młodego pokolenia, jednocześnie determinując potrzebę wsparcia. Paradise to powieść wielu przenikliwych znaczeń – fabularnie zaskakująca i nieoczywista, w emocjach niezwykle poruszająca.

Czytelnik szybko dostrzega, że pod wakacyjną, niewątpliwie też zachwycającą okładką, skrywa się historia zupełnie nieoczekiwana – nastawiona na dojrzałość i wnikliwą refleksję, z pewnością przejmująca i mocno dramatyczna, dopiero z czasem przybierająca wizualnie romantyczny nastrój. Autorka zmyślnie lawiruje zdarzeniami, tworząc ich fundamenty w kompleksach kobiecego ciała, w nieuleczalnej chorobie najbliższej osoby, w poświęceniu i smutkach przeszytej szyderstwami młodości, także w dojmującej samotności – tak doskwierającej, a jednak przeźroczystej dla drugiego człowieka. Tu uczucia skażone zostają czupurnością nieprzyjemnej strony dnia, potrzebują czasu i zmiany środowiska, podświadomie pragną też konfrontacji z wybrakowaną przeszłością. Najważniejsze gesty zachowane zostają w gorącej Portugalii – to właśnie tam wyjeżdża główna bohaterka, to tam przecina się jej życiowy szlak z arogancją pewnego kobieciarza. Nadia w swej przytłaczającej kreacji przesiąknięta zostaje zrozumiałą niepewnością, może nawet wyrobioną latami niechęcią, z pewnością mocno doświadczona i poharatana demonami przeszłości. Ricardo to zupełne przeciwieństwo – pewny siebie gbur, opryskliwy i niewyparzony, chełpiący się bogactwem, imprezami oraz zainteresowaniem ze strony atrakcyjnych kobiet. W dialogach między tą nieprzejednaną dwójką, burza zdaje się trwać nieustannie, wyczuwa się też nutę tajemnicy oraz potrzebę zrozumienia, gdzieś ukradkiem przebija się także fizyczne pożądanie, w mojej opinii potraktowane zbyt bezbarwnie, a jednak tworzące lutro oczekiwanej letniej pikanterii.

Namiętność obszyta nicią znamiennie refleksyjnych chwil. Paradise to powieść nieoczywista – obdarzona wakacyjną okładką i niepowtarzalną portugalską aurą, a jednak fabułą zanurzona przede wszystkim w traumie, żałobie, samotności oraz destrukcyjnym braku akceptacji własnego ciała. Gabriela Gargaś składa scenę dramatyczną, gorzką i poruszającą, aby na jej rozchwianych emocjami deskach, zakorzenić romans nasączony motywem przyszywanego rodzeństwa – prowadzony nurtem porywistej relacji hate-love, w dialogach rzęsisty i rozswawolony, jednocześnie muśnięty potrzebą fizycznej bliskości. I chociaż prawdziwa chemia zdaje się tu mało wyczuwalna, może nawet anemiczna, z pewnością stanowi ważny akcent.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Czwarta Strona

„PO GODZINACH NA MILAGRO STREET” – ANGELINA M. LOPEZ | Soczysta w dialogach i nieprzeciętnie ofensywna w ekspozycji dzikiego pożądania!

„PO GODZINACH NA MILAGRO STREET” – ANGELINA M. LOPEZ | Soczysta w dialogach i nieprzeciętnie ofensywna w ekspozycji dzikiego pożądania!

Przewrotność życia nie zna granic, szczególnie w starciu z wybuchową kobiecą dynamiką. Dla tak zadziornej i awanturniczej barmanki, jaką wrażeniowo kreuje Angelina M. Lopez, nawet zwyczajny powrót do pozornie uśpionego rodzinnego miasta, okazuje się iście szalonym przedstawieniem. Po godzinach na Milagro Street to powieść zupełnie nieoczekiwania i scenicznie mocno ekspansywna, ale też pociągająca i sentymentalna w swym rodzinnym wizerunku.

Tu nie ma miejsca na subtelność fabularnych zdarzeń – już pierwsze zdanie zdradza mocno zadzierzysty charakter tej historii – w odczuciu też swobodnej, spontanicznej i nadzwyczaj rozrywkowej. Bo przecież przedmiotem sporu okazuje się wielopokoleniowy bar należący do słabnącej w oczach babci głównej bohaterki. Na jednym froncie stoi ona – jedna z najbardziej nieobliczalnych kobiecych twarzy, z pewnością temperamentna, choleryczna i nieposkromiona w swym oczywistym żywiole. Alex Torres to latynoska pełną uczuciową gamą – gorącokrwista i nieco postrzelona, w przybliżanych regularnie intymnościach, zaskakująco intensywna, szczera i bezpruderyjna. Czytelnik z przejęciem czeka na odkrycie przez nią kart, chce dotrzeć do serca bolesnej przeszłości, chce także wgryźć się w szczeliny skrywanej świadomie delikatności. Drugi front należy do niego – mężczyzny znacznie bardziej pasywnego i powściągliwego, naznaczonego nie tylko naukowym stopniem profesora oraz otwarcie głoszoną chęcią przekształcenia lokalu w muzealną przestrzeń, ale też tajemnicą, która domaga się światła dziennego. Tu emocje aż kipią, ulewając się nieustannie z jednoznacznych słów i mało obyczajnych scen, budzą też akty fizycznej namiętności – zapisanej detalicznie, dźwięcznie i wyzywająco, nie pozostawiając złudzeń o niewyparzonym obliczu zainscenizowanych tu zdarzeń. Sama rywalizacja zdaje się intrygująca i pełna zaskakująco wymownych myśli, unaocznia bowiem ważne tematy społeczne, najbardziej akcentując problem rasizmu oraz szydzenia z osób o ciemniejszej karnacji.

Soczysta w dialogach i nieprzeciętnie ofensywna w ekspozycji dzikiego pożądania, a jednak dostrzegalnie refleksyjna, ważna i potrzebna. Angelina M. Lopez zmyślnie manewruje intencjami bohaterów, portretując ich fabularną rywalizację w sposób pokerowy, brzemienny i prowokujący zarazem, jednocześnie utrwala skłonności poharatanego przeszłością serca oraz rzęsistą potrzebę zdefiniowania własnej tożsamości. Po godzinach na Milagro Street to nie tylko romantyczne zaproszenie na wieczornego drinka w rodzinnym latynoskim barze, to przede wszystkim zaszyty apetyczną i rozbrajającą nicią głos w sprawie dyskryminacji i tłamszenia osób meksykańskiego pochodzenia.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Kobiecym

„OSTATNIA RÓŻA SZANGHAJU” – WEINA DAI RANDEL | Pamiętnik namiętności skażonej brudem wojennego okrucieństwa.

„OSTATNIA RÓŻA SZANGHAJU” – WEINA DAI RANDEL | Pamiętnik namiętności skażonej brudem wojennego okrucieństwa.

Druga wojna światowa to wizualne tło dla wielu utworów literackich. Przywoływana regularnie w scenerii europejskiej, każdorazowo zdaje się być obrazem zatrważającym, bolesnym i nieobliczalnym, ale przecież nie tylko „stary kontynent” otulony był wojenną zawieruchą, nieprzyjemne działania równolegle wgryzały się w codzienność mieszkańców innych części świata, zostawiając w naznaczonych sercach jedynie smutek, pustkę i tęsknotę. Weina Dai Randel przybliża ówczesne kadry za pomocą pięknie sportretowanej historii fabularnej – Ostatnia róża Szanghaju to powieść unikalna i zdumiewająca, pełna nienasyconej namiętności.

Tu zmysły pracują nieprzerwanie, wdzierając się w uczucie niezwyczajne i w szczerości szalenie intensywne, a jednak odczuwalnie pozbawione kompletu pożądanych barw. Bo przecież za oknem trwa japońska okupacja, nasilają się działania militarne, a niebezpieczeństwo czai się w każdym nieprzychylnym geście. Szanghaj w obliczu wojny intryguje i przeraża zarazem, z pewnością staje się scenerią zawiesistą, grząską i poruszającą, w niektórych scenach optycznie mrożącą krew w żyłach. Tu każde spojrzenie może okazać się ostatnim, każda scena okazuje się zatem nieuchronną fotografią – mocno sensoryczną i niezapomnianą, dla pięknie wykreowanych postaci wręcz znamienną i sentymentalną. Czytelnik wdziera się w przejmującą narrację młodej Chinki z żywym zainteresowaniem, definiując nie tylko fasadową niezależność w prowadzeniu własnego klubu nocnego, ale przede wszystkim niepewność oraz wyraźnie podkreślone tu rozdarcie między miłością do kraju i ukształtowanych społecznie tradycji kulturalnych, a miłością do niego – biednego żydowskiego uchodźcy, wyzutego z szans na strzępy godności. Autorka przemiennie wgryza się w intymności obu bohaterów, jednakże kreację Ernesta Reismanna pozostawia tradycyjnej narracji. Tu nie ma miejsca na urocze epizody, to desperacka próba walki o przetrwanie – w swym wizerunku brutalna, depresyjna i rozdzierająca, świadomie zanurzona w bezwzględności człowieka oraz w przewrotności ludzkiego losu, niestety niepozbawiona ofiar. Tu jedynym ukojeniem stają się chwile nasączone aromatem niespodziewanej miłości – muśniętej regularnie przywoływaną pasją do muzyki, w odczuciu absolutnie wyjątkowej, zmysłowej i niepowtarzalnej.

Pamiętnik namiętności skażonej brudem wojennego okrucieństwa – powieść autentycznie wstrząsająca, nieprzeciętna i charyzmatyczna, scenerią zagnieżdżona w przestrzeni Szanghaju pod japońską okupacją, dzikiej, bezdusznej i nieobliczalnej, nieczęsto spotykanej w obrazie historycznych uniesień fabularnych. Weina Dai Randel przedziera się przez fascynujące fotografie miłości zakazanej – niesione inspirującą muzyką jazzu oraz narzuconą ciszą intymności doznań, także niepewnością jutra oraz desperacką potrzebą przetrwania. To uczucie z pewnością niepowtarzalne, w emocjach prawdziwe i obezwładniające – nieoczekiwanie staje się też zalążkiem ponadczasowych zdarzeń.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Znak

„TO, CZEGO NIE MÓWIĘ” – ERIN STEWART | Wstrząsająca wizja bezradności!

„TO, CZEGO NIE MÓWIĘ” – ERIN STEWART | Wstrząsająca wizja bezradności!

Pierwsza miłość nie zawsze ma klarowny słodki smak. Czasami okupiona zostaje brudem nieprzyjemnej codzienności, innym razem osadzona zostaje w przestrzeni brutalnie panoszącej się traumy. Erin Stewart przedziera się właśnie przez tę bardziej gorzką otchłań nastoletnich uczuć, nie szczędzi swoim bohaterom najtrudniejszych scen, każąc im otwarcie mierzyć się nie tylko z kłującym poczuciem niedoskonałości, ale też z usilnie dopominającą się kruchością ludzkiego życia. To, czego nie mówię to powieść w każdej stronie dramatyczna – w odczuciu smutna i przeszywająca, intensywnie wypełniona potrzebą normalności.

Ta historia to przede wszystkim rozdzierająca narracja pierwszoosobowa – niezwykle osobista, wręcz intymna, nasycona dojrzałością szesnastoletniego dopiero życia. Kreacja Lily Larkin zatrważa dosłownie od pierwszych scen – zarówno tych przytaczanych okiem traumatycznych wspomnień z wczesnego dzieciństwa, jak i tych bieżących, wizualnie zainaugurowanych na łazienkowej podłodze. To właśnie tam, w złowieszczo ulewającej się kałuży krwi, dziewczyna znajduje swoją starszą siostrę. Nieudana próba samobójcza to jeden z najbardziej przenikliwych tu motywów fabularnych – naznaczony leczeniem w ośrodku psychiatrycznym, podparty przerażającą w opisie diagnozą. Ten wstrząsający epizod wyraźnie przerasta nastolatkę, determinuje jej bezsilność, obniża też poziom pewności siebie – czytelnik namacalnie czuje, jak bohaterka zaczyna gnić od środka, tarza się bezradnie w smutku i niewystarczalności. Nie potrafi naprawić siebie, a jednak nieustannie próbuje uciszać głosy we własnej głowie. Koszmarne sny, dziwnie zawieszone między życiem i śmiercią, konwulsyjne ataki paniki, zaburzenia lękowe, samookaleczanie – tu nie ma miejsca na uczuciową subtelność.

Światło pojawia się tu personalnie w postaci nowego chłopaka w szkole. Micah zostaje przyjęty na próbę – w swej postawie okazuje się mocno zagadkowy i nieobliczalny, z pewnością dźwiga też bagaż własnych doświadczeń. I ewidentnie chce wgryźć się w tajemniczą wrażliwość młodej dziewczyny. Wszystko za sprawą wspólnego projektu, który ma nie tylko zderzyć ze sobą piękno słowa z nieograniczoną mocą sztuki i tym samym zapewnić upragnione stypendium, ale przede wszystkim ma uzdrowić serca bohaterów i otworzyć je na bardziej uśmiechniętą przyszłość. Ta relacja zawiązuje się raczej nieśpiesznie, jej grunt zdaje się być bardzo grząski i niepewny, każdy gest wymaga dogryzienia, ale mocno zaabsorbowany odbiorca z pewnością widzi, że ta dwójka stanowi dla siebie niecodzienną formą terapii, inspiruje się odkrywaną równomiernie bliskością, staje się też coraz bardziej intymna we wspólnym kontakcie.

Wstrząsająca wizja bezradności! Tu nie ma przestrzeni na emocjonalną delikatność – Erin Stewart wdziera się bowiem ofensywnie do poharatanej traumą nastoletniej wrażliwości, wyniszcza ją zaburzeniami lękowymi i przygniatającym poczuciem niewystarczalności, przepełnia też zadawanym samodzielnie bólem oraz tęsknotą za trudną do wychwycenia normalnością. To, czego nie mówię to historia spisana z myślą o bardzo świadomym czytelniku – fabularnie zanurzona w głębokich stanach depresyjnych, prowadzona ścieżką nieśpieszną, przerażającą i nieobliczalną, ale też potrzebną i w swym przekazie niezwykle refleksyjną.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Jaguar

„THE END AND THEN” – HANNAH BIRD | Jedna z najpiękniejszych powieści mojego życia!

„THE END AND THEN” – HANNAH BIRD | Jedna z najpiękniejszych powieści mojego życia!

Nie ma łatwej drogi, aby wyzbyć się traumatycznych wspomnień. To zbyt bardzo boli, doskwiera, gryzie, nie pozwala też otworzyć się na uśmiech nowej codzienności. Czasami trzeba zmienić wszystko, dosłownie zresetować własne życie, aby zakorzenić w sercu nadzieję na nieco lepszą przyszłość. I taką właśnie bohaterkę przedstawia Hannah Bird w jednej z najpiękniejszych i najbardziej rozczulających powieści tego roku. The End and Then to historia obyczajowo-romantyczna, w odczuciu wzruszająca, subtelna i zabawna, naruszona pięknie potrzebami kobiecej intymności.

Tu nieprzerwanie wyczuwa się przyjemny romantyczny nastrój – eteryczny, rozkoszny i nieco wakacyjny, wyraźnie nasączony ekstraktem błyskotliwego sarkazmu. Eden to kreacja naznaczona demonami brutalnej przeszłości, zanurzona w niewyobrażalnym smutku, który zdaje się wyżerać ją od środka – narracja kobiety okazuje się mocno poruszająca, jednocześnie pełna ironicznych myśli, humorystycznie rozchodzących się po szczelinach wyobraźni. Ta bohaterka ewidentnie nie czuje się gotowa na szaleństwo nowych doznań, w jej postawie bezustannie wyczuwa się zrozumiałe wątpliwości. I zauważalnie woli cierpieć w samotności, szczelnie zamykając troski w granicach własnej wrażliwości. Temat przerażającej traumy potraktowany zostaje tu z niesamowitą delikatnością, pozwalając złapać potrzebny oddech i poszukać zbawiennego ukojenia.

Plastrem na rany okazuje się rozpoczęcie nowego rozdziału – przeprowadzka do malowniczego miasteczka, regularne sesje terapeutyczne, pięknie zarysowana przyjaźń z marzycielską duszą Zoey i pewien niesamowity miłośnik górskich wędrówek, którym kobieta zdaje się oczarowana dosłownie od pierwszego wspólnego epizodu. Chase to typ nieokrzesanego przystojniaka (ta uwodzicielska chrypka w jego głosie!) – sprawia wrażenie gbura o przerośniętym ego, nieustannie dogryza i zmyślnie wyłuskuje słabości, a jednak odbiorca z łatwością dostrzega w nim znacznie więcej. Ten człowiek potrafi czytać w ludzkim życiorysie, okazuje się perfekcyjnym obserwatorem i świetnym powiernikiem. Niektóre z jego tekstów autentycznie rozbrajają, powodując nie lada konsternację na twarzy zdumionego czytelnika. Ten bohater dźwiga bagaż własnych wspomnień, ale wyraźnie skupia się na personalnej zagadce, jaką niewątpliwie stanowi dla niego sama Eden – tym samym próbuje zdefiniować jej doświadczenia, początkowo zdaje się być w działaniach nieco zbyt ofensywny, ale szybko reflektuje, że tu najlepszym rozwiązaniem będzie subtelność oraz uroczy humor, który towarzyszy mu głośno i otwarcie.

Rozczulająca, subtelna, przezabawna – jedna z najpiękniejszych powieści mojego życia! Tu namiętność przychodzi nieuchronnie, zdaje się nienasycona i odważnie domaga się wzajemnej intymności, a jednak przygnieciona zostaje kobiecym strachem, wstydem, niepewnością... Bo przecież The End and Then to przede wszystkim historia zbudowana na fundamencie rozdzierającej traumy, w odczuciu absolutnie wstrząsająca i nieprzeciętna. Tu romantyczne gesty stają się fabularnym pokrzepieniem duszy, z pewnością odurzają i nie pozwalają zasnąć, otwierając jednocześnie drzwi do uśmiechu kolejnego dnia. I jeszcze ta cudowna okładka – pełen zachwyt dla spragnionego oka!
_____
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Ale

„BEAUTIFUL GRAVES” – L.J. SHEN | Historia absolutnie fascynująca, szorstka i nieobliczalna.

„BEAUTIFUL GRAVES” – L.J. SHEN | Historia absolutnie fascynująca, szorstka i nieobliczalna.

Miłość nie zawsze definiuje się tylko raz w życiu – często zjawia się wręcz wielokrotnie, wrażeniowo utrwalając różne barwy ludzkiej namiętności. Z pewnością lubi drażnić się z człowiekiem, zaskakiwać, może nawet wywoływać jawne kontrowersje – w swym wizerunku bywa zatem szalona, dokładnie tak jak szalona zdaje się być najnowsza powieść L.J. Shen. Beautiful Graves to nieoczywisty rollercoaster uczuciowy – historia nieobliczana i mocno poruszająca, fabułą zanurzona zmyślnie w ekscytującym motywie trójkąta miłosnego.

A wszystko zaczyna się od poczucia rozdzierającej samotności – od pożegnania, od cierpienia, od bólu i przeszywającej rozpaczy. Bo trumna właśnie znika w ziemi. Przedwcześnie. Czytelnik zostaje z tym wspomnieniem bez żadnego wyjaśnienia, dopiero z czasem odkrywa karty smutnej i zarazem okrutnej w swym rozrachunku sceny. Zanim jednak przeżyje emocjonalny wstrząs, przenika intymność młodej Everlynne, której narracja nasączona zostaje swoistym humorem i wyczuwalną nieustannie wrażliwością. I wdziera się w przywołane fragmenty letniej fotografii – przenosi się do gorącej Hiszpanii, poznaje nieco ekscentryczną przyjaciółkę Pippę, staje się także świadkiem niemal tragicznego plażowego epizodu. Ta chwila staje się niezapomniana w oczach osiemnastoletniej wówczas bohaterki – to wtedy dochodzi do przekomicznego spotkania z Joe. Mężczyzna sprawia wrażenie nonszalanckiego, a jednak jego uśmiech kusi sugestywnie i nieśpiesznie, ewidentnie prowadzony jest pożądaniem. Ta pierwsza namiętność przychodzi szybko, z założenia ma stać się przygodą, pikantnym wersem wakacyjnej podróży – intensywnie rozgrzewa zmysły, obrazowo narusza także łakomą wyobraźnię. A jednak coś sprawia, że nie chce zostać przerwana. Nie pozwala też o sobie zapomnieć.

Tu przeszłość nieustannie miesza się z teraźniejszością – niełatwą, naznaczoną bowiem traumą i zasnutą w duszy samotnością. Nie ma dawnego romansu. Nie ma piękna przyjaźni. Nie ma rodziny. Nie ma też ważnej bliskiej osoby. Pozostają jedynie pustka, rezygnacja i gnijące wewnątrz poczucie winy. A także tęsknota za normalnością, nieprzerwanie wdzierająca się do narracyjnych ust. To właśnie w tak destrukcyjnym stanie Ever poznaje tajemniczego Dominica – nieziemsko przystojnego, inspirującego, w swym obliczu wręcz idealnego. I zaczyna dostrzegać przebłyski życiowego światła, którego zupełnie się nie spodziewała. A to dopiero początek wrażeń zainscenizowanych przez L.J. Shen – właściwy spektakl zaczyna się wtedy, gdy na scenę nieoczekiwanie wraca właśnie on, przywołując niepewność, wahanie, wzajemną fascynację. Odbiorca staje się wtedy obserwatorem ostrych w swym przebiegu zdarzeń – momentami dzikich i nieokiełznanych, z pewnością niespodziewanych i przerażających. I nieustannie zastanawia się, jak to przedstawienie się właściwie zakończy.

Historia absolutnie fascynująca, szorstka i nieobliczalna. Tu namiętność zdaje się ze sobą nieprzerwanie walczyć – z jednej strony wdziera się w aurę kojącej tajemnicy, z drugiej natomiast przywołuje boleśnie wrzynającą się przeszłość i usilnie domaga się czasu. Beautiful Graves to powieść naznaczona ekscytującym motywem trójkąta miłosnego – w uczuciach uzależniająca, odważna i esencjonalna. L.J. Shen nie szczędzi swoim bohaterom traumatycznych scen, świadomie odziera ich z pewności siebie i każe ofensywnie przedzierać się przez brutalnie zaakcentowaną tu kruchość życia, nie zapomina jednak o scenach upragnionej intymności – odczuwalnie dzikich, soczystych i odurzających.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Luna

„HISTORIA ZŁYCH UCZYNKÓW” – KATARZYNA ZYSKOWSKA | Odcienie zła zaszyte w szponach rodzinnej fotografii.

„HISTORIA ZŁYCH UCZYNKÓW” – KATARZYNA ZYSKOWSKA | Odcienie zła zaszyte w szponach rodzinnej fotografii.

Każda rodzina skrywa tajemnice. Zazwyczaj niewinne, może nawet zabawne, w swym przebiegu najczęściej nieszkodliwe. Ale nie zawsze oznaczają gesty świadomej subtelności, czasami wręcz brutalnie odzierają piękno drobnych wspomnień, niechlubnie przywołując przykryte warstwą czasu grzechy. Historia złych uczynków to jedna z takich opowieści – w swej fabule fikcyjna, stanowiąca zatem dzieło autorskiej wyobraźni, a jednak wiarygodna i zatrważająca, w zarysie zdarzeń wręcz nieposkromiona.

Katarzyna Zyskowska z dużą śmiałością wdziera się do przemyśleń zaangażowanych tu bohaterów – tych współczesnych – nakreślonych namiętnością społecznie zakazaną, w przebiegu uzależniającą, mroczną i niepokojącą, jak również tych historycznych – osadzonych najpierw w międzywojniu, następnie w nieugiętej scenerii wojennej, naznaczonych nikczemnością władzy, jednocześnie młodzieńczą naiwnością, prowadzonych impulsami przyczajonego niechybnie zła. Bo przecież ta historia to przede wszystkim wizerunek ciemnej strony ludzkiej duszy – tej skrzętnie umykającej granicom moralności, zuchwałej i nieobliczalnej, skłonnej do zanurzenia się w szkicu autentycznej zbrodni. Czytelnik stąpa po kolejnych stronach z dużą ostrożnością, regularnie wyczuwając grząski grunt zachowań i tym samym potrzebę jawnej koncentracji, obserwuje wydarzenia uważnie i mocno przenikliwie, ewidentnie nie chce zgubić ważnych dla intrygi tropów. Ta zdaje się bowiem nieprzejrzysta i bardzo zawiła, z pewnością wielopłaszczyznowa – zmyślnie przygnieciona ciężarem destrukcyjnych chwil i dziwnych powiązań, które dopiero z krańcem nabierają złowieszczo klarownego kształtu. Tu przeszłość nieustannie miesza się z teraźniejszością – utrwalając nie tylko ekspresyjność niecodziennych zdarzeń, ale przede wszystkim oddając nieprzejrzysty portret tej konkretnej rodziny. A wszystko w otchłani intencjonalnie zamierzonych słów, przeplecionych pięknie, barwnie, może nawet zjawiskowo, niewątpliwie pokrzepionych detalami oddającymi zamierzoną scenerię sprzed lat.

Odcienie zła zaszyte w szponach rodzinnej fotografii. Fabuła w każdym akcie przemyślana, wstrząsająca i nieobliczalna – zagnieżdżona nie tylko w umyślnie dobranym chaosie współczesnej namiętności, ale też w niebezpiecznych i mocno tajemniczych kadrach brutalnej historii wojennej. Katarzyna Zyskowska odważnie przedziera się przez przestrzeń tej swoistej powieści – wyrywa z niej chwasty delikatności, zakorzenia jedynie zagłuszoną intrygami przebiegłość człowieka. Historia złych uczynków zdaje się nieprzeciętna w każdym przenikliwym słowie oraz w każdym naruszonym geście – w odczuciu staje się zatem złożona i fascynująca, niezaprzeczalnie domaga się świadomego czytelnika.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Znak

„NA OBCEJ ZIEMI. CZAS POKUTY” – JOANNA JAX | Dramatyczna, porywająca, nieprzeciętna!

„NA OBCEJ ZIEMI. CZAS POKUTY” – JOANNA JAX | Dramatyczna, porywająca, nieprzeciętna!

Bezradność. Jedno z najbardziej przejmujących słów – bolesne w swym znaczeniu, smutne i rozdzierające, szczególnie w starciu z brutalną codziennością. Bezsprzecznie stało się powiernikiem wielu złamanych serc, z pewnością towarzyszyło też tym, którzy w powojennym niepokoju, próbowali napisać własną historię. Joanna Jax ponownie wdziera się do zagubionych ludzkich dusz, aby okiem zmyślnie rozpisanej nadziei, sporządzić definicję skrajnej bezsilności. Czas pokuty to drugi, wrażeniowo jeszcze bardziej emocjonujący tom sagi historycznej Na obcej ziemi.

Drugi akt zaczyna się gestem odczuwalnie traumatycznym – dokładnie tym, którym kończy się poprzednia część. Ten poruszający spektakl to bowiem świetnie opracowana kontynuacja powieści Nowe życie – historii nadzwyczaj pięknej, zajmującej, pełnej niepokojących zdarzeń. Niepewność, dojmujący smutek, przerażenie – to właśnie tak wyczerpujące emocje zdają się przygniatać bohaterów, nieustannie utrwalając troski, wątpliwości oraz przenikliwe porywy stęsknionego serca. Czytelnik staje się zatem świadkiem niewyobrażalnie trudnych uczuć, kolejny raz trafia też do zniszczonego wojenną zawieruchą miasta. Wrocław zdaje się przesiąknięty brutalną epoką stalinizmu – naruszony wschodnimi wpływami oraz kontrolą działaczy partyjnych, wymagający nieprzerwanej obywatelskiej ostrożności. Niebezpieczeństwo czai się tu na każdym rogu, przypominając odbiorcy niepokojący klimat czasów powojennych. Tu kreacje mimowolnie nurzają się w słowach podrzucanej propagandy – domagającej się jawnego kultywowania „wspaniałych” działań Związku Radzieckiego, w środku natomiast drżą od niemocy wobec narzuconego systemu. Tu nie ma miejsca na uczuciową delikatność, autorka nie szczędzi oczom trudnych scen, dostrzegalnie dba także o formę językową, przywołując przekonującą w brzmieniu gwarę.

Dramatyczna, porywająca, nieprzeciętna – historia plastycznie osadzona w naznaczonej stalinowską propagandą codzienności. Joanna Jax ponownie przedziera się przez przestrzeń powojennego Wrocławia, aby w brudzie radzieckich konspiracji, utrwalić fotografię stęsknionych namiętności. Czas pokuty to nie tylko fascynująca kontynuacja sagi Na obcej ziemi, to także powieść zanurzona w strachu i oparach bezradnej przebiegłości, w odczuciu nieobliczalna i mocno przejmująca, scenicznie niepozbawiona ofiar. Tu wyobraźnia działa nieustannie, filmowo kadrując kolejne niebezpieczne epizody.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Skarpa Warszawska

„THIS SUMMER” – ANNA CHABER | Tu intymność fabularnie mierzy się z nieprzyjemną chorobą.

„THIS SUMMER” – ANNA CHABER | Tu intymność fabularnie mierzy się z nieprzyjemną chorobą.

Najpiękniejsze uczucia często przychodzą w nieprzyjemnych chwilach. Początkowo nienazwane, nierzadko wręcz nasączone panoszącą się wrogością, z czasem nabierają intensywnych barw i niespodziewanie stają się ważnym fragmentem codzienności. Dokładnie takich wrażeń dostarcza relacja bohaterów najnowszej powieści Anny Chaber – tu namiętność zdaje się ograniczona, odczuwalnie też wymagająca, ale ewidentnie nie chce przegrać z brutalnością losu. This Summer to przede wszystkim powieść obyczajowa – mocno poruszająca, życiowa, tak niesamowicie refleksyjna.

Tu miłość zostaje zmyślnie ograbiona z różowego wstępu – wyraźnie brakuje jej rumieńców, jakimi często emanuje świeży związek. Czytelnik doskonale wie, że to zabieg może smutny i niesprawiedliwy, ale z pewnością świadomy, fotograficznie ukazujący bowiem mniej efektowne strony ludzkiej egzystencji. Tu na szali leży rzadka choroba przewlekła – naznaczona bolesnymi atakami, dojmującym wstydem i wreszcie wycofaniem z życia społecznego. Autorka nie szczędzi wyobraźni najtrudniejszych scen, obrazowo kreśląc rzeczywistość Adama dotkniętego okrutną dolegliwością – w jego cierpkich gestach i cyklicznie przypominającej się niechęci, wyczuwa się przede wszystkim potrzebę normalności. Bo przecież on chce funkcjonować jak inni, chce pracować i cieszyć się nowymi doznaniami – to parszywa diagnoza niszczy okno na marzenia, zamykając go szczelnie w granicach przeszywającej bezradności. Weronika okazuje się kreacją znacznie silniejszą, niż można wstępnie oszacować. Apodyktyczny ojciec, podporządkowana mu matka i wreszcie brak szans na zanurzenie się w upragnionej sztuce – w jej skruszonej postawie czuje się rozdzierający smutek, ale też piętrzącą się potrzebę postawienia na swoim. Ta wewnętrzna walka w oczach odbiorcy okazuje się bardzo przejmująca, wyczuwa się niej gromadzony latami bunt i odwagę, która niejako determinuje dalszy bieg wydarzeń. Nie ma tu zatem miejsca na emocjonalne subtelności, w zamian sportretowana zostaje próba udźwignięcia tego, co pozornie może wydać się zbyt ciężkie.

Rozczulająca, refleksyjna, potrzebna – historia spisana z myślą o nieprzewidywalnym charakterze ludzkiego losu. Tu intymność fabularnie mierzy się z nieprzyjemną chorobą – bolesną, nieodwracalną, ewidentnie też bardzo wstydliwą. Anna Chaber intencjonalnie przedziera się przez dwie zauroczone sobą wrażliwości, aby w otchłani niezaprzeczalnie szczerych uczuć, zagnieździć pragnienie ważnych życiowych zmian. To właśnie serce staje się tu cichym, jednocześnie odważnym bohaterem – otwiera bowiem drzwi do fragmentów normalności, pozwala walczyć o różnobarwność dnia, staje się zatem mocno poruszającym drogowskazem.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Kobiecym

„KATE IN WAITING” – BECKY ALBERTALLI | Tu szczerość przyjaźni wystawiona zostaje na prawdziwie emocjonalną próbę!

„KATE IN WAITING” – BECKY ALBERTALLI | Tu szczerość przyjaźni wystawiona zostaje na prawdziwie emocjonalną próbę!

Nastoletnie emocje nie zawsze można łatwo zdefiniować. Młody człowiek często poddaje się bowiem ulotnym gestom, nierzadko narzuconym chwilą lub niesionym krótkotrwałą fascynacją, innym razem podrzuconym niedoszacowaną wprawnie intuicją. Becky Albertalli uderza właśnie w uczuciową zmienność – dyktowaną przyjacielskim wsparciem, różnobarwną i z pewnością wyjątkową, ale też zabawną i uroczą w przytaczanych wątpliwościach. Kate in Waiting to powieść przyjemna i urzekająca, spisana ewidentnie z myślą o dojrzewającym czytelniku.

Tu nie ma miejsca na dorosłość – odbiorca świadomie wkrada się do wrażliwości tytułowej bohaterki i podążając śladem zastosowanej tu narracji pierwszoosobowej, przygląda się szalonym, może nawet chaotycznym rozważaniom. Nie ma co ukrywać, Kate to dziewczyna zakręcona w przestrzeni nastoletnich uczuć, szczególnie w obliczu sercowej konfrontacji, na którą przebiegle skazuje ją autorka. Tu przyjacielska zażyłość trafia pod ostrzał niespodziewanych doznań, stając się wręcz niewypowiedzianą głośno blokadą w spełnieniu własnego zadurzenia. Bo przecież Anderson to oddana bratnia dusza – wieloletni przyjaciel, powiernik myśli, jednocześnie wspólnik w najważniejszych decyzjach życiowych. Tu nie ma alternatywy, każdy wybór musi napotkać niemal partnerską zgodność. Ta relacja to prawdziwe złoto – zapisana zabawną dziewczęcą perspektywą, a jednak z każdym wyczulonym epizodem, coraz bardziej rzewliwa i zauważalnie narażona na nietrwałość. Potrzaskiem okazuje się ten sam podmiot fabularnych westchnień – przystojny szkolny crush, czarujący i utalentowany. Tu subtelne emocje czuje się nieprzerwanie, przede wszystkim te sycone urokami młodości, ale też te kierowane rozpoznaniem własnej orientacji seksualnej oraz te wyszukane na deskach szkolnego teatru, nasączone pasją do świetnie wprowadzonej tu gry aktorskiej. I chociaż dla mnie powieść ta okazuje się raczej umiarkowanie absorbująca, prawdopodobnie przez swój humorystyczny wydźwięk i tym samym niski poziom autentycznych scen wzruszenia, to nie można odmówić jej poruszenia ważnych spraw w łatwej do wychwycenia rozrywkowej formie.

Przezabawna, promienna i urocza, jednocześnie pozbawiona rozdzierających swym przebiegiem wzruszeń. Tu szczerość przyjaźni wystawiona zostaje na prawdziwie emocjonalną próbę – staje się niechcianą przeszkodą na drodze uczuciowych westchnień. Kate in Waiting to niewątpliwie komfortowa powieść młodzieżowa – sercem osadzona w nastoletniej niepewności, w niektórych tekstach rozbrajająca i niepowtarzalna, w moim odczuciu natomiast mało angażująca i nieco przegadana. Warto jednak zaznaczyć, że Becky Albertalli przedziera się tu przez kilka ważnych obszarów, z których najbardziej wyróżniają się szaleństwo pierwszej miłości oraz definiowanie tożsamości seksualnej.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem SeeYA

„DARK” – ADA TULIŃSKA | Niespodziewany wymiar fabularnych doznań!

„DARK” – ADA TULIŃSKA | Niespodziewany wymiar fabularnych doznań!

Zaszyta mrokiem noc często wdziera się do wrażliwości, osaczając zmysły i panicznie przywołując lęki, ale jednocześnie staje się oknem na alarmujące szepty skrywanych głęboko instynktów. Ożywia tym samym najczarniejsze żądze i pozwala im szumieć w przenikliwych wizjach nienasyconej stale wyobraźni. Ada Tulińska kształtuje właśnie takie przedstawienie – przerażające i scenicznie mocno niebezpieczne, a jednak przykuwające wzrok, intrygujące i zmysłowe. Dark to powieść intencjonalnie odarta z romantycznej słodyczy – w odczuciu nadzwyczaj enigmatyczna i nieobliczalna.

Tu od początku wyczuwa się zawiesisty, wręcz jawnie niepokojący klimat – bo przecież ta kobieta wdziera się umysłem tam, gdzie czyha jedynie podstępne zło. Kreacja tej bohaterki bezsprzecznie rodzi największe kontrowersje – brnąc spojrzeniem mrocznych pragnień, Skyler zamyka bowiem oczy na własne bezpieczeństwo i tym samym staje się zakładniczką jego niezaspokojonych gestów. Poznany w sieci mężczyzna agresywnie wkrada się w jej wygłodniałe myśli, szantażując ją i rozgrzewając jednocześnie. Tu trzeba mieć nie tylko dystans do intensywnych scen erotycznych, ale przede wszystkim być gotowym na romantyzowanie działań niewłaściwych, z pewnością podejrzanych lub wręcz zagrażających życiu. Jayden to perfekcyjnie przygotowany i niezaprzeczalnie wyrafinowany obserwator – to nieprzeciętny stalker, zanurzony zmyślnie w żarze własnej przebiegłości, niewątpliwie pociągający i mocno konsekwentny, z każdym naruszonym epizodem coraz bardziej prowokacyjny i chętniej obnażający szczeliny własnej zachłanności. To historia jedynie dla dorosłych i świadomych odbiorców – ku temu nie ma najmniejszych wątpliwości. Tu rozkoszny romans nie istnieje w fabularnej codzienności, dla czytelnika spektakl ten staje się raczej thrillerem z prawdziwego zdarzenia – gęstym, nieprzewidywalnym, pełnym szalonego napięcia. Sceny fizycznej bliskości zniewalają nieoczekiwaną namiętnością, opisane barwnie, niemal filmowo, bezsprzecznie podsuwają obrazowe i mocno upojne fotografie.

Dark to zupełnie niespodziewany wymiar fabularnych doznań – to historia w każdej stronie mroczna, niebezpieczna i alarmująca, odważnie wypełniona głębią drapieżnego w kadrach pożądania. Ada Tulińska śmiało wdziera się w ciemną otchłań uzależniających wyobrażeń, angażując zmysły i otwarcie domagając się dystansu do obsesyjnych i z pewnością nierozważnych zachowań głównej bohaterki. To powieść naznaczona brudem przebiegłego w swym wyrachowaniu stalkingu – mocno tajemnicza i fascynująca, nieokiełznana także w aktach przybliżonej wizualnie namiętności. Tu napięcie staje się paraliżującym towarzyszem.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Niegrzeczne Książki

„IT’S ONLY BUSINESS” – VERONICA ELSEN | Uszyta z nici brutalnie wrzynających się w duszę.

„IT’S ONLY BUSINESS” – VERONICA ELSEN | Uszyta z nici brutalnie wrzynających się w duszę.

Życie nieustannie chełpi się gestami własnej brutalności. Nierzadko tej dosadnej, boleśnie wgniatającej się w przestrzeń ludzkiej cielesności, innym razem tej bardziej uczuciowej, bezwzględnie naruszającej szczeliny skruszonej wrażliwości. Veronica Elsen świadomie korzysta z tego potencjału – tym samym buduje powieść nie tylko poruszającą najczulsze struny, ale też pełną niebezpiecznych scen. It’s Only Business to rozczulający romans z motywem aranżowanego małżeństwa – fabularnie naznaczony rodzącą się namiętnością i jednocześnie prowadzony zatrważającą w swym kształcie intrygą.

A wszystko zaczyna się od drastycznego wspomnienia, tak nachalnego i agresywnego, przywołującego największy koszmar głównej bohaterki. Rose zdaje się być krucha i bezbronna, ewidentnie mocno wycofana i wyraźnie zamknięta w granicach własnej intymności, nasączona niewypowiedzianą pochopnie traumą. Każdy dotyk to dla niej nieuchronny powrót do tego parszywego zdarzenia – wyrażony paniką, dusznością serca, przeszywającym strachem. Czytelnik nie potrafi i nie chce przetrawić tych scen bezemocjonalnie, eksploruje zatem kobiecą bezsilność z dużym zaangażowaniem, czując ten wyczerpujący stan niemal namacalnie. A przecież najważniejsze wydarzenie dopiero ma nadejść – zainaugurowane nieczułością oraz szyderczymi skłonnościami bliskich. To rodzice aranżują medialne w swym wizerunku małżeństwo – to ich potrzeby biznesowe mają zniszczyć poharatane już serce córki.

James także ma swoje przeżycia – przystojny i bogaty, zdaje się jednak dziwnie pogodzony z losem narzuconym przez własnego ojca. Jego postawę niewątpliwie można uznać za wyidealizowaną, w odczuciu bardzo subtelną, przyjacielską i dojrzałą – tego nie da się ukryć, a jednak jego empatyczna dusza, zdaje się być potrzebnym dopełnieniem tej wzruszającej historii. Odbiorca łapczywie wdziera się w przemyślenia obu zaangażowanych kreacji, niejednokrotnie doceniając zastosowaną tu narrację naprzemienną – niezwykle osobistą i nieco przygaszoną, fotograficznie wdzierającą się w otchłań przemyconej zmyślnie wyobraźni. Relacja tych dwojga musi się scenicznie dogryźć i zaakceptować – tu pragnienia zdają się być czytelne, jedyną blokadę stanowi zabrudzona przeszłość. Przeszłość, która wraca regularnie i nie pozwala o sobie zapomnieć. I świat, który wymusza nieustanną grę – świat eleganckich przyjęć i luksusowych apartamentów na szczycie wieżowców. To jedna z tych książek, w których wszystko pozornie się już pięknie układa, a zostaje jeszcze ponad sto stron treści – niespodziewanej i przerażającej zarazem.

Absolutnie wstrząsająca, niebezpieczna i zmysłowa – uszyta z nici brutalnie wrzynających się w duszę. It’s Only Business to nie tylko romans osnuty w mocno kontrowersyjnym motywie aranżowanego małżeństwa, to przede wszystkim historia nasączona niewyobrażalną traumą – brzemieniem wyszarpanym z regularnie podsuwanych wspomnień, bolesnym i przygniatającym, znamiennie trującym otchłań kobiecej wrażliwości. Tu namiętność domaga się fabularnego czasu – musi się dogryźć i udźwignąć zaburzoną przeszłość, musi odnaleźć się w świecie blichtru i medialnej sławy, musi wreszcie przedrzeć się przez szaleństwo ludzkiej nienawiści.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Feeria Young

„PRZEKLĘTY POSAG” – URSZULA GAJDOWSKA | Historia naznaczona znamiennie przebiegłością dawnej konspiracji!

„PRZEKLĘTY POSAG” – URSZULA GAJDOWSKA | Historia naznaczona znamiennie przebiegłością dawnej konspiracji!

Życie codziennie domaga się kreatywności. Szczególne w obliczu tak szalonych zdarzeń, jak skradziony niegdyś skarb i ciążące nad rodziną fatum, które usilnie próbuje przypomnieć o winach przodków. Urszula Gajdowska brawurowo korzysta z tego potencjału – pozwala bowiem bohaterom nie tylko przejąć teatralną scenę, ale też urządzać kolejne aktorskie przedstawienia. Przeklęty posag to niezwykle przyjemny romans przygodowy z nutą tajemnicy w tle – powieść w każdej stronie frapująca i rozkoszna zarazem.

Czytelnik z zaangażowaniem wdziera się w odczuwalnie figlarną przestrzeń tej historii, wyczuwając w niej ludzkie uniesienia, skandale i niebezpieczeństwa, czyhające ukradkiem dosłownie na każdym zwizualizowanym rogu. Bo przecież scenerię tworzy tu mocno niepokojący dziewiętnasty wiek – nasączony intrygami, kłamstwami i namiętnościami, które zmiksowane, budują niecodzienny kształt drugiego, fabularnie samodzielnego tomu cyklu obyczajowo-historycznego Dworek nad Biebrzą. Tu najwięcej wrażeń z pewnością dostarcza zadziorna relacja głównych bohaterów. Z jednej strony szlachetnie urodzona, z drugiej otwarcie kokieteryjna – Henrietta Fleming ma swój charakterek i nawet w konfrontacji z nękającymi ją koszmarami, stara się zachować przybrany celowo fason. To ona podstępem wdziera się na pokład statku płynącego z Królestwa Polskiego do Anglii, próbując uczynić zadość osobom pokrzywdzonym przez własnego dziadka – to w jej determinacji, zmyślnie osadzona zostaje chęć zdefiniowania prawdy. Anthony to nieziemsko przystojny hrabia – przez własne rodzeństwo nazywany sztywnym flegmatykiem o rycerskich zapędach, w starciu z fascynującą uciekinierką, okazuje się nadzwyczaj uszczypliwy i zmysłowy, ale też pełen nieskrywanych kosmatych myśli. Bo nie ma co ukrywać, ta zagadkowa pasażerka na gapę, zaczyna go zwyczajnie ekscytować. Tak nawiązuje się znajomość pełna osobliwych epizodów – niezwykle klimatyczna, poruszająca i z każdym spojrzeniem, coraz bardziej uczuciowa. Zagorzałe dyskusje tej pary to nie lada spektakl dla oczarowanego odbiorcy – w swym przebiegu zaczepne i nieco zgryźliwe, w niektórych fragmentach wręcz mocno sarkastyczne.

Przezabawna, romantyczna i nieobliczalna – historia naznaczona znamiennie przebiegłością dawnej konspiracji. Urszula Gajdowska zabiera czytelnika w nastrojową podróż do pierwszej połowy XIX wieku, gdzie na pokładzie statku, w dyskretnych gestach i przyjemnie wyszeptanych zgryźliwościach, niepostrzeżenie rodzi się wzajemna fascynacja. Tu rodzinna tajemnica zamknięta zostaje w niepokojących wizjach sennych, tu czai się także piękno szczerego pożądania. Przeklęty posag to niesamowita powieść przygodowo-romantyczna, w odczuciu intrygująca i awanturnicza, pełna przyjemnego humoru i szalonej namiętności.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Szara Godzina

PATRONAT MEDIALNY

Copyright © 2016 Mozaika Literacka , Blogger