„TRUP W WANNIE” –  DOROTHY L. SAYERS | Zaskakująco efektowny kryminał retro!

„TRUP W WANNIE” – DOROTHY L. SAYERS | Zaskakująco efektowny kryminał retro!

Mówi się, że królowa kryminału jest tylko jedna – niezastąpiona i bez wątpienia ponadczasowa Agatha Christie. A jednak nie była to jedyna angielska pisarka, która stworzyła charakterystyczną dla siebie atmosferę zbrodni oraz wyróżniającą się postać śledczego, idealnie zgraną z dawnymi realiami kryminalnymi. Mowa o niesamowitej Dorothy L. Sayers oraz kreacji lorda Petera Wimsey’a, który właśnie podjął się intrygującego zadania – rozwiązania zagadki tajemniczych zwłok, odnalezionych w wannie pewnego szanownego architekta. Taki jest zarys fabularny kryminału o mocno obrazowym tytule, Trup w wannie.

Ta historia niewątpliwie ma swój klimat. Czytelnik otrzymuje wyjątkowe zaproszenie – trafia do lat trzydziestych ubiegłego stulecia, gdzie wraz z osobliwymi kreacjami, przemierza salony brytyjskiej socjety. I właśnie w tej niepowtarzalnej scenerii poznaje głównego bohatera, nadzwyczaj ciekawskiego i błyskotliwego, a przy tym niezwykle ujmującego lorda Petera Wimsey’a, który za sprawą niespodziewanych trupich okoliczności, zaczyna drążyć skałę własnych umiejętności śledczych. Tym samym, przyjmuje rolę detektywa, próbującego nieformalnie rozgryźć sprawę tajemniczego morderstwa. I chociaż samo śledztwo w odczuciu jest raczej mało intrygujące, z pewnością pozbawione szalonych zwrotów akcji oraz szokującego zakończenia, to świetnie dopracowana kreacja lorda, bez dwóch zdań nadaje koloryt tym odczuwalnie szarym wrażeniom.

Czarujący bohater to jedno, ale równie atrakcyjny okazuje się zawarty tu czarny humor – stricte brytyjski, prezentujący arystokrację oraz angielską obyczajowość z wyraźnym przymrużeniem oka. To właśnie ten nieco satyryczny ton powieści najczęściej przywołuje skojarzenia z twórczością Agathy Christie. Trzeba też przyznać, że autorka świadomie dba o szeroki kontekst społeczno-historyczny, czym nie tylko rozbawia czytelnika, ale mimowolnie wzbogaca też jego wiedzę ogólną. I chociaż tor narracji jest oczywisty – wyraźnie nastawiony na rozwiązanie zagadki kryminalnej – to typowe dla autorki angielskie smaczki, z pewnością nadają tej książce wyjątkowego charakteru. Drobnym mankamentem może okazać się natomiast tempo – odczuwalnie wolne, może nawet zbyt jednostajne. Z pewnością jednak pozwala delektować się smakiem całej powieści.

Zaskakująco efektowny kryminał retro! Tajemnicza zbrodnia, czarujący detektyw-amator, swoiste upodobania angielskiej socjety i wreszcie niepowtarzalny brytyjski klimat – to moje pierwsze skojarzenia z książką Dorothy L. Sayers. Trup w wannie to nadzwyczaj szykowna powieść kryminalna, nieco monotonna w treści samego śledztwa i przez to także dostrzegalnie nieśpieszna, a jednak ujmująca stylowymi dialogami, wyróżniająca się, niewątpliwie urocza. Doskonała propozycja dla miłośników klasyki angielskiego kryminału.
_____ 
Recenzja we współpracy z wydawnictwem ZNAK.

„SKRZYPCE GOEBBELSA” –  IACONO YOANN | Niecodzienna rekonstrukcja życia prawdziwej japońskiej skrzypaczki.

„SKRZYPCE GOEBBELSA” – IACONO YOANN | Niecodzienna rekonstrukcja życia prawdziwej japońskiej skrzypaczki.

Nejiko Suwa. Japońska skrzypaczka okrzyknięta złotym dzieckiem, nazywana też dziewczyną-geniuszem o pięknej twarzy. Słynna artystka, obdarowana prezentem niezwykłym, aczkolwiek budzącym skrajnie wojenne emocje – skrzypcami stradivariusa od samego Josepha Goebbelsa. I to właśnie słynny instrument muzyczny staje się niecodziennym bohaterem powieści Iacono Yoann. Staje się też osobliwą zachętą do rozwoju niesamowitego talentu.

Skrzypce Goebbelsa to sfabularyzowana historia życia autentycznej japońskiej skrzypaczki. Nejiko Suwa to sympatyczna młoda kobieta, niezwykle ambitna i utalentowana, która w wieku dwudziestu jeden lat dostępuje w Berlinie swoistego zaszczytu z rąk samego Josepha Goebbelsa. Tym samym minister propagandy III Rzeszy składa w jej ręce skrzypce stradivariusa – instrument mający być nie tylko zachęcającym impulsem do rozwoju wielkiej kariery lub swego rodzaju przywilejem, ale przede wszystkim znakiem jedności między narodami niemieckim i japońskim. To osobliwe wydarzenie zarejestrowane zostaje nawet w dziennikach samego Reichministra. Skrzypce zdają się być niełatwym partnerem. Ewidentnie wymagają pracy i swego rodzaju dotarcia, potrzebują też nawiązania relacji oraz zrozumienia wzajemnych potrzeb. Ta harmonia uczuć nie przychodzi od razu, staje się widoczna dopiero z czasem.

To nie przypadek, że instrument w rękach Nejiko okazuje się takim ciężarem. Skrzypce wyraźnie nasączone są bowiem goryczą toczącej się wojny, w oczach wielu przeklęte są własną bolesną przeszłością. I chociaż ich dokładna historia nie jest nikomu znana, bohaterka próbuje ujarzmić wiedzę o ich pochodzeniu. Próbuje zrozumieć wydobywające się w ich dźwiękach ludzkie szlochy, a także roztaczającą się wokół nich woń przerażającego bólu, okrucieństwa i odczuwalnej rozpaczy. Realna historia skrzypiec nigdy nie została poddana badaniom eksperckim, jednak ich zatrważająca przeszłość zdaje się być po prostu oczywista. Powieść Iacono Yoann brutalnie to podkreśla, nie pozostawia zbędnych znaków zapytania, wyraźnie zestawia horror wojny z pięknem muzycznego talentu i właśnie w ten nieoczywisty sposób prezentuje miłość ugruntowaną na krwawych fundamentach.

Niecodzienna rekonstrukcja życia prawdziwej japońskiej skrzypaczki. Historia bez wątpienia pięknie sfabularyzowana, w treści nieustannie przywołująca kontrowersyjne pochodzenie tytułowego instrumentu, książka z pewnością nostalgiczna i na wskroś wyjątkowa. Skrzypce Goebbelsa to ekspozycja niesamowitego talentu Nejiko Suwy, wyraźnie ugruntowanego na okrucieństwie wojny i budowanego latami w kanwie narzuconych polityką doświadczeń. Powieść nietuzinkowa, intrygująca, świadomie wywołująca ból tamtych czasów.
_____ 
Recenzja we współpracy z wydawnictwem MANDO.

„OSTATNI DZIEŃ” –  LUANNE RICE | Wyśmienita intryga!

„OSTATNI DZIEŃ” – LUANNE RICE | Wyśmienita intryga!

Każda rodzina skrywa jakieś tajemnice. Zazwyczaj mało istotne zdarzenia z przeszłości lub zakopane w czeluściach pamięci wstydliwe wspomnienia, ale czasami sekrety rodzinne lubią konsekwentnie o sobie przypominać, stają się coraz bardziej nieprzyjemne, może nawet mroczne lub przygnębiające. I właśnie takie kreacje przedstawia Luanne Rice w mocno nieoczywistym thrillerze Ostatni dzień. Spokojne nadmorskie miasteczko, oszałamiające rezydencje i wreszcie zaszyte w bogactwie mieszkańców pozory bezpieczeństwa – zbrodnia w tak wykreowanych okolicznościach po prostu musi intrygować.

Ta zagadka opiera się przede wszystkim na szerokiej warstwie psychologicznej – autorka świadomie prowadzi czytelnika przez szalenie traumatyczną przeszłość głównych bohaterów, sukcesywnie zdejmuje przybrane przez nich maski, starannie prezentuje ich słabości i przybliża doznane niegdyś krzywdy, kroczy dokładnie śladami ich życiowych doświadczeń, niejednokrotnie przywołując te same zdarzenia i analizując ich bieg po raz kolejny. Ten zabieg może być w odczuciu nieco nużący, z pewnością wymaga pewnej dozy cierpliwości, ale jest w tej historii nadzwyczaj ważny, może nawet nieoceniony. Pozwala doszczętnie poznać każdą z przedstawionych postaci, zrozumieć jej intencje, potrzeby oraz decyzje, a te niejednokrotnie zadziwiają lub przynajmniej budzą jawną ciekawość.

Fabuła w odczuciu biegnie nieśpiesznie, pozbawiona jest też typowo sensacyjnych zwrotów akcji oraz czysto krwawych scen, w zamian daje odbiorcy możliwość wejścia w niecodzienne środowisko – ofiara była bowiem zamożną właścicielką znanej galerii, a pewien skradziony obraz mimowolnie zdaje się łączyć dwa dramatyczne epizody. Sztuka oraz cenne dzieła bez wątpienia stają się nieodłącznym eksponatem tej powieści. Podobnie jak same kreacje, tu każdy owiany jest dozą potrzebnej tajemnicy, każdy ewidentnie skrywa jakiś sekret lub celowo kroczy śladem opracowanej w głowie wizji. Naprawdę nie wiadomo, komu można tu zaufać. Do końca nie ma też pewności, jak zakończy się ta sprawa. Podpowiedzi natomiast pojawiają się regularnie, wzbogacając odbiorcę w materiał do kolejnych obserwacji.

Wyśmienita intryga! Niewiarygodnie dobrze rozplanowana, pozwalająca wyczuć świadomą grę aktorską, historia w odczuciu intrygująca i niejednoznaczna. Luanne Rice doskonale łączy ze sobą dwa gatunki, z jednej strony czytelnik otrzymuje fenomenalnie opracowany i przede wszystkim wielowarstwowy thriller psychologiczny, z drugiej natomiast wyczuwa mocno zaakcentowany tu dramat rodzinny. Nietuzinkowa książka, która urzeka konsekwencją w prowadzeniu ścieżki fabularnej.
_____ 
Recenzja we współpracy z wydawnictwem MUZA.

„CO SIĘ STAŁO Z MIRANDĄ HUFF?” –  JAVIER CASTILLO | Rewelacyjny thriller zaszyty w sercu samego Hollywood!

„CO SIĘ STAŁO Z MIRANDĄ HUFF?” – JAVIER CASTILLO | Rewelacyjny thriller zaszyty w sercu samego Hollywood!

Hollywood od lat kusi rozmachem filmowych możliwości. Tam rodzi się światowa elita gwiazd: aktorów, producentów i reżyserów, tam też powstają utwory literackie, na podstawie których powstają mniej lub bardziej popularne produkcje. I to właśnie środowisko scenarzystów, często żyjących w cieniu największych sław, obiera na cel hiszpański powieściopisarz Javier Castillo, w niezwykle zaskakującym thrillerze Co się stało z Mirandą Huff?.

Autor zaprasza czytelnika do Los Angeles, gdzie wprowadza go w sam środek nietuzinkowego towarzystwa. Tym samym przedstawia mu małżeństwo ambitnych scenarzystów, którzy za namową terapeuty, decydują się na wspólny weekend z dala od cywilizacji, aby ratować wyraźnie kruszejący związek. Nie dane jest im nawet spojrzeć sobie w oczy, kobieta bowiem znika bez słowa, a mężczyzna zostaje z całym bagażem poważnych konsekwencji. Ognisko fabularne zdaje się być mocno rozpalone, ale tak naprawdę wydarzenia dopiero nabierają tempa. Odnalezione niedaleko zwłoki, sprawa zaginięcia sprzed lat i wreszcie tajemnicza taśma filmowa, która nieuchronnie kreuje najwięcej znaków zapytania. Dużo tu się dzieje, niełatwo jest komukolwiek zaufać, jeszcze trudniej jest prawidłowo połączyć elementy tej swoistej układanki. Intryga robi ogromne wrażenie, z każdą chwilą okazuje się być jeszcze bardziej nieoczywista, zagadkowa, momentami nawet wstrząsająca. Z pewnością świetnie zaplanowana.

Równie mistrzowska jest sama konstrukcja – Javier Castillo przeplata bieżące sceny różnymi etapami budowania wzajemnej relacji głównych bohaterów, pozwala przejrzeć ich intencje oraz poznać dość osobliwe postawy, daje więc odbiorcy niebywałą szansę, aby ten mógł optymalnie zrozumieć ich obecną sytuację. Sukcesywnie też przywołuje historię sprzed lat, pozornie zwyczajną i mało istotną, a jednak wyraźnie wpływającą na głębię zawartej tu zagadki. Tu nie ma bowiem przypadków, każdy epizod okazuje się elementem fenomenalnie opracowanej ścieżki fabularnej, każde odkrycie szokuje i zachwyca zarazem. Do tego dochodzi jeszcze niepowszednia aura – typowo hollywoodzka, prestiżowa, umożliwiająca spacer wśród osobowości nastawionych na rozgłos i sławę. W odczuciu czytelnika jest to klimat nieoczywisty i mętny, budzący dziwne poczucie niepokoju.

Rewelacyjny thriller zaszyty w sercu samego Hollywood! Pierwszorzędna intryga, świetnie wplecione retrospekcje i wreszcie mocno ambitne kreacje – ta historia wciąga i zdumiewa zarazem, z każdą sceną zdaje się być coraz bardziej szalona i zaskakująca, momentami wręcz dziwnie wyrafinowana. Z pewnością kusi niecodzienną atmosferą i nieco bezwzględnym charakterem. Nieprzeciętna książka, w której pozornie piękna filmowa aura, nasiąka dreszczykiem prawdziwej sensacji.
_____
Recenzja we współpracy z Wydawnictwem Literackim.

„JEDYNA NA ŚWIECIE” –  AGATA PRZYBYŁEK | Uzależnia nutą porządnej refleksji!

„JEDYNA NA ŚWIECIE” – AGATA PRZYBYŁEK | Uzależnia nutą porządnej refleksji!

Przeszłość lubi o sobie przypominać. Często nieproszona wdziera się w zaułki pamięci i celowo drażni najczulsze struny. Pogłębia poziom doświadczeń, przywołuje bolesne emocje i brutalnie targa ludzką duszą. Nie daje spać, nie otwiera też drzwi do uśmiechu dnia. Czasami jedynym wyjściem okazuje się ucieczka w nową rzeczywistość. I właśnie taką bohaterkę przedstawia Agata Przybyłek w powieści Jedyna na świecie – książce stanowiącej trzeci już tom serii W tajemnicy.

Ta historia od początku przedstawiona jest naprzemiennie z dwóch perspektyw. Z jednej strony odbiorca poznaje młodą Maję, która decydując się na pracę animatorki w nadmorskim hotelu, rozpoczyna nowy rozdział życia, a jednocześnie towarzyszy działaniom Damiana, który podejmując się wymarzonej roli detektywa, angażuje się w prywatne poszukiwanie własnej siostry. Agnieszka znikła bez słowa wyjaśnienia, pozostawiając bliskim jedynie bagaż niespodziewanych zmartwień. Tak ukształtowana fabuła mimowolnie przybiera formę tajemnicy, niewątpliwie budzi aktywne zainteresowanie i zwyczajną chęć zrozumienia sekwencji pozostałych zdarzeń. I choć zawarta tu zagadka zdaje się być niemal oczywista w łatwym rozpoznaniu, to w żaden sposób nie wpływa to na poziom ogólnej satysfakcji z lektury. Ta bowiem przychodzi mimowolnie, uzbrajając odbiorcę w zaskakująco bogaty materiał do iście głębokich przemyśleń.

Autorka świadomie akcentuje refleksyjny charakter tej powieści. Życie w cieniu rodzinnej tragedii, narzucona przez rodziców izolacja społeczna, brak więzi, akceptacji i potrzebnego wsparcia, a do tego przerażająca krzywda – to właśnie te obszary wyeksponowane są najbardziej i to one wyraźnie składają się na obraz miażdżącej serce samotności. Nie ma zatem wątpliwości, że to ludzkie emocje wskazują główny kierunek tej historii. Nie brakuje tu także piękna najważniejszego z uczuć – miłość pojawia się nieoczekiwanie, zrodzona w efekcie trudnych wspomnień, żywiołowo szuka własnej definicji. I znajduje ją zaskakująco szybko, może nawet zbyt raptownie jak na poziom przeżytej traumy, po prostu nadal w zgodzie z nieposkromionym szaleństwem młodości.

Zadziwiająco ciepła historia! Uformowana na bazie traumatycznych wydarzeń z przeszłości, uzależnia nutą porządnej refleksji, zadziwia delikatną nutą zagadkowości i wreszcie urzeka lekkością, z jaką odczuwalnie została napisana. Jedyna na świecie to książka niebywale bogata w wartości społeczno-rodzinne, fabularnie nasączona bolesną samotnością i jednocześnie otulona magią rodzącej się niepewnie miłości. I chociaż jest to trzecia już część serii, bez wahania można odkryć jej samodzielny smak – dla mnie okazała się nadzwyczaj angażującą lekturą.
_____
Recenzja we współpracy z wydawnictwem Czwarta Strona.
„MŁODOŚĆ. WYZNANIA NASTOLATKÓW” –  LINN SKÅBER | Zachwyca nieobliczalną wrażliwością słów!

„MŁODOŚĆ. WYZNANIA NASTOLATKÓW” – LINN SKÅBER | Zachwyca nieobliczalną wrażliwością słów!

Najczęściej jest barwna, szalona i nieco zagadkowa, często jednak okazuje się nieznośna, pokręcona i wymagająca, w odczuciu może wręcz trudna i nierozważna. Zazwyczaj pojawia się niezapowiedziana, celowo kradnie dziecięcą beztroskę i zaczyna świadomie panoszyć się po świecie młodego człowieka. Nastoletnia młodość zawsze zaskakuje, staje się dziwnym doświadczeniem, którego nie da się wymazać. Nie da się też pominąć. I właśnie młodzieńcze życie stanowi fundament książki Młodość. Wyznania nastolatków – książki zachwycającej nie tylko słowem, ale też pięknie dobranymi ilustracjami.

Linn Skåber robi coś wyjątkowego – oddaje głos młodemu pokoleniu, prezentując odbiorcy niesamowity zbiór trzydziestu jeden krótkich opowiadań, nieprzypadkowych treści, które stanowią odzwierciedlenie rozmów autorki z nastolatkami, często zagubionymi duszami, nieuchronnie szukającymi zrozumienia dla wkradającej się w ich serca dojrzałości. Nie są to łatwe historie, wyraźnie otulone są intymnością, bólem oraz złożonością procesu dorastania, stają się też przejmującą sekwencją myśli, która pozwala dostrzec tak trudne tematy, jak niełatwe relacje z rodzicami, nieuleczalna choroba, czy strata bliskich, ale też wstydliwe poszukiwanie tożsamości, nieprzyjemna walka o akceptację rówieśników, różne odcienie przyjaźni, rodząca się niespodziewanie miłość i związane z nią odkrywanie własnej seksualności. Fabularna różnorodność fascynuje i daje do myślenia, ale też uświadamia, jak bardzo treściwe i dojrzałe mogą być przeżycia młodego człowieka.

Pisząc o Młodości, nie można zapomnieć o jej nieodzownej części, jaką bez wątpienia są ilustracje Lisy Aisato – zjawiskowe, ujmujące i nieco melancholijne pod kątem wizualnym, ale przede wszystkim niebywale przekonujące, prawdziwe, idealnie wyrażające ekspresję młodzieńczych uczuć. W połączeniu z przytoczonymi historiami, stają się nadzwyczaj barwną i zaskakująco treściwą wizualizacją nastoletnich potrzeb, marzeń, tęsknot, ale też pozornie zwykłych codziennych przemyśleń. Przybierają zatem formę nośnika największych emocji, wyraźnie skupiając się na tych najbardziej parszywych, jak chociażby destrukcyjna samotność, dojmujący wstyd, czy też mocno zaakcentowana tu wrażliwość na bodźce zbyt brutalnej rzeczywistości. Naprawdę trudno o bardziej wymowny przekaz.

Zjawiskowa książka! Zachwyca nieobliczalną wrażliwością słów, rozczula głębią nastoletnich emocji, definiuje często niewypowiedziane myśli. Wypełniona ekspresją melancholijnych ilustracji Lisy Aisato, staje się nie tylko pięknym przekazem, ale przede wszystkim fascynującym, ponadczasowym i absolutnie wymownym portretem dojrzewania. Młodość Linn Skåber to nic innego, jak wyrażona głosem autentycznych nastolatków kompozycja zmysłów, doświadczeń oraz potrzeb dorastającego człowieka. Książka obowiązkowa dla każdego miłośnika uczuć.
_____
Recenzja we współpracy z Wydawnictwem Literackim.

„KATHARSIS” –  MACIEJ SIEMBIEDA | Wielowymiarowa, zaskakująca, momentami wręcz niebezpieczna

„KATHARSIS” – MACIEJ SIEMBIEDA | Wielowymiarowa, zaskakująca, momentami wręcz niebezpieczna

Katharsis. Z greckiego oczyszczenie, wyzwolenie z lęku lub rozładowanie silnych uczuć w wyniku głębokiego przeżycia, może też tłumionego długo napięcia. Słowo to zdaje się być bardzo enigmatyczne w odniesieniu do ludzkiego życia, ale dzięki najnowszej powieści Macieja Siembiedy, przybiera zaskakująco bogatą definicję – staje się niemal fabularnym celem, niewyrażanym w słowach, nieujawnianym też w czynach, ale wyraźnie kształtującym się w ludzkich emocjach.

Ta historia niewątpliwie wymaga dużo od czytelnika. Tu nie ma miejsca na przelotne spojrzenia i drobne zarysy postaci – tu potrzebne jest stuprocentowe zaangażowanie, może nawet przeżycie tej przygody wraz z jej swoistymi kreacjami. Katharsis to nic innego jak wielopokoleniowa saga, której greckie fundamenty, nieoczekiwanie unoszą się na polskiej ziemi. Autor ponownie udowadnia, że potrafi wiarygodnie łączyć fikcję literacką z faktami historycznymi, oddając czytelnikowi smak czystej przyjemności z lektury. Na łamach jednej sceny spotykają się bohater greckiej partyzantki oraz pałający się przemytem król czarnego rynku z Gdyni – pozornie różne środowiska i pozornie różne osobowości, a jednak los komponuje im wzajemną rzeczywistość. Tak zaczynają się zdarzenia owiane dużą dozą tajemnicy, bez dwóch zdań niebezpieczne, stające się wręcz zalążkiem prawdziwej tragedii.

Fabularnie dużo się tu dzieje, trzeba zatem intensywnie obserwować kolejne epizody, przyglądać się bohaterom i odpowiednio analizować ich zachowania – tak, aby przypadkiem nie pominąć ważnego szczegółu. Tak duży nakład zdarzeń mimowolnie przekłada się na barwę ludzkich emocji. Nie ma bowiem wątpliwości, że jest to przede wszystkim opowieść o ludziach, ich bolesnych przeżyciach, trapiących duszę wizji i szalonych uczuciach, ale też o konsekwentnym poszukiwaniu własnej tożsamości. Autor świadomie prowadzi odbiorcę śladem wielopokoleniowej intrygi, ukazuje tym samym zawiłość ludzkiego losu, jego różne perspektywy, w tym wyróżniające się tu brawurę i nieprzewidywalność.

Fascynująca historia na pograniczu powieści historycznej, dramatu oraz misternie poprowadzonej sensacji. Książka absolutnie intrygująca, świetnie rozplanowana, w odczuciu niemal ponadczasowa. Katharsis to niezwykle skrupulatny portret ludzkiego życia, fabularnie obrazujący gorycz trudnych decyzji i jednocześnie kreślący podgniły smak ich bolesnych konsekwencji. To także refleksyjna podróż przez różne odcienie moralności, opowieść o poszukiwaniu siebie i własnej tożsamości – wielowymiarowa, zaskakująca, momentami wręcz niebezpieczna. Z pewnością uzależniająca.
_____ 
Recenzja we współpracy z wydawnictwem Agora.

„GABINET LUSTER” –  PRZEMYSŁAW ŻARSKI | Fenomenalnie zakręcony thriller!

„GABINET LUSTER” – PRZEMYSŁAW ŻARSKI | Fenomenalnie zakręcony thriller!

Dzieciństwo często determinuje wygląd dorosłego życia. Tworzy niepisaną instrukcję, pozwalającą zawzięcie realizować nowe cele i dążyć do spełniania marzeń, ale przeciążone złymi doświadczeniami, może stanowić emocjonalny balast, który zamiast potrzebnej codziennie motywacji, dostarcza jedynie frustracji i mimowolnie staje się źródłem życiowych nieszczęść. To właśnie taką bohaterkę przedstawia Przemysław Żarski w swojej nowej książce Gabinet luster – powieści nie tylko intrygującej i pełnej elementów zaskoczenia, ale przede wszystkim dobrze przemyślanej.

Zaginięcie to jeden z najbardziej rozchwytywanych motywów literackich – w tym przypadku okazuje się zalążkiem świetnie opracowanej intrygi, która daje odbiorcy niesamowitą szansę na analizę fabuły z dwóch różnych perspektyw. Z jednej strony czytelnik podąża śladem bieżących scen, przygląda się pozornie oczywistym, choć w gruncie rzeczy tajemniczym zachowaniom głównej bohaterki, a jednocześnie wraca do wydarzeń sprzed dwudziestu lat, stając się niemym obserwatorem zdarzeń z udziałem jej zaginionego wówczas brata. Ta historia od początku wydaje się mocno enigmatyczna i mało szablonowa, nieuchronnie też skłania do regularnego tworzenia własnych wizji. Autor rewelacyjnie manipuluje czytelnikiem, do końca nie pozwala rozszyfrować intencji poszczególnych bohaterów, celowo dzieli się jedynie fragmentami informacji.

Intryga bez dwóch zdań budzi żywe zainteresowanie, ale trzeba napisać jasno – to nie jest thriller o podłożu sensacyjnym, fabuła wyraźnie osnuta jest wokół dramatu rodzinnego i to on stanowi tu najbardziej ciążące brzemię. Brak potrzebnej bliskości, trudne relacje, przemoc fizyczna, uzależnienie i wreszcie samo zaginięcie, które okazuje się nie tylko początkiem traumy, ale przede wszystkim zalążkiem bolesnej, wręcz dojmującej samotności. I to właśnie ta emocjonalna izolacja, zdaje się być najważniejszym elementem fabularnym. Sama akcja w odczuciu jest raczej nieśpieszna, autor wyraźnie skupia się na toksycznym dzieciństwie bohaterów oraz jego niszczącym wpływie na dalszy rozwój młodego człowieka.

Nadzwyczaj frapująca historia! Przerażająco dobrze napisana, nieoczywista pod kątem intrygi, a przy tym niezwykle przekonująca. Gabinet luster to szalenie wciągający thriller o charakterze stricte dramatycznym, fenomenalnie zakręcony, bez dwóch zdań zaskakujący. To moje pierwsze spotkanie z twórczością Przemysława Żarskiego, ale z pewnością nie ostatnie. Mocno zajmująca książka, ugruntowana na kanwie destrukcyjnych źródeł przeszywającej samotności.
_____
Recenzja we współpracy z wydawnictwem Czwarta Strona.

„O JEDNO CIĘ PROSZĘ” –  LAURA DAVE | Zaskakująco ciepły thriller obyczajowy!

„O JEDNO CIĘ PROSZĘ” – LAURA DAVE | Zaskakująco ciepły thriller obyczajowy!

Prawdopodobnie każdy skrywa jakąś tajemnicę. Zazwyczaj mało istotną drobnostkę, wstydliwe wspomnienie lub niechlubny błąd z czasów młodości. Czasami jednak sekret okazuje się znacznie większy i poważniejszy, w niektórych sytuacjach może nawet niebezpieczny. I właśnie taką zagadką okazuje się mąż głównej bohaterki powieści O jedno cię proszę Laury Dave – niewątpliwego bestsellera New York Timesa, do którego prawa wykupiły już wydawnictwa z 32 krajów.

Tam, gdzie pojawia się słowo tajemnica, tam zawsze pojawia się zainteresowanie ze strony czytelnika. W tym przypadku niewiadomą okazuje się dawne życie Owena – męża Hannah, która nieoczekiwane musi zapewnić bezpieczeństwo jego nastoletniej córce. Nie wie przed czym i dlaczego, tym bardziej nie ma pojęcia, jak tego dokonać. Ale wie jedno – nie odpuści, dopóki nie pozna prawdy i nie dowie się, dlaczego jej ukochany znikł, zostawiając córce ogromną sumę pieniędzy, a jej samej kartkę ze skromną, aczkolwiek ważną instrukcją: „Chroń ją!”. Ogromnym atutem okazuje się tu narracja pierwszoosobowa, dzięki której odbiorca ma nie tylko możliwość utożsamić się Hannah oraz zgrać z jej ciepłymi myślami, ale też jawnie uczestniczyć w akcji fabularnej. Autorka świadomie bowiem wrzuca czytelnika w bieg wydarzeń, angażuje go do aktywnego udziału w śledztwie prowadzonym nieoficjalnie przez obie bohaterki i regularnie dostarczając nowych informacji, pozwala mu snuć rozmaite domysły. To właśnie odkrywanie kolejnych elementów układanki, przynosi tutaj najwięcej satysfakcji.

Niełatwo się od tej historii oderwać, ale trzeba zaznaczyć jasno – to nie jest książka o podłożu stricte sensacyjnym, nie ma tu krwawych mordów oraz iście dantejskich scen, w zamian Laura Dave pochyla się nad psychologią postaci oraz rodziną, zwraca szczególną uwagę na trud relacji macochy z przybraną córką, która wyraźnie wymaga wzajemnego docierania, sukcesywnie też przywołuje wspomnienia z Owenem, pozwalając czytelnikowi szkicować własny obraz zaginionego mężczyzny. To właśnie więzi rodzinne wychylają się tu na pierwszy plan i to one sprawiają, że powieść ta w oczach czytelnika, przybiera mocno obyczajową formę. Ten zabieg pozwala odbiorcy na pełną analizę osobowości i umożliwia decyzję, komu w tym spektaklu warto zaufać.

Urzekająca historia o mocno dramatycznym podłożu! Nadzwyczaj delikatna, intrygująca i bez wątpienia nieodkładalna! O jedno cię proszę to przede wszystkim zaskakująco ciepły thriller obyczajowy, książka wyraźnie nastawiona na sukcesywne odkrywanie tajemnic, budowę potrzebnego zaufania oraz głębokie więzi rodzinne. Laura Dave oddaje głos głównej bohaterce, aby tym samym umożliwić czytelnikowi świadomy obraz zdarzeń, pozwala mu zatem aktywnie uczestniczyć w wydarzeniach i regularnie kształtować własną wizję fabularną. Świetna powieść, którą po prostu warto poznać.
_____
Recenzja we współpracy z Wydawnictwem Marginesy.
„SKRZYDŁA I KOŚCI” –  JOANNA PAWŁUSIÓW | Świetnie skrojony thriller o charakterze rodzinno-obyczajowym

„SKRZYDŁA I KOŚCI” – JOANNA PAWŁUSIÓW | Świetnie skrojony thriller o charakterze rodzinno-obyczajowym

Ucieczka często uznawana jest za najlepsze rozwiązanie. Nierzadko pozwala zdystansować się od parszywych wspomnień i tym samym daje szansę na budowę nowej codzienności. Nie zawsze jednak odgania wszystkie smutki, nie zawsze też okazuje się mniejszym złem. Czasami dzieje się wręcz odwrotnie i pozornie zwykła przeprowadzka, staje się zalążkiem prawdziwego dramatu. I właśnie taka sytuacja okazuje się fundamentem powieści Skrzydła i kości Joanny Pawłusiów – mocno enigmatycznego thrillera o zauważalnie obyczajowym charakterze.

Ta historia to przede wszystkim klimat małej zamkniętej społeczności – nieco pochmurny w odczuciu, pełen niedopowiedzeń, społecznie mętny i nieprzenikniony. Każdy ma tu ściśle wyznaczoną rolę i doborowo sprawdza się w jej realizacji. Mieszkańcy Malumic stają się marionetkami, świadomie prowadzonymi zaułkami stworzonymi przez wyobraźnię polskiej autorki. Kolejne sceny wyraźnie owiane są dozą tajemnicy, niejednokrotnie więc zaskakują lub potwierdzają obrane w myślach czarne scenariusze. Tu nie ma idealnych bohaterów – każdy bowiem prezentuje swoje słabości, popełnia życiowe błędy lub celowo wychyla się poza ramy utartej moralności. To właśnie ludzie oraz ich sekrety tworzą poważne ogniwa tej intrygi fabularnej.

Sama zbrodnia nie przeraża formą, dostrzegalnie obdarta jest z makabrycznych opisów, autorka skupia się przede wszystkim na konsekwencjach czynu, jasno pokazując, jak dalece ten potrafi zmienić bieg rodzinnego życia. Utrwala też obraz trudu i poświęcenia włożonych w ochronę najbliższych. I chociaż akty kryminalne wyraźnie gruntują tu bieg wydarzeń, to właśnie warstwa obyczajowo-dramatyczna, zdaje się być najważniejsza. To ona budzi zainteresowanie czytelnika i to ona rodzi największe emocje – po prostu intryguje. I tego efektu nie narusza nawet zbyt udziwnione, może nawet surrealne zakończenie, które z pewnością można uznać za polemiczne.

Niecodzienna książka. Niezwykle obrazowa w treści, bez wątpienia wciągająca, momentami wręcz jawnie zaskakująca i szalona. Skrzydła i kości to przede wszystkim świetnie skrojony thriller o charakterze rodzinno-obyczajowym, historia niebywale intrygująca, ale też dobitnie portretująca konsekwencje dokonanej zbrodni. W pamięci najbardziej zapada zbudowany tu klimat małej społeczności – w odczuciu szczelnie zamkniętej, nieprzeniknionej i pełnej sukcesywnie odkrywanych tajemnic. Naprawdę warto poczuć smak tych wydarzeń.
_____
Recenzja we współpracy z Wydawnictwem Kobiecym.

„A MIĘDZY NAMI WSPOMNIENIA” –  GABRIELA GARGAŚ | Łzy płyną mimowolnie, jawnie obrazując głębię tej powieści.

„A MIĘDZY NAMI WSPOMNIENIA” – GABRIELA GARGAŚ | Łzy płyną mimowolnie, jawnie obrazując głębię tej powieści.

Trudno o bardziej bolesne przeżycie niż śmierć najbliższej nam osoby. Życie nieuchronnie zmienia się w niechcianą żałobę, niejednokrotnie obarcza winą, zdaje się być wybrakowane, z pewnością pozbawione dalszego sensu. Nie pozwala też na codzienne radości, jedynie ślepo podąża ścieżką mało przyjemnej wegetacji. Właśnie tak paskudne emocje drzemią w bohaterce wznowionej właśnie powieści A między nami wspomnienia Gabrieli Gargaś – książki nie tylko dramatycznej w treści uczuć, ale przede wszystkim mocno życiowej i sentymentalnej.

Naprawdę trudno o bardziej poruszającą historię. Niedojrzała miłość, samotne macierzyństwo i wreszcie rozdzierająca serce strata – Ada wyraźnie topi się w przeszywającym dramacie własnego życia i niesłusznie obarcza się winą za zdarzenie, którego nikt nie mógł przewidzieć. Mimo młodego wieku, zamyka się w tęsknocie i koszmarnym cierpieniu. Wyjazd do nieco zdystansowanej babci Marysi staje się dla kobiety nadzwyczaj cennym doświadczeniem, okazuje się też szansą na przeprocesowanie krzywdy i zamknięcie dojmującego rozdziału. Starsza pani zabiera wnuczkę do świata własnej młodości, tym samym wraca do ponurej rzeczywistości wojennej, aby ponownie zmierzyć się ze smakiem brutalnie zakazanej miłości.

Historia babci skrywa w sobie największe uczucia, okazuje się też pouczającym akcentem całej powieści – jasno bowiem pokazuje, jak łatwo jest zaszufladkować ludzi i skazać ich na łatkę ogólnego potępienia, bez jakiejkolwiek próby poznania ich realnych uczuć, pragnień i intencji. Autorce świetnie udało się wypracować wiarygodne emocje, to dzięki nim czytelnik tak głęboko angażuje się w kiełkującą między bohaterami miłość, z wyraźnym wzruszeniem podgląda ich nieśmiałe gesty i dwuznaczne spojrzenia. Równie boleśnie przeżywa trud tej relacji, niezgodnej z wojennymi normami społecznymi i obowiązującymi wówczas zasadami, oficjalnie wręcz zakazanej. Smutek, gorycz, bezradność – to właśnie te uczucia dotykają najbardziej. I z każdą kolejną sceną zdają się być coraz bardziej dotkliwe i okrutne, może nawet miażdżące.

Książka na wskroś przejmująca i sentymentalna! Niewątpliwie smutna, dojmująca i bolesna w treści przedstawionych zdarzeń, a jednocześnie zaskakująco autentyczna, otwierająca oczy, pozwalająca zmierzyć się z najtrudniejszymi emocjami. To także poruszająca podróż przez zatrważającą codzienność wojenną, w której niespodziewanie rodzi się zakazane uczucie. Piękno tej miłości staje się rozdzierającym serce drogowskazem życia – rodzinną wskazówką, pozwalającą zamknąć rozdział najbardziej traumatycznych wspomnień. Łzy płyną mimowolnie, jawnie obrazując głębię tej powieści.
_____ 
Recenzja we współpracy z wydawnictwem Czwarta Strona.

„ECHO MAN” –  SAM HOLLAND | Ten scenariusz ocieka brudem i wyraźnie nasiąknięty jest ludzką krwią!

„ECHO MAN” – SAM HOLLAND | Ten scenariusz ocieka brudem i wyraźnie nasiąknięty jest ludzką krwią!

Zamordował dziesięć osób, w tym członków własnej rodziny. W odrażający sposób bezcześcił zwłoki, zaspokajając własne nekrofilskie żądze. Zatrważał nabrzmiałym poziomem agresji, wyrachowaniem i bezwzględnym okrucieństwem. Edmund Kemper – jeden z najbardziej przerażających morderców i nekrofili świata – fabularnie okazuje się jednym z kilku wzorców dla równie parszywego naśladowcy, którego w niezwykle wiarygodny sposób wykreowała debiutująca na rynku powieściowym, Sam Holland. Echo Man właśnie zaczyna swoje makabryczne przedstawienie.

To nie jest lekki kryminał. Autorka wyraźnie stawia na mrożące krew w żyłach sceny, każe wręcz naocznie uczestniczyć w odurzającym akcie torturowania oraz mordowania kolejnych ofiar. Budzące grozę opisy nie są może tak bestialskie jak chociażby u wodzącego prym w szaleństwie zbrodni Chrisa Cartera, ale bez dwóch zdań napawają trwogą i jawnie przeszywają serce. Dużo tu obrazów nasiąkniętych ludzką krwią, jeszcze więcej miażdżącego bólu i przenikliwego poczucia niepokoju, ale też ekscytujące nawiązania do realnych zbrodni, popełnionych przez najsłynniejszych seryjnych morderców. Peter Sutcliffe, Jeffrey Dahmer, czy też Ed Kemper – to niektórzy z przestępców, których niechlubne dzieła, stają się fabularną bazą dla przedstawionej intrygi kryminalnej.

Sam Holland nie szczędzi odbiorcy, nie daje mu też chwili na choćby krótki odpoczynek, świadomie pozbawia go też szansy na głębszą analizę własnych myśli – akcja mknie odczuwalnie szybko, a ofiar cały czas przybywa. Dużo tu dzieje się na polu śledczym, nie ma natomiast możliwości obszernego wgryzienia się w psychologię postaci – autorka celowo okraja życie osobiste bohaterów, temperuje też zbędne emocje, skupia się jedynie na bazowych uczuciach, ściśle powiązanych z prowadzoną sprawą. W zamian nieustannie kreuje odczuwalny stan niejasności oraz wszechogarniający lęk, które w połączeniu mają jedno konkretne zadanie – wyzwolić zmysły i bezwzględnie pouszyć wyobraźnię czytelnika.

Fabularne szaleństwo otulone smakiem brutalnych doznań kryminalnych! Natłok przerażających scen, odczuwalna niepewność zdarzeń i paraliżujący strach – to moje pierwsze skojarzenia z lekturą głośnego Echo Mana. Ten scenariusz ocieka brudem i wyraźnie nasiąknięty jest ludzką krwią, natomiast liczne nawiązania do zbrodni popełnionych przez najsłynniejszych seryjnych morderców, przekuwają proces intrygi w jawną fascynację zbrodnią. Ta książka nieprzypadkowo sprawia tak mocne wrażenie.
_____
Recenzja we współpracy z wydawnictwem MUZA.

„SIEDEM LAT CIEMNOŚCI” –  JEONG YOU JEONG | Nieprzeciętny thriller nasączony smakiem odurzającej potrzeby zemsty!

„SIEDEM LAT CIEMNOŚCI” – JEONG YOU JEONG | Nieprzeciętny thriller nasączony smakiem odurzającej potrzeby zemsty!

Przeznaczenie. Słowo, które w treści nie podpowiada nic, a jednak często okazuje się najłatwiejszym wyjaśnieniem. Niekoniecznie zrozumiałym, logicznym i oczekiwanym, może nawet dziwnie wyzutym z pierwotnych cech ludzkiej empatii, a jednak regularnie mającym miejsce. I właśnie to określenie najlepiej definiuje tajemnicze wydarzenia, tworzące oś fabularną thrillera Siedem lat ciemności autorstwa Jeong You Jeong – książki nadzwyczaj osobliwej, angażującej, z pewnością mocno przyciągającej uwagę.

Fabuła celowo pozbawiona jest klasycznego przebiegu intrygi kryminalnej – czytelnik od początku zna bowiem finał, nie ma jednak pojęcia, co dokładnie doprowadziło bohaterów do tak tragicznych i przede wszystkim nieodwracalnych zdarzeń. Proces odkrywania kolejnych cieni tej historii okazuje się dla młodego bohatera mocno osobistym i niełatwym doświadczeniem. Sowon mimowolnie przywołuje traumatyczne wspomnienia z dzieciństwa, ponownie przeżywa siłę rodzinnego dramatu, namacalnie wręcz czuje otaczającą go wówczas przemoc i próbuje zrozumieć sieć niedopowiedzeń, które ostatecznie stały się źródłem prawdziwej tragedii. Odbiorca świadomie podąża wraz z synem mordercy i obserwując akty drastycznego maltretowania, bicia i zastraszania, staje się niemym świadkiem przerażającej w skutkach krzywdy. Ten obraz naprawdę boli.

Nieszablonowana konstrukcja i zauważalnie nieśpieszne tempo składają się tu na wyjątkowo dopracowany portret psychologiczny osoby podążającej śladem mrocznego poczucia zemsty – to właśnie odpłata za doznane zło staje się dla jednego z bohaterów porażającą i wyraźnie niebezpieczną definicją życia. I to ona sprawia, że czytelnik nieustannie wyczuwa tu smak mrożącej krew w żyłach tajemnicy, czuje wyraźny niepokój, wymusza więc na sobie ostrożność i stara się bacznie przyglądać kolejnym scenom. Ta uważność jest wręcz wymagana – to nie jest bowiem łatwa lektura, zdaje się być wręcz ciężka w odbiorze, nieszablonowana, usilnie szukająca głębokiej koncentracji. Te wrażenia potęguje też mocno zawistna atmosfera, panuje tu bowiem swoisty klimat małej społeczności, w odczuciu wyraźnie surowy, duszny, może nawet mroczny. Z pewnością dobrze działający na ludzką wyobraźnię.

Nieprzeciętny thriller nasączony smakiem odurzającej potrzeby zemsty! Historia wymagająca dużej atencji, specyficzna i nieoczekiwana, a przy tym niesamowicie dobrze przedstawiona, efektowna, z pewnością inna niż wszystkie. Siedem lat ciemności to zatrważający portret rodzinnego piekła, fabularny akt potwornej przemocy fizycznej, książka zauważalnie nastawiona na dramat brutalnego systemu. Duszna atmosfera i panujący tu specyficzny klimat zamkniętej koreańskiej społeczności, jedynie potęgują ten bolesny w odczuciu obraz. Świetna i naprawdę nieoczywista powieść.
_____
Recenzja we współpracy z wydawnictwem MOVA.

„PROSTE RÓWNOLEGŁE” –  AGATA ROMANIUK | Fabularnie oszałamiająca!

„PROSTE RÓWNOLEGŁE” – AGATA ROMANIUK | Fabularnie oszałamiająca!

Niesamowita wirtuozka sztuki muzycznej, obdarzona wielkim talentem młoda skrzypaczka i jedno przypadkowe spotkanie, które w aurze PRL-owskiego uzdrowiska, nieoczekiwanie staje się źródłem długoletniej relacji. Dwie zupełnie inne kobiety. Dwa odległe światy. Dwie życiowe proste, równolegle definiujące miłość do tej samej pasji. To właśnie więź dwóch skrzypaczek, osobliwej nauczycielki i chłonącej wiedzę uczennicy, tworzy oś fabularną powieści Proste równoległe – książki pięknie nakreślonej przez Agatę Romaniuk.

Ta historia pozbawiona jest pośpiechu i nagłych zwrotów akcji, celowo nie zagłusza emocji czytelnika, pozwala mu wręcz umyślnie skupić się na najważniejszym – na zażyłości budowanej latami między dwiema pozornie różnymi kobietami. To właśnie specyficzna znajomość determinuje tempo oraz treść tej powieści. Skrzypce to dla wielu jedynie instrument lub znak muzycznego ukojenia, ale dla niektórych przybierają znacznie bardziej wymowne znaczenie – nie wiedzieć kiedy, stają się prawdziwym przyjacielem i nieodłącznym towarzyszem życia. Właśnie taką osobowością zdaje się być kreacja Wandy Krajewskiej – niezwykle doświadczonej i znanej, a przede wszystkim nadzwyczaj ambitnej skrzypaczki, która w imię bogatej kariery muzycznej, gotowa była poświęcić każdą szczelinę prywatnego życia. I jak się okazuje, nie tylko swojego.

Kobieta wyraźnie nie szczędzi swojej uczennicy, zmusza Martę Richter do niemal fanatycznego odkrywania własnych umiejętności muzycznych, naciska nie tylko na wielogodzinne treningi oraz wyciskanie dosłownie każdej nuty, ale też na udział w ważnych konkursach, które wyraźnie zaczynają dyrygować życiem młodej dziewczyny. Nauczycielka patrzy na Martę przez pryzmat własnych doświadczeń, ewidentnie też stara się nie dopuścić do tego, aby utalentowana uczennica poddała choć fragment kariery na poczet tak angażujących aktów, jak miłość lub tym bardziej dzieci. I jest w tych przekonaniach przerażająco wręcz obsesyjna. Jej zagorzała postawa nakłada na tę historię dozę potrzebnej tu tajemnicy, staje się fabularnym znakiem zapytania, który sukcesywnie dąży do dość spodziewanego wyjaśnienia. Na uwagę zasługuje też urzekająca stylistyka oraz nietuzinkowa konstrukcja powieści. Autorka naprzemiennie bowiem artykułuje losy obu kobiet, wracając do początku kariery Wandy i jednocześnie oddając głos Marcie, która samodzielnie relacjonuje wydarzenia ze swoim udziałem. Całokształt prezentuje się wyśmienicie. I jakże muzycznie!

Zjawiskowa książka! Pięknie wystylizowana, zaskakująco wręcz dojrzała, fabularnie oszałamiająca! Proste równoległe to historia świadomie nastawiona na obsesyjną miłość do własnej pasji, mocno akcentująca konieczność poświęceń i bolesnych życiowych strat. Fabuła jawnie prowadzona śladem kobiecych serc, które w imię kariery, próbują sprostać najtrudniejszym wyzwaniom. Tu nie ma wielkiego pośpiechu oraz szalonych zwrotów akcji – pozostaje jedynie głośna myśl o dziwnej zażyłości kształtującej się między dwiema wyjątkowymi skrzypaczkami. Powieść intencjonalnie napisana dla kobiet.
_____
Recenzja we współpracy z wydawnictwem Agora.

PATRONAT MEDIALNY

Copyright © 2016 Mozaika Literacka , Blogger