„CZERWONY WILK” – JEN WILLIAMS | Lepiej nie gaś świateł…

Znalezione niby przypadkiem ciemnobrązowe pióro, zostawiona przy nim tajemnicza wiadomość, czarne serce zdające się być zwieńczeniem przerażającego przekazu i wreszcie zagubiony ptak, zduszony bezradnością, odbijający się ślepo od ścian w obłąkańczym szukaniu odebranej zapewne niedawno wolności. Pozostawione niby fizycznie, a jednak w odmętach ludzkiej świadomości – przepowiednie nadchodzącego zła. To właśnie takie symbole stają się domeną powieści Czerwony wilk autorstwa Jen Williams, historii wywołującej dreszcze, która daje się chłonąć z zatrważająco skuteczną pazernością.

To nie jest zwykły thriller. Mocno dostrzegalne elementy grozy każą wręcz sądzić, że autorka pokusiła się tutaj o coś więcej – w mojej opinii nawet o namiastkę delikatnej powieści grozy, sprytnie zakotwiczonej w dobrze przemyślanej i z pewnością osobliwej intrydze kryminalnej. Intryga ta zbudowana jest na sprawdzonym fundamencie, jakim jest dawna tajemnica rodzinna. W tym przypadku tajemnica matki, która z nieznanych przyczyn wybrała drogę samobójstwa, pozostawiając córce przerażające odkrycie – przepełnione przyjacielską trwogą listy, jakie kobieta otrzymywała niegdyś od dawno osadzonego za kratami seryjnego mordercy – Michaela Reave’a, nazywanego w mediach Czerwonym Wilkiem. To właśnie wątek tego mordercy, a właściwie jego nieobliczalnego naśladowcy, zdaje się spajać intrygę fabularną w jedną całość. Ta intryga w odczuciu zdaje się być momentami szalona, ale z pewnością jest piekielnie dobra, osobliwa, finalnie też mocno satysfakcjonująca.

Ta historia gwarantuje jeszcze więcej. Zmyślnie zaaranżowane w niej elementy grozy, połączone z odkrywającymi kolejne karty tajemniczymi retrospekcjami, budują bowiem niebywale intensywny smak przerażenia. Odczucia te bez wątpienia wpływają na jedno – na tętniący w żyłach, odczuwalnie mroczny klimat, zahaczający o niespodziewaną aurę pierwszych wydań baśni braci Grimm oraz o intensywne zwierzęce instynkty, tak dobrze dopasowane do tytułu samej powieści. I tego smaku nie psuje nawet oderwane od rzeczywistości śledztwo, mało przemyślane pod kątem strategicznym, a przede wszystkim lakoniczne angażowanie do rozmów z seryjnym mordercą bohaterki, która nie jest do tych rozmów w żaden sposób przygotowana. Ten element może trochę boleć, szczególnie pasjonatów dobrze przeprocesowanych powieści kryminalnych, ale nie powinien wpływać na odbiór samej fabuły, na jej baśniowe ogniwa oraz bohaterów, którzy może nie staną się naszymi ulubieńcami, ale raczej dają się szybko zaakceptować, wraz ze swoimi brudnymi ludzkimi przywarami. 

Ale to było dobre, mocne i zaskakujące! Totalnie elektryzujący thriller, nasiąknięty mrożącymi krew w żyłach elementami grozy oraz czymś niebywałym – taką ledwie wytłumaczalną ludzką goryczą połączoną z niespodziewanym, zwierzęcym wręcz impulsem zła. Chociaż przebieg śledztwa wyraźnie umyka ramom realnego życia, w tej formie nie mógłby mieć odzwierciedlenia w rzeczywistości, to jednak nie przeszkadza to w zachłannej obserwacji toczących się wydarzeń. Sama intryga zdaje się być szalona, z pewnością osobliwa, mocno bazująca na rodzinnej tajemnicy. Niby czytelnik dużo dowiaduje się z retrospekcji, dużo się też domyśla, a jednak finalne rozwiązanie daje porządny zastrzyk satysfakcji. Książka warta sprawdzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twoją opinię :) Każdy komentarz jest dla mnie wartościowy i pozwala mi się stale rozwijać. Pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej.

PATRONAT MEDIALNY

Copyright © 2016 Mozaika Literacka , Blogger