„SPOTKANIE W POSITANO” – GOLIARDA SAPIENZA | Czytajcie tę książkę na głos!

Nie zawsze potrzeba wielu słów, aby oczarować czytelnika. Czasami wystarczy zaledwie dwieście stron tekstu, aby obdarować odbiorcę niezwykłym przeżyciem. Jeżeli w takiej historii, z założenia fabularnej, niespodziewanie zaszyta zostanie autobiograficzna nuta, to dzieje się coś szalonego – zarysowana niemal poetyckim stylem fabuła okaże się bowiem czymś znacznie więcej. Okaże się zapisem życia, a przynajmniej jego sfabularyzowanym fragmentem. I właśnie taką książką jest Spotkanie w Positano. Opowieść namacalnie krótka, a jednak zaskakująco piękna, nastrojowa i doszczętnie zajmująca.

Ta lektura to historia niezwykłej relacji łączącej dwie kobiety z wyższych sfer. Te kobiety – tak nieśmiałe, a jednak podążające śladem własnej ciekawości – wzajemnie się odkrywają, szukają w sobie piękna, kobiecości, inteligencji, pasji i osobliwości, które razem podjęte sprawiają, że obie panie zdają się łaknąć tej relacji z każdą chwilą jeszcze bardziej. Jeszcze dosadniej, obszerniej, mocniej. Główna bohaterka, odziana w rolę narratorki, ma na imię dokładnie tak jak autorka powieści – to właśnie ten niezapowiedziany wcześniej zabieg każe sądzić, że jest to niejako historia własna Goliardy Sapienzy, niesamowitej wielbicielki kobiet, anarchistki, prekursorki gender i jednocześnie bohaterki wojennej. Może to historia nabyta jakimś pięknym doświadczeniem i ubarwiona od strony emocjonalnej, a może całkowicie zmyślona, będąca jedynie wizją, może nawet sfabularyzowanym zarysem jakiegoś snu autorki. Tu nieco czytelnikom rozjaśnia posłowie.
Goliarda samodzielnie relacjonuje większość scen, ale zdarzają się też fragmenty, w których narrację przejmuje druga bohaterka, a niekiedy, zupełnie niespodziewanie, wkrada się także narracja tradycyjna. To niełatwy w odbiorze zabieg. Wymaga porządnego skupienia. Wymaga też niczym nie zmąconej chęci. Mogłabym wręcz napisać, że tej lekturze potrzeba jednego. Trzeba ją po prostu poczuć. To niby niewiele, a jednak ta specyficzna forma relacjonowania zdarzeń może skutecznie blokować to zadanie. Jeżeli jednak się uda, to nie pozostaje nic do dodania. Wtedy już się rozumie. Już się żyje tą historią. Już się ją chłonie, z każdą stroną coraz bardziej zachłannie. Ta przeważająca narracja Goliardy pozwala odbiorcy na jeszcze więcej. Czytelnik mimowolnie bowiem nie tylko żyje niebywałą relacją dwóch kobiet, ale też chce emanować jej wyjątkowością, czułością i tak rzadko spotykaną sensualnością. Drobnym mankamentem, prawdopodobnie błędem, zdaje się być jedynie zróżnicowana forma imienia drugiej bohaterki. Raz jest to Erika, innym razem Erica – czasem nawet w tym samym akapicie użyte są dwie różne formy. Jeżeli to nie błąd, a celowe zagranie, brakuje jakiegoś uzasadnienia, sensu, przyczyny. Nie wpływa to jednak na samą historię, która dla wielu może okazać się także źródłem pięknych cytatów, często osobliwych w swym brzmieniu, a jednak dosadnych i zaskakująco trafnych. 

Ta książka to zjawisko! Niezwykle krótka, zaledwie dwieście stron tekstu, aczkolwiek mocno liryczna opowieść, z pewnością inna niż wszystkie, niebywale nastrojowa, głęboka i tak bardzo zajmująca! Chociaż specyficzna, momentami wręcz paradoksalnie zmienna narracja, może krzyżować czysto refleksyjny odbiór tej historii, to jednak warto się w niej prawdziwie zadurzyć, warto wejść w tę opowieść każdym kęsem własnej wrażliwości. Jeżeli możecie, czytajcie tę książkę na głos, a przynajmniej wyraźnym szeptem. To pozwoli Wam intensywniej przeżywać poszczególne sceny, delektować się ich empirycznym smakiem, dotykać niewidzialnych okiem emocji. To właśnie czucie tej historii okazuje się najpiękniejszym doświadczeniem, to w nim ukryty jest niepowtarzalny urok Spotkania w Positano.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twoją opinię :) Każdy komentarz jest dla mnie wartościowy i pozwala mi się stale rozwijać. Pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej.

PATRONAT MEDIALNY

Copyright © 2016 Mozaika Literacka , Blogger