"BEZWŁAD" - JESSICA BARRY | Przed czym tak naprawdę ucieka Allison?

Jedna z nich ucieka z miejsca katastrofy. Druga usilnie próbuje dociec prawdy. Obie zawzięte, nieobliczalne, ale też autentycznie wystraszone – córka i matka. Obie nie wiedzą o swoich działaniach i to właśnie ta niewiedza najbardziej wpływa na wyobraźnię czytelnika. Bo on niby widzi i analizuje kolejne sceny, a jednak nie wie nic. Nie wie, dlaczego córka ucieka i nie wie, dlaczego jej matka tak bardzo ufa własnej intuicji. Czym jest tytułowy Bezwład w debiucie Jessiki Barry?

DLACZEGO ALLISON UCIEKA?

Allison ucieka z miejsca katastrofy lotniczej. Dla odbiorcy od razu staje się jasne, że ucieczka ta nie jest przypadkowa – to ona jest bowiem zalążkiem intrygi, jaką skrupulatnie zbudowała Jessica Barry. Początkowo zupełnie niezrozumiała, szalona lub podyktowana mocnym szokiem powypadkowym reakcja Allison z czasem nabiera znaczenia, okazuje się bardziej sensowna, przemyślana i przede wszystkim... świadoma. Chociaż można odnieść wrażenie, że ta bohaterka działa na oślep, to nic bardziej mylnego. I właśnie ta widoczna celowość gry sprawia, że czytelnik nieprzerwanie interesuje się losem pozornie zagubionej bohaterki.
ODPOWIEDŹ CZYHA W PRZESZŁOŚCI

Samotna ucieczka, podyktowana wyraźnie wzmożonym strachem, skłania Allison do nieustannego uruchamiania rozmaitych wspomnień. Pojedyncze obrazy z dzieciństwa, jak chociażby ojciec uczący rozpalać ognisko, ale też fragmenty czasu, który zdaje się być tym najbardziej znaczącym dla całej historii – już po śmierci ojca, gdy celowo urwała kontakt z własną matką. Te wspomnienia pozwalają odbiorcy poznać główną bohaterkę i to rysowane w jej głowie epizody z dawnego życia sukcesywnie budują kształt całej intrygi.

ACH TA MATCZYNA ZADZIORNOŚĆ

Matka Allison ewidentnie chce zrozumieć, co stało się z dawno niewidzianą córką. W swoich dociekaniach Maggie okazuje się bardzo ciekawska, stanowcza, nieprzejednana. I bardzo dobrze, bo to właśnie jej kobieca, a właściwie matczyna zadziorność w połączeniu z wymuszoną bezradnością, pchają tę sprawę do przodu. To Maggie Carpenter zaczyna tropić, to ona drąży kolejne skały i to ona wreszcie staje się ważnym elementem szokującej układanki. Kreacja tej bohaterki jest w odczuciu bardzo wiarygodna i realna – jestem przekonana, że w tak niekomfortowej sytuacji, podobnie postąpiłaby niejedna matka.
EMOCJE ROSNĄ...

Sama intryga jest w mojej opinii oparta na dość utartym wątku, można go wyłuskać względnie szybko, ale jednocześnie obudowana jest na tyle logicznie i ciekawie, że momentami można ją określić niemal wyrafinowaną. Co istotne, Jessica Barry proponuje naprzemienną narrację pierwszoosobową. Obie bohaterki samodzielnie relacjonują zatem wydarzenia, dzięki czemu przekaz staje się bardziej osobisty, emocjonalny, wręcz zmuszający odbiorcę do wyrażenia empatii, a przynajmniej utożsamienia się z sytuacją obu kobiet. W tej historii nic nie jest jasne i co ważne, autorce udaje się utrzymać tę dozę niepewności do samego końca. Podobnie, całej lekturze towarzyszy przenikliwy i jakże pożądany dreszczyk emocji, który scala fabułę w naprawdę mocny, niemal filmowy thriller.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twoją opinię :) Każdy komentarz jest dla mnie wartościowy i pozwala mi się stale rozwijać. Pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej.

PATRONAT MEDIALNY

Copyright © 2016 Mozaika Literacka , Blogger