"SZLACHTA POLSKA. KULTURA I STRUKTURA" - ANDRZEJ ZAJĄCZKOWSKI | Trudny kawałek do przełknięcia…
Zacznę od tego, że poczułam dość nietypową dla mnie chęć przybliżenia sobie czasów, które zapoczątkowały istnienie szlachty polskiej. Chęć to nietypowa, bo niekoniecznie jestem zwolennikiem czytania historii jako takiej i rozpamiętywania, trochę idąc w ślad za powiedzeniem z dzieciństwa: „co było i nie jest nie pisze się w rejestr”.
Bądź co bądź, cała masa współczesnych powieści, często romantycznych, bądź o charakterze dramatycznym, ma zakrojone podłoże historyczne. W dużej mierze książki nawiązują do czasów inkwizycji, a jeszcze częściej do mocno zarysowanych podziałów między grupami społecznymi. Wiele z tych pozycji nawiązuje do średniowiecza europejskiego, lokując tło powieści nierzadko w półwyspie iberyjskim. Ja, mimo mojego zamiłowania do książek z wątkiem historycznym, nabrałam ochoty, by odciąć się nieco i przypomnieć sobie realia z tamtych czasów, także na terytoriach Polski. Tym sposobem chwyciłam za monografię Andrzeja Zajączkowskiego: „Szlachta polska. Kultura i struktura”.
Cóż wynikło z tego spotkania? W głównej mierze kolejne znaki zapytania, bo choć autor rzetelnie podszedł do tematu i przedstawił nam rozwój szlachty polskiej od zalążka, to jednocześnie nie ułatwił pracy przeciętnemu czytelnikowi, podejmując kolejne tematy w niełatwym, a wręcz obcym dla młodego pokolenia, stylu i języku. Niejednokrotnie bowiem wykorzystał słowa, których nie mógł mi wytłumaczyć nawet wujek Google (przykład: „preponderancja szlachty”). Czytając niezrozumiałą, starodawną polszczyznę, kilka razy chciałam poddać się i zrezygnować z lektury, czułam, że chyba to nie dla mnie. Siła woli, aby przybliżyć temat zwyciężyła jednak nad chwilami słabości i udało mi się zakończyć pierwszy etap poznawania historii polskiego średniowiecza. Napisałam pierwszy etap, bo choć monografia była ciężka w odbiorze, to poruszyła wątki na tyle ciekawe i nieobojętne, że zachęciła mnie do sięgnięcia po kolejne książki o podobnej tematyce.
Co jednak zasłużyło na plus? Mnie urzekł opis protestów szlachty polskiej przeciw spisom ludności w trakcie trwania Sejmu Wielkiego i porównanie ich do liczenia bydła, jak również powstanie ceremoniału bicia szlachty, czy też dość szczegółowy opis struktury grup społecznych. Tu na pochwałę zasługuje opis społeczności dworskiej w okresie pańszczyźnianym i jej przywiązanie do tzw. izolacji. Zaciekawił mnie też wątek legitymizacji szlachty przez władze rosyjskie na początku XIX wieku i późniejsze przesiedlenia drobnej szlachty w głąb Rosji.
Jeżeli zatem czytelnik potrzebuje konkretnej, nieprostej wiedzy na temat rozwoju polskiej szlachty, to nie pozostaje mi nic innego, jak polecić pozycję „Szlachta polska. Kultura i struktura”. Jeżeli jednak, poszukuje ludzkiej, nie wyniesionej na literackie piedestały, po prostu zwykłej lektury o powstaniu i rozwoju polskich szlachciców, to mówię stanowcze NIE, odradzam. Ja będę szukać dalej, bo temat nadal pozostał dla mnie nie wyczerpany, nadal mam przed sobą cząstki wiedzy, zupełnie nieposklejane w całość. Mało autor poświęcił czasu na tytułową kulturę, która w moim rozumieniu miała wpływ na podziały strukturalne, a większą na zwykły opis i charakterystykę poszczególnych grup. Nie mniej jednak, coś z książki wyniosłam:
I z tą niewielką garstką wiedzy o szlacheckich przymiotach, udaję się w poszukiwaniu bardziej zwyczajnej lektury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoją opinię :) Każdy komentarz jest dla mnie wartościowy i pozwala mi się stale rozwijać. Pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej.