„PANI K.” – MARTA KNOPIK | Niejednoznaczna, niepokojąca i szalenie intymna!

Dawny świat już nie istnieje. Nie ma codziennej swobody ruchu. Nie ma pieniędzy. Nie ma internetu. Nie ma też przyjaciół. Nawet rodzina zdaje się być okrojona do minimum. Jest natomiast szczelnie zamknięty system domowego życia, którego rytm wyznaczają cykle pracy oraz dostawy zamawianej żywności. I właśnie tak brutalną rzeczywistość komponuje Marta Knopik w przerażającej wizji samotności, jaką niewątpliwie jest powieść Pani K. Odczuwalnie melancholijna w doborze słów, w przekazie emocjonalnym zdaje się być zaskakująco odważna, dobitna, zupełnie niespodziewana. I bardzo niejednoznaczna.

Tu autentycznie wyczuwa się dziwny niepokój. Wysiedleni. Więźniowie systemu. Tak siebie nazywają i ewidentnie jest ich więcej, ale autorka skupia się na tytułowej Pani K. oraz jej mężu, zamieszkujących lokum w jednym z przygotowanych wieżowców. Ich codzienność zauważalnie pozbawiona jest celu oraz wyższych wartości, tak naprawdę wizualnie przypomina narzuconą schematem egzystencję. Tu nie ma nawet pór roku, a przydział jedzenia zależy od dobrze wykonanej pracy. Czytelnik szybko dostrzega, że jest to rzeczywistość alternatywna, wyraźnie utopijna i nieprawdziwa, a jednak zaintrygowany chłonie jej dojmujący smak i usilnie próbuje zrozumieć jej nieoczywiste znaczenie. Ma ku temu idealną okazję. To główna bohaterka jest tu narratorem i to ona samodzielnie relacjonuje wydarzenia.

Pani K. nie czuje się w tym świecie dobrze, czuje się wręcz uwięziona. W swej nieco chaotycznej wypowiedzi regularnie wraca do swojego dzieciństwa, przywołuje szczęśliwe wspomnienia, pozornie zwykłe chwile, a jednak w jej słowach namacalnie ważne – tym samym pozwala odbiorcy szczegółowo wgryźć się we własną osobowość. Ten angażuje się doszczętnie. Nieświadomie zanurza się zatem także w dręczących ją nagminnie snach, próbuje nadać im znaczenie i zrozumieć ich wymowny sens, niejednokrotnie jednak gubi się w ich czeluściach niczym sama bohaterka. Niełatwo jest tu bowiem odgrodzić koszmary od jawy. Podobnie jak cała historia, wymagają one zarówno wyobraźni, jak i porządnej interpretacji.
Narratorka nie ułatwia zadania, sama ewidentnie zagubiona jest we własnych przemyśleniach, nierzadko tłumaczy niewytłumaczalne. Znajduje nawet argumenty osobliwej postawy własnego męża, którego postać przybliża bardzo intensywnie. Z jej relacji wyłania się nader swoisty obraz pana K. Tajemniczy, trudny do zdefiniowania, momentami wręcz pozbawiony niezbędnej uczuciowości. Czytelnik nieuchronnie spostrzega w nim dyskusyjne zachowania, wyłapuje podejrzane gesty, zaczyna słyszeć niedopowiedziane słowa. I zwyczajnie chce go rozszyfrować. Ale świadomie wbudowany obłęd myśli intencjonalnie uniemożliwia to zadanie. Sny mieszają się tu z codzienną monotonią i dawnymi wspomnieniami. Tu nic nie jest oczywiste. Poza rutyną, samotnością i oczywistą tęsknotą za dawną normalnością. To właśnie w ten sposób autorka skłania odbiorcę do szerokiej refleksji, nakłania też do wizualizacji siebie w równie bezwzględnej scenerii...

Nieoczywista, przejmująca i bezsprzecznie sugestywna historia! Marta Knopik zachęca do melancholijnej podróży w głąb ludzkiego umysłu, gdzie struchlałym głosem tytułowej Pani K., snuje zatrważającą wizję alternatywnego życia. Ta niespodziewana narracja w odczuciu okazuje się bardzo niejednoznaczna, niepokojąca i szalenie intymna. W oczach odbiorcy tworzy natomiast niecodzienny i nadzwyczaj wymowny portret tęsknoty za drugim człowiekiem – mimo oczywistego towarzystwa, wyczuwa się tu przeszywającą samotność, ból złaknionego serca, niepowtarzalny chaos pogubionych myśli. Naturalnie pojawia się też potrzeba bliskości. Ta książka dosadnie otwiera wyobraźnię.
_____ 
Recenzja we współpracy z Wydawnictwem LIRA.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twoją opinię :) Każdy komentarz jest dla mnie wartościowy i pozwala mi się stale rozwijać. Pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej.

PATRONAT MEDIALNY

Copyright © 2016 Mozaika Literacka , Blogger