„SYMFONIA POTWORÓW” – MARC LEVY | Poruszająca historia Wałentyna to tak naprawdę pamiętnik wielu ukraińskich dzieci
Ta wojna wciąż trwa, bezlitośnie przecinając ukraińskie życiorysy. Już ponad dwa lata pojawia się w medialnych doniesieniach, zatrważa realnością zdarzeń, nieuchronnie wypełnia przestrzeń współczesnego świata. Dla wielu rodzin staje się zarzewiem traumy, przerwaną kartką ludzkich obecności, źródłem przenikliwej tęsknoty. Marc Levy tworzy powieść opartą na prawdziwych wydarzeniach, przepełnioną aurą doskwierającej niepewności, jednocześnie pełną uczuć oraz godnej podziwu kobiecej determinacji, z pewnością piękną i poruszającą w swym wymownym charakterze.
Od pierwszych stron panoszy się tu wyczuwalny strach, niepokój, przerażenie. Wojna staje się brutalną codziennością, bombarduje ukraińskie miasta i niszczy tlącą się w ludziach nadzieję, staje się koszmarem na jawie – tym bardziej bolesnym i dobitnym, gdyż przecież autentycznym. Autor ideologicznie wdziera się w żniwo reżimu sowieckiego, w nieprzerwanie narzucaną propagandę, fabularnie natomiast do programu systematycznej wywózki ukraińskich dzieci do Rosji, do niezłomnych działań rodziny dziewięcioletniego Wałentyna i do scen z udziałem niemówiącego chłopca – niesamowicie zdolnego, wyróżniającego się na tle innych, zaskakująco też odważnego i dziwnie spokojnego, w przydzielonej mu grupie tak bardzo samotnego. Czym bardziej czytelnik zagłębia się w narzucony bieg tej historii, tym zdaje się ona przybierać jeszcze bardziej dramatyczny kształt, finalnie ogłuszając bezdusznością tytułowej Symfonii potworów. Zastosowana tu naprzemienna narracja pozwala odbiorcy odtworzyć nie tylko perspektywę porwanego dziecka, ale też dostrzec gesty niesamowitej kobiecej odwagi – niesionej miłością i tęsknotą za ukochanym synkiem i bratem. Brakuje właściwych słów, aby nazwać prawdziwe poruszenie, aby skondensować emocje zagnieżdżone w narzuconym niechybnie smutku. Gdzieś ukradkiem, czytelnik wdziera się tu także w szeregi Ukraińskiej Armii Cyfrowej, gdzie zarysowany zostaje konflikt w spectrum cyberwojny oraz różnorodne próby dotarcia do pojmanego bezprawnie chłopca. Ten wątek, w sposób niezwykle obrazowy, ukazuje fragmenty wizerunku współczesnej wojny. Ta lektura niezaprzeczalnie wymaga zatrzymania się, głębszej refleksji, szczerego wzruszenia. Ewidentnie domaga się czasu.
Poruszająca historia Wałentyna to tak naprawdę pamiętnik wielu ukraińskich dzieci – dzieci wywiezionych do Rosji bezprawnie, w słowach narzuconej brutalnie wojennej propagandy. Symfonia potworów to powieść absolutnie przejmująca, intymna i potrzebna, niesiona nie tylko miłością oraz przeszywającą tęsknotą za uprowadzonym bratem i synem, ale także imponującą siłą kobiecej odwagi. Marc Levy fotograficznie wdziera się w różne definicje ludzkiego strachu, każe swoim kreacjom mierzyć się z niewyobrażalnym smutkiem i rozdzierającą serce bezradnością, czytelnika natomiast pozostawia z potrzebą sugestywnej refleksji, z emocjami silnymi i doskwierającymi jeszcze długo po zakończeniu lektury.
_____
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Sonia Draga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoją opinię :) Każdy komentarz jest dla mnie wartościowy i pozwala mi się stale rozwijać. Pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej.