"TRZECI KLUCZ" - JO NESBØ
Z każdą kolejną książką pana Nesbø widzę wniesiony trud i pracę poświęconą przez autora, aby przypadkiem czytelnik się nie nudził, nie próbował odkładać książki i nie miał czasu ziewnąć. Tak rzeczywiście jest, bo w czwartym tomie przygód Harrego Hole dzieje się dużo, a ja stanowczo napiszę, że za dużo. Nie ma bowiem tradycyjnie jednego śledztwa, w zamian otrzymujemy aż trzy sprawy, których autor nie wiąże ze sobą. Oznacza to, że czytelnik zmuszony jest do potrójnego skupienia i zapamiętania większej liczby bohaterów niż zazwyczaj. Choć każda ze spraw jest w pewnym sensie wyjątkowa, to nadmiar prowadzonych działań lekko zniechęca.
Porównując "Trzeci klucz" do poprzednich części, przyznam, że wydarzenia, w sprawie których prowadzone są śledztwa, nie wydają się zbyt oryginalne, ale czym dalej w las, tym ciemniej i tym bardziej zaskakujące fakty wychodzą na jaw. Główne śledztwo dotyczy napadu na bank, który kończy się zastrzeleniem jednej z pracownic. Czy złodziej musiał zabić kobietę? I co z tym wspólnego mają cyganie?
Drugie śledztwo Harry prowadzi drogą nieoficjalną, bez wiedzy policji, a jego zadaniem jest znalezienie dowodów na obronę samego siebie. Główny bohater może okazać się bowiem winny przestępstwa. Ani czytelnik, ani sam Harry, nie mają 100% pewności, że policjant jest niewinny, bo w momencie tajemniczego morderstwa dawnej kochanki, był u niej w domu i został zauważony przez jedną z sąsiadek. Harry jednak nic nie pamięta, prawdopodobnie z powodu starego, niedobrego nałogu, który wywołał dużą lukę w pamięci… Czy Hole byłby zdolny, aby zabić dawną bliską mu kobietę? A może zjawił się w złym miejscu o złym czasie i stał się idealnym kandydatem na podłożenie miny?
Trzecie śledztwo, o którym wspomniałam, jest ale tak jakby go nie było. Dotyczy bowiem sprawy zamordowanej w parku policyjnej przyjaciółki Harrego, Ellen. Jest to wątek, którego autor nie zakończył w „Czerwonym gardle”, a którego nie kończy też w „Trzecim kluczu”. Trochę to przykre, bo chciałabym wiedzieć już wszystko, a wiem dosłownie tyle, co zostało napisane we wcześniejszej części. To, że Jo Nesbø nie zapomniał o Ellen, świadczy jednak o tym, że szykuje nam jakąś wielką eksplozję sensacyjno-kryminalną w kolejnych częściach. Przynajmniej taką żywię nadzieję.
Jak przystało na dobrą recenzję, napiszę trochę słów o głównym popapranym bohaterze. Harry Hole w czwartym tomie nie wyróżnił się właściwie niczym, a wręcz spadł na jakości o kilka procent. Z pewnością nie wieje od niego błyskotliwością, ani sprytem. Jego poprawne, bądź objawione działania, są raczej skutkiem zbiegu okoliczności lub szczęścia. Harry świadomie podupada także w zakresie własnej moralności, a raczej w prawdziwości uczuć do Rakel, której serce skradł w poprzedniej części. Nie wiem czemu, ale i tak coś powoduje, że go jeszcze lubię i wierzę, że w tym bohaterze następuje jakaś powolna ale bardzo ważna zmiana.
W życiu norweskiego policjanta pojawia się też inna kobieta i to jej zawdzięczam zainteresowanie książką. Beate Lønn, młoda policjantka, która ma pomóc w odszukaniu Ekspedytora (policyjna nazwa przestępcy, który napadł na bank), okazała się nieoceniona i właściwie jej można podziękować za efekt sprawy. Kobieta ma bowiem dość osobliwy dar zapamiętywania wszystkich twarzy, które widziała i potrafi bezsprzecznie wskazać miejsce i czas, kiedy to miało miejsce. Właściwie Beate jest dobrym materiałem na samodzielną główną bohaterkę powieści i ja byłabym niewątpliwie zachwycona, mogąc czytać o jej wyczynach. Dodała sprawie wigoru, a dzięki pewnemu zdaniu można stwierdzić, że jej dar stanie się także potencjałem na rozwiązanie głośnej sprawy morderstwa Ellen.
Wspomniałam już, że autor pociągnął wątek tego zabójstwa i właśnie przez to długotrwałe śledztwo czytelnik, który nie miał do czynienia z wcześniejszym częściami serii, będzie miał niezły mętlik w głowie. Ta sprawa, znana z „Czerwonego gardła”, została słabo opisana w czwartym tomie i bez wcześniejszej wiedzy, trudno skojarzyć pewne fakty, a jeszcze trudniej zrozumieć istotę tego śledztwa. Nesbø nawiązał też krótko do głośnej sprawy Harrego Hole i tragicznej akcji w basenie w Bangkoku, co może najzwyczajniej utrudnić czytanie tym, którzy nie znają wcześniejszych jego losów. Nie polecam zatem czytania tej części jako samodzielnej powieści, bo liczne nawiązania do przeszłości, mogą spowodować zwykłe niezrozumienie.
Jestem skłonna polecić książkę, ale wyraźnie piszę: tylko osobom, które znają wcześniejsze perypetie głównego bohatera. Dla tych osób będzie to dobry kryminał ze starym dobrym znajomym o nazwisku Hole i choć pewne wątki okażą się nużące i zbędne, to całość wypada całkiem nieźle. Z pewnością dużo się dzieje.
Porównując "Trzeci klucz" do poprzednich części, przyznam, że wydarzenia, w sprawie których prowadzone są śledztwa, nie wydają się zbyt oryginalne, ale czym dalej w las, tym ciemniej i tym bardziej zaskakujące fakty wychodzą na jaw. Główne śledztwo dotyczy napadu na bank, który kończy się zastrzeleniem jednej z pracownic. Czy złodziej musiał zabić kobietę? I co z tym wspólnego mają cyganie?
Drugie śledztwo Harry prowadzi drogą nieoficjalną, bez wiedzy policji, a jego zadaniem jest znalezienie dowodów na obronę samego siebie. Główny bohater może okazać się bowiem winny przestępstwa. Ani czytelnik, ani sam Harry, nie mają 100% pewności, że policjant jest niewinny, bo w momencie tajemniczego morderstwa dawnej kochanki, był u niej w domu i został zauważony przez jedną z sąsiadek. Harry jednak nic nie pamięta, prawdopodobnie z powodu starego, niedobrego nałogu, który wywołał dużą lukę w pamięci… Czy Hole byłby zdolny, aby zabić dawną bliską mu kobietę? A może zjawił się w złym miejscu o złym czasie i stał się idealnym kandydatem na podłożenie miny?
Trzecie śledztwo, o którym wspomniałam, jest ale tak jakby go nie było. Dotyczy bowiem sprawy zamordowanej w parku policyjnej przyjaciółki Harrego, Ellen. Jest to wątek, którego autor nie zakończył w „Czerwonym gardle”, a którego nie kończy też w „Trzecim kluczu”. Trochę to przykre, bo chciałabym wiedzieć już wszystko, a wiem dosłownie tyle, co zostało napisane we wcześniejszej części. To, że Jo Nesbø nie zapomniał o Ellen, świadczy jednak o tym, że szykuje nam jakąś wielką eksplozję sensacyjno-kryminalną w kolejnych częściach. Przynajmniej taką żywię nadzieję.
Jak przystało na dobrą recenzję, napiszę trochę słów o głównym popapranym bohaterze. Harry Hole w czwartym tomie nie wyróżnił się właściwie niczym, a wręcz spadł na jakości o kilka procent. Z pewnością nie wieje od niego błyskotliwością, ani sprytem. Jego poprawne, bądź objawione działania, są raczej skutkiem zbiegu okoliczności lub szczęścia. Harry świadomie podupada także w zakresie własnej moralności, a raczej w prawdziwości uczuć do Rakel, której serce skradł w poprzedniej części. Nie wiem czemu, ale i tak coś powoduje, że go jeszcze lubię i wierzę, że w tym bohaterze następuje jakaś powolna ale bardzo ważna zmiana.
W życiu norweskiego policjanta pojawia się też inna kobieta i to jej zawdzięczam zainteresowanie książką. Beate Lønn, młoda policjantka, która ma pomóc w odszukaniu Ekspedytora (policyjna nazwa przestępcy, który napadł na bank), okazała się nieoceniona i właściwie jej można podziękować za efekt sprawy. Kobieta ma bowiem dość osobliwy dar zapamiętywania wszystkich twarzy, które widziała i potrafi bezsprzecznie wskazać miejsce i czas, kiedy to miało miejsce. Właściwie Beate jest dobrym materiałem na samodzielną główną bohaterkę powieści i ja byłabym niewątpliwie zachwycona, mogąc czytać o jej wyczynach. Dodała sprawie wigoru, a dzięki pewnemu zdaniu można stwierdzić, że jej dar stanie się także potencjałem na rozwiązanie głośnej sprawy morderstwa Ellen.
Wspomniałam już, że autor pociągnął wątek tego zabójstwa i właśnie przez to długotrwałe śledztwo czytelnik, który nie miał do czynienia z wcześniejszym częściami serii, będzie miał niezły mętlik w głowie. Ta sprawa, znana z „Czerwonego gardła”, została słabo opisana w czwartym tomie i bez wcześniejszej wiedzy, trudno skojarzyć pewne fakty, a jeszcze trudniej zrozumieć istotę tego śledztwa. Nesbø nawiązał też krótko do głośnej sprawy Harrego Hole i tragicznej akcji w basenie w Bangkoku, co może najzwyczajniej utrudnić czytanie tym, którzy nie znają wcześniejszych jego losów. Nie polecam zatem czytania tej części jako samodzielnej powieści, bo liczne nawiązania do przeszłości, mogą spowodować zwykłe niezrozumienie.
Jestem skłonna polecić książkę, ale wyraźnie piszę: tylko osobom, które znają wcześniejsze perypetie głównego bohatera. Dla tych osób będzie to dobry kryminał ze starym dobrym znajomym o nazwisku Hole i choć pewne wątki okażą się nużące i zbędne, to całość wypada całkiem nieźle. Z pewnością dużo się dzieje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoją opinię :) Każdy komentarz jest dla mnie wartościowy i pozwala mi się stale rozwijać. Pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej.