"PROKURATOR" - PAULINA ŚWIST | Dwa do dwóch

Mogłoby się wydawać, że zarówno adwokackie, jak i prokuratorskie myśli krążą jedynie wokół przepisów, kodeksów i paragrafów, a jednak nawet najbardziej zagorzały jurysta potrzebuje wolnej chwili, aby zdjąć z siebie prawniczy ciężar. Niektórym wystarcza wyjście na klasycznego „dymka”, inni gustują w samotnym wylewaniu za kołnierz, ale znajdą się też tacy, którzy w ramach separacji od brutalnej codzienności uwalniają głęboko skrywane cielesne żądze. Reprezentantem ostatniej grupy okazuje się też tytułowy bohater debiutanckiej powieści Prokurator, której autorka celowo ukrywa się pod pseudonimem Paulina Świst. Czy tak erotyczne przedstawienie może odzwierciedlać realia polskiego wymiaru sprawiedliwości? 

Autorka nie daje czasu na chodzenie w fabularnych pieluchach i od razu rzuca czytelnika w wir mocno cielesnych wrażeń. Trzydziestoletnia adwokatka, Kinga Błońska, której małżeństwo właśnie legło w gruzach, szantażem zostaje zmuszona do obrony groźnego przestępcy, znanego jako Szary. Chcąc odreagować niewierność męża, kobieta trafia do klubu, a następnie ląduje w mieszkaniu poznanego na parkiecie Łukasza. Przypadkowo spotkany mężczyzna okazuje się twardym i niezwykle umiejętnym graczem w seksualne gierki, a zatem doskonale wie, jak pobudzić kobiece zmysły do bezpośredniego działania. Dosłownie kilka godzin po intensywnym nocnym wybryku Kinga staje ramię w ramię z okrutną rzeczywistością. Mężczyzna na jedną noc okazuje się bowiem prokuratorem, przed którego oskarżeniami ma wybronić własnego klienta. Wszystko wskazuje też na to, że cielesne kontakty tej dwójki nie skończą się na jednym żarliwym spotkaniu… 

Na początku warto rozwiać powstające wokół wątpliwości, gdyż powieść reklamowana jako kryminał, z tym akurat gatunkiem zbyt wiele wspólnego nie ma. Paulina Świst ułożyła bowiem fabułę w zgodzie z własną wyobraźnią, a to w efekcie przyniosło pikantny erotyk, osadzony w ramach popularnego ostatnio thrillera prawniczego i dodatkowo zwieńczony namiastką typowej powieści sensacyjnej. Autorka porzuca zatem zabawę w konwenanse i eksploduje istną mieszanką erotyczno-prawniczej gry, która w połączeniu z naprzemienną pierwszoosobową narracją i krótkimi rozdziałami, okazuje się lekturą nadzwyczaj łatwą w czytelniczym pożyciu. Zakres fabularnych zdarzeń, tak gęsto obsadzony szaleństwem czysto cielesnych impulsów, sam w sobie wydaje się pomysłowy i z pewnością odbiega od niejednego utartego schematu. Wydźwięk powieści nie byłby jednak tak mocny, gdyby nie wyraźnie przerysowane kreacje głównych postaci. Pani Świst celowo bowiem akcentuje najgorsze ich cechy i nie pozbawia nikogo złudzeń o tym, że ludzka natura zaczyna gnić, gdy człowiek gubi się w oswajaniu własnych żądz. 
Można spokojnie napisać, że jest tu zbyt erotycznie, zbyt obcesowo, a miejscami przesadnie wulgarnie. Właśnie takie stanowisko obiera polska debiutantka i nie powinno to budzić żadnych wątpliwości. Ogromnym zaskoczeniem okazuje się natomiast jej mało kobiecy styl, gdyż mocno kontrowersyjne treści, tak ociekające seksem, brutalnym słownictwem i agresywnym prawniczym slangiem, świadczą o tym, że czytelnik patrzy na typowo męskie porno. Nie można autorce odmówić zarówno odwagi, jak i chęci wypromowania dużej dawki współczesnego szaleństwa. Buchające zewsząd pożądanie zabiera fabule pierwszy plan, ale Paulina Świst równie intensywnie opisuje epizody sensacyjnie, których nierzadko bezwzględny przebieg podtrzymuje wrażenie o zauważalnie męskim charakterze powieści. Niepotrzebne wydają się tu natomiast nagminne i nieco łopatologiczne powtórki fabularne, których domniemany zakres czytelnik może wysnuć z kontekstu poprzedniej sceny. 

Chociaż nie każdy połknie haczyk cielesnego szaleństwa i tym samym będzie rzucać w stronę tegoż odważnego debiutu wymownym grymasem, to jednocześnie trzeba przyznać, że tak bezpośredni przekaz gwarantuje jazdę bez moralnej trzymanki i celem świadomej odskoczni od bardziej okiełznanych treści, warto się z tym tytułem zmierzyć. Prokurator to przede wszystkim męska atmosfera, nasycona intensywnym pożądaniem i zuchwałą cielesnością, a do tego cień mafijnych porachunków i znany już z pewnej polskiej serii smak prawniczych przekąsów. Kobiece pióro jest tu właściwie niewyczuwalne. Gdyby tak zatem dodać dwa do dwóch, można nawet zadać sensowne pytanie, czy pod pseudonimem Paulina Świst na pewno ukrywa się kobieta?

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję agencji Business&Culture oraz wydawnictwu Muza.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twoją opinię :) Każdy komentarz jest dla mnie wartościowy i pozwala mi się stale rozwijać. Pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej.

PATRONAT MEDIALNY

Copyright © 2016 Mozaika Literacka , Blogger