"SEN ŚMIERTELNIKÓW" - MAXIME CHATTAM | Dokąd zmierzasz współczesny świecie?
Znajdź najbliższe lustro i przyjrzyj się sobie. Nie patrz na ciało, włosy i ubranie. Weź prawdziwie głęboki oddech, spójrz prosto w oczy i zadaj sobie głośno pytanie: Dokąd zmierzasz? Odpowiedź wcale nie powinna przyjść z łatwością, może nawet w ogóle nie zaszczycić Cię swoją obecnością, ale ta samodzielna chwila namysłu może okazać się szczerą refleksją nad własnym „ja”. Tak egzystencjalny nastrój, choć ubrany w potok autentycznie krwawych scen, gwarantuje także Maxime Chattam, który już w preambule swego Snu śmiertelników zwiastuje unikatową podróż po chaosie współczesnego życia.
Pierre jest nietypowym młodym człowiekiem, który nieustannie szuka siebie w ferworze otaczającej go rzeczywistości. Harmonogram jego dnia wypełnia mało przyjemna praca w zoo w Vincennes, a wieczory stają się okazją do jednonocnych przygód miłosnych. Pewnego razu mężczyzna poznaje piękną i nieodgadnioną Ophélie, dla której doszczętnie traci głowę. Uwodzicielka określa się mianem kolekcjonerki samobójstw i od początku dyktuje tempo tej zagadkowej znajomości. Wspólny wieczór na cmentarzu Pere-Lachaise rozpoczyna serię morderstw, w których kolejno giną osoby z najbliższego otoczenia Pierre’a. Wszystko wskazuje na to, że mężczyzna przyciąga śmierć, podobnie jak gnijące owoce ściągają meszki… Kto jest dyrygentem tej mrocznej orkiestry?
Już osobliwy wstęp pokazuje, że Maxime Chattam nie zamierza promować utartych schematów, w zamian wybiera nieustanne wodzenie czytelnika za nos. Pierwsze zaskoczenie przychodzi szybko, gdyż autor nieoczekiwanie zaczyna powieść od opisu drastycznego w swej treści finału, a dopiero po chwili, krok po kroku, przedstawia splot zdarzeń, które do niego doprowadziły. Ta nietypowa konstrukcja z pewnością ogranicza swobodę we wprowadzaniu elementów zaskoczenia, ale francuski pisarz jest odpowiednio przygotowany i sumiennie buduje przekaz tak, aby czytelnik miał regularną szansę poczuć smak fabularnej dezorientacji. Nieprzerwanie rzuca się też w oczy fakt, iż autor szeroko interpretuje przydział gatunkowy, co i rusz świadomie wychylając się poza jego ramy. Trudno zatem nazwać Sen śmiertelników kryminałem, czy nawet thrillerem psychologicznym, to nie jest bowiem ten rodzaj emocji, który trzyma mordercze napięcie do końca. To raczej swoista próba wyłuskania wybranych cech dreszczowca, aby pokazać odbiorcy współczesną pogoń za obranym celem, nawet jeżeli zbiera ona po drodze wyjątkowo śmiertelne żniwa.
Nieco filozoficzny charakter powieści pozwala odbiorcy rozmyślać i toczyć wewnętrzne rozprawki, ale autor idzie dalej i uzbraja powieść w barwnie poprowadzoną pierwszoosobową narrację, dzięki której niektóre ze scen przybierają formę niemal mistycznych. Z tej refleksyjnej głębi nieśmiało wyłaniają się pytania dotyczące moralnych aspektów współczesnego życia, a niestrudzony Maxime Chattam dodatkowo wspiera je cynicznym i niesłychanie intrygującym doborem słów. Zastosowany język pozwala zatem zmysłom pracować na wysokich obrotach, a opisy stają się dzięki niemu na tyle precyzyjne, że czytelnik nie tylko widzi przed sobą obraz, ale też czuje woń i słyszy nawet najmniejszy szept. Co ważne, zastosowana zabawa słowem nie jest ciężarem dla samego odbiorcy, a wręcz wydaje się lekka i łatwo przystępna.
Śmierć nieustannie krąży wokół młodego Pierre’a, ale on sam zdaje się nie rozumieć tej brutalnej sekwencji. Jego życiem kieruje bezwiedna samowolka, której jedynym wyznacznikiem jest ciekawość współczesnego świata. Młodzieniec z przyjemnością zatem bada nieznane szlaki i wciąż łamie wszelkie zasady, nie zważając na ewentualne konsekwencje. Właśnie ta chora fascynacja życiem kieruje Pierre’a ku tajemniczej Ophélie, która wabi mężczyznę swym niewątpliwym urokiem i od początku dyktuje zasady ich wspólnej relacji. Zatracony w swej pazerności bohater staje się w oczach odbiorcy symbolem współczesnego człowieka, który celowo nakłada klapki na oczy własnej moralności i ślepo podąża za tym, co wydaje się modne i powszechne.
Maxime Chattam buduje powieść – iluzję, w której pozornie gruba warstwa kryminalna okazuje się jedynie przykrywką dla niezwykle egzystencjalnej historii. Francuski pisarz świadomie dobiera słowa i szanuje każde z nich, aby puścić je w obieg dopiero w najwłaściwszym momencie. Niełatwo jest ulokować Sen śmiertelników w sztywnych ramach gatunkowych, ale niewątpliwie jest to opowieść refleksyjna z mocnym przesłaniem, dzięki któremu odbiorca dosłownie wtapia się w bolesną prawdę o współczesnym świecie. Propozycja Francuza okazała się dla mnie niesłychaną przygodą, którą będę długo wspominać. Wszystkim niezdecydowanym – szczerze polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoją opinię :) Każdy komentarz jest dla mnie wartościowy i pozwala mi się stale rozwijać. Pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej.