"GDY MORZE CICHNIE" - JØRN LIER HORST | Wisting na skraju własnych przekonań

Od kryminałów często wymaga się dynamicznego tempa i wyraźnie sensacyjnego charakteru, ale Jørn Lier Horst – doświadczony norweski pisarz i jednocześnie były szef wydziału śledczego Okręgu Policji Vestofold – po raz kolejny pokazuje, że praca policji śledczej wcale nie jest tak żwawa i fertyczna, jak opisują to niektórzy, a raczej wymagająca cierpliwości, nierzadko wręcz żmudna i nużąca. Powieść Gdy morze cichnie, stanowiąca trzecią część serii kryminalnej z udziałem nadzwyczaj przyziemnego komisarza Williama Wistinga, to fabularny obraz właśnie takiego śledztwa – niby mozolnego i nieśpiesznego, a jednak poważnego, treściwego i mocno zajmującego uwagę.

Horst przenosi czytelnika do norweskiego Stavern, gdzie poza sezonem ruch turystyczny znika niemal doszczętnie. Na schodach miejskiej apteki odnaleziony zostaje nieprzytomny człowiek, którego tożsamość długo pozostaje zagadką. Wszystko wskazuje na to, że postrzelony w brzuch mężczyzna nie trafił w to miejsce przypadkowo, a zajmujący się sprawą komisarz William Wisting podejrzewa nawet, że sprawa ta może być powiązana z pożarem usytuowanego w pobliżu domku letniskowego, w którego zgliszczach znalezione zostają zwęglone ludzkie kości. Śledztwo rozgałęzia się jeszcze bardziej, gdy policjanci otrzymują sygnał o zacumowanej i wyraźnie opuszczonej łodzi, na której widoczne są ślady krwi. Czy to możliwe, aby trzy różne wydarzenia były ze sobą powiązane?

Chociaż w książkach Jørna Liera Horsta z łatwością można wychwycić mglistą nutę, to jednocześnie trzeba przyznać, że twórczość norweskiego pisarza nieznacznie wyróżnia się na tle skandynawskiej prozy kryminalnej. Gdy morze cichnie to powieść policyjna, w której dominującą rolę odgrywa metodologia pracy norweskich służb. Zaproponowana ścieżka fabularna rozwija się nieśpiesznie, momentami wręcz nużąco, ale trudno nie odnieść wrażenia, że to właśnie tak wygląda praca policji kryminalnej w rzeczywistości. Autor ma przecież olbrzymie doświadczenie w roli szefa wydziału śledczego, posiada zatem nie tylko ogólnie dostępną wiedzę książkową, ale też czysto praktyczną, która pozwala mu zbroić opisywane działania policji w porządny i niezaprzeczalnie wiarygodny wkład merytoryczny. Czytelnik otrzymuje zatem namiastkę autentycznego policyjnego życia, w którym komisarz śledczy nie jest żadnym nadczłowiekiem, cudotwórcą, czy wyizolowanym outsiderem, a raczej człowiekiem z krwi i kości, który w trakcie dochodzenia wielokrotnie całuje klamki, wali głową w przysłowiowy mur i staje się zwyczajnie bezradny.
Jørn Lier Horst tworzy splot trzech wątków natury kryminalnej, pozornie różnych, a jednak czasowo na tyle zbieżnych, aby automatycznie nasunął się wniosek o ich wzajemnej relacji. Chociaż samo śledztwo prowadzone jest niezwykle mozolnie, to zaproponowana zagadka oraz pojawiające się w niej z czasem nowe elementy, regularnie wybudzają z letargu i wyraźnie wyostrzają ludzką ciekawość. Fabuła z biegiem wydarzeń staje się bardziej nurtująca, ale największego jej ożywienia bez dwóch zdań dostarczają ostatnie sceny, które poprzez swój zawrotny charakter, mimowolnie nasuwają  podobieństwo do amerykańskich filmów sensacyjnych. Drobnym stymulatorem akcji okazuje się również aktywny udział dorosłej już córki komisarza Wistinga. Line spełnia się bowiem w roli dziennikarki, która dzięki coraz bliższym relacjom z ojcem-policjantem, ma szansę na zdobycie materiału na chwytliwy artykuł. Komisarz musi zatem myśleć nie tylko o prowadzonej sprawie, ale też zmyślnie balansować słowami oraz na tyle ostrożnie rozpylać informacje, aby nie przekazać córce zbyt wiele. Ten element nadaje dostrzegalnej świeżości w życiu głównego bohatera. 

Wielotorowa intryga kryminalna sumiennie podsuwa nowe pytania, ale szybko okazuje się, że Horst ma do przekazania znacznie więcej, niż można wysnuć z pierwotnych podejrzeń. Właściwie od początku autor wtapia bowiem wątek imigrantów z Bliskiego Wschodu, regularnie przygląda się ich norweskiemu życiu i coraz chętniej dopuszcza ich do kolejnych scen. Czytelnikowi mimowolnie nasuwa się zatem aktualny w ostatnich latach temat terroryzmu oraz związanego z nim obszaru obronności kraju, a to automatycznie poszerza horyzonty pozornie lokalnej zagadki kryminalnej. Co ciekawe, w trakcie czytania można doświadczyć swego rodzaju rozproszenia myśli, gdyż z jednej strony wyczuwa się ostry, zatęchły i bezsprzecznie nieprzyjemny zapach współczesnych zagrożeń, a z drugiej staje się świadkiem zupełnie niewinnych naleciałości z lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia, jak chociażby zaangażowany do mało istotnej roli nastolatek z walkmanem.

Nie ma wątpliwości, że Norweg umiejętnie wykorzystuje własne doświadczenie zawodowe, rozsądnie porusza się także po temacie współczesnych zagrożeń, ale jednocześnie nie potrafię oprzeć się wrażeniu, że to postać Williama Wistinga urzeka u Horsta najbardziej. Komisarz jest bezspornie jedną z ikon w repertuarze skandynawskich kryminałów i naprawdę rzadko zdarza się, aby rozrysowana piórem kreacja była aż tak wiarygodna – ze wszystkimi swoimi przywarami, niedoskonałościami oraz tak przyziemnymi sprawami, jak potrzeba spożycia posiłku, zrobienia prania, czy zapisania sobie numeru telefonu w papierowym notesie. To właśnie najbardziej ludzki z literackich śledczych sprawia, że do serii norweskiego pisarza wraca się z tak ogromną przyjemnością. 

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję agencji Business&Culture oraz wydawnictwu Smak Słowa.


Recenzja w pigułce

Jørn Lier Horst ponownie angażuje Wistinga do roli komisarza odpowiedzialnego za ważną sprawę kryminalną. Trzy różne tory śledcze i ukradkiem wprowadzany wątek terroryzmu sprawiają, że fabuła z każdą stroną robi się bardziej intrygująca. Wstęp jest nieśpieszny, tego nie da się ukryć, ale warto przeczekać swoje, aby dotrzeć do niezwykle żarliwego finału. Książkę polecam przede wszystkim fanom serii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twoją opinię :) Każdy komentarz jest dla mnie wartościowy i pozwala mi się stale rozwijać. Pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej.

PATRONAT MEDIALNY

Copyright © 2016 Mozaika Literacka , Blogger