MICHELLE FRANCES O SWOIM DEBIUCIE "TA DZIEWCZYNA" | WYWIAD
Ukończyła szkołę filmową w Bournemouth oraz American Film Institute w Los Angeles. Po powrocie do Londynu pracowała dla telewizji BBC jako scenarzystka i producentka. Niedawno w Polsce ukazał się jej debiut literacki Ta dziewczyna. Co zainspirowało Michelle Frances do napisania książki? Która z przebiegłych bohaterek jest autorce bliższa? O czym będzie kolejna powieść? Odpowiedź na te i inne pytania znajdziecie w poniższym wywiadzie z Michelle Frances.
Miłka Kołakowska: W Polsce niedawno miała premierę Twoją debiutancka powieść. Jestem ciekawa, czy pamiętasz moment, w którym postanowiłaś napisać własną książkę? Co Cię zainspirowało do podjęcia tej decyzji?
Michelle Frances: Tak, dokładnie pamiętam chwilę, kiedy zaczęłam pisać Tę dziewczynę. Zaszyłam się w drewnianej przybudówce do naszego domu (odwiedzanej tylko przez gryzonia, który wyskubał już całkiem sporą dziurę w ścianie!). Usiadłam przy biurku i zanim ktokolwiek z członków mojej rodziny zorientował się, że zniknęłam, miałam już gotowy prolog. Całkiem nieźle jak na początek. Pierwsze akapity powieści wykiełkowały w mojej głowie i po prostu musiałam przelać je na papier. Napisanie całej książki zajęło mi rok.
Miłka Kołakowska: Ta dziewczyna to powieść, w której dwie kobiety walczą o jednego mężczyznę. Laura nie chce dzielić się jedynym synem i najchętniej spędzałaby z nim każdą wolną chwilę, natomiast Cherry pragnie zdobyć serce dobrze usytuowanego Daniela, aby zapewnić sobie życie w luksusie. W pewnym momencie zazdrosna matka wymyśla perfidne kłamstwo, które odmienia życie wszystkich… Dlaczego zdecydowałaś się poruszyć właśnie tak niełatwy temat? Czy inspiracją do stworzenia fabuły były może jakieś rzeczywiste wydarzenia?
Michelle Frances: Myśląc o fabule książki, zastanawiałam się, co mogłoby rozdzielić dwoje ludzi, którzy naprawdę chcą być ze sobą. Wtedy nagle przyszło mi do głowy to kłamstwo, które pada w Tej dziewczynie, i od którego wszystko się zaczęło… To kłamstwo w równym stopniu przeraziło mnie, co zafascynowało… Nie mogłam przestać się zastanawiać, czy było ono w jakimś stopniu uprawnione. Relacja synowa (czy narzeczona) – teściowa, jest zwykle dość trudna – jak bardzo, uświadomiłam sobie dopiero, robiąc research do mojej powieści. Pisząc, natknęłam się na audycję radiową o problemach kobiet z partnerkami ich synów. Jedna historia szczególnie mną wstrząsnęła. Pewna zdruzgotana kobieta zadzwoniła do radia i tonąc we łzach, zwierzyła się, że synowa do tego stopnia odsunęła ją od swojego związku, że o tym, że ponownie została babcią, dowiedziała się przypadkiem od obcej osoby. Wtedy dopiero zdałam sobie sprawę, że ta relacja generuje dość powszechne trudności, a nawet dramaty i to dla obydwu stron.
Miłka Kołakowska: Obie bohaterki są zdeterminowane, przebiegłe i gotowe na wiele, aby osiągnąć swój cel. Czy motyw postępowania którejś z nich jest Twoim zdaniem bardziej uzasadniony? Czy zależało Ci na tym, aby czytelnik kibicował mocniej jednej z nich? Swoją drogą, obie panie są siebie warte. Dlaczego zdecydowałaś się pokazać kobiety w nie najlepszym świetle?
Michelle Frances: Bohaterki podzieliły wielu czytelników. Ciekawie było obserwować, czyją stronę trzymają – czasami całkiem przeciwnie, niż można by się spodziewać. Zarówno Laura, jak i Cherry mają swoje racje, a ich działanie motywowane jest prawdziwą miłością. Niestety obie są przy tym obsesyjnie zazdrosne; w miarę jak górę biorą złe emocje, ich zachowanie staje się coraz gorsze, wtedy zaczyna się robić naprawdę niebezpiecznie. Pewnie nie należy tego usprawiedliwiać, ale ich postępowanie wydaje się mimo wszystko dość zrozumiałe. Jeśli chodzi o Laurę – trudno, żeby zachowywała się obojętnie, kiedy widzi, że jej synowi trafiła się raczej nie najlepsza partia. Jest matką, która dba o ukochanego jedynaka i pragnie jego szczęścia, więc czuje się zobligowana do interwencji. To, że dziewczyna poluje na jego majątek jest w sumie najmniejszym problemem. Z kolei Cherry dzielnie walczy o swoje. Chce polepszyć swoją pozycję społeczną udowodnić, że zasługuje na więcej, niż ma. Jej determinacja jest naprawdę imponująca i godna podziwu – nawet jeśli ucieka się do nieczystej gry.
Nie planowałam, że obie panie będą aż tak okropne. Po prostu, w miarę rozwoju akcji zadawały sobie coraz silniejsze ciosy, coraz bardziej cierpiały, a ich kolejne czyny były naturalną konsekwencją tego, przez co każda z nich przechodziła.
Miłka Kołakowska: Twoja powieść zdaje się być skierowana przede wszystkim do kobiet. Czy taki właśnie był zamiar? Kim jest Twój typowy czytelnik? Jak go sobie wyobrażasz?
Michelle Frances: Szczerze mówiąc, napisałam po prostu historię, którą chciałam opowiedzieć. Ale faktycznie widzę, że może ona nieco bardziej przemawiać do kobiet – zarówno do synowych, jak i do teściowych. Ta relacja jest przecież nieunikniona w każdej rodzinie i rzadko bywa łatwa. Najbardziej jednak zdumiały mnie reakcje czytelników płci męskiej, którzy byli równie zafascynowani, co wstrząśnięci tym, co działo się w umyśle Cherry!
Miłka Kołakowska: Gdy zaczęłaś pisać powieść, z pewnością miałaś w głowie jakieś główne założenia. Jestem ciekawa, czy od początku wiedziałaś, jak zakończy się ta historia? A może to bohaterki poprowadziły Cię w trakcie pisania?
Michelle Frances: To bardzo interesujące pytanie. Nie miałam pojęcia, jak skończy się powieść, aż do ostatnich kilku stron, kiedy otworzyły się przede mną trzy możliwe opcje zakończenia. Nie mogę powiedzieć nic więcej bez zdradzenia finału, ale ci, którzy przeczytali książkę, będą wiedzieli, co mam na myśli. To postacie doprowadziły mnie do ostatecznej konkluzji i najbardziej wiarygodnego zakończenia. O jego kształcie zadecydowały po części los, łut szczęścia i stopień determinacji bohaterek.
Miłka Kołakowska: Zdecydowałaś się na bardzo popularny gatunek – thriller psychologiczny, ale początek powieści wcale na to nie wskazuje. Dość spokojne tempo pozwala sądzić, że czytelnik ma do czynienia raczej z dramatem psychologicznym, a dopiero z czasem napięcie między głównymi bohaterkami staje się coraz wyraźniejsze i przypisana klasyfikacja gatunkowa jest już w pełni uzasadniona. Czy taki miałaś zamiar od początku?
Michelle Frances: Czułam, że istotne jest, aby powoli budować napięcie pomiędzy Laurą i Cherry – w końcu obie na początku naprawdę starają się polubić i gdyby nie jedno czy dwa nieporozumienia i emocje, które biorą górę, mogłyby zostać przyjaciółkami. To jest właśnie najsmutniejsze w tej historii: gdyby Cherry nie przejmowała się tak bardzo tym, co myśli o niej Laura, wszystko potoczyłoby się inaczej. Ale niestety, obie popadają w paranoję, co napędza ich obsesyjne zachowania, aż w reszcie sytuacja całkowicie wymyka się spod kontroli.
Miłka Kołakowska: Gdy przeczytałam, że przez kilka lat pracowałaś jako redaktor scenariuszy oraz producent, m.in. dla BBC, od razu przyszła mi na myśl jedna z głównych bohaterek powieści – Laura, która zawodowo wykonuje podobną pracę. Nie bałaś się, że czytelnicy będą utożsamiać Cię z tą postacią? A może właśnie tego chciałaś lub sama się z nią w pewnym stopniu utożsamiasz?
Michelle Frances: O mój Boże, być może wydam się naiwna, ale nigdy nie przyszło mi do głowy, że ludzie mogą utożsamiać mnie z Laurą! Jest zupełnie inna niż ja i pochodzi z innego środowiska. Oczywiście, pracowałyśmy w tej samej branży, ale czerpałam raczej z mojej ogólnej wiedzy o mediach, a nie z konkretnych doświadczeń w mojej pracy w produkcji telewizyjnej. Jedyną cechą wspólną pomiędzy mną i Laurą jest to, co łączy wszystkie matki, czyli intensywne pragnienie ochrony swojego dziecka przed krzywdą. Za wszelką cenę.
Miłka Kołakowska: Jak wygląda twój typowy dzień pracy nad książką? Czy podczas pisania masz jakieś specjalne rytuały, a może piszesz spontanicznie i każdy dzień jest dla Ciebie wielką niewiadomą?
Michelle Frances: Zawsze zaczynam dzień, obmyślając następną partię tekstu. Czasem jest to rozdział, czasem więcej niż rozdział. Rozważam pomysły na ciąg dalszy, zastanawiam się, co może się wydarzyć, co zrobią bohaterowie i o czym właściwie będzie kolejny rozdział (przy czym nie do końca chodzi tu o przebieg akcji). Spisuję wszystko na bieżąco w swoim notesie, a potem dopiero siadam do komputera i obrabiam surowy materiał, edytując tekst. W notatniku zapisuję też pomysły na późniejsze rozwiązania fabularne, które podsuwają mi bohaterowie i rozwijająca się akcja.
Miłka Kołakowska: Jestem ciekawa, po twórczość jakich autorów najczęściej sięgasz? Jakie gatunki literackie najbardziej do Ciebie przemawiają? Czy masz swoje ulubione książki?
Michelle Frances: Ponieważ do moich codziennych obowiązków zawodowych należy dobór książek na potrzeby adaptacji telewizyjnych, w pracy czytam właściwie wszystko – od kameralnych kryminałów, przez powieści dla młodzieży, aż po literaturę piękną, wyróżnianą prestiżowymi nagrodami. Lubię wszystkie gatunki, a moim ulubionym czasem w roku są długie wakacje, kiedy mogę bez przeszkód poświęcić się książkom i rozkoszować czytaniem. Mam na tę okazję odłożone tytuły, po które nie miałam czasu sięgnąć przez cały rok – zawsze okazuje się, że są to wyjątkowe powieści.
Miłka Kołakowska: Wiem, że jesteś w trakcie pisania drugiej książki – czy możesz uchylić rąbka tajemnicy? O czym będzie fabuła? Czy główne role również będą należeć do kobiet?
Michelle Frances: Właśnie przekazałam ukończoną powieść mojej agentce. Tym razem będzie to opowieść o wyjątkowo ambitnej karierowiczce, zatrudnionej w telewizji na umowę zastępstwo. Oczywiście, w rolach głównych obsadziłam kobiety: świeżo upieczoną mamę, która na urlopie macierzyńskim opiekuje się potomkiem, podczas gdy ta druga z podejrzaną pasją przejmuje jej obowiązki służbowe. Z jednej strony młoda matka przesadnie obawia się o swoje stanowisko, z drugiej jednak, jej zastępczyni wcale nie jest tak bezinteresowna i niewinna, za jaką chciałaby uchodzić.
Miłka Kołakowska: Jakie są twoje plany na przyszłość? Chciałabyś kontynuować karierę pisarską? Czy myślisz o tym, aby uderzyć w inne gatunki literackie?
Michelle Frances: Chciałabym pisać tak długo, jak długo ludzie będą chcieli czytać moje książki. Uwielbiam opowiadać historie i mam ich jeszcze sporo w zanadrzu. Następne z pewnością będą thrillerami, ale jestem otwarta na wszystkie pomysły i inspiracje. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość.
Miłka Kołakowska: Chciałabym jeszcze zapytać o prawa do adaptacji filmowej Twojego debiutu. Czy możesz zdradzić jakieś szczegóły? Kogo widzisz w rolach głównych?
Michelle Frances: Obawiam się, że nie mogę jeszcze niczego zdradzić! Ale Imaginarium (firma producencka, która wykupiła prawa) ma fantastyczną wizję i już nawiązała kontakt z bardzo ciekawymi i obiecującymi filmowcami.
Miłka Kołakowska: Czy chciałabyś powiedzieć coś polskim czytelnikom? Jak zachęciłabyś osoby, które jeszcze się wahają, do przeczytania powieści Ta dziewczyna?
Michelle Frances: Witajcie polskie czytelniczki!
Jeśli kiedykolwiek czułyście, że Wasza teściowa lub dziewczyna Waszego syna działa Wam na nerwy, to na pewno spodoba się Wam moja powieść Ta dziewczyna.
To historia opowiadająca o matce, synu i jego dziewczynie. Kiedy Cherry zaczyna spotykać się z Danielem, synem Laury, pragnie przede wszystkim zaprzyjaźnić się z przyszłą teściową. Ale dziewczyna nie do końca podoba się Laurze, która uważnie ją obserwuje, a w końcu zaczyna podejrzewać Cherry o nieczyste intencje. Chce za wszelka cenę rozbić ten związek, co doprowadza Cherry do furii. Wkrótce sytuacja wymyka się spod kontroli.
Po czyjej będziecie stronie? Matki czy dziewczyny?
Dziękuję za pytania!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoją opinię :) Każdy komentarz jest dla mnie wartościowy i pozwala mi się stale rozwijać. Pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej.