"MAESTRO" - GEIR TANGEN | "... piasek w jej klepsydrze zaraz się przesypie."

Instrumenty dęte, perkusyjne i klawiszowe, a także skrzypce, altówki, wiolonczele i kontrabasy. Obsada orkiestry symfonicznej często zadziwia liczebnością, ale odpowiednio zgrana potrafi wprawić ludzką wrażliwość w realny zachwyt. Taki efekt byłby niemożliwy, gdyby nie on... Niezwykle skupiony i jednocześnie pełen finezji dyrygent, który jednym zgrabnym gestem wprawia muzykę w rytm. Właśnie takim rzemiosłem trudni się czarny charakter debiutu Geira Tangena, jednak ten bohater planuje nieco inną i zdecydowanie bardziej brutalną kompozycję. Czy zabójcza symfonia tytułowego Maestra zostanie zagrana do końca?
Viljar Ravn Gudmundsson z trudem wypełnia własny fach. Niegdyś ambitny i wyjątkowo błyskotliwy dziennikarz, obecnie walczy z przygniatającą go od kilku lat depresją. Pewnego dnia mężczyzna otrzymuje dziwną wiadomość, której nadawca informuje, że planuje zabić osobę, która swego czasu uniknęła sprawiedliwości. Dzień później w jednym z blokowisk znalezione zostają zwłoki kobiety. Ofiara idealnie pasuje do podanego rysopisu więc wszystko wskazuje na to, że tajemniczy mail był wstępem do autentycznie morderczego przedstawienia. Dochodzenie prowadzi Lotta Skeisvoll z norweskiej policji, ale jej działania początkowo nie przynoszą rezultatu. Dopiero trzecia ofiara uświadamia śledczym, że autor wiadomości naśladuje sceny znane z powieści kryminalnych… 
W debiutach nietrudno o duże niedociągnięcia, ale Geir Tangen doskonale wie, jak logicznie zapętlić zaproponowane wątki fabularne. Wykreowana w powieści intryga okazuje się bowiem niezwykle pomysłowa i jednocześnie zauważalnie wieloaspektowa. Wzmocnieniem gatunkowego posmaku są też poprawnie spisane emocje, które autor dawkuje odpowiednio do każdej scen. Niewątpliwym atutem powieści okazują się również krótkie rozdziały oraz zachęcająco płynny język, jakim posługuje się autor, gdyż to one pozwalają odbiorcy nadzwyczaj sprawnie przemieszczać się po fabule. 
Nie ma wątpliwości, że to Geir Tangen dyryguje orkiestrą fabularną, podobnie jak tytułowy Maestro rozporządza własnym zamysłem na zbrodnię. Pierwsza myśl o pewnej sztampowości tego debiutu okazuje się zatem w całości mylna i błyskawicznie uświadamia odbiorcy, w jak strategiczną i precyzyjnie zaplanowaną grę właśnie się wplątał. Sieć sprytnych zależności autor dodatkowo dopieszcza swoistymi wtrętami do innych kryminałów. Pojawiają się tu zatem nawiązania do Jo Nesbø i jego kultowego Harego Hole, a także do twórczości m.in. Unni Lindell. Zabieg ten niesamowicie pochłania uwagę i z pewnością intryguje, a miłośnikom poszczególnych tytułów daje szansę na zrewidowanie własnej pamięci. 

Czy budowa charakterów dorównuje kreatywnie zarysowanej fabule? Pierwszy plan autor oddaje dwóm bohaterom, jednak ich działania w większości prowadzone są oddzielnie. Viljar Gudmundsson wyróżnia się na tle wielu znanych postaci. Niezwykle tajemniczy i wyraźnie zamknięty w szponach własnego umysłu mężczyzna stale walczy z demonami niedalekiej przeszłości, a te zdają się wyżerać jego wnętrze, wciąż napawając go nowymi lękami. Autor sukcesywnie klaruje nieznaną sprawę sprzed kilku lat, aby zaznaczyć, iż jest ona istotna dla bieżących wydarzeń. Przywoływany w retrospekcjach Viljar jest jednak inny, bardziej ambitny i wyjątkowo nachalny w wykonywanym zawodzie. Jeden dzień zmienia stricte dziennikarską postawę mężczyzny niemal doszczętnie, spychając go do zalegającej na sumieniu, skrajnie depresyjnej rzeczywistości. Tangen przerzuca bohatera na moralny margines, nie dając mu wiele szans na integrację z czytelnikiem, ale jednocześnie potwierdza, że główna postać nie musi zionąć dobrem i powszechnym optymizmem, aby docenić jej wkład w lekturę. 
W oczach odbiorcy gorzej wypada Lotta Skeisvoll, która z jednej strony pragnie szybko skończyć dochodzenie, poświęca mu się niemal w całości i bez ustanku szuka kolejnych rozwiązań, ale jednocześnie zdaje się nie dopuszczać do myśli jakichkolwiek alternatyw. Czytelnik ma zatem wrażenie, że śledcza idzie przez sprawę jednotorowo, działa tylko na suchych dowodach i nie rusza własną wyobraźnią, czym wciąż zamyka horyzonty dochodzenia. Zawziętość bohaterki można oczywiście uznać za cechę pozytywną w wykonywanym zawodzie, ale kierowanie się w tak ważnej sprawie tylko własną racją wydaje się nadzwyczaj pasywne. Małym zgrzytem może okazać się również powracająca nieustannie myśl, że śledczy zwyczajnie błądzą w przysłowiowej mgle, często stawiając pytania, które w tym konkretnym momencie po prostu nie pasują. Można zatem odnieść wrażenie, że autor stworzył ramy dochodzenia nieco zbyt sztywno, blokując wybranym bohaterom chęć wyjścia z tak potrzebną niekiedy inicjatywą. 

Geir Tangen świadomie i rzetelnie prowadzi czytelnika przez pozornie błahe śledztwo, łącząc poszczególne elementy z niepowtarzalną gracją i pociągając za kryminalne sznurki tak, aby widz chciał oglądać ten spektakl do końca. Chociaż profesjonalizm głównej śledczej zawodzi kilkukrotnie, to tajemnicza postawa Viljara zachęca, aby do końca śledzić brutalne dzieło dyrygenta. Ten bowiem nie zawodzi i wdraża bestialski plan dokładnie tak, jak to sobie przemyślał. Jeżeli zatem poszukujecie czegoś mocnego w treści, a jednocześnie niebanalnego – koniecznie posłuchajcie muzyki, jaką jednym morderczym gestem potrafi wprawić w ruch tytułowy Maestro

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Dolnośląskiemu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twoją opinię :) Każdy komentarz jest dla mnie wartościowy i pozwala mi się stale rozwijać. Pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej.

PATRONAT MEDIALNY

Copyright © 2016 Mozaika Literacka , Blogger