"KOMISARZ" - PAULINA ŚWIST | Niegrzeczny chłopiec na służbie

Niektórzy uznają ją za grafomański kicz, inni natomiast widzą w niej przyjemny „odmóżdżacz” natury erotyczno-kryminalnej. Rozdmuchana twórczość Pauliny Świst podzieliła czytelników na dwa odległe fronty, potwierdzając tym samym, że im książka bardziej zyskuje na popularności, tym więcej wokół niej zero-jedynkowych osądów. Niby tyle smogu w naszym pięknym kraju, a jednak odbiorcom trudno dostrzec różne odcienie szarości… A przecież warto, bo tak, jak fabuła fabule nierówna, tak i przyświecający książce cel nie zawsze jest ten sam. Zarówno Prokurator, jak i obecnie Komisarz, nigdy nie były i nie będą pretendentami do poważnych nagród literackich, ale bez dwóch zdań oba tytuły stanowią materiał na mocny bestseller – w tym operetkowym świecie ludzie naprawdę potrzebują się czasami zabawić. 

Zuzanna Kadziewicz nie musi martwić się o własne utrzymanie. Szczerze kochający ojciec robi wszystko, aby jego ukochanej jedynaczce niczego nigdy nie brakowało. Kobieta zawodowo pełni funkcję pedagoga i niezaprzeczalnie spełnia się w tej roli, ale jej życie osobiste dalece odbiega od realnych wyobrażeń. Zuzanna jest święcie przekonana, że właśnie poznała mężczyznę marzeń. W jej życiu pojawia się bowiem niesamowicie przystojny, męski i zamożny pracownik korporacji. Po prostu partner idealny. Właśnie taką rolę odgrywa przed nią Radosław Wyrwa, ale szybko okazuje się, że wyimaginowany mężczyzna to doświadczony komisarz, który w ten perfidny sposób rozpracowuje brudne interesy jej własnego ojca…
Świeżo po lekturze Komisarza stwierdzam, że czasami naprawdę warto poczekać, aż książka przykryje się nieco kurzem, aby dać jej szansę dopiero wtedy, gdy upłynie jej przysłowiowe pięć minut. Przeczytać wtedy, kiedy przekonani już dawno przeczytali, a jedynie grono nadal rozważających zastanawia się, czy jest to lektura odpowiednia dla nich. Nie ma co ukrywać, Paulina Świst nie tworzy prozy wielkiej, wybitnej i wielce wartościowej, a raczej reprezentuje szeroko rozumianą literaturę popularną, gatunkowo osadzoną między powieścią erotyczną a sensacyjną, okraszoną dodatkowo ciętym, ironicznym i zauważalnie współczesnym poczuciem humoru. Jeżeli ktoś oczekuje po Komisarzu wielokrotnie złożonego, wyrafinowanego i ekspresyjnego słownictwa – uprzedzam, że poniesie fiasko, będzie bowiem wypatrywał stylistycznej igły w stogu siana.

Nie ma wątpliwości, że książka napisana jest prosto, momentami wręcz kuriozalnie i mało estetycznie, a do tego została obficie obdarowana zasobem wulgaryzmów. Zamiast jednak robić z niej literackie popychadło, warto chociaż na chwilę odtworzyć sobie w głowie rzeczywistość, która nierzadko potrafi być bardziej cierpka, niecenzuralna i obcesowa, niż fabularnie proponuje to polska autorka. I niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto chociażby w myślach nigdy nie obdarzył kogoś mniej lub bardziej kreatywnym wulgaryzmem, albo chociaż raz nie rozbierał kogoś wzrokiem. Nie ma co się łudzić, powieść zaproponowana przez Paulinę Świst nie kwalifikuje się do definicji słowa „kultura”, ale za to pojęcie słowa „rozrywka” nabiera przy niej dużych rumieńców. Książka ta okazuje się bowiem idealną lekturą dla tych, którzy poszukują błogiego relaksu z żartobliwym tłem i mocną erotyczną wkładką. Co ważne, fabuła Komisarza nie tonie w grzesznej perwersji, a jedynie wizualizuje często zachłanne ludzkie pożądanie.
Pierwsza połowa książki to niemal klasyczny erotyk, ale czym dalej w fabularny las, tym akcja wyraźnie przenosi się w obszar niebezpiecznej intrygi gangsterskiej, która domyślnie powinna trzymać w napięciu, a realnie okazuje się średnio zarysowanym odpowiednikiem amerykańskiego filmu akcji. Na przestrzeni krótkiego fragmentu tekstu dzieje się tu bowiem więcej niż podpowiada wyobraźnia, a wykreowane lekkim piórem epizody sensacyjne przyjmują formę sztampowych i przewidywalnych. Autorka bezsprzecznie bazuje również na szczęśliwych zbiegach okoliczności i tym samym poświęca mniej przestrzeni literackiej na opisy fachowych działań policyjnych. W zgiełku gangsterskich porachunków świeżością okazuje się natomiast wywołana do tablicy zadziorność bohaterów oraz wszechobecne aluzje erotyczne, często wypowiadane między wierszami. To właśnie ta pruderyjna gra słów sprawia, że książkę pochłania się z niekłamanym zainteresowaniem.

Gdybym miała ocenić Komisarza jedynie pod kątem warsztatowym, moja opinia miałaby zapewne dość negatywny wydźwięk, ale w tym wypadku byłoby to wielce niesprawiedliwe. Powieść Pauliny Świst okazuje się bowiem nie tylko miłą odskocznią, która odpręża, relaksuje i pozwala myślom uciec w świat kosmatych wizji, ale też naturalnym poprawiaczem humoru, dzięki któremu czytelnik zaczyna śmiać się jak przysłowiowy głupi do sera. Jeżeli zatem poszukujecie niewymagającej lektury, która rozładuje napięcie szarej codzienności, to prawdopodobnie trafiliście pod właściwy adres.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję agencji Business&Culture oraz wydawnictwu Muza.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twoją opinię :) Każdy komentarz jest dla mnie wartościowy i pozwala mi się stale rozwijać. Pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej.

PATRONAT MEDIALNY

Copyright © 2016 Mozaika Literacka , Blogger