"WYBAWICIEL" - JO NESBØ | Mozolny powrót do żywych
Jak pies właścicielowi, tak i ja, jestem wierna Harry’emu Hole. Anarchista, wieczny alkoholik i nałogowy palacz, którego trudno polubić, a nadzwyczaj łatwo ignorować. Ignorancja w tym przypadku jest jednak czasowa, nie da się bowiem przejść obojętnie obok zasług tak inteligentnego i sprytnego komisarza. Czy „Wybawiciel” potwierdza wyjątkowość wysokiego blondyna, którą udowodnił już kilkukrotnie w poprzednich częściach?
Szósty tom przenosi nas do zasypanego śniegiem Oslo, gdzie norweski policjant Harry Hole rusza w pogoń za płatnym zabójcą. Razem z głównym bohaterem poznajemy działalność norweskiej Armii Zbawienia, której celem jest niesienie pomocy ubogim i potrzebującym. Wśród członków organizacji Jo Nesbø znalazł idealnych kandydatów na bohaterów szóstego tomu. Ta część, poza wyjątkowo trudnym i brutalnym śledztwem, porusza kwestię nadużywania władzy dla celów własnych i uświadamia ogrom skorumpowania przedstawicieli prawa. Momentami chaotyczna i trudna w odczycie fabuła, okazuje się asem „Wybawiciela”. Uważne czytanie pomaga w zrozumieniu kolejnych zdarzeń i powiązań pomiędzy bohaterami, nie daje jednak szans na rozwiązanie zagadki przed norweskim komisarzem. Intryga jest przemyślana i wdrożona w sposób wręcz perfekcyjny, finał akcji jest prawie niemożliwy do przewidzenia. Nesbø wyszkolił się w tym temacie i udowodnił, że jego potencjał wciąż rośnie.
Do głównego bohatera miałam wiele zastrzeżeń w poprzednich tomach, jego brak silnej woli i powtarzalność niepochlebnych działań, wpływała na moje niezadowolenie. W tej części Harry przechodzi delikatną metamorfozę, rozpoczyna proces mozolnej resocjalizacji i przede wszystkim, pokazuje swoje inne, lepsze oblicze. Autor otwiera przed czytelnikami wnętrze głównego bohatera i wyjmuje to, co do tej pory było ukryte głęboko. Okazuje się, że Harry Hole, człowiek pozbawiony wszelkich emocji, któremu na niczym nie zależy, ma ludzką twarz, a jego uczucia nie są wcale bezduszne. Fakt, że komisarz robi postępy i zaczyna się starać, może być też następstwem odejścia z policji Bjarne’a Mollera, który dotychczas stanowił plecy Harry’ego i potrafił docenić efektywną pracę norweskiego komisarza.
Trudno wskazać jakiekolwiek minusy powieści, lecz po głębszym namyśle stwierdzam, że chciałabym zobaczyć w Harrym więcej dojrzałości emocjonalnej i hardości ducha, które dodałyby mu męskości, a może nawet odrobinę subtelności. Nie mam na myśli diametralnych zmian w głowie bohatera, nie chcę bowiem zmieniać postaci, jaką wykreował Nesbø. Wiem jednak, że komisarz może być bardziej otwarty na otaczających go ludzi, a przy tym pokazać, że ludzkiej twarzy jest w nim znacznie więcej.
W „Wybawicielu” nie ma czasu na nudę i błogie przerywniki. Akcja toczy się non stop i pochłania skupienie czytelnika niemal w stu procentach. Jo Nesbø zabłysnął dużą logiką i przedstawił kryminał najwyższej klasy. Nie ma tu wielu powiązań do poprzednich częścią więc można przeczytać książkę jako samodzielną powieść. Ta historia będzie idealną igraszką dla każdego sympatyka gatunku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoją opinię :) Każdy komentarz jest dla mnie wartościowy i pozwala mi się stale rozwijać. Pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej.