"RZEŹBIARZ ŚMIERCI" - CHRIS CARTER | W tym spektaklu grają tylko martwi…

Był już ten, który znał ludzkie sny i urzeczywistniał najgorsze lęki. Był także ten, który zadawał ból, zaszywając narzędzie zbrodni wewnątrz ludzkiego ciała. Chris Carter nie przestaje zadziwiać i powieścią „Rzeźbiarz śmierci” po raz kolejny uruchamia morderczą wyobraźnię. Śmiercionośna gra porywa czytelnika i poraża głębią najbardziej brutalnego zła. Usiądźcie wygodnie i przygotujcie wzrok na krwawy spektakl. Kurtyna podnosi się wraz z pierwszą martwą rzeźbą…

Śmiertelnie chory prokurator, Derek Nicholson, zostaje bestialsko zamordowany we własnej sypialni. Mord dokonany na człowieku, który od kilku miesięcy leżał na łożu śmierci, zdaje się tylko sztuką dla sztuki, a jednak miejsce zbrodni zdaje się być bardziej wymowne. Okrutny sprawca pozostawia po sobie artystyczny ślad w postaci rzeźby z części ludzkiego ciała. Bezwzględne tortury na umierającym człowieku świadczą o wynaturzeniu sprawcy i stają się podłożem wyjątkowo trudnego śledztwa, którego podejmuje się detektyw Robert Hunter oraz jego partner, Carlos Garcia. Do dwójki doświadczonych śledczych dołącza asystentka prokuratora generalnego, Alice, która świetnie sprawdza się w roli researchera. Poszukiwanie znaczenia dziwnej martwej konstrukcji powoli przynosi rezultaty, ale sprawca ma dalszy plan. Pojawia się po raz drugi i ponownie zostawia po sobie makabryczną rzeźbę. Jaki cel przyświeca bezwzględnemu mordercy? Kto może być kolejną ofiarą? 

Nie ma wątpliwości, że ofiar będzie więcej, lecz Carter nie daje najmniejszej szansy na ich uratowanie. Trzecioosobowa narracja niejednokrotnie przenosi czytelnika w miejsce trwającej zbrodni i skłania do obserwacji nieludzkich, wręcz sadystycznych zachowań. Amerykański pisarz wkłada w każdy opis maksimum szczegółowości, czym potwierdza własne umiejętności pisarskie. Obraz w głowie odbiorcy ma zatem wysoką rozdzielczość i, klatka po klatce, przedstawia moment zadawania bólu. Fizyczna męka, jaką przechodzi ofiara, przeradza się w psychiczny dyskomfort czytelnika i wygodnie osadza się w jego głowie. Ta dosadność językowa Cartera bezsprzecznie stanowi jego atut i pozwala naocznie odczuć każdą z opisywanych sytuacji. 

Budowa ścieżki fabularnej również świadczy o precyzji, z jaką autor podchodzi do własnej twórczości. Zaawansowana i bezsprzecznie kreatywna intryga kryminalna staje się dla czytelnika niemałą atrakcją. Krwawa sceneria nie przeszkadza bowiem w próbie rozszyfrowania artystycznych zagadek, jakie na miejscu zbrodni pozostawia bezlitosny morderca. Niezidentyfikowane konstrukcje z ludzkich kończyn i teatrzyk cieni tworzą niesamowite przedstawienie, które czytelnik ogląda równie uważnie, co grupa śledczych. W tej części Carter nieco zwalnia bieg i pozwala odbiorcy mozolnie budować własne pomysły na efektowny finał sprawy. Akcja prowadzona jest sinusoidalnie, co wpływa na zróżnicowanie tempa i uzależnienie go od konkretnej sytuacji. Śledztwo toczy się zatem własnym rytmem, a początkowa czujność czytelnika zmienia się w szereg przemyśleń i melancholijną obserwację działań detektywów. Serpentynę licznych rozważań przerywają dopiero kolejne zbrodnie, przy których odbiorca szybko staje na nogi i ponownie wyostrza apetyt na mentalne złapanie mordercy. 

Sylwetki bohaterów autor buduje regularnie od pierwszego tomu i dzielnie obstaje przy ich początkowych kreacjach. Robert Hunter wyróżnia się na tle pozostałych postaci, a jego doświadczenie bierze górę dosłownie w każdej sytuacji. Ogrom pracy, jaki wkłada w każde śledztwo, zauważalny jest gołym okiem, ale jego życie osobiste nadal pozostaje dużą tajemnicą. Owszem, autor delikatnie pozwala smakować jego prywaty, ale informacje te są szczątkowe i wyzwalają jedynie chęć głębszego poznania tej postaci. Gonitwa myśli targa zatem czytelnikiem i nakazuje skupić się na zawodowej sferze życia Huntera. Mniejszą aurą tajemniczości okryty jest natomiast Carlos Garcia, którego życie poznać można dokładniej. Detektyw ten jest bardziej otwarty, wzbudza też niemałą sympatię. Żarty Carlosa często ożywiają atmosferę i sprawiają, że nawet poważny Carter czasami lekko się uśmiechnie. Dla czytelnika jest to delikatny zastrzyk realności, który sprawia, że fabuła staje się bardziej autentyczna. Miłą odmianą jest też kobieca sylwetka Alice, jej umiejętności szpiegowskie stale bowiem pomagają w bieżącym śledztwie. W tej postaci ukryty jest też wielki potencjał, który Carter prawdopodobnie wykorzysta w kolejnym tomie. 

Nie trzeba być specjalnie uważnym, aby stwierdzić, że coś nie gra w polskim opisie sprawcy. Odbiorca zdawkowo poznaje mordercę i dzięki osobliwej narracji uczestniczy częściowo w bestialskich zbrodniach. Śledczy pozostają zatem w tyle, ale ich rozpoznanie sprawcy okazuje się finalnie bardziej rzetelne i obiektywne. Nieświadomy czytelnik dopiero w końcówce zauważa duże rozbieżności we wcześniejszej charakterystyce mordercy, których podłoże tkwi w nieprecyzyjnym tłumaczeniu powieści. Jest to znaczący błąd, który powoduje błędny wizerunek tytułowego rzeźbiarza śmierci i brak jakiejkolwiek możliwości prawidłowego wytypowania sprawcy. Z jednej strony daje to stuprocentową gwarancję zaskoczenia, ale wprawiony miłośnik gatunku chce mieć choć cień szansy na osobisty sukces w prowadzonym śledztwie. 

Detalicznie opracowana fabuła jest niewątpliwie asem czwartej części cyklu. Logiczna argumentacja postępowania sprawcy jest poprowadzona idealnym tempem, które skłania czytelnika do rychłego poznania zakończenia sprawy. Chris Carter kolejny raz wabi niesamowicie realistycznymi opisami zbrodni, a kreacja bohaterów potwierdza taktyczną stateczność, którą czytelnicy poprzednich części powinni docenić. Nie pierwszy raz chylę czoła ku kreatywności amerykańskiego pisarza i nie mam najmniejszych wątpliwości, że proza Cartera stoi na naprawdę wysokim poziomie. 

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Sonia Draga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twoją opinię :) Każdy komentarz jest dla mnie wartościowy i pozwala mi się stale rozwijać. Pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej.

PATRONAT MEDIALNY

Copyright © 2016 Mozaika Literacka , Blogger