"NIE CAŁKIEM BIAŁE BOŻE NARODZENIE" - MAGDALENA KNEDLER | PRZEDPREMIEROWO

Boże Narodzenie to niepowtarzalna okazja do celebrowania rodzinnych tradycji. Wspólne ubieranie choinki, śpiewanie kolęd i przygotowywanie potraw, ale także czas spędzony w gronie najbliższych. Taka wizja wydaje się piękna, a jednak czasami życie mieli się do tego stopnia, że człowiek potrzebuje uciec dosłownie od wszystkiego, nawet od pozornie najlepszych przyzwyczajeń. W takiej sytuacji kojącą ofertą mogą okazać się święta spędzone z dala od własnego domu. Taki scenariusz planuje swoim bohaterom Magdalena Knedler w świątecznym kryminale Nie całkiem białe Boże Narodzenie, lecz tu na gości kameralnego dworku czeka nie lada zaskoczenie. Zamiast prezentów pod choinką, znajdują bowiem… trupa w zalanej łazience.

Dziewiętnastowieczny dworek Mścigniew to idealne miejsce dla wszystkich, którzy pragną spędzić Boże Narodzenie z dala od rodzinnego zgiełku. Właścicielem przytulnego pensjonatu jest Tomasz Malanowski, a wśród gości można znaleźć przekrój niemal całego społeczeństwa. Największą rolę otrzymuje Olga Mierzwińska – miłośniczka nordic walking. To właśnie ta kobieta, śmiało krocząc na poranny trening z kijkami, znajduje w łazience utopionego Niemca. Ktoś ewidentnie pomógł mężczyźnie zejść z tego świata i wszystko wskazuje na to, że winnego należy szukać w ścianach kameralnego pensjonatu. Oficjalne śledztwo nie wchodzi w grę więc podinspektor Grzegorz Romanowski wpada na pomysł, aby zaangażować w niecodzienną sprawę dawnego kumpla. Panowie wspólnie wynajmują pokój po zamordowanym mężczyźnie i rozpoczynają osobliwe dochodzenie.
Wystarczy pobieżnie zapoznać się z zarysem fabuły, aby dostrzec, że tym razem czytelnik otrzymuje coś więcej niż tradycyjną świąteczną opowieść. W tle oczywiście słychać kolędy, a z kuchni wciąż unoszą się korzenne zapachy, ale ten bożonarodzeniowy wstęp to jedynie okazja do realizacji pewnego morderczego przedstawienia. Znaleziony w wannie trup znacząco zmienia oblicze książki i sprawia, że dotychczasowa sielankowa aura przechodzi w zauważalnie podejrzliwy nastrój. Pozory wskazują na rasowy kryminał, ale sprytnie osadzone wątki obyczajowe oraz groteskowe zachowania bohaterów każą sądzić, że autorka świadomie zabarwia konwencję gatunku. Stale wyczuwalny humor, tak bardzo zbliżony do tego, jakim obdarzyła swe powieści Agatha Christie, zdaje się być tego najlepszym przykładem. Im bliżej finału, tym trudniej o właściwe domysły, a samo zakończenie okazuje się tym z gatunku nieprzewidywalnych. Magdalena Knedler spaja fabularne ogniwa w sposób niebywale pomysłowy i do końca utrzymuje czytelnika w prawdziwym napięciu. Niech nikogo też nie zmyli świąteczna okładka, gdyż powieść w odbiorze jest naprawdę uniwersalna.
Jak się szybko okazuje, w kameralnym dworku święta spędza wielu gości, z których każdy może okazać się poszukiwanym mordercą. Potencjalnych sprawców jest zatem wielu i każdy z nich potrafi przekręcić ster tak, aby skierować ewentualne zarzuty w przeciwną stronę. W łaski świątecznego towarzystwa wkupić próbuje się podinspektor Grzegorz Romanowski wraz z prywatnym detektywem i jednocześnie dawnym przyjacielem, Wojciechem Suzinem. Śledczy od początku przekreślają sztywne policyjne procedury, w zamian proponując działania rodzące się właściwie na bieżąco. Odbiorca bierze tym samym udział w swoistej komedii omyłek i jednocześnie staje się obserwatorem śmiałego przeglądu społeczeństwa, dzięki któremu dowiaduje się, co skłoniło poszczególnych gości do spędzenia świąt z dala od własnego domu. Rola głównej bohaterki przypada tu Oldze Mierzwińskiej, która okazuje się lepem na mordercze łupy całej powieści. Pozostałe kreacje nie odbiegają daleko, gdyż ich postawy są równie intrygujące, barwne i wyraziste. Chociaż początkowo można odnieść wrażenie, iż tak szumna obsada bohaterów będzie stanowić duże utrudnienie, to nic bardziej mylnego. Magdalena Knedler odpowiednio zarządza angażami i poświęca każdej z postaci na tyle dużo czasu, aby czytelnik nieustannie czuł się zachęcony do snucia nowych podejrzeń.

Dworek Mścigniew zaprasza na święta dalekie od wszelkich tradycji! Boże Narodzenie za pasem, a w wannie jednego z gości zamiast karpia pływa… najprawdziwszy trup. Osobliwa zagadka, krzątanina podejrzanych i wreszcie duet śledczych, który szuka mordercy w niemal aktorski sposób. Magdalena Knedler potwierdza, że potrafi operować nie tylko klasyką kryminału, ale równie swobodnie wykracza poza jej ramy, aby nadać powieści autentycznego humoru. Dzieje się tu dużo i trzeba przyznać, że Nie całkiem białe Boże Narodzenie to iście kryminalna żonglerka, która fascynuje, relaksuje i rozśmiesza, ale jednocześnie wymaga naprawdę czujnego nosa. Polecam nie tylko na święta!

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Novae Res.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twoją opinię :) Każdy komentarz jest dla mnie wartościowy i pozwala mi się stale rozwijać. Pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej.

PATRONAT MEDIALNY

Copyright © 2016 Mozaika Literacka , Blogger