"CZARNA SAMICA KRUKA" - DARIUSZ PAWŁOWSKI | Bramy piekieł są w ludzkiej głowie
Zanim rozpoczęłam pisać recenzję powieści „Czarna samica kruka”, prześledziłam etymologię słowa kruk. Dowiedziałam się, że jest pierwszym ptakiem wymienionym w Biblii (Ks. Rodzaju 8,6), ale moją uwagę przykuła symbolika związana z tym latającym stworzeniem. W europejskich kulturach kruk kojarzony był często ze śmiercią, wojną i chorobami, a mitologia celtycka wskazuje go jako zwiastun nieszczęścia. Te ostatnie znaczenia zdają się być odwzorowaniem myśli przewodniej powieści Dariusza Pawłowskiego.
Już na początku opowieści jesteśmy świadkami brutalnego morderstwa dokonanego nad brzegiem Wisły. Wszystko wskazuje, że będzie to pospolity kryminał, w którym do akcji przystąpią śledczy i będą tropić tajemniczego mordercę. Nic bardziej mylnego! Kolejne dni przynoszą wieści o kolejnych makabrycznych zbrodniach, których opis pozostawia drastyczny odcisk w pamięci czytelnika. Policjanci zdają sobie sprawę, że mają do czynienia z niewyobrażalnie groźnym przeciwnikiem, który nie ma żadnych zahamowań. Nie wiedząc kiedy, czytelnik zostaje uwięziony w szponach horroru i wkracza w zupełnie innych gatunek literacki. Początkowo spokojna akcja kryminalna przeistacza się w thriller psychologiczny z udziałem prawdziwego socjopaty. Tytułowa czarna samica kruka zwiastuje każdą śmierć zadaną przez seryjnego mordercę.
Autor prowokuje nas do czytania brutalnych scen, co może wywołać wstręt u bardziej wrażliwych odbiorców. Czyny mordercy wydają się być wynaturzone, czasami wręcz budzą wstręt, ale zdaje się to być celowym zabiegiem. Czytelnik nie jest bowiem bezpośrednim świadkiem większości zabójstw, zna tylko otoczkę zdarzenia i widzi jego nieludzkie efekty. Ten zabieg nakłania wyobraźnię do działania i wychwycenia ohydnego procesu zadawania kolejnych nieludzkich ciosów punkt po punkcie. Wyobrażeniom wtóruje też fakt, że autor wchodzi niejako w umysł psychopaty i podaje na tacy jego myśli oraz motywy bezlitosnych mordów. Podchodząc do tej powieści, trzeba przygotować się na kontakt z bestialskim degeneratem, którego każdorazowo zapowiada obecność czarnej samicy kruka. Widoczna symbolika w powieści Dariusza Pawłowskiego wzbogaca jej mroczny klimat i każe doszukiwać się tajemniczego znaczenia przylatującego ptaka. Te fragmenty dają poczucie balansowania po cienkiej granicy między życiem i śmiercią, ale także między światem realnym, a tym wyobrażonym przez umysł czytelnika. Bardzo nietypowy i nieoczywisty klimat jest najmocniejszą stroną powieści.
Zawieść może się ten, kto będzie doszukiwał się wątków detektywistycznych, bo chociaż śledztwo toczy się nieustannie, to opisane zostało szczątkowo. Bardziej widoczne jest życie prywatne głównego bohatera niż jego praca nad rozgryzieniem seryjnego mordercy. Czytając „Czarną samicę kruka” można odnieść wrażenie, że czyta się powiadomienia o kolejnych morderstwach, co podkreśla powagę sytuacji, ale jednocześnie nie daje szansy pozostania przy którymś z nich na dłużej. Autor nie wraca do wcześniejszych mordów, skupia się każdorazowo na nowym zabójstwie i zostawia czytelnika w niewiedzy. Z jednej strony jest to również duże pole do działania wyobraźni, ale może pozostawić wręcz skrajny niedosyt odbiorcy.
Autor rekompensuje ewentualne niedoskonałości, przedstawiając dość szczegółowy portret seryjnego mordercy. Zadbał o to, aby czytelnik poznał jego wynaturzenie dogłębnie, pozwolił też poznać jego przeszłość, która ma znaczący wpływ na jego nieludzkie zachowania. Bestialskie myśli psychopaty nie zniechęcają do czytania. Można odnieść wrażenie, że są wręcz uzależniające i zmuszają do dalszego studiowania chorego umysłu. Nie trzeba drobiazgowej analizy, aby zauważyć, że cierpienie widoczne w oczach ofiary jest idealnym pokarmem dla zabójcy. A ten jest coraz bardziej zachłanny, bo zauważalny ból każdej mordowanej osoby, wzmaga poziom jego podniecenia. Trafienie w sidła takiego zwyrodnialca niczym nie różni się od przekroczenia bram piekła.
Chciałabym wierzyć, że podobne zdarzenia nigdy nie będą miały pokrycia w rzeczywistości, ale nie potrafię. Wystarczy wrócić myślami do bestialskiego morderstwa z początku lutego, jakie miało miejsce w Warszawie, a nikła wiara w człowieczeństwo potrafi szybko zamienić się w pył. Dariusz Pawłowski nieoczekiwanie stworzył bardzo trafny portret psychologiczny zabójcy. Potwierdził, że umysł seryjnego mordercy pozostaje zagadką nawet dla najlepszych psychologów, a osoby o skrajnie bestialskich myślach spotkać możemy wszędzie. Bezwzględne opisy potrafią zranić wrażliwego czytelnika i wzbudzić niemały wstręt, ale warto pochylić się nad lekturą i uświadomić sobie poziom naszej bezradności wobec inteligencji sprawcy.
„Dante mylił się, nie ma dziewięciu kręgów piekieł. Jest ich znacznie więcej i leżą one znacznie głębiej niż przypuszczał.”
Chciałabym wierzyć, że podobne zdarzenia nigdy nie będą miały pokrycia w rzeczywistości, ale nie potrafię. Wystarczy wrócić myślami do bestialskiego morderstwa z początku lutego, jakie miało miejsce w Warszawie, a nikła wiara w człowieczeństwo potrafi szybko zamienić się w pył. Dariusz Pawłowski nieoczekiwanie stworzył bardzo trafny portret psychologiczny zabójcy. Potwierdził, że umysł seryjnego mordercy pozostaje zagadką nawet dla najlepszych psychologów, a osoby o skrajnie bestialskich myślach spotkać możemy wszędzie. Bezwzględne opisy potrafią zranić wrażliwego czytelnika i wzbudzić niemały wstręt, ale warto pochylić się nad lekturą i uświadomić sobie poziom naszej bezradności wobec inteligencji sprawcy.
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję autorowi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoją opinię :) Każdy komentarz jest dla mnie wartościowy i pozwala mi się stale rozwijać. Pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej.