„REWIZJA” – REMIGIUSZ MRÓZ | POTRZEBNE PALIWO CZYLI SPOSÓB CHYŁKI NA POKONANIE SKYLIGHT
Impertynent, krętacz i krzywoprzysięzca to wybrane synonimy słowa „cygan”*. Jak widać, powszechnie używany wyraz ma zdecydowanie negatywny wydźwięk. Wyobraźmy sobie zatem śniadego mężczyznę pochodzenia romskiego, który zasiada na sali rozpraw, aby wykazać własną niewinność. Czy taki człowiek ma szansę obronić się w polskim sądzie?
Śmierć najbliższych zawsze boli, ale w tym przypadku nie ma czasu na płacz. Odnalezione zwłoki kobiety oraz jej córki świadczą o jednym. Zabił mąż i ojciec. Nie widział go żaden świadek, nie ma dowodu, że był w pobliżu, ale jego wina jest jednoznaczna. Jest bowiem Romem i skazany został już podczas własnych narodzin. Obrony tak trudnego przypadku podejmuje się zdegradowana do roli szarego szeregowca Joanna Chyłka, a po przeciwnej stronie barykady staje nie kto inny, jak pewni siebie prawnicy kancelarii Żelazny&McVay. W tej rundzie ring należy do Chyłki i Zordona, ale nie jest to walka o zwykłe zwycięstwo. Jest to starcie sił, o których istnieniu prawnicy nie mają pojęcia, a macki tych sił sięgają o wiele dalej, niż wyobraźnia czytelnika.
Podział bohaterów na dwa odległe fronty był ryzykowny, ale kto nie ryzykuje, ten nie ma. Remigiusz Mróz niszczy fundamenty niewielkiej sympatii, jaka wykreowała się wcześniej między prawniczką i Kordianem. Zaorane pole ich znajomości z biegiem sprawy obrasta w chwasty złośliwości i to właśnie taka relacja łączy dwójkę prawników. Nie ma tu miejsca na wytrawność zawodu prawnika, jest tylko przeciwnik, którego trzeba zwalczyć, niczym najbardziej ohydnego insekta. Bohaterowie walczą między sobą o miano najbardziej obrazowego, a to nie idzie w parze z ich wewnętrzną moralnością. Akcji nie brakuje kunsztu, ale jej dynamika maleje w stosunku do poprzednich części. Autor stawia na tło obyczajowe i wchodzi z butami w prywatne życie bohaterów.
Cięty język, charyzma, nieprzeciętna inteligencja i wyjątkowy spryt, to tylko niektóre z atrybutów prawniczki. Remigiusz Mróz przeprowadza jednak zaskakującą rewizję w głowach czytelników i w trzecim tomie zdziera z Chyłki zawodowstwo, którym dotychczas kierowała się w życiu. Zamiast maestrii i pokazu siły, mamy obraz ludzkiej niemocy i samotności. Potwierdza się też powiedzenie, że niedaleko pada jabłko od jabłoni, a niechlubna rola jabłka pada właśnie na prawniczkę. Chyłka niejednokrotnie skakała po trampolinie własnego życia, ale tym razem autor nie pozwolił jej miękko lądować. Gorycz, jaką odczuła kobieta, okazała się zbyt duża, by móc ponownie założyć prawniczą koronę i przeć na oślep do przodu. Przez portret ułomności przebija się jednak nieustanna zawziętość i nieoszacowana wiedza, dzięki którym czytelnik zostaje świadkiem emocjonującej, aczkolwiek diabelnie trudnej walki dwójki prawników.
Bohaterowie to jednak nie jest clue programu. Autor nie pierwszy raz pokazał, że potrafi przygotować się do pisanej powieści i kieruje czytelnika wprost do mrocznego środowiska cygańskiego. Nieznane zwyczaje Romów potrafią szokować, ale widać w nich pewną dyscyplinę i cechy prawdziwej tradycji. Tu nie ma miejsca na żarty, a raz powiedziane słowo ma wartość dozgonną. Chociaż tematykę cygańską poruszali już inni pisarze, jak chociażby norweski Jo Nesbø, to właśnie polski autor zadbał o dużą szczegółowość i niebanalność tematu. Wyszedł poza powszechnie znany obraz Cyganów, a w zamian skupił się na kulturze i codziennym życiu osiedlonej w Polsce mniejszości.
Niezaprzeczalnie pisarz otarł się także o kilka błędów merytorycznych. Mieszkaniec Warszawy szybko wychwyci nieścisłość w wypowiedzi wspomnianego Roma: „Snułem się nocą po Marywilskiej, przy Dworcu Wileńskim.” Ulicę Marywilską dzieli bowiem od Dworca Wileńskiego aż 6 km (najkrótsza trasa). Kole w oczy także temat automatycznej odmowy uznania roszczenia w ubezpieczalniach, o jaki pokusił się Remigiusz Mróz. Może historia ujawniała takie procedery, ale obecna działalność towarzystw ubezpieczeniowych jest ściśle nadzorowana i podobny przesiew wniosków o wypłatę roszczenia zdaje się mało prawdopodobny. Są to jednak błędy dla czepliwych i nie wpływają na fabułę jakkolwiek.
„Rewizję” docenią miłośnicy obyczajówek, ale nie zawiodą się też ci, którzy szukają nasyconych ekspresją postaci. Remigiusz Mróz nie poddał się monotonii i nudzie, która często przepływa przez długie serie. Pokazał, że jest właścicielem porządnego zaplecza pomysłów i strzeże je wyjątkowo mocno. Otwarte zakończenie trzeba uznać za dobry omen dla czwartej części i pozostaje zapytać: Dokąd nas zaprowadzisz szanowny autorze?
* Źródło: http://synonim.net/synonim/cygan
Zapraszam Was do mojej relacji ze spotkania autorskiego, jakie odbyło się 7 kwietnia w warszawskich Złotych Tarasach:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoją opinię :) Każdy komentarz jest dla mnie wartościowy i pozwala mi się stale rozwijać. Pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej.