"ZACISZE 13. POWRÓT" - OLGA RUDNICKA | Powtórka z trupiej rozrywki
Co zrobić, gdy ludzkie zwłoki gracą naszą moralność i przeszkadzają w rozsądnym planowaniu przyszłości? Trupi koszmar z pewnością wymaga efektywnego zwieńczenia i Olga Rudnicka powieścią „Zacisze 13. Powrót” daje bohaterkom właśnie taką szansę. Pechowy dom na Zaciszu wraca do kryminalnej gry i gwarantuje czytelnikom iście groteskową zabawę.
Dwie przedstawicielki kadry nauczycielskiej z niechęcią wracają do wydarzeń sprzed roku i decydują się ostatecznie rozprawić z trupim problemem. Ostatnia próba ukrycia dwóch nieboszczyków była w prawdzie udana, ale kobieca intuicja podpowiada Marcie i Anecie, aby raz na zawsze pozbyć się niechcianych ciał. Zadanie utrudnia wścibska sąsiadka, Krystyna Kopiejka, której oko okazuje się bardziej sokole niż większości detektywów. Pani Kopiejka ewidentnie żyje życiem innych, a ciągłe obserwacje sąsiedzkiego domu stają się ogromną kulą u nogi w szemranych planach dwóch bohaterek. Szereg utrudnień wypełnia powrót byłego małżonka Anety, podejrzane anonimy z pogróżkami podrzucane do skrzynki na Zaciszu 13 i policjanci, których regularnie nasyła starsza sąsiadka. Problemy się piętrzą, a dwa męskie trupy nadal czekają na finalny rozrachunek. Czy kobiety podołają trudnemu zadaniu?
Powtórka z kryminalnej rozrywki wprawia bohaterki w niemałe zakłopotanie, ale czytelnik obserwuje kobiece poczynania z nieprzerwanym uśmiechem na twarzy. Olga Rudnicka świadomie tworzy groteskowy klimat i każdą ze scen urozmaica żartobliwymi dialogami. Rozmowy bohaterów przypominają zatem treści dowcipów i sprawiają, że odbiorca z lekkością połyka kolejne strony. Na przystępność akcji wpływa też żwawe tempo, które delikatnie podnosi poziom czytelniczej adrenaliny. Swoboda w budowie fabuły jest niewątpliwą domeną młodej pisarki i staje się wabikiem na szukającego wytchnienia czytelnika. Duża fartowność w działaniach sprawia, że czytelnik świadomie przymyka oko na merytoryczny niedowład obu bohaterek, a łatwość w przyswajaniu kolejnych scen jest mimowolnym zaproszeniem do uczestnictwa w opisanych wydarzeniach i niewątpliwą zachętą do aktywnego wsparcia kobiet w realizacji szalonego planu.
Obie panie dosłownie lepią się do problemów natury etycznej, a każda przeszkoda staje się dla nich ogromnym wyzwaniem. Niezależnie od kalibru sprawy kobiety odważnie przemierzają kręgi trudności, po drodze zbierając żniwa często efektownych wpadek. Paranoiczne reakcje Marty w tej części przechodzą na Anetę, co czytelnik odbiera w postaci dodatkowej porcji humoru. Sama Marta próbuje utrzymać fason rozsądku, ale jej wnętrze nadal oplata nić trudnego do ogarnięcia szaleństwa. Zbieg okoliczności sprawia, że kobieca szajka powiększa się o nową członkinię, ale jej ciekawski charakter tylko pogłębia poczucie absurdu. Chociaż kobiety stale stąpają po cienkim lodzie, ich rozbuchane charaktery wykazują się nie lada walecznością. Największy dylemat mieszka jednak za płotem w postaci pani Krystyny Kopiejki, która zdaje się dosłownie oddychać życiem sąsiadów. Starsza kobieta prowadzi czynny monitoring sąsiednich posesji i nawet najdrobniejszy hałas staje się dla niej anomalią godną zgłoszenia na policję. Głodna sensacji Kopiejka irytuje nie tylko nachalnością, ale też niepohamowaną jadaczką, którą operuje w rozmowach z młodszymi sąsiadkami. Jej namolność daje się we znaki także odbiorcy, który najchętniej pomógłby młodym bohaterkom rozwiązać sąsiedzki problem w bardziej niekonwencjonalny sposób.
Niecne działania kobiet zajmują czytelnika, ale nie trzeba być alfą i omegą, aby dostrzec porządny ubytek w powrocie do literackiego Zacisza. Fabularną scenę okupują bowiem stare trupy, zabierając przestrzeń dla powstania nowej zbrodni. Brak nowego trupa boli i chociaż miłośnik żartobliwych tekstów prawdopodobnie nawet nie zauważy tego zagrania, to żądny zbrodni pasjonata kryminałów będzie do końca poszukiwał przestępczych smaczków i finalnie może poczuć niewielki zawód. Delikatny niesmak w trakcie lektury mogą powodować też błędy gramatyczne i literówki, ale ten element nie wpływa na końcowy odbiór powieści.
Zacisze nie staje się centrum nowej afery kryminalnej, ale nie zmienia to faktu, że dotychczasowe trupy nadal siedzą w głowach bohaterek i nie dają im szansy na spokojny sen. Konsekwencja w budowie kobiecych sylwetek, mnogość sarkastycznych scen i pędząca szybko akcja sprawiają, że powrót na dawne miejsce zbrodni staje się dla odbiorcy niekłamaną przyjemnością. Olga Rudnicka z łatwością utrzymuje czytelnika w dobrym humorze, dając mu kolejny raz idealną okazję do korzystania z naturalnej odskoczni od szarości codziennego życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoją opinię :) Każdy komentarz jest dla mnie wartościowy i pozwala mi się stale rozwijać. Pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej.