"PUŁAPKA NA ANIOŁY" - MARCIN GRZELAK | Książka pod każdym względem wyjątkowa!

Dom. Miejsce często definiowane jako ciepłe, przytulne i mocno rodzinne, ale też mające ogromny wpływ na dorosły kształt ludzkiej osobowości. To najbliższa rodzina najczęściej kreuje pierwsze myśli, poglądy i postawy. Staje się też budulcem ważnych emocji, zazwyczaj tych dobrych, obrazowanych dziecięcym uśmiechem lub widoczną w oczach beztroską, ale też tych mniej przyjemnych, wyrażonych łzami, lękiem, może nawet ucieczką w świat dziecięcej wyobraźni. I to właśnie taki portret przedstawia Marcin Grzelak w niebywale przekonującym debiucie Pułapka na anioły.

Po tej lekturze mimowolnie nasuwa się jeden wniosek – to nie jest powieść, której zadaniem ma być fabularne ukojenie dramatycznej przeszłości. W tej historii przeszłość właściwie nie znika, staje się raczej ważną częścią, niezwykle wiarygodnie ukazującą codzienność polskiej rodziny, mocno zakorzenionej w brudzie lat osiemdziesiątych. I co ważne, rzeczywistość ta, wyraźnie ograbiona jest z piękna wszelkich złudzeń, nie ma w niej dziecięcych uśmiechów i oczekiwanych radości, mimo iż głównym bohaterem, jest właśnie mały chłopiec. Niewielka robotnicza mieścina, wyżarty z uczuć ojciec milicjant, podporządkowana agresji męża matka i w tym wszystkim on – siedmioletni Wojtek, żyjący z piętnem osiedlowej ofiary, niemiłosiernie przezywany synem „pedała”. Ta rodzina to bezwzględna pułapka, która bez zapowiedzi, wkrada się w zmysły młodego człowieka. Brutalnie okrada go z należnego mu dzieciństwa, zabiera nawet drobne przyjemności, pozostawiając jedynie wyobraźnię, w której czai się tak bardzo potrzebna mu przyjaźń.

Naprawdę trudno uwierzyć, że jest to debiut. Historia zaskakująco pięknie sportretowana, stylistycznie zaskakująca, momentami wręcz naznaczona śladem wysmakowanej poezji, a przecież to fabularny zapis bólu, jaki pozostawia po sobie brak rodzinnego ciepła, brak upragnionej akceptacji i wreszcie niesiona agresją udręka dziecięcej codzienności. Jak się okazuje, to nie tylko tytułowa pułapka na anioły, to także pułapka na myśli czytelnika – odbiorca bowiem nie potrafi pozostać obojętny, z wypisanymi na twarzy emocjami pochłania kolejne strony i przyjmując rolę niemego obserwatora, próbuje przyjąć na siebie bezsilność młodego bohatera. Trudno o bardziej wiarygodny przekaz!

Fenomenalny debiut! Książka pod każdym względem wyjątkowa, pięknie wystylizowana, momentami przenikająca ramy poezji, a jednak nieprzebierająca w czynach, brutalna w treści, niepokojąca, przerażająco wręcz autentyczna. Pułapka na anioły to wyrażony osobliwą fabułą głos dziecka wołającego o pomoc – krzyk przeszywającego bólu, wyraźnej bezradności i jednocześnie obraz rodzinnego cierpienia, które pozostawia po sobie zatrważający ślad. Trudno o bardziej traumatyczne i bardziej wymowne świadectwo schyłku komuny – nie ukrywam, że historia ta srodze wkradła się w moje myśli, obdarła je ze złudzeń i zwyczajnie dała do myślenia. Polecam każdemu.
_____
Recenzja we współpracy z wydawnictwem LIRA.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twoją opinię :) Każdy komentarz jest dla mnie wartościowy i pozwala mi się stale rozwijać. Pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej.

PATRONAT MEDIALNY

Copyright © 2016 Mozaika Literacka , Blogger