„GDZIE ŚPIEWAJĄ RAKI” – DELIA OWENS | Przerażająco intymny hołd złożony naturze!

Samotność jest prawdopodobnie największym koszmarem człowieka. Bezlitośnie rozdziera serce, jest dojmująca, przykra, nieznośna i tak parszywie niesprawiedliwa. Napisano już o niej tak wiele, stworzono liczne definicje i poparto je niezliczonymi przykładami, często idealnie wgryzającymi się w jej gorzki smak, a jednak nikt nie napisał o samotności tak osobliwie i metaforycznie, a przy tym tak dogłębnie i przekonująco, jak zrobiła to właśnie Delia Owens w swoim fascynującym debiucie literackim – książka Gdzie śpiewają raki intencjonalnie przekracza spectrum tradycyjnych powieści, aby w swej nieuchronnej wyjątkowości okazać się wymownym dziełem sztuki literackiej, jawnie domagającym się głębokiej, wnikliwej i rozważnej interpretacji.

Nawet świadomy czytelnik nie jest przygotowany na tak potężną, angażującą i odczuwalnie refleksyjną skalę emocji. A jednak ochoczo przenika ten nieskalany ludzką ręką krajobraz, podziwiając zauważalnie senne, a przy tym malownicze, sielskie i zaskakująco dziewicze wybrzeża Karoliny Północnej, mimowolnie stając się obserwatorem bolesnych i jakże przejmujących scen. To właśnie na mokradłach, pięknie otulających miasteczko Barkley Cove, zobrazowana zostaje bowiem historia zatrważającej w swej treści samotności. I to właśnie tam odbiorca dostrzega Dziewczynę z Bagien. I od początku wie, że Kya Clark daleka jest od dzikiego wizerunku, jaki niefortunnie został jej nakreślony. To niebywale inteligentna, spostrzegawcza i wrażliwa dziewczyna, która żyjąc od lat w narzuconym rodzinną traumą odosobnieniu, uczy się wiernie zaklinać gryzące poczucie osamotnienia. A ma przy tym wyjątkowego nauczyciela – otaczającą ją przyrodę. To mewy stają się tu wykładowcą przyjaźni, to bogactwo natury utrwala wiedzę o przetrwaniu i to właśnie mokradła uczą dojrzałości, szykując miejsce dla najpiękniejszych uczuć.

Miłość jest tu dostrzegalnie nieśpieszna. Początkowo potraktowana z dużą delikatnością, można rzecz – nastoletnią nieśmiałością, z czasem nabiera życiowego brudu. Do serca wkrada się niezręczna tęsknota, nieoczekiwanie wkrada się też ból złamanego serca. Tu zwyczajnie nie ma przestrzeni na łatwe emocje. Tym bardziej, że autorka nie zamyka tej powieści w kanwie czysto obyczajowej. Znalezione na mokradłach ciało przystojnego Chase’a Andrewsa jasno wskazuje kierunek tej historii – to właśnie sprawa kryminalna, tak bezlitośnie szykanująca Dziewczynę z Bagien, tworzy główny ciąg fabularny. I gruntownie zarysowany proces sądowy, nadający tej książce bardziej niespokojnego charakteru. Z pewnością intryguje i trzyma w napięciu, nakłaniając do uważnego przyglądania się zeznającym. I każe czekać na finał – tak spektakularny i subtelny zarazem. Fabuła zarysowana jest naprzemiennie w dwóch liniach czasowych, bez ustanku poszerzając zakres wrażeń.

Przerażająco intymny hołd złożony naturze – książka nieprzeciętna, inspirująca i w pełni zjawiskowa, świadomie stymulująca najbardziej czułe zmysły. Gdzie śpiewają raki to imponujący fabularnie krzyk samotności i jednocześnie portret brutalnego wykluczenia, to także definicja wrażliwości oraz dojrzewającej nieśpiesznie miłości. Historia upojnie nasączona pięknem słowa, nie tylko zachwyca, ale też intensywnie i efektownie pobudza wyobraźnię. Z pewnością namawia do głębokiej i jakże potrzebnej interpretacji. Nieustannie absorbuje i uzależnia. To bezsprzecznie jedna z najpiękniejszych powieści mojego życia.
_____ 
Recenzja we współpracy z Wydawnictwem Świat Książki. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twoją opinię :) Każdy komentarz jest dla mnie wartościowy i pozwala mi się stale rozwijać. Pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej.

PATRONAT MEDIALNY

Copyright © 2016 Mozaika Literacka , Blogger