„LUCIE YI NIE JEST ROMANTYCZKĄ” – LAUREN HO | Portret kobiety ciężarnej dosłownie ocieka tu sceniczną realnością.

Dla jednych przekleństwo, dla innych stan długo wyczekiwanego macierzyństwa. Ciąża to zawsze duże emocje. Ale nawet ta najbardziej upragniona nie zawsze może się urzeczywistnić – czasami przeszkodą okazuje się sam organizm, innym razem niestabilność przekonań lub brak odpowiedniego partnera. I właśnie ten ostatni przypadek dotyka bohaterkę powieści Lauren Ho. Zegar sugestywnie tyka, więc czas naruszyć mniej tradycyjne środki, aby fabularnie utwierdzić obserwatora zdarzeń w przekonaniu, że chociaż Lucie Yi NIE jest romantyczką, to na pewno pragnie zostać mamą.

A jest to kobieta niezwykle pracowita, zasadnicza i pragmatyczna, momentami wręcz szorstka w sumiennie szlifowanej codzienności, zauważalnie też wyczulona na ambitne cele zawodowe. Czytelnik nie neguje znacząco jej racjonalnego zachowania, niejeden z łatwością utożsamia się wręcz z kreacją Lucie, między wierszami widzi w niej bowiem postać niesamowicie autentyczną, dostrzegalnie spragnioną szczęścia i miłości. Niespodziewanie staje się też świadkiem sceny, która inauguruje najbardziej intrygujący etap jej życia – staje się odbiorcą pozornie niewyróżniającej się chwili, w której do bohaterki dociera instynktowna prawda. Przeszywająca potrzeba macierzyństwa. To właśnie ciąża toruje tematyczny bieg tej historii – warto dodać, że jest to ciąża zainicjowana drogą nienaturalną, intencjonalnie ograbiona z romantycznej miłości, w zamian kształtowana świadome w duchu umownego współrodzicielstwa – zgodnie z mottem niecodziennego portalu internetowego. Idea mocno dyskusyjna, a jednak dająca nadzieję, z pewnością bardzo nowoczesna, może nawet inspirująca. Lauren Ho perfekcyjnie obrazuje także przebieg samej ciąży, nie zapomina o notorycznie nawracających przypadłościach, o codziennym zmęczeniu i psychicznej bezsilności, o narzucanych przez konserwatywną rodzinę zachowań, także o kruszejącym gronie przyjaciół i wymuszonej pasywności w życiu zawodowym. Ten obraz zdaje się być nie tylko detaliczny w opisie, ale przede wszystkim zgodny z rzeczywistością niejednej kobiety.

Zanurzona w konwencji słodko-gorzkiej komedii romantycznej, w odczuciu okazuje się powieścią niesamowicie współczesną i nieprzeciętną, prowadzoną celowo w zgodzie z fabularną przebiegłością, emocjonalnie natomiast zagnieżdżoną w ogniwach kobiecej intymności. Portret kobiety ciężarnej dosłownie ocieka tu sceniczną realnością. Lucie Yi NIE jest romantyczką, ale zaskakuje wrażliwością oraz naturalnym łaknieniem bliskości, wyraźnie otulona jest potrzebą instynktownego macierzyństwa. Lauren Ho tworzy historię umyślnie hartowaną surową kulturą Singapuru, także toksyczną rodzinną atmosferą, jednocześnie przepełnioną łamliwym smakiem przyjaźni i ochoczo dopominającym się głosem serca.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Kobiecym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twoją opinię :) Każdy komentarz jest dla mnie wartościowy i pozwala mi się stale rozwijać. Pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej.

PATRONAT MEDIALNY

Copyright © 2016 Mozaika Literacka , Blogger