„NIECH TRWAJĄ TYLKO MIŁE CHWILE” – VIRGINIE GRIMALDI | Portret dwóch kobiecych bezradności!

Macierzyństwo często przywodzi na myśl obraz miłości osobliwej, pięknej i nieskazitelnej, dla przyszłej mamy nieuchronnie okazuje się także naturalnym wyzwaniem – zadaniem emocjonalnie trudnym i niepokojącym, niechybnie obarczonym przeszywającą chimerycznością dnia. Szczególnie w kadrach, które mentalnie zdają się zmieniać dosłownie wszystko. Virginie Grimaldi nie pierwszy raz przedziera się przez otchłań matczynej wrażliwości, ponownie utrwala także gesty najtrudniejszych kobiecych doznań. Niech trwają tylko miłe chwile to powieść wymownie nasączona skrytością i przerażającą wręcz pustką.

Tu nie ma przestrzeni na delikatne emocje – autorka zamyka się szczelnie w myślach dwóch strwożonych bohaterek i to ich poruszającą intymnością buduje scenariusz tej przenikliwej historii. Narracja pierwszoosobowa sprawdza się tu idealnie, pozwala bowiem odbiorcy wkraść się w rzeczywistość obu kobiet, rozpoznać gorycz ich wyczerpującej codzienności i zwizualizować te faktory, które uczuciowo zdają się przytłaczać najbardziej. Jedna z nich mierzy się właśnie z przedwczesnym porodem – z zauważalną troską przemierza zatem szpitalne korytarze, nieustannie obserwuje smutki i radości rodziców naznaczonych podobnym doświadczeniem, z przerażaniem eksplorując niepewność dziecięcego zdrowia. Druga natomiast obciążona zostaje syndromem opuszczonego gniazda – bezradnie porusza się po pustym domu, próbuje pocieszyć się towarzystwem stęsknionego za synem psa, szuka w pokojach ukochanych dzieci, które w swej metrycznej dorosłości, znalazły już zarys własnej egzystencji. Élise to rozdzierające uosobienie samotności, to także wrażenie bezsilności w obliczu niespodziewanego żalu za utraconą rodzinną przeszłością. Ale wyraźnie pragnie nauczyć się być dla siebie osobą najważniejszą – chce zrobić sobie prezent w postaci własnego życia. Czytelnik przygląda się melancholijnym scenom z dużym zaangażowaniem, utożsamia się z troskami i wątpliwościami, nieprzerwanie szuka też przebłysków światła, oczami obu kobiet spragniony zdaje się nadziei i ochłapów szczęścia. Gdzieś ukradkiem interpretuje także nieco dydaktyczny zamysł fabularny – efektownie scalający ujmujący, aczkolwiek nieprzejrzysty wizerunek rodzicielstwa.

Portret dwóch kobiecych bezradności – historia w każdym geście piękna, wieloznaczna i poruszająca, w przemycanych wartościach, także życiowa, dojrzała i uniwersalna. Virginie Grimaldi plastycznie wdziera się w przejmujące strony macierzyństwa, ofensywnie ściera się z dojmującą samotnością opuszczonego gniazda, przemierza także wstrząsający motyw skrajnego wcześniactwa, napełniając wyobraźnię obawami, niepewnością i naturalnie kształtującą się refleksją. Przestrzeń tej powieści upojona zostaje smutkiem, ale też nadzieją oraz budującą chęcią poszukiwania własnej tożsamości – dla wielu może okazać się ukojeniem i potrzebnym duchowo wsparciem.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Sonia Draga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twoją opinię :) Każdy komentarz jest dla mnie wartościowy i pozwala mi się stale rozwijać. Pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej.

PATRONAT MEDIALNY

Copyright © 2016 Mozaika Literacka , Blogger