„KILKA DNI Z ŻYCIA ALICE” – LIANE MORIARTY | Niezwykle przenikliwa, kameralna i poruszająca!
Życie potrafi nieoczekiwanie przybrać dziwną barwę. Czasami wystarczy drobna nieopatrzność losu, aby dosłownie w oka mgnieniu, pozbawić człowieka jego własnej przeszłości. I to właśnie z taką przewrotnością życiorysu, nieuchronnie mierzy się bohaterka powieści Kilka dni z życia Alice. To niesamowite, jak bardzo detalicznie, sumiennie i przy tym wiarygodnie Liane Moriarty szkicuje motyw utraconej pamięci. Tu wyobraźnia zaopatrzona zostaje wyśmienicie, działa zatem samodzielnie i mocno obrazowo, nieustannie nakłaniając odbiorcę do stawiania siebie w roli tytułowej kreacji.
To nie jest fizykalnie krótka historia, prawdopodobnie mogłaby nawet zostać skompresowana do nieco bardziej esencjonalnej formy, a jednak w oczach uważnego czytelnika przesuwa się niespodziewanie płynnie, sprawnie, efektownie. Ta opowieść osadzona zostaje w dramacie dostrzegalnie elastycznym, autorka ma zatem dużo możliwości i trzeba przyznać, że pozbawiając Alice aż dekady wspomnień, nie tylko stawia ją w obliczu ekspresyjnych wyzwań sytuacyjnych, ale też gwarantuje chwile porządnej refleksji. Bo przecież ta kobieta odczuwalnie nie widzi siebie w ukształtowanym naturalnie wizerunku. Zdaje się przerażona i otumaniona fasadą nadętej, jak się okazuje, egzystencji. Zatrzymana pamięcią gdzieś w trymestrach pierwszej ciąży, zachwycona uśmiechami młodej małżeńskiej codzienności, skromna, lubiana i wyraźnie zanurzona w bliskości z ukochaną siostrą, nie może zrozumieć teatralnej wyniosłości, jaką ewidentnie wyhodowała w biegu zapomnianych lat. Zmuszona do odkrywania zaułków własnej dzisiejszości, w tym zdefiniowania siebie w roli matki trójki dzieci i jednocześnie przyswojenia abstrakcyjnej nienawiści do męża, którego przecież darzyła szczerością najpiękniejszych doznań, staje się sensorycznym zaskoczeniem dla samej siebie. I nieoczekiwanie przybiera postać przygnębionego mentora własnego życia – nauczyciela uczuciowych fundamentów, dostrzegalnie próbuje bowiem wyłuskać te fragmenty niepamięci, które doszczętnie zrujnowały jej oddany czysty autoportret. Bo przecież może uda się jeszcze naprawić zniszczone, może uda się zatuszować brudy i zaszyć przerwane skrawki znajomej normalności. Autorka równolegle wdziera się do strwożonego serca siostry, akcentując sukcesywnie kolejne nieudane zabiegi in vitro. Tym tematem brutalnie naciska na złożony charakter słowa macierzyństwo...
Niezwykle przenikliwa, kameralna i poruszająca – powieść nasączona sentymentalnie pokłosiem czasowej niepamięci. Kilka dni z życia Alice to przede wszystkim fabularna kompilacja dramatycznych doznań – splot niespodziewanych wzruszeń i scenicznych pragnień zrozumienia własnej codzienności. Tak rozdzierającej i emocjonalnie paskudnej – zupełnie innej, niż ta zakorzeniona w otchłani starszych wspomnień. Liane Moriarty intencjonalnie aranżuje wiarygodny obraz niechcianego życia – tym mocno sugestywnym gestem wyraźnie zachęca do stymulującej refleksji, namawia do przetarcia goryczy wystudzonej rutyny dnia, inspiruje także do otwarcia się na własną wrażliwość.
_____
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Znak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoją opinię :) Każdy komentarz jest dla mnie wartościowy i pozwala mi się stale rozwijać. Pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej.