„LUDZIE Z KOŚCI” – PAULA LICHTAROWICZ | Wyśmienita, wręcz imponująca proza

To niewątpliwie jedna z tych historii, które boleśnie wrzynają się w szczeliny poruszonej wyobraźni. Tym bardziej trudna i ogłuszająca, iż utrwalona pamięcią przodków. Paula Lichtarowicz wkrada się w rodzinną przeszłość z odczuwalną szczerością, przywołuje narzuconą powołaniem chimeryczność uczuć i sumiennie zatrzymuje znamienne przedwojenne chwile, z czasem dociera do rozdzierających serce scen, pozostawiając rozpaczliwą próbę zachowania nadziei. Ludzie z kości to powieść absolutnie nieprzeciętna, wymowna, tak bardzo przenikliwa w swym symbolicznym charakterze.

Wystarczy przekroczyć fabularny próg, aby dostrzec unikalność obranego stylu. Zmieniająca się regularnie narracja, krótkie, niekiedy ledwie uchwytne epizody, zróżnicowane ramy czasowe, fragmenty świadomie wyrwane ramom własnego kontekstu – autorka ewidentnie zachęca do uważnego przeglądania stron, do szukania zaszytych w tekście metaforycznych znaczeń, do interpretacji podsuwanych sugestywnie aktów, do obserwacji zdarzeń w odczuciu nieśpiesznych, jednocześnie ważnych, symbolicznych, z pewnością nieprzypadkowych. W tej nieoczywistej przestrzeni wykreowana zostaje postać nastoletniej jeszcze Leny – nieugiętej, hardo oddanej myśli o zamierzonej medycznej przyszłości, wyraźnie ograbionej z fascynacji promiennością serca, zupełnie nieświadomej czyhających za rogiem zdarzeń. Nieplanowane małżeństwo i niespodziewana rozłąka z rodziną okazują się jedynie namiastką nadciągającego zła. Bo przecież w tle rozprzestrzenia się już II wojna światowa, zaczyna się piekło i codzienna walka z głodem, także makabryczne wywózki na owianą mrozem Syberię. Ta druga połowa historii – wygnanie – doskwiera znacznie bardziej, autorka namacalnie wdziera się w cierpienie, spogląda nadciągającej śmierci w oczy, w fetorze narzuconego ścisku, przytula gasnące oczy bliskich. I chociaż nie ma tu historycznie nakreślonych dat, a scenerię tworzą jedynie krótkie rysy, odbiorca wyrusza w tę zatrważającą podróż z niebywałą atencją, naocznie przyglądając się utracie człowieczeństwa, przecierając okruchy rozszarpanej miłości, doglądając nadziei oraz strzępów trzymającej przy życiu determinacji.

Wyśmienita, wręcz imponująca proza. Paula Lichtarowicz z wyczuwalną intymnością zakrada się w echo własnej przeszłości rodzinnej, przenika fragmenty przygniecionych wojną wspomnień, przywołuje okrutne fotografie, boleśnie wrzyna się także w syberyjską surowość. Ludzie z kości to rodzaj swoistego pamiętnika – historia inspirowana ludzką niezłomnością, w fabularnym zgiełku dosadna i prawdziwa, choć niekiedy metaforyczna, zauważalnie domagająca się świadomego oka. To powieść przenikająca duszę, pasjonująca w zarysie medycznych ciekawostek, przecierana żałością i tęsknotą serca, napełniona goryczą pożegnania, do ostatnich stron napełniona nadzieją oraz odpornością na nieludzkie zło.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Insignis

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twoją opinię :) Każdy komentarz jest dla mnie wartościowy i pozwala mi się stale rozwijać. Pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej.

PATRONAT MEDIALNY

Copyright © 2016 Mozaika Literacka , Blogger