"ŚWIT, KTÓRY NIE NADEJDZIE" - REMIGIUSZ MRÓZ | W oparach jazzu…

Przedwojenna Warszawa rozbrzmiewała nutami największych gwiazd. Hanka Ordonówna i Eugeniusz Bodo melodyjnie upiększyli życie mieszkańcom stolicy, a Julian Tuwim i Tadeusz Boy-Żeleński tworzyli najlepsze ze swoich tekstów. Gdy w umysłach wielu radośnie rządziła scena, przez oczy innych przenikał parszywy głód władzy. Niespisane układy podzieliły warszawskie dzielnice, nadając każdej wyraźny mafijny przydział. Polski Al Capone w postaci Taty Tasiemki dowodził gangiem na wolskim Kercelaku, a słynny Doktor Łokietek kontrolował praski Nowy Port. Właśnie ten nieprawy podział stolicy obrał sobie na cel Remigiusz Mróz i powieścią „Świt, który nie nadejdzie” nadał dawnym warszawskim ulicom absolutnie gangsterskiego charakteru.

Czytelnik poznaje Ernesta Wilmańskiego jako byłego pięściarza, uciekającego przed nieznaną nikomu przeszłością. Mężczyzna planuje rozpocząć w Warszawie nowe życie, dalekie od szemranych odmętów własnej historii, ale jedna pozornie chlubna decyzja gotuje mu całkiem odmienny los. Ratując nastoletnią mamazelę z rąk parszywego oprawcy, Wilmański nieświadomie wkracza w obszar przestępczej działalności Banników i bezwiednie wtapia się w ich gangsterskie szeregi. Typowo męski światek przecinają niezależne działania dwóch kobiet. Jedną jest uratowana młodziutka Anastazja, którą Ernest powoli temperuje do roli społecznej przydatności, a drugą stanowi członkini nowo powstałej formacji kobiecej policji, Eliza Zarzeczna. Świeżo upieczona policjantka dostaje nietypowy rozkaz zbliżenia się do nowego członka Banników i chociaż kłóci się to z jej moralnością, traktuje zadanie niezwykle ambicjonalnie.

Choć mróz sporadycznie dosięga bohaterów, to nie on dyryguje klimatem tej powieści. Tu rządzą mętne opary papierosowego dymu, błogie ziarenka białego proszku oraz wyczuwalna chęć krwawej wendety, a stylowa muzyka kapeli Original Dixieland Jazz Band rozpyla dźwięki po całym pomieszczeniu. Odpowiedni dobór epitetów trzyma gangsterską aurę w ryzach autentyczności i potwierdza, że Remigiusz Mróz łatwo wtapia się w świat czarnych scenariuszy. Mroczna atmosfera warszawskiego półświatka opisana jest z niezwykłą wprawą, ale autor nie zapomina o prawowitym wydźwięku tej pięknej epoki. Opisy miejsc podrysowane są rąbkiem wiedzy autora i kapitalnie odwzorowują ich znamienny charakter. Czytelnik z niemałym zaciekawieniem podgląda zatem spotkania w kultowej cukierni Mała Ziemiańska, będącej niegdyś nieformalną miejscówką słynnych literatów. Przedwojenny nastrój rozpyla dwuznaczną mgłę w oczach odbiorcy i zachęca do śledzenia gangsterskiej fabuły, jaką oferuje polski pisarz. Akcja od początku rozkręca się nieśpiesznie, ale łatwo zauważyć celowość takiego zabiegu. Uśpiona czujność sprawia bowiem, że czytelnik wpada w sidła gangu razem z bohaterami i mimowolnie pomaga im szukać drogi ucieczki. Krew w żyłach zaczyna przyśpieszać wraz z pierwszymi ofiarami, przyklepując bezlitosny cień mafijnej strony dawnej Warszawy. Remigiusz Mróz świadomie tworzy mroczny obraz przedwojennych gangów, dając czytelnikowi niepowtarzalną szansę na poczucie prawdziwej adrenaliny. 

Nuta mafijności wisi nad ówczesną stolicą, ale autor brnie dalej w przestępcze bagno i nie pozostawia suchej nitki także na własnych kreacjach. Trudno tu znaleźć dobry charakter więc czytelnik instynktownie zaczyna ufać temu, któremu Remigiusz Mróz poświęca najwięcej uwagi. Ernest Wilmański jest człowiekiem o niechlubnej przeszłości, a swoją pięściarską moc pokazuje już na wstępie. Jest to człowiek z zasadami, niesamowicie sprytny, ale chroni go niebywała tajemniczość. Chęć zmiany własnego życia, pomoc potrzebującej mamazeli i bezsprzeczna męskość sprawiają jednak, że odbiorca przestaje widzieć w nim gangstera, a zaczyna widzieć prawdziwego mężczyznę. To odczucie dominuje przez całą powieść i wspierane jest przez iskrę, jaka niewątpliwie pojawia się między głównym bohaterem a Elizą Zarzeczną. Młoda policjantka z werwą podchodzi do nowej pracy i wierzy, że oczyści warszawskie ulice z gangsterskiego posmaku. Szybko zauważa własną naiwność i zaczyna balansować po czeluściach bezprawia, ale jej determinacja nie ustaje do końca powieści. Mocna kreacja towarzyszy też nastoletniej Anastazji, której zadziorność ustala początkowy bieg wydarzeń. 

Typy spod ciemnej gwiazdy otaczają fabułę zewsząd, jedynie zatwierdzając jej mroczny charakter. Pokłady dobroci kończą się szybko i bardziej wrażliwy czytelnik może mieć delikatne trudności ze znalezieniem w powieści własnego sprzymierzeńca. Tak mocne i charyzmatyczne postaci mają jednak ogromne znaczenie w przesłaniu, jakie nieśmiało kreuje się między wierszami. Chęć zmiany to nie jedyny klucz do osiągnięcia życiowego sukcesu. Każda zmiana jest bowiem długotrwałym procesem, który wymaga silnej woli, nieustannej wiary we własne zasady, a niekiedy także zwykłego szczęścia…

Remigiusz Mróz zabiera czytelnika w podróż po zapomnianych szeregach przestępczego półświatka i pozwala stać się częścią jego bezlitosnej społeczności. Odbiorca świadomie cieszy się jakością fabuły, czuje jej zakopcony klimat i podziwia nastrojowe zaułki przedwojennej Warszawy. Brak dobrych charakterów sprawia, że książkę czyta się z niemałą adrenaliną, a jej tajemniczy tytuł staje się z każdą chwilą bardziej wymowny.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twoją opinię :) Każdy komentarz jest dla mnie wartościowy i pozwala mi się stale rozwijać. Pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej.

PATRONAT MEDIALNY

Copyright © 2016 Mozaika Literacka , Blogger