„ODDECH” – NINA IGIELSKA | Czegoś tak imponującego jeszcze nie czytałam!
Każdy widzi inaczej i każdy czuje inaczej. Każdy też inaczej odbiera własne przeżycia. To samo wydarzenie może być cenną lekcją lub traumatycznym doświadczeniem, może nawet determinować dalsze wybory życiowe, ale jednocześnie może okazać się tylko krótką ulotną chwilą, pozbawionym wartości mglistym wspomnieniem, które po latach dostrzegalnie odarte jest z pierwotnego kształtu. I właśnie ta różnica w odbiorze zdarzeń staje się motywem debiutanckiej powieści Niny Igielskiej – Oddech to historia inna niż wszystkie, z pewnością swoista i nieobliczalna.
Ta książka zdaje się być nieoczywista w każdym aspekcie. Interpretacji fabularnej dopuszczają się w niej już sami bohaterowie – swoje osobliwe spotkanie nazywają bowiem zabawą w teatr. I czytelnik również czuje się jak widz, który z jawnym zainteresowaniem obserwuje postawioną przez wyobraźnię scenę – warto dodać, że scenę optycznie niedużą, momentami szczelnie otuloną czterema ścianami, wręcz klaustrofobiczną w odczuciu. I zdaje sobie sprawę, że ten dwuosobowy spektakl ma swoje źródło w przeszłości – coś ewidentnie wydarzyło się wcześniej i doprowadziło do tak nietypowego pojedynku słów. To przecież nie przypadek, że na szali pojawiają się tak silne i niespodziewane, choć wizualnie powściągliwe uczucia. Początkowa zadziorność miesza się z cielesną ekscytacją, aby nieoczekiwanie zmienić się w pokaz eksplozywnych doznań, emocje zaczynają dominować, niejednokrotnie przybierając obraz obłąkańczego szaleństwa – z pewnością fascynują, intrygują i kuszą swoim nieprzewidywalnym charakterem. I jeszcze ta zawiesista atmosfera, która nieustępliwie osacza myśli i zdaje się gęstnieć z każdą stroną jeszcze bardziej.
Czytelnik nie zna zasad tajemniczej rozgrywki, a jednak nieustannie pragnie rozszyfrować jej znaczenie. I sukcesywnie staje się powiernikiem bohaterów zaangażowanych do odegrania najważniejszych ról. Każdy z tej dwójki zdaje się mieć własny scenariusz na rozegranie wzajemnej konwersacji, każdy impulsywnie dokłada cegiełkę swoich wrażeń, każdy wreszcie chce zmanipulować przeciwnika. Nietrudno bowiem zauważyć, że między Kają i Profesorem toczy się niebezpieczna konfrontacja, celowo niedopowiedziana zależność, wyrobiona wspólnym doświadczeniem sprzed lat, gra zmuszająca do poszukiwania właściwej racji. Prawda jednak nie ma jednej definicji, z natury jest bardzo sugestywna i podległa perspektywie. I to właśnie czyni tę powieść tak unikalną, zaskakującą i wielowymiarową, dodatkowo trafnie definiującą obraz człowieka rozczarowanego postrzeganiem własnej przeszłości. A jednocześnie efektownie i niezwykle starannie spisaną, wzbogaconą o poetycką doniosłość, nutę porządnej refleksji oraz głos czysto filozoficznych uniesień, a przy tym nadal lekką i przyjemną w odbiorze.
Jestem szczerze zachwycona, zdumiona i wręcz efektownie upojona ekstrawagancją tego debiutu! Czegoś tak imponującego jeszcze nie czytałam – chłonęłam każdy detal, a przy tym dosłownie bałam się poznać prawdę i jednocześnie pragnęłam poznać jej niebezpieczny charakter. Ta historia uzależnia swoją duszną, gęstą i jakże tajemniczą atmosferą, jest tak szalenie intymna, osobliwa i esencjonalna, a przy tym tak bardzo nieprzeciętna! I zostawia ogromną przestrzeń dla samego czytelnika – wręcz domaga się doniosłej interpretacji. Uważajcie na Ninę Igielską – Oddech zadziwia i wywołuje trudną do okiełznania fascynację!
_____
Recenzja we współpracy z Wydawnictwem Agora.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoją opinię :) Każdy komentarz jest dla mnie wartościowy i pozwala mi się stale rozwijać. Pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej.