„MALACHAI. OFIARA” – KAROLINA DOMINIAK | Szalenie odważna ekspozycja mrocznej duszy!

Nawet w najczarniejszym mroku czai się subtelność. Zazwyczaj niemile widziana i tym samym umyślnie tuszowa, często wręcz potępiana w skrojonych brudem myślach. Nie zawsze otrzymuje szansę na odegranie swojej delikatnej roli – czasami gubi się w ferworze brutalności, innym razem usilnie próbuje wyrwać się szponom przebiegłego zła. Szczególnie wtedy, gdy poczuje siłę prawdziwego przywiązania. Dokładnie tak jak w powieści Karoliny Dominiak. Naprawdę trudno uwierzyć, że Malachai. Ofiara to debiut literacki – w mojej opinii to historia nieprzeciętna i angażująca, jednocześnie demoniczna i przerażająca.

Tu nie ma przestrzeni na gesty ludzkiego dobra – autorka wyraźnie podkreśla diaboliczny, wręcz czysto szatański wizerunek zdarzeń. Czytelnik przekracza zatem ten mroczny próg na własną odpowiedzialność – nieustannie definiując zawiesistą aurę i krocząc niebezpiecznym grząskim gruntem, stając się przy tym świadkiem zatrważających i z pewnością ofensywnych scen. Tytułowy Malachai to bestia ciemności, postać niemal surrealistyczna – mężczyzna owładnięty duchem strutej przestępczości, bezlitosny, impulsywny i nieokiełznany, w duchu własnych myśli wręcz niezniszczalny. Niechybnie dostrzeżona Carmen pozornie zdaje się mniej ostra i mniej toksyczna, a jednak w jej postawie regularnie wyczuwa się równie intensywny aromat bezwzględności i nieprzejednania. Ta kobieta realnie potrafi zaskoczyć, w niektórych epizodach ocieka zepsuciem, staje się zuchwała i nieustraszona, potrafi zagrać nieetycznie, aby potwierdzić wagę własnej nikczemności. Ta dwójka nieprzerwanie toczy agresywną walkę – w przebiegu scen krwawą i niezwykle drastyczną, zauważalnie zatem ekstremalną, a jednak nasyconą traumą i przeszywającą chemią. To namiętność niezdefiniowana szybko w ustach bohaterów, jednocześnie oczywista w perspektywie zapatrzonego odbiorcy – w przybliżonych wizualnie zbliżeniach soczysta i oślepiająca, upominająca się jawnie o zdrapanie zabliźnionych ran. W mojej opinii brakuje jedynie właściwie dobranej narracji – najlepiej pierwszoosobowej, z udziałem nie dwóch, a trzech znamiennych kreacji. Ten zabieg pozwoliłby prawdopodobnie wedrzeć się w intymność czerni nieodwracalnie, a przynajmniej bardziej dosadnie.

Szalenie odważna ekspozycja mrocznej duszy – duszy odczuwalnie demonicznej i nieustępliwej. To tytuł bezsprzecznie brawurowy, intensywny i obezwładniający, fabułą zagnieżdżony dosłownie na krawędzi śmierci. Malachai. Ofiara to debiut nasączony strachem i rozdzierającą niepewnością, zagęszczony traumą oraz bezwzględnością słów, w gąszczu diabolicznych zdarzeń z pewnością nieprzewidywalny. Tu namiętność ma charakter nieobliczalny, scenicznie każe też na siebie czekać – w euforii przedstawionych zbliżeń, okazuje się dzika i nieposkromiona, jednocześnie mocna i przekonująca, ewidentnie domaga się dorosłego widza.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Feeria

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twoją opinię :) Każdy komentarz jest dla mnie wartościowy i pozwala mi się stale rozwijać. Pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej.

PATRONAT MEDIALNY

Copyright © 2016 Mozaika Literacka , Blogger