„RYKOSZET” – MAREK STELAR | Nieubłagane skutki egzekucji

W listopadzie ubiegłego roku przeczytałam „Twardego zawodnika” Marka Stelara, czym nieświadomie popełniłam czytelnicze faux-pas. Nie wiedziałam bowiem, że mam do czynienia z drugim tomem serii, a lektura powieści pochłonęła mój czas niemal doszczętnie. Gdy moje niedopatrzenie wyszło na jaw, pierwsza część szybko znalazła się w moich czytelniczych planach. „Rykoszet” niewątpliwie okazał się mocnym wejściem autora na rynek powieści kryminalnych, a ja z przyjemnością wróciłam do znanych mi już bohaterów.

Rok 1969. Stanisław Rudzki, podoficer Ludowego Wojska Polskiego, zostaje stracony za szpiegostwo. Początkowy powrót do późnych lat sześćdziesiątych nie pozostawia złudzeń o zawiłości akcji, przed którą stoją obecni śledczy. Robert Krugły, pełniący rolę oficera Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie, oraz prokurator Mateusz Michalczyk, zajmują się sprawą dwóch podobnych zabójstw. Zbrodnie już początkowo zdają się być powiązane, ale pewność przynosi kolejne zabójstwo, dokonane na starym człowieku, imającym się zbierania wszystkiego. Czytelnik powoli wtapia się w mozolne śledztwo, a jednocześnie dąży śladami syna straconego Rudzkiego, którego poczynania opisane są w regularnych retrospekcjach.

Autor bezsprzecznie wykonał kawał ciężkiej roboty i dopracował fabułę tak, aby czytelnik nie musiał na końcu zadawać pytań. Esencją nie jest jednak samo śledztwo, które toczy się nadzwyczaj spokojnie, a możliwość poznania sprawy dosłownie u jej źródła. Zastosowany zabieg dwutorowości akcji jest dużym urozmaiceniem, a finalnie prowadzi także do rozwiązania zagadki kryminalnej. Odbiorca śledzi wydarzenia sprzed lat i wiernie przygląda się działaniom młodego Rudzkiego. Każdy ruch Tadzika, od małego chłopca po dorosłego mężczyznę, znajduje uzasadnienie w jego głowie i jednocześnie stanowi element układanki, którą skrupulatnie układają śledczy. Dwie przestrzenie czasowe początkowo zdają się być niepowiązane, ale każdą z nich czytelnik chłonie z niekłamanym zainteresowaniem. Wnikliwa analiza pozwala powoli łączyć niektóre fakty, lecz powstały obraz nadal jest fragmentaryczny. Cierpliwe oczekiwanie na przełom w sprawie nieco zwalnia proces myślowy, czym autor mimowolnie usypia czujność czytelnika. Ostatecznie zamęt w głowie odbiorcy jest jednak nie mniejszy niż w pozornie rozsądnych decyzjach oficera Krugłego i potrzeba nie lada wysiłku, aby kolejność wydarzeń stała się bardziej wyrazista. Końcówka skutecznie zaskakuje, ale finalnie każda niejasność zostaje wyjaśniona i sensownie uargumentowana. 

Główny bohater wyróżnia się błyskotliwością i trafną interpretacją kolejnych fragmentów kryminalnej gry. Doświadczenie Roberta Krugłego i jego umiejętności śledcze nadają prowadzonej sprawie pewnej harmonii i sprawiają, że czytelnik czuje się pewniej u boku tej postaci. Jego życie osobiste okazuje się dużą pożywką dla czytelniczek łaknących romansów. Prywatne poczynania Krugłego opisane są świadomie i koniec końców, czytelnik wyczuwa w nich pewną celowość, która ewidentnie przyświeca ich twórcy. Niewątpliwie ważną postacią jest także prokurator Mateusz Michalczyk, angażujący się w śledztwo w nieco mniejszym stopniu, ale jego rzeczowość również zasługuje na pochwałę. 

Ciekawym obiektem obserwacji jest z pewnością Tadzik Rudzki, którego czytelnik śledzi na każdym stadium jego dotychczasowego życia. Zapewniony przez autora powrót do komunistycznego Szczecina to również niemała atrakcja. Czytelnik lawiruje między kolejnymi działaniami bohatera, ale jednocześnie przygląda się ówczesnym zwyczajom mieszkańców, poznaje ich tok myślenia, obserwuje też sposób funkcjonowania milicji. Nie ma tu wielu nawiązań do realnych wydarzeń, ale widać, że autor przygotował się i nie popełnia merytorycznych błędów. Autor definitywnie potrafi zainteresować czytelnika, ale to nie prowadzone śledztwo jest konikiem powieści. Ta książka to nie są zwykłe policyjne dialogi, to przede wszystkim kawałek treściwej literatury, której przodują barwne i mocno realistyczne opisy tła społecznego. 

Mniejszą satysfakcję mogą odczuć poszukujący szybkiego tempa oraz nagminnych zwrotów akcji. Wielu czytelników dostrzeże bowiem, że jest to powieść o dość przewidywalnym charakterze, ale w tym przypadku zdaje się być to celowe posunięcie. Mimo, że fabuła zdaje się być jednoznaczna, to osoby spragnione większej finezji w zakończeniu, również odnajdą się w tej historii. 

„Rykoszet” jest dla mnie potwierdzeniem niesamowitego talentu, jaki odkryłam podczas pierwszego spotkania z twórczością Marka Stelara. Autor pisze z należytą rozwagą, a jego opisy sprawnie pobudzają wyobraźnię czytelnika. Jeżeli poszukujecie mocnego kryminału, który podrzuci Wam realia dawnej komuny, zanotujcie sobie ten tytuł i podążcie szlakiem Krugłego. Uwierzcie, z tym panem nie będziecie się nudzić. 

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Videograf.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twoją opinię :) Każdy komentarz jest dla mnie wartościowy i pozwala mi się stale rozwijać. Pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej.

PATRONAT MEDIALNY

Copyright © 2016 Mozaika Literacka , Blogger