"W CIENIU PRAWA" - REMIGIUSZ MRÓZ | Przyznaj się, że to Ty…

Miała być saga rodzinna, a powstał kryminał z zabarwieniem historycznym. Właśnie w ten sposób Remigiusz Mróz zaskoczył samego siebie, tworząc fabułę powieści „W cieniu prawa”. Czytelnik przyzwyczajony do określonej dynamiki, współczesnego klimatu i specyficznego dla autora ciętego języka, powinien nastawić się na początkowy dyskomfort, ale odpowiednie wejście w środowisko galicyjskich arystokratów, z pewnością utoruje mu właściwą drogę do satysfakcji z lektury. 

Codzienne życie arystokratycznego dworu Raisental przerwane zostaje przez bestialski mord dokonany na dziedzicu von Reignera. Podejrzanym natychmiast zostaje młody Polak, Erik Landecki, który rankiem tego samego dnia przybył do posiadłości i zatrudniony został w roli czyścibuta. Bez możliwości jakiejkolwiek obrony zostaje oskarżony o zabójstwo, a gwóźdź do jego trumny przybijają fałszywe zeznania współlokatorów. Nieprawa przeszłość Landeckiego stawia go w złym świetle, a jedyną pomocną dłoń wyciąga do Polaka Sophie, narzeczona drugiego dziedzica rodu, która bezceremonialnie włącza Marca-Olivera do podjęcia działań w obronie czyścibuta. Erik powoli zaczyna rozumieć trud sytuacji, w jakiej się znalazł, w zaborze austriackim za dokonanie mordu grozi bowiem kara śmierci przez powieszenie. Czy oskarżenia wobec Landeckiego są słuszne? 

Remigiusz Mróz wychodzi poza utarte przez siebie schematy i zachęca czytelników do przekroczenia progów arystokratycznej posiadłości. Już na początku autor proponuje gościnę w austriackim dworze, gdzie odbiorca przygląda się zwyczajom panującym zarówno wśród rodziny bogatych arystokratów, jak również wśród zatrudnionej służby. Wzorce postępowania obu grup społecznych różnią się diametralnie, a drobiazgowość w opisie poszczególnych zachowań pomaga zrozumieć charakterystyczny dla nich styl życia. Przemierzając dworskie korytarze, czytelnik obserwuje rutynowe czynności pracowników, podziwia ich zaangażowanie i mimowolnie docenia poświęcenie, jakie przyświeca ich codziennym obowiązkom. Każdy zna bowiem swoje miejsce w szeregu i z największą precyzją przykłada się do własnej pracy. Duże różnice w mentalności służby oraz jej chlebodawców Remigiusz Mróz nakreśla poprzez detaliczne opisy zachowań i stosowanych dawniej zwrotów. Wyobrażenia wobec tła społecznego nie wychodzą jednak poza mury Raisentalu, gdyż ekspresja w opisie ówczesnego klimatu okazuje się powierzchowna. Autor rzuca czytelnikom kilka przynęt, w których królują wstawki o dawnych środkach transportu, nietypowych zapisach prawnych, czy zwyczajach więziennych, wśród których nie brakuje tortur rodem z okresu średniowiecza, ale sprawiają one wrażenie zwykłych ciekawostek, a nie pełnej atmosfery panującej w zaborze austriackim. 

Bezsprzecznie autor skupia się na tworzeniu intrygi i chce wplątać w sieć spisku także odbiorcę powieści. Nieśpieszne tempo potęguje chęć rozważań nad możliwościami, jakie pozostały oskarżonemu, a częste zwroty akcji każą wytężyć wzrok i szukać rozwiązania rodzinnej zagadki. Nie ma bowiem wątpliwości, że ktoś w tej książce spiskuje, a to sprawia, że zmysł czujności automatycznie przyjmuje stopień najwyższej gotowości. Krótkie rozdziały, często wzbogacone o końcowy element zaskoczenia, powodują płynne przechodzenie akcji i sprawiają, że czytelnik sprawnie pochłania kolejne rozdziały. 

Niemałym zainteresowaniem cieszą się też kreacje bohaterów, wśród których warto wyróżnić Erika Landeckiego oraz odważną Sophie. Oskarżony czyścibut nie może pochwalić się czystym sumieniem, ale czytelnik mimowolnie widzi w nim prawego człowieka. Niezaprzeczalnie przystojny mężczyzna zdaje się rozsądnie podchodzić do życia, lecz jego postawa długo pozostaje niewiadomą. Autor wodzi bowiem odbiorcę za nos i nie pozwala poznać dogłębnie jego przeszłości, jak również celu pojawienia się w austriackim dworku. Równie ciekawą kreacją jest Sophie, której charakter nie pozostawia złudzeń. Mimo niearystokratycznego pochodzenia, kobieta tryska odwagą i potrafi postawić na swoim. Twardość umysłu, pewność działania i kobiecy zmysł intuicyjny pozwalają jej drążyć sprawę Landeckiego, a także dokonywać kolejnych prób obrony więźnia. Marc-Oliver nierzadko niknie przy zadziornej narzeczonej, co czytelnik odczytuje jako wiarę w prawdziwość ich uczucia, ale słaba natura mężczyzny niejednokrotnie tworzy przeszkodę w realizacji planów przebiegłych rodziców. Charakter Marca-Olivera często chwieje się bowiem na wietrze i udając fałszywą chorągiewkę, sprawia wrażenie nierówności. Wrażliwy na detale czytelnik z pewnością wyczuje brak zdecydowania autora w kreacji Marca-Olivera, ale to nie ta postać jest słabym ogniwem obsady bohaterskiej. Nie do końca wykorzystany potencjał tkwi bowiem w dostarczycielu austriackiego prawa, którego Mróz ochrzcił imieniem Willy. Prawnik panoszy się na łamach powieści i bez dwóch zdań stanowi motor napędowy akcji, ale jego zamiary stanowią ciągłą tajemnicę. Finalnie postać ta zostaje zapomniana, a początkowo sugestywne aspiracje prawnika, pozostają bez głębszego wyjaśnienia. Ta pobieżność może wpłynąć na nieco negatywny osąd, ale autor sprawnie zapełnia lukę opisem wymownych członków arystokratycznego rodu i wyżej postawionej służby. 

„W cieniu prawa” to bezdyskusyjnie kryminał historyczny, który potrafi wyprowadzić czytelnika w pole i chociaż autor mógł poświęcić więcej uwagi niektórym bohaterom, to całokształt jest w odbiorze niekłamaną przyjemnością. Tło, które Remigiusz Mróz stworzył w ścianach Raisentalu, bez dwóch zdań przyciągnie oko miłośnika powieści historycznych, a kryminalne podłoże zachęci poszukiwaczy intryg i spisków do rozwikłania rodzinnej zagadki. 

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twoją opinię :) Każdy komentarz jest dla mnie wartościowy i pozwala mi się stale rozwijać. Pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej.

PATRONAT MEDIALNY

Copyright © 2016 Mozaika Literacka , Blogger