„ŻONA” – SHALINI BOLAND| Utrwala ekspresję najbardziej nieobliczalnych uczuć.
Ślub. Dla wielu najważniejszy dzień życia, często planowany w detalach przed długie miesiące. Olśniewająca biała suknia, elegancka kolacja i oszałamiające rodzinne przyjęcie – po prostu niezapomniane chwile, do których wraca się regularnie w późniejszych rozmowach. Tytułowa bohaterka Żony nie może pozwolić sobie na tak kompletne wizualizacje własnego ślubu, w dniu uroczystości zdarzyło się przecież coś, co doszczętnie zamknęło jej drogę do pięknych wspomnień. I właśnie ten mgliście zapamiętany dzień staje się fundamentem intrygi, wykreowanej przez Shalini Boland.
Żona nie jest mrożącym krew w żyłach thrillerem. Właściwie o wiele bliżej jej do powieści obyczajowej z mocno sensacyjnym zakończeniem. Dopiero ostatnie strony podpowiadają, jak bardzo zaawansowany jest poziom konspiracji, jaką sprytnie ugruntowała brytyjska pisarka. Na prawdziwe emocje trzeba poczekać, ale ich skala popisowo rekompensuje miarowy początek. Czas dostrzegalnie ożywia zatem poczucie niepewności, wybudza też celowo zatuszowane niebezpieczeństwo. Finalne sceny bez wątpienia rozpisane są pierwszorzędnie, świetnie oddają niepokojący i wyraźnie tajemniczy charakter całej fabuły. Idealnie pokazują, jak łatwo można zamieść zło pod przysłowiowy dywan, sukcesywnie utrwalają też nieobliczalny charakter rodzinnych więzi.
Autorka świadomie wystawia kreacje na pozory tuzinkowości. Tu każdy sprawia wrażenie szalenie konwencjonalnego, przez co niełatwo jest oszacować, która z postaci najbardziej udaje niewinność. Tym bardziej trudno jest zdefiniować, co dokładnie wydarzyło się w dniu feralnego ślubu. Odbiorca nieustannie przygląda się bohaterom, szuka możliwych powiązań i próbuje rozszyfrować, jak bardzo złożone są ogniwa tej historii. Niewyjaśniona przez lata utrata przytomności staje się zatem wachlarzem pełnym fabularnych możliwości, z pewnością nadaje powieści niezwykle swoistego tonu i sprawia, że czytelnik cały czas próbuje zrozumieć brzemię misternie zakamuflowanych zdarzeń. Ogromnym atutem okazuje się tu narracja pierwszoosobowa, dzięki której przemyślenia Zoe – kobiety wyraźnie zagubionej i zbyt łatwowiernej – wystawione są otwarcie na pierwszy plan.
Ten thriller konsekwentnie każe na siebie czekać. Zamknięty szczelnie w ramionach powieści obyczajowej, ujawnia swój charakter w ostatnich scenach i dopiero wtedy przygniata ciężarem przerażającej tajemnicy. Świadomie uśpiona czujność idealnie komponuje się ze smakiem intrygi, zmienia się w zrozumiałe poczucie niepokoju, które to pozwala dostrzec zbliżające się niebezpieczeństwo. Nieuchronnie dostarcza też materiał do zaskakująco barwnej wizualizacji zdarzeń. Żona niewątpliwie podzieli czytelników, ale nie można odmówić jej jednego – utrwala nieobliczalną ekspresję jednego z najważniejszych uczuć.
_____
Recenzja we współpracy z Wydawnictwem Literackim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoją opinię :) Każdy komentarz jest dla mnie wartościowy i pozwala mi się stale rozwijać. Pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej.