„ŻONA ALCHEMIKA” – PAULINA KUZAWIŃSKA | Szalenie intrygująca, nieoczywista, utrzymująca mrok tajemnicy aż do ostatniej strony!
Alchemia często nazywana była praktyką tajemną. Dziwne zachowania, eksperymentalne doświadczenia, enigmatyczne symbole i na końcu najważniejsze: sztuka utrzymania ich w sekrecie – to właśnie te elementy składały się na prestiż powierzonego alchemikom ambitnego zadania. Paulina Kuzawińska otwiera niebezpieczne niegdyś wrota, wkrada się tym samym w nieprzenikniony klimat XVI wieku, aby rysując historię tytułowej Żony alchemika, ujawnić odbiorcy jak najwięcej szczegółów tej niemal ezoterycznej nauki.
Atmosfera tej powieści zdaje się być otulona ciemnym mrokiem, z pewnością jest mglista, mętna i niepokojąca – idealnie zatem oddaje tajemniczy charakter obranej na cel epoki. Czytelnik skupia się przede wszystkim na życiu Weroniki von Stiber, która w niecodzienny sposób dowiaduje się o śmierci własnego męża, słynnego alchemika Alexandra. Okoliczności zdarzenia nie są klarowne, kobieta postanawia więc zaufać intuicji i rozpoznać rzeczywisty bieg niefortunnego w skutkach wydarzenia. Zażarta ciekawość bohaterki staje się bezsprzecznie motorem napędowym całej akcji, dzięki czemu tempo w odczuciu jest bardzo żwawe, momentami wręcz błyskawicznie rozchodzi się po wyobraźni. Tym bardziej, że autorka efektownie bawi się słowem, niemal poetycko opisuje kolejne sceny, nie zapomina też o barwnej charakterystyce emocji, jakie niewątpliwie towarzyszą poszczególnym kreacjom.
Świetnie wykorzystany jest też motyw zaginięcia i śmierci w połączeniu z tajemniczą sztuką alchemiczną – odbiorca bez dwóch zdań ma przed sobą misternie zaplanowaną i dostrzegalnie zawiłą zagadkę, od początku wyczuwa się tu nutę świadomego niedopowiedzenia, która intryguje nieprzerwanie na długości całej linii fabularnej. Tak rodzi się niepewność, która wielokrotnie zmusza do zadania ważnego pytania: komu tak naprawdę można tu zaufać? Ten niepokój nie jest przypadkowy – autorka wyraźnie chce utrudnić odbiorcy zadanie, pozwala mu zatem przemierzać szlak wielu możliwości i tym samym nieustannie kreślić w głowie różne scenariusze, aby finalnie i tak go zaskoczyć. Trzeba bowiem przyznać jasno – zakończenie tej historii wprawia w niemałe osłupienie.
Szalenie intrygująca, nieoczywista, utrzymująca mrok tajemnicy aż do ostatniej strony – Żona alchemika zachwyca nie tylko pięknem słowa i tym samym efektowną wizualizacją scen, ale przede wszystkim budzi nieustanną ciekawość czytelnika. Paulina Kuzawińska przenika świat enigmatycznej sztuki alchemicznej, aby w jej mglistych odmętach zbudować miejsce dla zawiłej i z pewnością mocno zagadkowej intrygi. Tu czuje się żarliwość charakterów, czuje się smak rywalizacji i wreszcie czuje się mroczną, nieprzejednaną, wręcz magiczną aurę XVI wieku. Książka świadomie angażująca wyobraźnię – idealna dla miłośników mglistych powieści historycznych.
_____
Recenzja we współpracy z Wydawnictwem LIRA.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoją opinię :) Każdy komentarz jest dla mnie wartościowy i pozwala mi się stale rozwijać. Pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej.