„MAŁE PRZYJEMNOŚCI” – CLARE CHAMBERS | Utkana nieśpiesznie z tajemnic fabularnej przeszłości!

To pozornie nic trudnego, a jednak dla wielu okazuje się nieosiągalne. Bo jak cieszyć się z ulotnych chwil, jeśli myśli otwarcie zmierzają w stronę trosk, problemów i zmartwień. To duże wyzwanie, ale też szansa na zachowanie uśmiechu w przytłoczonej nijakością egzystencji. I właśnie taką bohaterkę przedstawia Clare Chambers w niesamowicie życiowej powieści Małe przyjemności. I czyni to z niebywałą delikatnością, pozwalając odbiorcy nie tylko rozkoszować się smakiem niecodziennej historii, ale też szukać gestów zbawiennej niekiedy refleksji.

Fabularnie opowieść ta rozchodzi się nieśpiesznie, sukcesywnie grzejąc miejsce w nowych fragmentach wyobraźni. Czytelnik łapie się przy niej na pewnej zachłanności, ewidentnie chce uchwycić wartości, jakie skrywają się w poszczególnych epizodach. Bo przecież nie jest to zwyczajne przedstawienie, to scenariusz nader osobliwy, pełen ważnych spostrzeżeń oraz wyrobionych życiowo niuansów. A wszystko w scenerii Londynu późnych lat pięćdziesiątych, na przedmieściach nasączonych potrzebą sąsiedzkiej lustracji, często wręcz nachalności wymuszonej zwykłą ludzką ciekawością. To właśnie tam mieszka niespełna czterdziestoletnia Jean Swinney – dziennikarka lokalnej gazety i jednocześnie kobieta zanurzona głęboko w przestworzach własnych rozczarowań. Także w codziennej monotonii oraz coraz boleśniej akcentowanej samotności. I wreszcie w konieczności opieki nad schorowaną matką – tak brutalnie ograbiającą z potrzebnej niezależności. Rzeczywistość zmienia się wraz z otrzymanym przed redakcję listem, wraz z trudnym do okiełznania wyznaniem, które w obliczu odpowiednich dowodów, może okazać się odkryciem medycznie wręcz zjawiskowym. Tak rozpoczyna się spektakl przesycony niepewnością, tak otwiera się wachlarz niespodziewanej kobiecej przyjaźni, wreszcie tak wizualizuje się kształt najpiękniejszego z uczuć. Idąc śladem ciekawości głównej bohaterki, autorka wkrada się do serc kilku swoistych kreacji, przemierza ich strapienia i pozwala samodzielnie definiować najważniejsze, stara się także pamiętać o pragnieniach, które duszone latami, domagają się zrozumienia. W otchłani finalnych scen, gwarantuje natomiast przeżycie wstrząsające i nieobliczalne, z pewnością niełatwe do zaakceptowania.  

Absolutnie piękna, angażująca i nieoczywista, utkana nieśpiesznie z tajemnic fabularnej przeszłości. Clare Chambers subtelnie zakorzenia się w ludzkiej wrażliwości, próbuje dostrzec niedostrzegalne, z zauważalną czułością afirmuje ulotne fragmenty anemicznej codzienności. Nastrojowo wgryza się także w przestrzeń londyńskiego przedmieścia lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku, przedziera się przez nieznany temat dzieworództwa oraz różne twarze macierzyństwa, intencyjnie wkracza też w obszar zakazanych doznań. Małe przyjemności to historia osadzona intencjonalnie w zaułkach kobiecej intymności – w troskach oraz potrzebach złaknionego serca, w niespodziewanej przyjaźni i wreszcie w głosie scenicznej namiętności...
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Znak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twoją opinię :) Każdy komentarz jest dla mnie wartościowy i pozwala mi się stale rozwijać. Pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej.

PATRONAT MEDIALNY

Copyright © 2016 Mozaika Literacka , Blogger