„DOKTÓRKA OD FAMILOKÓW” – MAGDALENA MAJCHER | Portret zanurzony w krzyku duszonego władzą człowieczeństwa.

Często bywa zbyt pośpieszna, zbyt lekkomyślna i nieobliczalna. Innym razem okazuje się wyrazem artyzmu, rozwagi lub świadomie manifestowanej pewności siebie, w akcie społecznie ważnej sprawy, staje się symbolem prawdziwej odpowiedzialności. Odwaga. W moralnie ważnej sprawie to niewątpliwie jeden z najbardziej szlachetnych, choć nadal mocno ryzykownych atrybutów człowieka. Nierzadko jedyny, który może zmienić obraz codzienności. Doktórka od familoków to zbeletryzowany fragment życia właśnie tak walecznej w swej postawie kobiety – bohaterki skromnej i jawnie przykurzonej warstwą minionego czasu, a jednak dostrzeżonej w odmętach PRL-owskiej historii.

Magdalena Majcher wkrada się w życiorys Jolanty Wadowskiej-Król z nienagannym zaangażowaniem. Przedstawia panią doktor w obliczu kolejnego dziecka ze stwierdzoną niedokrwistością – tym samym, już od początku chce otwarcie zasygnalizować, jak mocno dramatyczna i przerażająca będzie historia rodzin zamieszkałych tereny śląskich familoków. Rodzin pochodzących z najniższych warstw społecznych, nierzadko wielodzietnych i zauważalnie naznaczonych wizualną biedą, w swej wyrobionej złej sławie, brutalnie uzależnionych od korozyjnego dla zdrowia pracodawcy. Czytelnik przedziera się przez Szopienice z wyczuwalną trwogą, w swym nieuchronnym przerażeniu, zatrzymuje się w drzwiach konkretnego mieszkania. W sercu wyraźnie zaniepokojonej Heleny – postaci stworzonej fikcyjnie na potrzeby powieści, a jednak ilustrowanej słowami matek, które w latach siedemdziesiątych, realnie musiały zmierzyć się z nieuchronną diagnozą. Niszcząca ołowica sieje spustoszenie nie tylko w zdrowiu robotników huty, równie intensywnie wżera się bowiem w organizmy niewinnych dzieci. Wyobraźnia działa tu bardzo plastycznie i przeszywająco, momentami namacalnie, utrwalając nie tylko rodzącą się bezradność, ale też ogrom determinacji samej doktórki. Bo przecież siła tej opowieści tkwi właśnie w kobiecie – w nieustraszonej bohaterce. W jej niezaprzeczalnie heroicznym działaniu, w ogromnej wiedzy i potrzebnej przenikliwości, w naturalnej trosce i scenicznej nieustępliwości. W chaosie wybrakowanego systemu, w bezgłośnym konflikcie z nieprzychylną władzą, w obliczu niebezpieczeństwa i codziennej niepewności. W zgiełku walecznie łomocącego serca.

Portret zanurzony w krzyku duszonego władzą człowieczeństwa. To wyrażona wstrząsającą opowieścią twarz bohaterki zapomnianej, zakurzonej świadomie nawet duchem własnej skromności – kobiety pochłoniętej strachem oraz bezradnością mieszkańców katowickich familoków, doktórki wyjątkowej, niezwykle odważnej, zdeterminowanej i nieustraszonej, nieprzypadkowo zwanej „Matką Boską Szopienicką”. Magdalena Majcher fabularyzuje nadzwyczaj waleczny fragment życia Jolanty Wadowskiej-Król – kształtuje zatem historię zakorzenioną w autentycznych wydarzeniach, w odczuciu niepowtarzalną i zatrważającą, inscenizacyjnie natomiast osadzoną w nieobliczalnym dymie PRL-owskiego Śląska.
_____
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem W.A.B.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twoją opinię :) Każdy komentarz jest dla mnie wartościowy i pozwala mi się stale rozwijać. Pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej.

PATRONAT MEDIALNY

Copyright © 2016 Mozaika Literacka , Blogger