„WŁOSZKA Z BROOKLYNU” – SANTA MONTEFIORE | Nieprzeciętna fotografia kobiecej wrażliwości.

Miłość niewątpliwie ma wiele twarzy. Czasami ujawnia tylko jedną z nich, w porywie szczęścia tę jedną jedyną, z pewnością też niepowtarzalną, ale najczęściej definiuje się kilkukrotnie, pozwalając zakochać się więcej niż jeden raz. I właśnie taka teza tworzy fundament powieści Włoszka z Brooklynu – historii niezwykle poruszającej, refleksyjnej i życiowej. Santa Montefiore każe uczuciom cierpieć w przykurzonej bólem samotności, aby wyrobić w nich miejsce dla świeżo poznanych doznań.

Tu fabuła wypełnia przestrzeń dwutorowo, kreśląc niejako pełen obraz życia głównej bohaterki. Czytelnik spaceruje po naruszonych zbliżającą się wojną północnych Włoszech, zatrzymując się w dużej rodzinnej willi – fizykalnie nieco staroświeckiej i wyraźnie oddalonej od ram pobliskiego miasteczka, nasyconej promieniami słońca, wizualną sielskością oraz zapachem wyczuwalnego w ogrodzie rozmarynu, ale jednocześnie przemieszcza się po ulicach kierowanego imigrancką duszą Nowego Jorku, otulonego późną końcówką lat siedemdziesiątych dwudziestego wieku. Ten retrospekcyjny zabieg sprawia, że odbiorca od początku wie, kto skradł młode jeszcze serce Eveliny, ma też świadomość, kto stoi obecnie u jej dojrzałego, matczynego w swej dorosłości boku. I z dużym rozrzewnieniem przygląda się kadrom przywoływanych równomiernie wspomnień – tak bardzo bolesnych, niesprawiedliwych i zatrważających. Tu wojenna rzeczywistość wkrada się bowiem niepostrzeżenie, przedzierając się przez klimat włoskiej prowincji i siejąc spustoszenie w przerażonej społeczności żydowskiej. Brutalnie dotykając też najpiękniejszego – miłości narzuconej pierwszym spojrzeniem, wyjątkowej i niezaprzeczalnie szczerej. Emocjonalne blizny pozostają tu na długie lata, przypominając o sobie wielokrotnie. Gdzieś w budowie kreacji drugoplanowych, autorka mierzy się dodatkowo z motywem aranżowanego małżeństwa, także z wątkami przemocy domowej, niesamowitej przyjaźni, wstrząsającej śmierci oraz braku wsparcia ze strony najbliższych. Tak kształtuje się opowieść pełna przejmujących zdarzeń, w odczuciu wzruszająca i niezwykle klimatyczna.

Nieprzeciętna fotografia kobiecej wrażliwości – portret nasączony stratą i rozdzierającym smutkiem, piękny i niepowtarzalny w szczerości melodyjnych uczuć. Tu miłość wkrada się szeptem, aby oczarować kadry nastoletniej intymności i zabrudzić serce fetorem niesprawiedliwości. Santa Montefiore nie ułatwia bohaterom życia – każe im boleśnie wdzierać się w szczeliny wojennej codzienności, mierzyć z żałobą i nicością dnia, pozwala jednak łapać chwilowe ukojenia i odkrywać nowe twarze najważniejszych doznań. Włoszka z Brooklynu to także starodawna pocztówka z rodzinnej włoskiej posiadłości oraz nowojorski spektakl inspirujących w swym przebiegu scen.
_____ 
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Świat Książki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twoją opinię :) Każdy komentarz jest dla mnie wartościowy i pozwala mi się stale rozwijać. Pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej.

PATRONAT MEDIALNY

Copyright © 2016 Mozaika Literacka , Blogger