„DELILAH GREEN MA TO GDZIEŚ” – ASHLEY HERRING BLAKE | Absolutnie rozbrajający romans queerowy!
Życie pisze różnobarwne scenariusze. Czasami skłania w stronę naturalnej rodzinnej bliskości, innym razem wypycha w stronę wizualnie niezależnych działań, pozwalając samodzielnie mierzyć się z mniej lub bardziej przychylną potocznością. Tytułowa bohaterka powieści Ashley Herring Blake z pewnością należy do tej drugiej grupy – świadomie bowiem zamyka się w dniach szkicowanej aparatem codzienności, delektując się przy tym zbudowaną wokół siebie sarkastyczną autonomią. Wszystko do czasu, gdy fabuła każe jej otwarcie zmierzyć się z drzazgami tuszowanej umyślnie przeszłości.
Tu od początku wyczuwa się aurę przeszywających kobiecych zgrzytów. Bo przecież Delilah Green ewidentnie nie chce wracać do lat nasączonych dziecięcą samotnością, nie chce też przedzierać się przez towarzystwo przyrodniej siostry, nadal kojarzonej jedynie z nieoswajalną elitarnością. W oczach odbiorcy sprawia wrażenie smakującej nocnych przygód outsiderki, odczuwalnie zamkniętej w wyzywającym kształcie wieczornego życia, niewątpliwie skrzywdzonej i rozczarowanej wybrakowanym obrazem zapisanego w pamięci dzieciństwa. I tak nacechowana, odziana dodatkowo w szereg ironicznych złośliwości, podejmuje się zadania narzuconego macoszą interwencją – ma uwiecznić ślub znienawidzonej Astrid. To właśnie zbliżające się wydarzenie okazuje się impulsem najbardziej euforycznych wizualnie scen. Tak zaczyna się spektakl pełen niecodziennych i mocno eksplozywnych zwrotów akcji, tak inauguruje się jego uczuciowa droga. Tu spodziewać można się wszystkiego, a fabularnie dzieje się jeszcze więcej. Ta queerowa w swym fundamencie historia niesie się bowiem równolegle drugą kobiecą perspektywą – bardziej dojrzałą, już matczyną, a jednak fizycznie nadal nienasyconą, dostrzegalnie spragnioną szalonej namiętności. Spotkanie tych pozornie nieznajomych twarzy, dla czytelnika okazuje się bodźcem dla najważniejszych aktów – zanurzonych głęboko w kobiecych sercach, niepozbawionych ran i uszczypliwości, a jednak pięknych, wyjątkowych i nieokiełznanych w swym intymnym kształcie. Tu nawet sceny fizykalnej bliskości, naszkicowane zostają zmysłową barwą.
Absolutnie rozbrajający romans queerowy – przezabawny, namiętny i charyzmatyczny! Ashley Herring Blake umyślnie zamyka uczucia w kadrach nasączonych kobiecą wrażliwością, inicjuje tym samym powieść pełną nieobliczalnych zdarzeń i ociekającą w inscenizacyjny sarkazm, jednocześnie wartościową, odważną i poruszającą. Delilah Green ma to gdzieś to scenicznie szalona konfrontacja dwóch wyraźnie zniechęconych do siebie przyrodnich sióstr, ale też mocno esencjonalny sapphic romcom – odczuwalnie soczysty, sensualny i rozczulający, z pewnością emocjonalnie dobrze wyważony. Ta historia to gwarancja odurzającej zabawy!
_____
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Media Rodzina
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoją opinię :) Każdy komentarz jest dla mnie wartościowy i pozwala mi się stale rozwijać. Pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej.