„TO, CZEGO NIE MÓWIĘ” – ERIN STEWART | Wstrząsająca wizja bezradności!
Pierwsza miłość nie zawsze ma klarowny słodki smak. Czasami okupiona zostaje brudem nieprzyjemnej codzienności, innym razem osadzona zostaje w przestrzeni brutalnie panoszącej się traumy. Erin Stewart przedziera się właśnie przez tę bardziej gorzką otchłań nastoletnich uczuć, nie szczędzi swoim bohaterom najtrudniejszych scen, każąc im otwarcie mierzyć się nie tylko z kłującym poczuciem niedoskonałości, ale też z usilnie dopominającą się kruchością ludzkiego życia. To, czego nie mówię to powieść w każdej stronie dramatyczna – w odczuciu smutna i przeszywająca, intensywnie wypełniona potrzebą normalności.
Ta historia to przede wszystkim rozdzierająca narracja pierwszoosobowa – niezwykle osobista, wręcz intymna, nasycona dojrzałością szesnastoletniego dopiero życia. Kreacja Lily Larkin zatrważa dosłownie od pierwszych scen – zarówno tych przytaczanych okiem traumatycznych wspomnień z wczesnego dzieciństwa, jak i tych bieżących, wizualnie zainaugurowanych na łazienkowej podłodze. To właśnie tam, w złowieszczo ulewającej się kałuży krwi, dziewczyna znajduje swoją starszą siostrę. Nieudana próba samobójcza to jeden z najbardziej przenikliwych tu motywów fabularnych – naznaczony leczeniem w ośrodku psychiatrycznym, podparty przerażającą w opisie diagnozą. Ten wstrząsający epizod wyraźnie przerasta nastolatkę, determinuje jej bezsilność, obniża też poziom pewności siebie – czytelnik namacalnie czuje, jak bohaterka zaczyna gnić od środka, tarza się bezradnie w smutku i niewystarczalności. Nie potrafi naprawić siebie, a jednak nieustannie próbuje uciszać głosy we własnej głowie. Koszmarne sny, dziwnie zawieszone między życiem i śmiercią, konwulsyjne ataki paniki, zaburzenia lękowe, samookaleczanie – tu nie ma miejsca na uczuciową subtelność.
Światło pojawia się tu personalnie w postaci nowego chłopaka w szkole. Micah zostaje przyjęty na próbę – w swej postawie okazuje się mocno zagadkowy i nieobliczalny, z pewnością dźwiga też bagaż własnych doświadczeń. I ewidentnie chce wgryźć się w tajemniczą wrażliwość młodej dziewczyny. Wszystko za sprawą wspólnego projektu, który ma nie tylko zderzyć ze sobą piękno słowa z nieograniczoną mocą sztuki i tym samym zapewnić upragnione stypendium, ale przede wszystkim ma uzdrowić serca bohaterów i otworzyć je na bardziej uśmiechniętą przyszłość. Ta relacja zawiązuje się raczej nieśpiesznie, jej grunt zdaje się być bardzo grząski i niepewny, każdy gest wymaga dogryzienia, ale mocno zaabsorbowany odbiorca z pewnością widzi, że ta dwójka stanowi dla siebie niecodzienną formą terapii, inspiruje się odkrywaną równomiernie bliskością, staje się też coraz bardziej intymna we wspólnym kontakcie.
Wstrząsająca wizja bezradności! Tu nie ma przestrzeni na emocjonalną delikatność – Erin Stewart wdziera się bowiem ofensywnie do poharatanej traumą nastoletniej wrażliwości, wyniszcza ją zaburzeniami lękowymi i przygniatającym poczuciem niewystarczalności, przepełnia też zadawanym samodzielnie bólem oraz tęsknotą za trudną do wychwycenia normalnością. To, czego nie mówię to historia spisana z myślą o bardzo świadomym czytelniku – fabularnie zanurzona w głębokich stanach depresyjnych, prowadzona ścieżką nieśpieszną, przerażającą i nieobliczalną, ale też potrzebną i w swym przekazie niezwykle refleksyjną.
_____
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Jaguar
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoją opinię :) Każdy komentarz jest dla mnie wartościowy i pozwala mi się stale rozwijać. Pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej.