„PORZUCONA CÓRKA” – DONATELLA DI PIETRANTONIO | Ta młoda dziewczyna jest tak bezradna…
Utożsamiana z bliskością, wsparciem i bezpieczeństwem, nierzadko stanowiąca wręcz obraz najważniejszej życiowej wartości. Rodzina. Jedno proste słowo i cały pakiet obszernych definicji. Bo przecież to najbliżsi są potrzebnym schronieniem, to oni wyciągają w potrzebie pomocną dłoń i to oni świadczą o tak ważnej dla człowieka przynależności. Ale nie zawsze jest tak pięknie. Czasami wizerunek ten rozpływa się w brutalnej rzeczywistości, staje się jedynie skrawkiem ulotnego marzenia, nieistotną mrzonką lub naturalnie blaknącym wspomnieniem. I właśnie tak minorowy portret rodzinny maluje Donatella Di Pietrantonio swojej trzynastoletniej bohaterce.
Czytelnik nie potrzebuje wielu słów – momentalnie dostrzega w niej niewyobrażalny ból. Nie fizyczny, a ten niesiony bezradnością wobec niechcianej adaptacji. Ta dziewczyna zostaje bezdusznie zmuszona do zamknięcia własnej przeszłości. Żegna swój dom, żegna rodziców, żegna też szkołę, pływalnię i wspólne spacery nadmorskimi bulwarami. Tego już w jej codzienności nie ma. Pozostaje jedynie pokłosie brutalnego rozstania – dla odbiorcy sytuacja ta zdaje się być nieprzeciętnie trudna, wręcz wstrząsająca i niezrozumiała, nieuchronnie skłania do budowania treści własnej refleksji, staje się wymownym ciężarem, który odczuwalnie trapi i doskwiera. I każe formułować to najważniejsze pytania – dlaczego nastolatka naznaczona przydomkiem Arminuta, musi opuścić rodzinę, która zdaje się żywić do niej szczere uczucia? Dlaczego musi wrócić do miejsca, którego de facto nie zna?
Ta historia jest tak krótka, zaledwie dwieście dwadzieścia stron, a wciąż intensyfikuje doznania. Wizualnie okazuje się traumatyczną rozłąką z rodziną – takim fabularnym symbolem porzucenia, który boleśnie wgryza się w dziewczęcą wrażliwość i każe zmierzyć się jej z rodzącą się w sercu samotnością. To przeżarta smutkiem narracja kreuje tak mocny wydźwięk tej powieści. Dźwigana niedorosłą wyobraźnią, a jednak zaskakująco dojrzała, treściwa, w odczuciu nader poruszająca. Przychodzą takie momenty, w których opowieść ta zdaje się być aż nadto przejmująca. Autorka każe patrzeć nie tylko na wymierzoną rozstaniem tęsknotę, ale także na trudny proces oswajania się z nową rzeczywistością – z rodziną wielodzietną, biedną, zauważalnie bardziej surową. I odbiorca patrzy. Patrzy i mimowolnie definiuje marazm jej wewnętrznego rozdarcia.
Ta młoda dziewczyna jest tak bezradna… Tak bardzo przesiąknięta tęsknotą i boleśnie ogłuszona goryczą, tak niewyobrażalnie smutna. Po prostu sama w obliczu traumy. Donatella Di Pietrantonio charakternie przebija się do wyobraźni, proponując historię pięknie napisaną i nieoczywistą, a przy tym świadomie angażującą różne zmysły. Porzucona córka to w moim odczuciu szalenie intymne i mocno sugestywne, a przy tym niezwykle poruszające świadectwo zagubienia w zaułkach własnej tożsamości. Naprawdę trudno o bardziej wiarygodną, treściwą i jednocześnie ujmującą definicję porzucenia!
_____
Współpraca płatna z Wydawnictwem Mando.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoją opinię :) Każdy komentarz jest dla mnie wartościowy i pozwala mi się stale rozwijać. Pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej.